Czekanie jest w nas czymś stałym.
Często, wie pan, nie uświadamiamy sobie tego,
że od urodzenia do śmierci żyjemy w stanie oczekiwania.
Wiesław Majewski
Jutro spotykamy się z przyjaciółmi, majówka nad jeziorem, kilka dni słodkiego lenistwa. Chyba każdy na tę porę roku czekał.
Za trzy tygodnie szykuje mi się wyjazd firmowy, muszę kupić jakiś ekstra ciuch, bo będą tańce, hulanki i swawole:-)
Za miesiąc, zakończę pewne sprawy i będę delektować się iście wakacyjnym luzem.
Za dwa miesiące być może znowu ujrzę najwspanialsze (przynajmniej dla mnie) budowle świata skąpane w cudownym, afrykańskim słońcu.
Za trzy miesiące, będę już po urlopie, wpisana w moją codzienność, już nie tak kolorową jak w trakcie wyjazdu.
Na co potem będę czekać??
Tak sobie myślę, że moje życie, ta przyszłość niedaleka i odległa to jedna wielka poczekalnia. Wytyczone plany lub marzenia, o których rozmawialiśmy ostatnio na różnych blogach. Wytyczone cele i drogi, które do ich realizacji wiodą. Czekamy i chcemy żeby się spełniły. A czas mija, wytyczamy nowy cel i znowu czekamy….a czas płynie….
Na co jeszcze czekamy?
A na przykład, aż nam dzieci dorosną, bo staną się samodzielne a my w końcu będziemy znowu mogli przesypiać noce. Czekamy potem aż trochę zmądrzeją, aż się nauczą na własnych błędach. Czekamy aż będzie komunia i po komunii, aż skończą szkolę, znajdą życiowych partnerów, rozpoczną własne, dorosłe życie. Czekamy na pierwszego wnuka (Caffe – jeszcze nie teraz!!).
Czekamy byle do świąt, byle do wiosny, byle do lata. Czekamy na długie wieczory, żeby przeczytać ulubione książki, obejrzeć czekające na swoją kolej filmy, na własną twórczość..
Czekamy na gości, na miłe gesty, na uśmiech nie tylko losu:-)
A życie płynie, bez względu na to, na co akurat czekamy, niemiłosiernie szybko, wariuje w pogoni dnia za dniem.
Potem stajesz przed lustrem i widzisz dojrzałego człowieka, który przecież jeszcze wczoraj tak ufny wypatrywał pierwszej gwiazdki, aby otworzyć wypełniony słodyczami prezent.