Dziewczyna brzmi dumnie…

Moje dziecię było ostatnio na pierwszej poważnej dyskotece. Takiej, gdzie obok soczków serwują alkohol. Niepełnoletnim stawiają pieczątkę na nadgarstku, żeby ich nie rozpijać, natomiast dorosła młodzież (bo dla mnie to ciągle młodzież), jeśli ma ochotę to kupuje napoje alkoholowe, ale jest pod delikatnym nadzorem ochrony lokalu. Dyskoteka skończyła się dosyć późno, a że my mamy w zwyczaju zawsze po córkę pojechać, bo noc nie jest najprzyjemniejszą i najbezpieczniejszą porą dnia dla nastolatki, więc mogłam sobie zaobserwować to i owo.

Kiedy dojechaliśmy na umówione miejsce, roześmiana grupa akurat przetaczała się przez parking. Niektórzy biegli na przystanek, inni przystawali, żeby …. zapalić papierosa i chociaż wiem, że istnieje coś takiego jak trawka to ja wolę myśleć, że to były TYLKO papierosy  (mimo że palącej młodzeży generalnie nie popieram). W tym tłumie, nagle zauważyłam bardzo śliczną dziewczynę, zatrzymała się tuż obok nas, prawdopodobnie czekając na koleżanki. Wysoka, zgrabna, o wyjątkowej, oryginalnej urodzie, od razu też zwracał uwagę jej strój, dobry gust. Ubrana była ślicznie, ze smakiem, bez przesady, bez zbytniego roznegliżowania, niezbyt wyzywająco, bez kolczyków w każdej możliwej części ciała (jeśli ktoś kiedyś widział dziewczyny na dyskotece to wie o czym piszę). Nagle uśmiechnęła się i mogę zapewnić, że nie przesadzam, ale wtedy jej twarz rozjaśniła się niemal anielskim blaskiem. Zamachała ręką, potrząsnęła burzą kręconych włosów i krzyknęła:

        Gdzieś ty k…. była, czekałam na ciebie przed sraczem, a ty co, ochu…ś? Strasznie piździ!

Zamarłam……… W oddali usłyszałam odkrzykiwany głos (k…y??)

        Bo ten pier….ny k…s zabrał mi numerek do szatni, poszedł się odlać a ja stałam jak ta dziwka pod latarnią.

Dalszej rozmowy już nie słuchałam. Na szczęście w tym momencie moja córka otworzyła drzwi do samochodu i szybko odjechaliśmy. Jednak powiem szczerze, że pojawił się we mnie niepokój. Wydaje mi się, że znam własną córkę i niby wiem, co myśli na temat podobnych odzywek. Być może jednak matka tamtej dziewczyny też tak myśli. Być może jest przekonana, że próbując dobrze wychować dziewczynę, osiągnęła sukces i teraz może być z niej dumna? Może być też tak, że w domu i wśród znajomych rodziny, dziewczyna jest sobą, a gra taki odlotowy luz przed koleżankami z klasy.

Ale ….. jeśli jest odwrotnie?? Jeśli to w domu gra grzeczną dziewczynkę, a zaczyna być sobą wśród rówieśników?

I właśnie ta druga możliwość jest dla mnie, matki, przerażająca.

110 myśli w temacie “Dziewczyna brzmi dumnie…

  1. Skostniałe formy nauczania w szkołach, brak inspiracji u kleru, konsumpcyjny tryb życia rodziców do prowadza do szukania innych wzorców, zazwyczaj tych złych, ze względu na ich siłę przebicia przez dzisiejszy świat. Nie dziwi mnie fakt takiego zachowania, prościej jest przecież powiedzieć wulgarne słowo, ze względu na okrojoną znajomość polszczyzny. Z drugiej strony wyrazy zastępcze nie przynoszą takiej dawki emocji jak przekleństwa. Powszechny brak zainteresowania literaturą lub choćby pracami naukowymi powoduje ubożenie naszego słownictwa. Ilu z Was tak naprawdę stara się dobierać słowa, a nie tylko krótkie proste równoważniki zdań ? Druga sprawa to moim zdaniem niedokładny przebieg równouprawnienia. Wcześniej kobiety żyły pod kloszem, choć często to one były głową rodziny. Teraz kiedy otwarły się takie możliwości w tak krótkim czasie łatwo jest o pójście w złą stronę, czego skutki widzimy choćby w postaci zwiększone agresji u nastolatek czy powszechne przekleństwa wypowiadane przez kobiety. Dużym bodźcem do takiego postępowania było wychowanie. To kobietą nie wolno lub nie powinno się pozwalać na dużo, podczas gdy młodzieńcy bawili się w to co chcieli. Teraz kiedy nie ma takiej presji młode kobiety odreagowują i trudno się tu dziwić. Jest jednak na to proste a zarazem trudne rozwiązanie. Po pierwsze dystans 😉 Wiem jak dla matki to trudna rzecz, My mężczyźni mamy do tego inne podejście lecz nie pomoże zamartwianie się na zapas co może doprowadzić do podchodzenia do trudnych kwestii pod wpływem emocji co często przekreśla normalna dyskusję ze swoim dzieckiem. Drugą sprawą są odpowiednie osoby, które wskażą odpowiednią drogę, lecz muszą to być osoby obce, jeżeli nie ma się ze swoim dzieckiem dobrych kontaktów. Potężnym narzędziem jest osoba doświadczona, która powie, ze też to przeżywała, wie o co dokładnie chodzi i zna odpowiedź na nurtujące młodą kobietę pytania. Duża rolę w wychowaniu odgrywa ojciec, co często jest bagatelizowane. To on uświadamia istotę kobiecości w swojej córce, pokazując, że jest wyjątkowa i kochana, że warto się o nią starać. Częstą przyczyną błędnych decyzji był właśnie brak ojca lub brak jego wsparcia w dorastającym życiu młodej dziewczyny. No i na sam koniec największy argument, nazwać go można podwaliną, atutem – jest to miłość. Dziecko zachowuje się inaczej w domu w obawie przed krytyką i zawiedzeniem rodzica. Sami przecież wiecie, że mamy pewne oczekiwania wobec swojej pociechy, chcemy, aby była dobrym człowiekiem i obywatelem. Kiedy dziecko widzi, ze nie sprosta tym wymaganiom ukrywa to gdyż boi się krytyki od osób które najbardziej kocha, boi się niezrozumienia. To chyba tyle moim wypocin 😉 Może z jakimś procentem całej treści się zgodzicie :D, pozdrawiam

    Polubienie

    1. Ja staram się dobierać słowa:-) ale to może być rzeczywiście skrzywienie zawodowe:-). Natomiast jeśli chodzi o dzieci, to cóż, nie jestem osobą tego typu co ten wół, co zapomniał, że cielęciem był:-) Doskonale pamiętam co czuje nastolatka, jak to jest jest być w grupie rówieśników. Naprawdę potrafię zrozumieć dziecko. Jedyne czego chciałabym – to szczerości i prawdy, tego oczekuję od swoich dzieci. Wtedy można ze mną zrobić wszystko:-)))

      Polubienie

      1. uuuu wszystko 😉 uważaj na słowa bo pociechy jak zrozumieją wszystko to wszystko. No trzeba pamiętać, ze też się dzieckiem było, ale z tego co widzę, to większość dorosłych jakby o tym zapomniało.

        Polubienie

  2. To pewnie wygrałam los na loterii. Mojej córki nawet koniem by na dyskotekę nie wyciągnął. Ostatni raz pewnie była w podstawówce na takiej jeszcze prawie „dziecinnej” a potem ani nawet nie chciała o czyms takim słyszeć.

    Polubienie

    1. No i tu się nie zgodzę z Tobą. Dziecko powinno przecież nauczyc się żyć w takim świecie jaki jest, musi się nauczyć sama unikać niebezpieczeńśtw, a tego nie zrobi siedząc w domu. Wiem jak trudno jest siedzieć w domu, czekając na powrót dziecka, ale tez wiem, że w pewnym momencie trzeba ten parasol ochronny zamknąć a jedynie kontrolować sytuację stojąć obok.Osiwiejemy droga Matko:-) ale przecież nie my pierwsze i nie my ostatnie jesteśmy matkami córek.

      Polubienie

      1. Przeciez to nie ma żadnego związku z parasolem ochronnym. Poprostu nie preferuje takiego typu rozrywki i tyle. Sama ja zachęcałam żeby niekiedy poszła. Odpowiedż była prosta – mnie to nie rajcuje- tłum, gwar, towarzystwo podpite, zaczepki jak z pod budki z piwem, blachary piszczące z uciechy – nie piję , nie palę, nie ćpam więc nic tam po mnie.

        Polubienie

        1. Źle mnie zrozumiałaś. Ja nie twierdzę, że taki sposób na życie jaki wybiera Twoja corka jest zły. Tak jak nie jest niczym złym chodzenie na dyskoteki. Moja córka nie pije i nie pali, a blachary (nawiasem mówiąc nie uznaję tego słowa) są wszędzie, nie tylko na dyskotekach. Sedno mojej wypowiedzi było takie, że każda dziewczyna musi się nauczyć zadbać o swoje bezpieczeństwo.

          Polubienie

  3. och chyba trochę przesadzasz:) ale po potupajkach w mojej miejscowosci nie mozna spodziewac się niczego lepszego.www.sialalka.blog.onet.pl

    Polubienie

  4. oj tak na dyskotekach może być czasem strasznie. sama na takie chodzę, ale wiem, że jeśli ktoś nie chce to nie będzie ani pić ani palić. nawet ryzykując wyśmianie przez kolegów czy koleżanki. I chyba nie ma nic gorszego niż pijana dziewczyna która zamiast przecinków w zdaniu stawia przekleństwa…

    Polubienie

    1. tak masz racje nie zaprzecze ze byla strasznie…. zgadzam sie z Toba… ale… przeciez nikt nie kaze isc Ci w te strone (grupe ludzi) ktorzy tak sie zachowuja mozna sie bawic dobrze i z umiarkowaniem na spokojnie i nie zachowywac sie tak jak niektorzy…(dobrze wiadomo o czym mowa)

      Polubienie

      1. Dziewczyny, obie macie rację. Dziewczyna pijana wygląa okropnie, jak mówi rynsztokiem to tez niezbyt ładnie……..ale ja pamiętam swoją młodośc. Wtedy presja otoczenia też przecież była mocna. Wszystkie zależy od tego, czy dziewczyna, ale to też dotyczy chłopaków, są w stanie przeciwstawić się grupie, bez konsekwencji wykluczenia z tej grypy. Czy są w stanie być oryginalni? Dobrze, kiedy mają w sobie odwagę bycia sobą, bo ja generalnie wierzę, że młodzież jest naprawdę wspaniała, dowcipna i mądra.

        Polubienie

  5. niech autorka blogu zejdzie na ziemie w jakich czasach Ty zyjesz tak juz jest… dobrze wiem bo sama w wieku 16 lat bylam w PROTECTORze na dyskotece niby od 18 lat dowody doslownie wszystkim sprawdzali… dziewczyny pol nagie chodzace… chociaz z drogiej strony poscic dziecko na dyskoteke taka to oj duze zmartwienie bo sama dobrze wiem jak jest – doslownie wszystko sie tam dzieje… ALE WEZ TO POD UWAGE ZE TWOJE DZIECKO NA PEWNO MA ROZUM I SIE W KAZDE CHWILI OPAMIETA A JAK IDZIE ZE ZNAJOMYMI TO SIE RACZEJ TRZYMAJA W GRU[PIE I WRAZIE CZEGO POMOGA SOBIE…

    Polubienie

    1. Dziękuję Justynko, ja jej ciągle jeszcze wierzę:-) Była w grupie, a dyskoteka zorganizowana została tylko dla licealistów, ale już ten fakt sprawiał, że była tam mieszanka wiekowa, więc i Ci z dowodem i Ci bez. Jesli chodzi o to jak wyglądają nasze dyskoteki, to niestety wiem, jednak nie jestem aż tak naiwna, żeby puścić dziecko gdzieś, gdzie nie byłam sama wczesniej (aż taka stara nie jestem:-))). Pytam też znajomych o lokal, wywiad działa:-)Pozdrawiam

      Polubienie

      1. a czy nie sadzisz np ze jak mniej wiesz o klubie gdzie ona sie wybiera na dyskoteke to bedziesz mialaa wieksze zaufanie ?.. a wiadomo ze kazdy powie co innego dla jednego bedzie ok dla innego odmiennie… ale powiem Ci ze w pewnym sensie Cie rozumie ze sie martwisz ale czy nie za bardzo…

        Polubienie

        1. Mam nadzieję, że nie za bardzo, bo przecież poszła na tą dyskotekę. I wiesz, gdyby nie ten widok, tam na placu, gdyby nie te odzywki dziewczyn, pewnie nie byłoby tematu. A córka bawiła się dobrze, więc i ja jestem zadowolona.

          Polubienie

  6. Dobry temat! Ja coraz częściej o tym myślę i jak rozmawiam z koleżankami o dzieciach nie używam słów „bo moja córka NIGDY…”, bo pomimo, że jej ufam, to do końca nigdy nie będę pewna, czy nie zachowa się tak , jak ten opisany „aniołek”. Chyba pozostaje nam tylko mieć nadzieję, że nasze wysiłki włożone w wychowanie dzieci nie pójdą na marne!Pozdrawiam cieplutko! 🙂

    Polubienie

    1. No właśnie ja też nie chciałabym sobie „zamydlić” oczu i przegapić coś niepokojącego. Oczywiście mam nadzieję, że nic takiego nie będzie, ale …..lepiej być czujnym……..nie takim capo di tutti capi, ale po prostu czujnym.

      Polubienie

    1. Oj tak, u mnie to raczej wybijanie sie ze snu……..i koniec, czasem do rana niepokój……..a przecież nic złego się nie dzieje. To strach o dziecko po prostu.

      Polubienie

  7. W moim domu sie nie przeklina. To znaczy do pewnego czasu sie nie przeklinało. Jak słyszę mojego syna to włos mi sie jeży na głowie. Inne słowa z trudem przychodzi mu wypowiadać, przekręca i kaleczy, natomiast przekleństwa wychodzą mu idealnie !

    Polubienie

    1. Spokojnie Romana, spokojnie… On ćwiczy. Przejdzie mu i z tego się wyrasta. Tak myślę Panie i Panowie, że najważniejsze, żeby umieć dobierać słownictwo do sytuacji i towarzystwa. Czasem takie poszerzone bardzo się przydaje, jak kultura nie wystarcza. No i upust jakiś emocjom trzeba móc dać zanim chwyci się toporek… Tak więc Romana – weź oddech. Negocjować można chyba tylko teren używania 😉

      Polubienie

      1. To prawda, że dzieci sondują na ile moga sobie pozwolić i tutaj Romano, myśle że jednak trzeba reagować.Natomiast prawdę mówi Nigdziebądź, że z tego się wyraasta i z czasem nawet robi sie jakoś wstyd za te wczesniejsze wybryki. Natomiast warto też rzeczywiście uważać gdzie i co się mówi. Nawet prof. Miodek twierdzi, że w pewnych warunkach wulgaryzmy są nieodzowne:-))Może więc rzeczywiście nie traćmy wiary w nasze dzieci:-))

        Polubienie

          1. Ja bez wiaty (tej i w każdej innej kwestii), nie potrafiłabym żyć. Pewnie dołączyłabym do grona osób depresyjnych, pesymistycznie nastawionych do zycia, lub z innymi jakimiś problemami. To właśnie wiara daje mi siłę. I to piszę jak najbardziej poważnie.

            Polubienie

  8. Nie rozumiem nawijki współczesnych lasek (foczek? :-)) Uszy mi więdną, więc nie dosłyszę? Ale powiem Ci jedno – kiedyś jakiś palant zajechał mi drogę. Puściłam wiąchę. Z siedzenia za mną usłyszałam spokojny głos jednej z córek: „Tak się zastanawiam, jakim cudem jesteśmy tak dobrze wychowane?”…

    Polubienie

    1. Hi hi, dobre:-)Ja swoim dzieciom mówię zawsze, że już są na tyle duże, żeby teraz samemu wybierać z zachować dorosłych, czy innych dzieciakow – to co najlepsze. Same muszą odgarniać ziarna od plew, moja rola już w tym względzie skończona. Oczywiście nadal jestem kiedy potrzebują mojej pomocy, ale same muszą odróżnić dobro od zła. Górnolotna ale przecież takie prawdziwe.

      Polubienie

        1. Her, ja byłam taka jak Twoje córki. Od początku życiowo mądra, wiesz że wcale nie było łatwo mi z tym żyć. Myślę, że to wynika z okoliczności.

          Polubienie

  9. Witaj Caffe…..pierwszy raz weszlam do Ciebie, bardzo mi twoj blog polecala Brydzia-Petronela…………..wiec znalazlam Cie i weszlam.Podoba mi sie to co napisalas, i wiem ze mas zracje, te ukladne i sliczne dziewczynki potrafia tak jechac z „lacina” ze uszy wiedna…………niedaleko mojego bloku jest liceum zawodowe i „zawodowka” rozpacz bierze jak sie czeka na autobus gdy te pannice wracaja z lekcji, a wygladaja tak niewinnie…………nie dosc ze papieroski i piwko to jeszcze slownik, ze …………..Ale powiedz kochanie jaki przyklad ma ta mlodziez z nas doroslych? Ja akurat jezeli laciny to uzywam tej literackiej Cycerona i innych, ale przeciez przejdz po miescie i posluchaj jak mowia niektorzy, co drugi slowo na k, na ch lub jeszcze inne…..Wiec wiesz, byc moze ta mamusia tez sie podobnie wyrazala. po kims coreczka musiala odziedziczyc albo uslyszec gdzies………dzieci sama z siebie nie chca plugawic jezyka, musimy im ookazac jak sie to robi.Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie………zakochana dojrzala.blog.onet.pl

    Polubienie

    1. Witaj Elu, muszę w takim razie podziękować Petroneli chociaż niech nie przesadza, bo potem nie mogę napisać nic zwariowanego, żeby nie stracić „twarzy”:-)))Cieszę się, że jesteś i zapraszam zawsze kiedy tylko masz ochote. Ja tez z przyjemnością zajrzę do Ciebie.PozdrawiamCaffe

      Polubienie

  10. może ona sama nie wie kim jest?Gramy role bo musimy. Role cóki, znajomej, pacjenta, lekarza, ucznia, nauczyciela, żony i wiele innych i w każdej z tych ról jesteśmy inną osobą. Inną a jednak tą samą. Ona jest prawdziwa i przy Tobie i przy znajomych..

    Polubienie

    1. Mam nadzieję, że nie nastąpi jakieś przegięcie w tę niechcianą stronę. A moja córka przeczytała tą notkę i powiedziała, że wbrew pozorom, tak wulgarne dziewczyny wcale nie są popularne w szkole. No to się ucieszyłam:-))

      Polubienie

  11. Wydaje mi się, że najgorzej, kiedy rodzice mają klapki na oczach i choćby nie wiem, co widzieli/wiedzieli o swoim dziecku, to upierają się, że rzecz wygląda inaczej. To niebezpieczne – dla dziecka właśnie.Skłaniałbym się też ku temu, że prawdziwą twarzą dziecka jest ta „domowa”, pod warunkiem, że mówimy o normalnej rodzinie, w której są zdrowe relacje.Trzeba też pamiętać, że dzieciaki często grają też te „niegrzeczne” przed rodzicami, a nawet samymi sobą. Mądrzy, kochający rodzice potrafią to wyłapać i zrozumieć.Nie martw się więc, Caffe;-)

    Polubienie

    1. Ja się boję, żeby nie przegiąć w drugą stronę, żeby nie być zbyt nieufną, bo to też źle. A nie tylko chodzi o nieufność wobec dzieci, co o nieufność wobec grupy. Wiem przecież jakie głupoty potrafią im przyjść do głowy w towarzystwie, które solo do głowy by pewnie nie przyszły.

      Polubienie

      1. Jak mi się włącza tablica z czaszką i migające czerwone światełka, to najpierw cofam się w czasie o 30 lat (około), a potem robię ummmmmmmmmmmmmmmmm…. Zazwyczaj pomaga 🙂

        Polubienie

        1. Żeby nie być w stylu „zapomniał wół jak cielęciem był”? No staram się cholercia. A sypię tymi mądrościami jak z rękawa, może mnie znowu będą gdzieś cytować ;-))))

          Polubienie

  12. Zaufanie trzeba mieć bo inaczej człowiek by zwariował. Poza tym czy dzieciaki aż tak umiałyby grać? W domu aniołki a w towarzystwie pokazują swoją twarz…prawdziwą twarz? Właśnie, pytanie, która i gdzie jest prawdziwa?Ufaj córce i Jej zdrowemu rozsądkowi 🙂 I swojej intuicji też…Pozdrawiam ciepło:)

    Polubienie

    1. Ja powiedzialam jej, że ma otwarty kredyt zaufania i lepiej dla niej, żeby go sobie nie zamknęła. Już zdążyła zauważyć, że lepiej na tym wychodzi kiedy nie przegina i nie próbuje przeciągać struny:-))) A czasem przecież dziecko próuje testować rodzica:-))

      Polubienie

        1. Wiesz, bo to jest tak, że jak jest wszystko ok, to mamusia i pozwoli wyjśc i jeszcze potem przywiezie:-)Witaj Krajanko, dawno Cię nie widziałam!, wszystko w porządku u Ciebie??

          Polubienie

          1. Grunt to dobra motywacja, a nic tak nie motywuje, jak opłacalność (niekoniecznie finansowa przecież) – wszystkich, nie oszukujmy się. Musimy widzieć efekty naszych działań, bo inaczej długo się nie pociągnie.Dzięki, wszystko w najlepszym. Jestem z wami cały czas, tylko mało aktywnie (egoizm wyłazi, niestety, a w sumie to jakoś od komentowania odpocząć muszę, nie umiem tak rzucić komentarza i wyjść, a na absorbujące rozmowy jakoś czasu mało się zrobiło, sorry…).

            Polubienie

            1. Nie soraj:-) Tu nie ma przymusu, jak znajdziesz czas i chęci wracaj do nas. A rozmowy rzeczywiście czasem się fajnie kręcą, zwłąszcza w ostatnich dniach ;-))) Różnie to bywa wiesz przecież. Niemniej jednak ja sama też wielokrotnie przeżywam takie zmęcznie materiału. Najważniejsze, że u Ciebie wszystko ok:-))Pozdrawiam cieplutko

              Polubienie

    2. Jako nastolatka mogę powiedzieć, że dzieci potrafią całkiem nieźle grać xD Rodziców dosyć łatwo oszukać miłym uśmiechem i grzecznym zachowaniem xP

      Polubienie

  13. niestety dla mnie też, wydaje mi się, ze dobrze wychowałam swoje córki ale to może mi się tylko tak „wydaje” Miłego i spokojnego weekendu Ci zycze

    Polubienie

  14. Dla mnie zastanawiające jest co innego. Wzorce bowiem nie biorą się z nikąd. Ci młodzi ludzie rzadko mówią „f u c k Y o u”. Znacznie częściej „….”(wiesz o co chodzi. Tak więc nie zagraniczne kino czy TV jest tym – co te dzieciaki uczy. Biorą niestety wzorce z nas samych. Przepraszam Caffe. Jak zwykle uogólniam

    Polubienie

    1. Adam, wiem, że uogólniasz, bo zwykle tutaj to robimy, opieramy się na jakiejś większości. Ja nie przeklinam w domu……..raczej, no czasem mnie poniesie, ale rzadko:-))W każdym razie nie sądzę, żęby dzieci wynosiły przekleństwa z domu, one używają je w takich konfiguracjach, które nigdy by mi do głowy nie przyszły. Sorry…….to już inwencja twórcza środowiska!

      Polubienie

  15. uroki rodzicielstwa…nigdy nie będziesz mieć pewności…pozostaje Ci zaufać sobie – temu, że przyłożyłaś się wraz z mężem, by dobrze wychować dziecko…a i tak będzie świetnie działać zasada małe dziecko mały problem, duże dziecko duży problem 😉

    Polubienie

    1. Znam ta zasadę doskonale!! Jeszcze mogę dorzuć do tego pewien dowcip, który może już nawet tutaj cytowałam, ale może nie, więc piszę:Małżeństwo dorastających dzieci. Mąż mówi do żony: „Pamiętasz kochanie, jak nasz synek był taki malutki”?Żona: „No pamiętam”Mąż: „I jak mówiłem, że jest taki słodki, że chciałbym go zjeść?”Żona: „Pamiętam”Mąż: „No to teraz żałuję że go wtedy nie zjadłem”:-))

      Polubienie

        1. Wiesz, i to w tym wszystkim jest najbardziej pocieszające, w przeciwnym razie najpierw bym osiwiała, potem dostała świra, a na koniec zeszła na jakiś zawał albo inne palpitacje;-))

          Polubienie

      1. zdałam co miałam zdać, możesz gratulować, rozkoszuję się teraz wolnością, znaczy powoli zaczynam bo na razie jestem zakręcona trochę – i wreszcie będę czytać książki – normalne

        Polubienie

        1. No to jestem z Ciebie dumna!!:-)) Gratulacje!! Ja pamiętam jak sama kończyłam swoje edukacyjne różne zmagania, wtedy nie mogłam już patrzeć na te naukowe ksiązki, marzyłam o czytaniu choćby programu telewizyjnego:-)))

          Polubienie

  16. Kiedy moja bratowa wyraziła zdanie, że jej córka nie przeklina, moja córka zaśmiała się tylko i wyszła. Długo potem z nią rozmaiwałam o tych wszystkich ‚niepotrzebnych ozdobnikach’ ona powiedziała tylko: ‚Jak w szkole powiesz komuś, żeby przestać ci przeszkadzać, nie usłyszy… dopiero ‚epitet’ odtyka uszy’. Wiem to nie od dziś, mam tylko nadzieję, że ‚epitet’ pada jedynie wtedy, kiedy jest absolutnie konieczny. Nadzieję wolno mi mieć…

    Polubienie

    1. Nawet trzeba ją mieć. A z dziećmi rozmawiać jak najwięcej, a konkurencję mamy dużą, bo i koleżanki, koledzy i komputer i tv….że już nie wspomnę o książkach, które ostatnio leżą jakby odłogiem (również te moje:-)))

      Polubienie

      1. …a moje nie ;o) Dostałam całą górę ‚Pratchettów’ i przenoszę się w inny świat, bo tu jakoś nerwowo się zrobiło ostatnio ;o)))

        Polubienie

        1. Oj nerwowo to fakt:-)) Ale akurat „takie” nerwy mnie nie ruszają:-))) Ja ostatnio rzuciłam się w wir muzyki, stąd ksiązki leżą odłogiem, bo generalnie mam niepodzielną uwagę i nie potrafię czytac i słychać.:-))

          Polubienie

          1. Ja muszę… czytać i słuchać znaczy. Jak się kiedyś Dziecku w prezencie dało gitarę, to teraz trzeba konsekwencje ponosić :o) Muzyka lezie za Nią wszędzie… Dobrze, że okazała się pojętna…

            Polubienie

            1. no to Ci zazdraszczam, bo ja – niedoszła pianistka, mam trochę żal do losu, że moje dzieci nie chciały grać. Ale cóż, ja nie chciałam kiedyś zostać pielęgniarką, o czym marzyła moja mama:-))

              Polubienie

              1. Wiesz czego chciała dla mnie moja Mama? Żebym była szczęśliwa, bo Ona nie była… całe życie miała pod górkę. Ja też mam, ale na szczęście nie sama i to sprawia, że marzenie mojej Mamy chyba się spełniło…

                Polubienie

                1. MAtki chcą szczęścia, tylko wyobrażają je sobie po swojemu:-)) Na szczęście moja córka wybrała drogę, którą ja wybrałabym gdybym miała takie możliwości jak mają dzisiaj dzieciaki. Pianino jej darowałam:-)))

                  Polubienie

  17. Myślę, że jednak prawdziwa twarz, to ta z domu. Nie mam żadnych dowodów – może poza rachunkiem prawdopodobieństwa. Ale to normalne że [rzed rówieśnikami się gra. W tym wieku potrzeba akceptacji grupy jest tak silna, że pcha człowieka do o wiele głupszych czynów niż rzucanie mięsem.Zresztą, co niektórym to i w starszym wieku nie przechodzi…

    Polubienie

    1. Masz rację, czasem spotyka się takie wieczne dzieci. Nadzieję, co do własnych (i nie tylko własnych) dzieci trzeba mieć zawsze, okraszoną jednak szczyptą kontroli (w miarę, żeby się nie zbuntowały). I tak zrozumieją nas dopiero kiedy sami będą mieć dzieci:-))

      Polubienie

  18. Przepraszam, że śmiecę w komentarzach, ale chciałam tylko napisać, że wstawiłam zdjęcie mojej Suni na blog, na chwilę…specjalnie dla Ciebie.Wieczorkiem przyjdę poczytać Twoje posty, bo się opusciłam w blogowaniu przez to wszystko.Pozdrawiam:)

    Polubienie

  19. Oj tak ,tak ,podobna sytuację miałam …zobaczyłam parę delikatnie się obejmującą ,szli przez park tuz przede mną Rozczuliłam się na ich widok bo mnie czyjeś kochanie strasznie rozczula . I nagle…. jak puściła wiązankę ,bo jej noga wpadła do dziury miedzy płytami chodnika . Sama łacina ,jednego polskiego słówka nie było! Stanęłam jak wryta!!! . Szkoda,szkoda ….wyobrażacie sobie jak będzie w ich domu jak założą rodzinę??? O panie!!! jakie będzie pierwsze słówko ,które wypowie ich dzieciątko ????? Kafejko pozdrawiam .Serdeczności. BRYDZIApetronela-krk.blog.onet.pl

    Polubienie

  20. W takim zbiorowisku młodych ludzi jak np. dyskoteka, taki sposób wyrażania się jest na porządku dziennym. Ale nie tylko na dyskotece. Często jeżdżę środkami komunikacji miejskiej, to się nasłucham jak dziewczyny ze sobą rozmawiają. Uszy więdną. Nie wszystkie oczywiście, myślę, że jest to zdecydowana mniejszość. Z wiekiem wyrasta się z takiego słownictwa, bo i towarzystwo się zmienia. Podejmuje się np. pracę, poznaje się nowych ludzi, wchodzi w nowe środowisko i już nie wypada źle się wyrażać. Nie dziwię się, że drżysz o swoją córkę, też bym się bała. Ja miałam o wiele lepiej, mój syn nie lubił dyskotek, był może ze trzy razy i na tym się skończyło. I tak pamiętam te trzy razy, jak denerwowałam się, czy nic złego mu się nie stanie. Nie martw się, z tych wszystkich głupot się wyrasta, szczególnie dziewczyny wyrastają bardzo szybko.Pozdrawiam. :)))

    Polubienie

    1. Na szczęście!!! (że się wyrasta:-). Jednak wiesz, przychodzą do domu takie śliczne buzie, koleżanki mojej córki, a potem słyszę jedną lub drugą w „akcji” i co?? Mam zabronić się widywać? Więc staram się tłumaczyć. Chyba już powyrastały. Kiedyś myślałam, że to taka forma samoobrony dziewczyn przed schamiałymi chłopakami, którzy nie przebierają w słowach, nie patrzą w jakim są towarzystwie, ale to wszystko doprowadziło do jakiegoś ogólnego społecznego przyzwolenia na chamstwo. A wystarczy czasem po prostu zwrócić tym dzieciakom uwagę. Moja mama tak zrobiła w autobusie, chłopak skupił się w sobie i grzecznie powiedział przepraszam zdziwiony niesamowicie. Najwyraźniej nie wiedział (!!?!!), że to jest niegrzeczne.:-)Caffe

      Polubienie

  21. Ufać musimy, przynajmniej dopóki Dziecko nie zawiedzie naszego zaufania (co, oby nigdy się nie stało). Ale jeszcze ważniejsze, żeby dziecko ufało nam (jak to kurczę osiągnąć). Jeszcze kilka latek i problem zacznie dotyczyć mnie… Na razie teoretyzuję, ale primo NIE wszystkie dziewczyny są takie, secundo: obie (i nie tylko my) wiemy, jak ważne jest zaufanie i szczere rozmowy z Pociechami, więc może uda nam się pomóc Im przejść przez ten burzliwy i trudny okres zwany „nastolactwem”, tertio: jakoś sobie nie wyobrażam, żeby moje (czy Twoje) dziecko tak się zachowywało. Ale masz rację, bardzo być może, że tamta matka też sobie tego nie wyobraża… Ale myślę, że zaufanie i szczerość – to podstawa. Oczywiście, to nie recepta na sukces, ale jeśli w domu nie ma szczerości, to szanse się zmniejszają. Całuski, Kafejko.

    Polubienie

    1. My wiele razy rozmawiałyśmy o zaufaniu, o tym, że jako matka chcę dla niej najlepiej, że pracując na to zaufanie ona musi się czasem postawić w mojej sytuacji, spojrzeć moim okiem, ja w zamian staram się wczuć w „nią”. Do tej pory działa, oby tak dalej. Tylko ten lęk w rodzicach zawsze chyba jest, w końcu tak niewiele potrzeba by środowisko stało się dla dziecko ważniejsze niż zdanie matki czy ojca.BuziakiPS. Nadal nie mogę się dostać do Twojego bloga:-(((

      Polubienie

    1. Ja to zaufanie mam, inaczej bym zwariowała. Jednak obserwuję młodzież. Poza tym, że jest wspaniała, to jednak przechodzi trudny okres, jest podatna na wpływy, lubi być w centrum zainteresowania, chce być zauwazona. To wszystko czasem podsuwa im głupie pomysły.Ufam, ale tak bardzo nie chciałabym kiedyś się zawieść.

      Polubienie

Dodaj komentarz