„Tyle chciałam Ci dać”

Zrozumiała, że to koniec właściwie dopiero wtedy, gdy pakował walizkę.

– Muszę to przemyśleć – powiedział a potem, zakładając płaszcz, nie odezwał się już ani słowem.

– Nie pozwól, żeby ten jeden nic nie znaczący epizod zniszczył nasze małżeństwo – poprosiła cicho.

W odpowiedzi usłyszała dźwięk, niemal z pietyzmem zamykanych drzwi. Wiedziała, że mógłby nimi trzasnąć, zagłuszyć tym łoskotem nagromadzony w ciągu ostatnich dni ból. Ale nie! On  wolał pokazać jak bardzo jest zraniony, wyciszyć ten ból do granic możliwości, pokazać swoją siłę. Zdradzały go pochylone ramiona  i spojrzenie pełne urazy.

Oczywiście, że nie była dumna z tego co się stało. Gdyby potrafiła cofnąć czas pewnie zrobiłaby to natychmiast, ale musiała przyznać, że wszystko stało się z premedytacją, z jej całkowitym przyzwoleniem. Chciała tego! I tak naprawdę … to on był wszystkiemu winien.

To nie prawda, że tylko mężczyzna potrzebuje seksu, żeby poczuć pełnię swojego związku, pełnię swojego człowieczeństwa, pełnię siebie. Ona też potrzebowała seksu i zainteresowania.
Nie pamiętała już dokładnie kiedy właściwie przestali się kochać? Najpierw zaczął wracać coraz później do domu, coraz bardziej zmęczony pracą, wykończony dojazdami, ciągłym życiem w biegu. Nawet podejrzewała go o romans, ale bardzo szybko zrozumiała, że jemu po prostu znudziła się zabawa w małżeństwo. Nie chciał mieć dzieci, a ona zgodziła się na taki układ i całą swoją uwagę, całą macierzyńską miłość przelała na niego. Do pewnego czasu wydawało się, że jemu to odpowiada, że cieszy się z tego zainteresowania, troski, zapobiegliwości. Uprzedzała więc jego zachcianki, wymyślała rozrywki, organizowała wolny czas. Tak często wtedy rozmawiali ze sobą, śmiali się z błahostek, cieszyli drobiazgami.

Jednak w pewnym momencie wyczuła, że to co kiedyś sprawiało mężowi radość, teraz wywoływało niechęć lub zupełny brak reakcji. Chciała pomóc, instynktownie czując, że przechodzi jakiś kryzys. Może zbyt wiele odpowiedzialności przytłoczyło go, sprawiło, że przestał sobie radzić z problemami, z codziennością, że rozczarowała powtarzalność dni, gestów i spraw do załatwienia.  Próbowała rozmawiać na ten temat, prosiła, wielokrotnie wykrzyczała swój żal. Nie pomagały ani kolacje przy świecach, ani wymyślne obiady, ani śniadania do łóżka.  

A ona dusiła się w tym marazmie, w gnuśności życia z dnia na dzień. Pragnęła czegoś innego!!

Czy to tak źle, że chciała znowu poczuć się kobietą, chciała poczuć pożądanie, opływać seksem, płonąć z pragnienia?  Czy to źle, że chciała takie same szalone doznania wywoływać w mężczyźnie? Że chciała być słuchana i słuchać tych wszystkich cudownych słów, które ciągle żyły w niej? Nie szukała przygód, wolałaby, żeby wszystkie emocje odbierał jej własny mąż. Ale on był głuchy na jej pragnienia.

Dopiero wtedy, gdy uświadomiła sobie, że coś w ich małżeństwie bezpowrotnie umarło, zwróciła uwagę na innego mężczyznę.

Tak, zdradziła, ale nie czuje się winna, to ona dużo wcześnie została odtrącona.

 

254 myśli w temacie “„Tyle chciałam Ci dać”

  1. Nie jesteś jedyna w tej sytuacji , doskonale to rozumiem , sama to wszystko przezywam i boje sie bardzo…..ale kobieta ma prawo do szcześcia i do drugiej szansy…..poczucia sie w pełni kobieta , skoro własny maz nie potrafi lub zapomniał …….w pełani to rozumiem …potrzeba dawania miłosci chyba jest jescze wiekszym pragnieniem niz jej branie …..a jesli jest to miłosc odwzajemniona to nie załuje zdrady ani w jednej sekundzie …

    Polubienie

  2. Co powiecie na taką historię:na początku było świetnie, dobrani do siebie pod każdym względem. Ślub, dzieci, – rodzina. Po paru latach życia w związku On już nie chce się kochać i tak to trwa przez parę lat. Ona rozmawia, pyta – chce wiedzieć dlaczego mąż już nie chce się kochać, ale on twierdzi że żona przesadza i żadnego problemu nie ma. I tak to trwa przez kolejne lata. Jest młoda, atrakcyjna chce być kochana przez męża i pożądana – nie potrafi sobie z tym poradzić. Co robić?

    Polubienie

    1. Czesc Igus! Wiem,ze kazdy czlowiek jest inny.Ale opowiem ci moja historie.Gdzies po okolo 14 latach udanego malzenstwa moj maz tez stopniowo zaczal tracic ochote na sex.Ja tego najpierw nie zauwazalam. Bylismy zapracowani,tyle zawsze na glowie…Pozniej zaczelo do mnie docierac,ze cos sie zmienia na gorsze. Pytalam,probowalam z nim na ten temat rozmawiac, zbywal mnie.Kupilam seksowna bielizne, tworzylam romantyczne wieczory,wszystko na prozno,moze za pozno.Gdzies po roku dowiedzialam sie,ze juz od wielu miesiecy kogos ma. Bylam gotowa mu to wybaczyc,w koncu bylismy udanym malzenstwem,mielismy corke. Ale stwierdzil,ze ja nigdy sie nie zmienie(cokolwiek by to znaczylo) i wybral ja.A wlasciwie wybral zycie luzaka.Po niej byla kolejna,i kolejna.Nie sugeruje,ze Twoj przypadek jest taki sam,ale bez watpienia on ma jakis problem,oby tylko zechcial sie przed Toba otworzyc poki nie jest za pozno.Sex jest bardzo wazny w zyciu kazdego normalnego czlowieka, dla kobiety zainteresowanie ze strony partnera daje jej pewnosc,ze jest jeszcze atrakcyjna.A to jest bardzo wazne, wiem cos o tym. Po tym jak sie wyprowadzil musialam skorzystac z porad psychiatry,nie nadawalam sie do zycia,popadlam w kompleksy i zalamanie. Dzis jest dobrze,mam drugiego meza i udane zycie malzenskie(i czesto sie kochamy).Trzymaj sie i walcz,rozpad malzenstwa to straszne przezycie,nikomu nie zycze. Buziaczki

      Polubienie

      1. A,jeszcze cos, zastanawiam sie co moglabys zrobic. Na pomoc „przyjaciol” chyba nie ma co liczyc.Ja liczylam i sie przeliczylam. Przyjaciele sa fajni jak jest wszystko dobrze,ale jak trzeba pomoc….Myslalam,ze skoro znamy sie od dziecka,wiemy o sobie praktycznie wszystko,to moge liczyc na jakas „meska rozmowe”, na wsparcie ze strony psiapsiolki. Tymczasem uslyszalam: my nie chcemy sie wtracac do waszych spraw. Moze juz znali prawde,tylko nie wiedzieli jak to powiedziec. Ponoc zona dowiaduje sie ostatnia. W kazdym razie nie tego oczekiwalam. A moze on ma jakis zdrowotny problem? Wiem jedno, sama nic nie zdzialasz. Musza chciec obie strony. Sa tylko dwa wyjcia. Albo nie chce sie kochac bo z Toba, albo nie chce wcale bo ma jakis problem psychiczny lub zdrowotny. A czy wtedy kiedy sie juz kochacie wszystko jest tak jak powinno byc? Szukaj przyczyny,bo inaczej ktores z was takiej sytuacji w pewnym momencie nie wytrzyma. Trzymam kciuki

        Polubienie

        1. Ja mogę dołączyc się tylko do mądryych słów Beaty. A Ty Iguś trzymaj się jakoś, próbuj rozmawiać, bo od tego trzeba zacząć.Trzymam kciuki!!

          Polubienie

    2. Stereotypowo to bywa odwrotnie. To zwykle żonę boli głowa, to ona nie ma czasu albo ochoty … Ty opisałaś właściwie to co ja w swojej notce. Z tego wniosek, że jednach już dawno polskie kobiety odeszły od stereotypu.

      Polubienie

  3. hmmm, a że spytam dociekliwie i nieskromnie – dzięki czemu ona nie była zmęczona „pracą, dojazdami, ciągłym życiem w biegu”? Może on brał na siebie całość tych „przyziemnych problemików” dzięki którym ona miała czas na dbanie o związek i… szuknia innego :p

    Polubienie

  4. To małżeństwo już od dawna było wypalone i ta zdrada była tylko pretekstem, na który on od dawna czekał, żeby odejść usprawiedliwionym.

    Polubienie

  5. To przypomina mi moje poprzednie malzenstwo. Z ta tylko roznica,ze ja nie zdradzilam. Ja przestalam szanowac jego milosc, przestalam ja pielegnowac. Po 16 latach malzenstwa popadlam w rutyne. Myslalam, ze jego milosc jest mi dana na zawsze. On najpierw z lekkim wyrzutem zwracal mi uwage, ze za malo okazuje mu uwagi, za rzadko sie przytulam, nie mowie ze kocham, seks zawsze w lozku przy zgaszonym swietle… A ja go kochalam, na rowni z dzieckiem. Az mu w pewnym momencie zabraklo checi zeby sie starac, stopniowo zaczal sie oddalac. Ja w ciaglym kolowrotku praca-dom nie dostrzegalam tego, az do chwili, kiedy sie dowiedzialam, ze od roku kogos ma. To byl straszny cios prosto w serce. Mimo to bylam gotowa wybaczyc. Niestety, powiedzial, ze ja sie juz nigdy nie zmienie. Wybral tamta, czula i kochajaca. Teraz znow jestem mezatka, ale staram sie okazywac milosc. Poznalam jej cene.

    Polubienie

    1. Czyli winne są obie strony. Ty udowodniłaś, że kobieta również może być przyczyną rozpadu małzeństwa, a raczej kobieca obojątność.Dziękuję Ci za ten komentarz.

      Polubienie

      1. Oczywiscie, prawda zawsze lezy po polowie. Najwazniejsze w pore zdac sobie sprawe, ze nic nie jest nam dane „na zawsze”. Bo moze byc juz za pozno na naprawe naszych bledow, tak jak bylo u mnie. A tak naprawde niewiele bylo trzeba robic, zeby bylo dobrze. Tylko dawac tyle co sie otrzymywalo, a mnie szkoda bylo na to czasu, sily. Nie umialam okazywac, ze nadal go kocham. Tyle niepotrzebnych lez, moich, naszych mam, dziecka, a mysle, ze i on pewno w ukryciu zaplakal. Jaka szkoda, ze nie umiemy uczyc sie na cudzych bledach….Pozdrawiam cieplutko

        Polubienie

          1. Masz racje.Ja wlasnie bylam w 100 % pewna,ze temat zdrady w naszym malzenstwie nie zaistnieje nigdy,ze tak jak smierc i choroba,moze dotknac wszystkich,tylko nie nas. A ! I niech sie nikt nie czepia twojego opowiadania,zycie pisze nam nieraz takie scenariusze, ze gdybysmy je czytali, to bysmy je wysmiali i uznali za nierzeczywiste. Nie da sie tez przewidziec, jak bysmy sie zachowali gdyby nasza zdrada wyszla na jaw, albo gdybysmy dowiedzieli sie, ze nasz wspolmalzonek nas zdradza. Gdy swiat sie zawala trudno jest myslec racjonalnie.

            Polubienie

            1. Masz rację, życie pisze takie scenariusze, których byśmy sobie czasem nawet nie byli w stanie wyobrazić. Niektóre moje opowiadania to czysta fikcja, ale inne oparte są na obserwacji lub poznaję je poprzez rozmowy z ludźmi. Prawdą jest też, że czasem zbyt ufamy w to, że życie nam nie da kopniaka, że nam to się na pewno wszystko uda…….wtedy tracimy czujnośc, przestajemy być ostrożni, a od tego już tylko kroczek do robienia głupstw……których normalnie byśmy nie zrobili.Beatko, mam nadzieję, że w nowym związku uda Ci się to, co nie udało się w poprzednim.Pozdrawiam cieplutko

              Polubienie

  6. Dopóki związek opiera się na zasadzie „on jest wyżyty seksualnie, ona nie”, dopóty ja w to nie wchodzę. Gdyż jest to nic innego jak matriarchat.Wszyscy wiedzą dobrze, że seks służy osłabianiu, w pewien sposób wysysa wolę. Uczą o tym naukowcy, gdy mówią o dopaminie i prolaktynie (o roli tej pierwszej jako neuroprzekaźnika, o roli drugiej jako inhibitora). Dlatego też człowiek pod wpływem większej ilości seksu jest bardziej bezwładny, bardziej wszystko w nim śpi, a mniej jest „wzięty w garść”, „spięty” (dobre określenie! proszę skojarzyć), mniej wszystko w nim maszeruje. Oczywiście, to się później dopełnia bodźcami, ale tak czy inaczej. Stąd też np. mniejsza skłonność do ryzyka.Społeczeństwa dzisiejsze powstają przez to, że wszyscy kłaniają się przed wszystkimi. Każdy się osłabia, a rządzi ten, kto niby pasuje do wszystkich, ale osłabia się najmniej. (Oczywiście to musi być niewidoczne, to ma być taka kłamliwa władza: coś ją daje, ale nie może być wiadomo, co. To musi wynikać tak niechcący, tylnymi drzwiami.) Mimo to wszyscy nawzajem wobec siebie robią z seksu „potrzebę”, coś ważnego, a nawet wielką korzyść, czy wręcz coś, co nadaje jakość życiu. Wszystko to opiera się na kłamstwie (resp. szkodliwym zmyśleniu).I tak samo kłamliwy jest typowy związek. Kobieta „daje”, mężczyzna „bierze”… śmiech na sali! (proszę nie mylić z dwuznacznością w jęz. polskim, bo czasem używa się tego w sensie „pozwala” – ale widziałem też dawać/brać). Przecież jest oczywiste, że kobieta zabiera (natomiast jest już prawdziwie czarnym kunsztem, że potrafi skłonić mężczyzn, by sami chcieli…). Zawsze aksjologiczny punkt ciężkości jest tam, gdzie mniej seksu. Zawsze ci ludzie mieli największy wpływ, byli najbardziej charyzmatyczni – choćby prorocy. Byli też bardziej pracowici (bo niby co? jak ciągle nic tylko bawisz się genitaliami, to stajesz się najpotężniejszy? ;). Wobec tego typowy związek, w którym ona mało jest zaspokojona, natomiast on jest sporo, stanowi nic więcej jak „delikatna róża w świątyni”, którą czci samiec-zimny reproduktor. Przecież to jest niesmaczne. Widzę tych ludzi i niedobrze mi się robi. Niech już raczej oboje będą bez seksu, takie związki są trwalsze (tylko czy chodzi koniecznie o trwałość?), bo uczuciowość gorętsza i mniej się szuka dodatkowych podniet dookoła. Z takiego niezgrania psychoseksualnego biorą się później np. tzw. „zdrady uczuciowe” (bo w praktyce tylko jedna strona ma tam uczucia). Co więcej, facet widząc taką różyczkę, takie och-ach-już-nie-wiadomo-jak-subtelne — które w dodatku być może intensywniej myśli od niego, mniej schodzi na rozrywki, bardziej reprezentuje wartości w tym związku — poddaje się temu i chłonie te „wartości”. On jest tym głupim, który się bawi, ona tą mądrą, która reprezentuje punkt ciężkości związku – niewieścio pojętą „miłość”… Jednym słowem: matriarchat.Przecież seks, który skutkuje niskim poziomem dopaminy, spowalnia nawet myślenie; człowiek myśli mniej w głąb, bardziej podnieca się wszystkim dookoła, jest bardziej „zadowolonym nihilistą”, bardziej poprzestaje na małym także w myśleniu…I w jakież piękne moralne słowa ona to będzie ubierać! „Liczysz się tylko ty” (czyt.: chcę dojść do władzy); „ja już i tak dużo od ciebie czerpię, jakże mogłabym jeszcze tutaj wymagać” (czyt.: chcę czerpać jeszcze więcej, ale długofalowo, a nie w prostej przyjemności łóżkowej); zaś najzabawniejszym, co słyszałem, jest „orgazm nie jest taki ważny”. Rozumiem, mój kochany matołku, który tak twierdzisz, że przy masturbacji też orgazm nie jest najważniejszy, w zasadzie jest w ogóle zbyteczny? „No tak, ale stosunek to nie masturbacja, NIE MUSI DAWAĆ TAKIEJ PRZYJEMNOŚCI”… W istocie nie musi dawać żadnej (co najwyżej tak ogólnie rozpalać) — kto by miał czas myśleć o tym, gdy ‚partner’ na głowie. 😉 Liczy się to, żeby jemu „dać” przyjemność, której sama „z nieznanych przyczyn” unika, jakby się nią brzydziła… I w tym wszystkim on jeszcze czci ją jako takie bezinteresowne, idealne stworzenie, gdy w rzeczywistości jest to pijawka, która wysysa z mężczyzny wszystkie wartości, by następnie zająć ich miejsce (jest to forma pasożytnictwa): np. zamienić pasje w obowiązki, rozrywki w spędzanie czasu z nią itd.Do takich związków mam obrzydzenie. Aczkolwiek spodziewam się, że nawet gdyby jakaś dziewczyna sprawiała wrażenie, że będzie inaczej, to i tak do tego właśnie dojdzie, i tak zapanuje kłamstwo… Wszyscy wszystkim chcą sprzedać seks, wszyscy potwierdzają „tak tak, to jest bardzo fajne, my to cenimy”, ale jak przychodzi co do czego, to tylko naiwniacy i niziny społeczne tak to traktują… Dobrze chociaż, że teraz swe dążenie do władzy przedstawiają wprost — „dla nas seks w związku nie jest taki ważny, jeśli chodzi o własne zaspokojenie” — to już postęp…

    Polubienie

    1. No no Śpiochu!! Jak na śpiocha to nieźle dowaliłeś tu teraz wszystkim razem i każdemu z osobna. Dziękuję za ten komentarz. Jest tak inny od wszystkich poprzednich, aż żałuję że pewnie dwie trzecie z osób które dzisiaj tu zajrzały nie wróci, żeby sobie uzupełnić tę rozmowę o Twoje spostrzeżenia.

      Polubienie

  7. Jakbym czytała historie z własnego życia:(Tyle,że ja…boje się zdradzić,boje się samotności i konsekwencji swoich czynów.Boje się ale wiem,że ten dzien nadejdzie ja przestałam liczyc się dla męża po urodzeniu dziecka:(

    Polubienie

    1. Czas po narodzeniu dziecka jest trudny nie tylko dla kobiety, która czuje się nieaatrakcyjna, ale również dla mężczyzny, który nie wie jak pomóc. To wszystko wróci do normy, dajcie sobie trochę……czasu:-)

      Polubienie

    1. > Wiiększość ludzi gdy postępuje żle,próbuje wytłumaczyć się> ze swego postępowania.Ta kobieta jest tego przykładem.> I już.A poza tym się zgadza.

      Polubienie

  8. milosc tu nie zwyciezyla tylko jeszcze bardziej pogrązyla… ten koles nie powinien tak robic.. ona sie starala i wogole robila wszystko zeby bylo fajnie a on ja odtrącil.. jak miala sie zachowac? tez bym pewnie tak postapila na jej miejscu..

    Polubienie

  9. Ta melodramatyczna historyjka, a potem komentarze świadczyć mogą tylko o jednym. Małżeństwo w dzisiejszych czasach to przeżytek. Po co dusić się w związku, którego tak naprawdę nie ma? Przecież związek dwojga ludzi to monolog a nie dialog. Po co robić z siebie cierpiętnicę? Czy tylko dlatego, że wiążą nas kredyty, mieszkanie? Wszystko przemija, miłość też, tzn. zauroczenie, seks, a zostaje jedynie przywiązanie, rutyna. Jeśli ktoś chce w tym tkwić, to już inna sprawa. Ale nie może też oczekiwać zbyt wiele. Jest jeszcze jedna kwestia, dopiero zrozumiałam ją po latach. Świat mężczyzny różni sie diametralnie od świata kobiety, trudno te dwa światy do siebie dopasować szczególnie jeśli związek popadł w rutynę. Świat kobiety, to świat oczekiwań, wyobraźni wobec partnera, mężczyzna natomiast patrzy bardzo realnie. Przykładem niech będą harlequiny czy inne głupkowate romanse. Dlaczego kobiety je czytają, a faceci śmieją się z tego typu czytadeł? Odpowiedź jest banalnie prosta. Kobiety znajdują w nich spełnienie romantycznej miłości, uciekają w świat wyobrażeń od szarej czy czasem ponurej rzeczywistości. Bo one tak właśnie chcą być kochane, gdy tymczasem facetowi takie myśli nawet nie przyjdą do głowy. Bo i po co się starać kiedy samica już zdobyta i się najzwyczajniej opatrzyła. Tak zawsze było jest i będzie, no może z nielicznymi wyjątkami.

    Polubienie

    1. Wszystko to prawda, tylko jak świat światem to taka literatura dla kucharek istniała, była czytana i kobiety zalewały się nad nią morzem łez. A małżeństwo było czymś trwałym. Czy kobiety były szczęśliwe to już inna kwestia. Prawda jest jedna…….nikogo się do miłości nie zmusi i trzeba w pewnym momencie powiedzieć sobie szczerze, a nie udawać cierpiętnika.

      Polubienie

      1. Nie tylko dla kucharek. Świat się zmienił, zmieniły się relacje kobiet wobec mężczyzn. „Tamte” kobiety nie miały żadnych szans.

        Polubienie

        1. I dzięki Bogu. Bo możemy sobie krytykować panów, krytykować panie, ale chyba jest nam dzisiaj lepiej, niż tamtym kobietom prawda?

          Polubienie

            1. Dokłądnie tak! I trzeba się z tego cieszyć, ale nie popadać w nadmierny krytycyzm odnośnie mężczyzn. Tu zawsze obie strony grają zasadniczą rolę i obie pracują na swoją szczęśliwą, albo nieszczęśliwą przyszłość:)

              Polubienie

  10. pierdoły, brak poczucia wielowarstwowości pożycia małżeńskiego, napisane trochę za prostym językiem jak na uczucia które próbujesz wyrazić. Oceniam na 3 z małym minusikiem i pozdrawiam

    Polubienie

  11. Ja właśnie przechodzę coś podobnego ze swoim mężem.Wczoraj w nocy zastanawiałam się,co się stało z moim mężem,że od dłuższego czasu nie zajmuje się mną.Dla niego schudłam,dbam się siebie i o dom.A może mężczyzni nie potrafią być tylko z jedną kobietą,mam wrażenie,że znudziłam się mężowi,że już go nie pociągam.A ja chcę się czuć atrakcyjna i kochana.Mąż kiedyś często mówił mi,że mnie kocha,teraz chyba już o tym zapomniał.Nawet już tak dużo ze sobą nie rozmawiamy.Nie głaska mnie,nie przytula,nie chwali,nie pieści.Nie będę się o to prosić,jeszcze trochę wytrzymam ten brak zainteresowania moją osobą a potem zobaczę co zrobię.

    Polubienie

    1. Grażka, oczywiście nie proś……..ale zdecydowanie porozmawiaj. Być może On myśli, że Tobie jest dobrze, że Ty czujesz się szczęśliwa. Wiesz przecież jakie stereotypy pokutują w społeczeństwie odnoście potrzeb seksualnych kobiet. Może mąż nie chcę Cie zniechęcać przymuszanie……bo sądzi, że to jest przymus. Porozmawiaj z nim.

      Polubienie

    2. A kiedy go chwaliłaś , pieściłaś,przytulałaś?Może on już nie wytrzymał braku zainteresowania jego osobą i potrzebami ?

      Polubienie

      1. Zniesmaczony, to jest opowiiadanie:-) Li tylko. Ale fakt, że oparte na obserwacji różnych ludzkich zachowań. Jeśli chodzi o ten przypadek konkretny, to cóż, muszę Ci powiedzieć szczerą brutalną prawdę. Facet już dawno przestał być zainteresowany własną żoną i odszedł do innej, nawiasem mówiąc z tą drugą ma dziecko. Więc pierwsza żona albo bardzo szybko go znudziła, być może z powodu nadmiernie okazywanego uczucia, bo mnie samą to aż raziło, albo po prostu znudził się cholernie i poszukał nowych wrażeń.Opowiadanie miało być tylko pewnym wycinkiem, żeby pobudzić do dyskusji. I zresztą pobydziło:-)PozdrawiamPS. Nie jestem feministką. Jest wiele moich tekstów, w ktorych to kobiety krytykuję

        Polubienie

        1. To zmienia sprawę.Jednak powiem Ci , że większość kobiet zaczyna użalanie się nad sobą i wymienia ” winy ” faceta , zaś kompletnie nie dostrzega winy w sobie.Nie zastanawia się nad symetrycznością w związku.Jest tylko co on zrobił a czego nie zrobił.A one ? Czy coś zrobiły lub nie zrobiły ? O tym już się nie mówi.A co do tego czy jesteś feministką to nie wiem.Jednak większość kobiet jest feministkami tylko ukrytymi.

          Polubienie

          1. No to Ci mogę z całą pewnością powiedzieć, że nie jestem:-) Nie po to, żeby postawić siebie w lepszym świetle, bron Boże. Uważam, że pewne wywalczone sobie prawa, są tylko dla kobiet ciężarem, natomiast z innych bardzo się cieszę.Jeśli zaś chodzi o równouprawnienie, na które powołują się feministki, to ja uważam, że jeśli ma mieć sens, to kobiety muszą także zrozumieć, że mężczyźni nie są pozbawieni uczuć. Muszą zrozumieć, że nie można ich szufladkować. Bo przecież tak jak faceci świnie, zdarzają się i kobiety modliszki. To zależy od charakteru, wychowania, różnych społeczno-kulturowych historii. Nie można uogólniać.W moim opowiadaniu chciałam pokazać, że tak jak obojętnośc mężczyzny może spowodować wiele złego, tak samo wiele złego może sprawić nadmierna czułośc, bądz nadmierne okazywanie uczuć. Dlatego, że skupiając się na drobiazgach, traci się z oczu to co naprawdę ważne. Co oczywiście też nie oznacza, że miłe gesty, drobiazki, szczegóły, nie mają racji bytu. Chodzi raczej o wypracowanie swojego własnego sposobu na małżeńskie szczęście.Pozdrawiam

            Polubienie

            1. „Jeśli zaś chodzi o równouprawnienie, na które powołują się feministki,” – no już to zdanie dowodzi,że jesteś feministką , nawet jeśli nieświadomą.A przynajmniej powtarzasz ich propagandę.Otóż fakty są dal tego stwierdzenia miażdżące.Feministki nie walczą o żadne równouprawnienie.Może kiedyś tak było , ale teraz to one walczą o UPRZYWILEJOWANIE własnej płci i w wielu przypadkach cel swój osiągnęły z nawiązką.Obecnie mężczyźni są dyskryminowani na każdym polu – gospodarczo , społecznie i prawnie.Przykladów mozna sypać bez liku.Nie powtarzaj więc takich stwierdzeń bo po prostu propagujesz wypaczenia , mam nadzieję że bezwiednie.

              Polubienie

              1. Bardzo możliwe, widzisz ponieważ jednak nią nie jestem, to nie wiem o co te kobiety walczą. Ja na przykład wolałabym, żeby ktoś wywalczył mojemu mężowi lepsze zarobki w zamian za to, bym ja nie musiała pracować na pełny etat i mogła gotować rodzinie obiady.A fe……jaka ze mnie feministka!

                Polubienie

                1. Feminizm wsiąkł jak jad do glów w ten sposób , że nawet go nie widać.Wyższe zarobki dla męża ? Drobiazg.Lepiej pomysl że Twój mąż ma pracować do 65 roku życia a kobieta na sąsiednim stanowisku do 60 -go.Co tam zarobki – tu idzie o 5 lat życia.Ot taka dyskryminacja mężczyzn.Może mąż weźmie pomoc z UP na rozkręcenie działalności.Jest bardzo korzystny program UE.Korzystnu , w części umarzalny kredyt , 20 % mniejszy ZUS i inne udogodnienia.A chalira – przecież to …tylko dla kobiet…Ot taka dyskryminacja mężczyzn.A czy znasz takie kampanie społeczne”walczmy z rakiem piersi””bezpłatne badania” itd itp wszędzie tego pełno.A rak prostaty ? Gdzie kampanie ? Nie ma.A teraz zagadka – czy zgonów na raka piersi czy na raka prostaty jest więcej ? Na raka prostaty-kampanii społecznych brak.O molestowaniu juz nawet nie wspominam bo to największy feministyczny przekręt.

                  Polubienie

                  1. Zniesmaczony wszystko to prawda. Każdy rozsądny człowiek się zgodzi z tym, że choroby trzeba leczyć, a nie leczyć płci. Tylko, że ja nie polemizuję zupełnie z problemem dyskryminacji. Bo każda dyskryminacja jest złem samym w sobie.Ta dyskusja trochę mnie zaczęła bawić, wiesz dlaczego? Bo chciałeś dowalić mi – myśląc, że piszę o sobie. Kiedy się okazało, że to tylko fikcja, starałeś się dokopać mi – autorce:-) Teraz starasz się dokopać wszystkim mi – jako reprezentantce wszystkich kobiet. Oj to mi pachnie dyskryminacją:-))

                    Polubienie

                    1. Bo taki jestem , wszyscy mi to mówią.Walka , walka i jeszcze raz walka.O wszystko i z każdym.To mój żywioł.A teraz ide powalczyć o obiad.Bo taki ze mnie macho ale to ja umiem(i lubię) gotować 🙂

                      Polubienie

                    2. Ale przynajmniej masz poczucie humoru a to się liczy w każdej walce:-) SmaczegoPS. Ja też umiem gotować i co Ty na to?;-))

                      Polubienie

                2. A czemu polskie kobiety tak bardzo opieraja sie feminizmowi albo gwałtownie zaprzeczają? Tego to już nie rozumiem. Chciałabyś żeby Twój mąż miał większą pensję, a czemu Ty nie miałabys jej mieć? Jest o co się bić. Chociażby o to, ze w Polsce kobiety zawsze zarabiaja mniej od mężczyzn, są na pozycji straconej np. w prawie do mieszkania z dziećmi w mieszkaniu zajmowanym wspólnie z mężem alkoholikiem czy znęcającym się nad rodziną. Jak na razie to one musza szukać miejsca w przytułkach, itd, itd. A dzieje sie tak dlatego, że prawo stanowią nadal mężczyźni. Feministki, to nie babo-chłopy albo lesbijki. To tylko tania propaganda lękajacych sie facetów o swoje miejsce w szeregu, o swoją przez setki lat niezagrożoną pozycję. Bo czyz feministką nie jest kobieta walcząca o godność swoją i swoich dzieci każdego dnia, szczególnie jeśli jest kobieta samotną ?

                  Polubienie

                  1. Danka, ja nie nazywam feminizmem prawa kobiet do godności. To jest prawo każdego człoiwieka. To mężczyźni takie kobiece pragnienia nazwali feminizmem, po to by te działania spłycić. Ja akurat, mając udane małżeństwo, wolałabym pracować trochę krócej, ale tylko wtedy, gdyby mój mąż mógł zarabiać więce, żeby ja rzeczywiście spokojnie mogła zająć się dziećmi. Uważam zresztą, że matki opieka jest w pewnym wieku najważniejsza i tu zapędy feministek nic nie zmienią.Uważam też, że samotne kobiety mają w tym kraju sytuację tragicznie trudną, pisałam o tym w jednej z październikowych notek. Wiesz, moje opowiadania są jakimś wycinkiem życia, ale jednak poruszają (mam nadzieję:-) problemy bardziej ogólnie, chociaż nie uogólniają, bo to byłoby już nadużycie.Tak więc, jeszcze raz powtarzam, że w tym sporze o prawa kobiet i mężczyzn jestem za rozsądkiem, szacunkiem i godnością obu płci.Fakt, że to mężczyźni często nadużywają swojej siły, ale przecież kobiety tez potrafią pokazać brak klasy.

                    Polubienie

  12. Jeszcze trochę się wtrącę,Małżeństwo jako umowa na całe życie, hm, to prawie zawsze wyglada tak sielankowo na początku, szkoda że nie wszystkim się udaje…Z różnych powodów, ludzie się przecież zmieniają, ich oczekiwania, przechodzimy przez rózne fazy zycia, daja znać hormony, nie ze wszystkim jesteśmy w stanie sobie poradzić.A tu jeszcze nasza druga połówka, która zachowuje sie tak , że tylko sobie palnąć w łeb. Rozwód…to jest oczywiście rozwiązanie, ale na szczęście na tyle karkołomne, że nie wszyscy którzy by tego chcieli, z niego korzystają!Co zrobić jeśli facet , który był waszym wymarzonym , albo prawie wymarzonym , teraz zachowuje się jak skapciały emeryt bez ikry, żadne rozmowy, tłumaczenia , prośby nie dają rezultatów, czy miałybyście ochote przeżyć, no nie wiem ile tam jeszcze mi pisane, ale może kilkanaście lat???Gadanie o przysięgach małżenskich, miłości ,wierności do grobowej deski nie wytrzymuje w realu!!!

    Polubienie

    1. Belu, bo niektórzy bardzo idealizują małżeństwo. Fakt, że czasem takie idealne lub prawie idealne się trafiają. Jednak znacznie więcej jest małżeństw nieudanych. O przyczynach tego stanu rzeczy można byloby mówić bez końca. To stres, praca, rozczarowania, czasem zwyklka złośliwośc. Często są tak rózne problemy, że naprawdę trudno o jakieś idealne rozwiązanie.

      Polubienie

  13. Ślubuje ci miłość i wierność i uczciwość małżeńska oraz że cię nie opuszcze aż do śmierci…to przyżekałaś i poddałaś się…napewno były jeszcze inne powody..mogłaś z nim rozmawiać wiecej wspominać miłe chwile…a nie w ten sposób…kiedyś kochaliście sie bardzo a teraz…:|

    Polubienie

    1. Pati, moja bohaterka rozmawiała z mężem, próbowała walczyć. Być może gdzieś popełniła błąd, z całą pewnością tak, tylko gdize?

      Polubienie

  14. I dobrze zrobiła, zrobiła to dla siebie! To jej życie, każdy robi to na co ma ochotę, na co pozwala mu sumienie. Po co miała żebrać wciąż o tę miłość, gasnącą zresztą ze strony męża? Ale nic na siłę, nie poskutkowały rozmowy, starania żeby było lepiej, to stwierdziła ze nie ma zamiaru tego robić do końca życia.A mąż pewnie znalazł pretekst żeby się wyprowadzić, ta zdrada żony była mu na rękę. Kto wie czy on właśnie nie miał kogoś na boku już wcześniej?

    Polubienie

    1. Kaju to dobrze postawiony problem. Być może ten mąż tak szybko uciekł z walizeczką, bo bylo mu to na rękę. Może sam miał kogoś a wolał, żeby wszystko rozeszło się z winy żony. Tak prościej prawda?Pozdfrawiam i dziękuję za komentarz

      Polubienie

  15. Dziekuję za ten tekst i za komentarze. Nie jestem sama w tych odczuciach. Odetchnęłam. Tęsknię za ramionami mężczyzny i za czułoscią na codzień. Tęsknię za miłym słowem. Mąż mnie odpycha albo pyta „co znowu?” – poniża mnie to zachowanie. Ale on nie rozumie o czym ja mówię, zawsze jest tyle argumentów uzasadniających jego negatyną reakcje. Moment nigdy nie jest ten właściwy. Więc przestałam. Ostatnio przeżyłam „coś” czułego z kimś innym. Po prostu siedzieliśmy i rozmawialiśmy, ale było cudownie. Trzymalismy się za ręce… Tęsknię nie za osobą, ale za tą chwilą … Czy to już zdrada? Nie odejdę sama. Mamy dziecko i wiele rzeczy … Jestem samotna w tym małżeństwie.

    Polubienie

    1. Sleep, widzisz to bardzo trudne o czym piszesz. Pociąga Cię ten entuzjazm drugiego mężczyzny. Ja bym radziła najpierw porozmawiać z mężem szczerze. Wytłumacz mu, że obojątnością zabija Wasz małżeńśtwo, że rani Ciebie i po części również Wasze dziecko, ktore zawsze odczuwa ten chłód rodziców. Ponadto uważam, że błędem jest tkwić w związku dla dziecka. To nic nie zmienia, nie daje żadnej gwarancji, przynosi tylko dalszy ból i rozczarowanie.Zacznij od rozmowy, będziesz przynajmniej miała świadomość, że próbowałaś.Pozdrawiam cieplutko i trzymam kciuki!

      Polubienie

  16. Winna zdrady jest ona – cokolwiek by nei mówiła i jak się nie chciała usprawiedliwić. Jeśli jej związek nie wystarczał, jeśli się rozpadł to trzeba było wziąć rozwód, albo ustanowić separację ale nie zdradzać. Wówczas – skoro poprzedni partner nie spełniałby jej oczekiwań mogłaby poszukać innego, ale w sposób jawny i „legalny”. Skoro jednak wolała być w mało satysfakcjonującym zwiazku i zdradzić – hmm jest winna.

    Polubienie

  17. Moja droga, to że zdradziłaś to TYLKO I WYŁĄCZNIE TWOJA WINA!!. Mogłaś od niego odejść, chociaż na miesiąc, poukładało by mu sie w głowie.Nie mow na to „nieistotny szczegół” dla faceta oznacza to całkowity koniec. A więc tak, dobiłaś sztyletem w serce umierający związek. Może wyciągniesz z tego wnioski na przyszłośćpozdrawiam.

    Polubienie

    1. No to na początku sprostowanie. Mój blog należy również do kategorii „literackie” i powyszy post jest akurat jednym z wielu opowiadań, które tutaj umieściłam. Ale masz rację co do jednego, nie pokazałam, że kobieta jest niewinna. Starałam się pokazać, że tak naprawdę obie strony poniosły klęskę, obie coś przeoczyły. Może obie strony zbyt późno zareagowały, a wtedy nie dało się uratować małżeństwa.

      Polubienie

    2. A jakie ma wnioski wyciągnąć kobieta, która została zdradzona podwójnie? Przez swego faceta i najlepszą przyjaciółkę (omen omen chrzesną matkę swojego dziecka)? I WYBACZYŁA a teraz przeżywa to samo co bohaterka opowiadania? możecie poradzić?

      Polubienie

      1. No Moja Droga, teraz to nam tu dałaś do myślenia!!:-)Myślę, że przede wszystkim jest bardzo odważną kobietą. Ja bym chyba nie potrafiła wybaczyć, może dlatego też nigdy nie zdradziłam, bo bałabym się, że tak samo mój mąż nie byłby w stanie mi tego wybaczyc:-)A tak poważnie, to strasznie trudno mówić i żyć z tak ewidentnie zachwianym zaufaniem, jak to które opisałaś. Naprawdę nie mam odpowiedzi.Pozdrawiam cieplutko

        Polubienie

        1. Dziękuję za pozdrowienia Caffe, to naprawdę smutna historia, zarówno jedna jak i druga.Pisz dalej, to po części koi ból.Również pozdrawiam cieplutko.

          Polubienie

          1. Dziękuję za ciepłe słowa. Ja wiem, że czasem poruszam sprawy trudne, a czasem piszę za cukierkowo. Ale przecież życie miewa różne odcienie. A Tobie życzę jak najlepiej. Zasługujesz na to!

            Polubienie

            1. Chciałam tylko dodać, że „OWA” przygnębiona kobieta nawet nie pomyślała o zdradzie.Dlaczego?Może naprawdę kocha a może jest naiwną idiotką liczącą nie wiadomo, na co?Gdy On ją zdradzał była w ciąży, leżała w szpitalu, dwoje „najbliższych” ludzi odwiedzało ją, patrząc jej w oczy wybierali imię dla dziecka a potem……..Urodziła mu drugie dziecko (syna) i dopiero, gdy mały miał pół roku po wielu bolesnych chwilach i upokorzeniach On może z litości lub innych tylko dla siebie znanych powodów przyznał się i poprosił o wybaczenie:-( A „przyjaciółka”? No cóż złożyła samokrytykę.Przygnębiona kobieta widuje się z nią codziennie, bo pracują w jednej firmie. Jej też wybaczyła, spyta ktoś, dlaczego? Sama nie wiem!!!”-wybaczyć mogę, ale nie zapomnieć choć czas dobry lekaż leczy taki rany”

              Polubienie

              1. Właśnie i to jest problem. Pamięć. Można wybaczyć, bo Przygnębiona jest wartościową kobietą i nie chciała niszczyć swojej rodziny, ale pamiętać będziesz. Tego wymazać się nie da. Mam rację?

                Polubienie

                1. To jak rysa na brylancie nie zlikfidujesz jej!!!Tyle, że tą rysę masz w sercu i głęboko w duszy, a ból….?No cóż nie rzyczę nikomu by go kiedyś doświadczył!!!Tylko patrząc na „latorośl” uśmiechasz się z łezką w oku i powtarzasz sobie tak trzeba było:-)

                  Polubienie

  18. WIEM JAK SIę CZUJESZ .MOJE MAłźEńSTWO ISTNIEJE TYLKO DLATEGO źE Są DZIECI KTóRE BARDZO KOCHAM.PRUBOWAłAMRATOWAć TO CO POZOSTAłO JESZCZE W MOIM ZWIąZKU NIESTETY TO JEST JUź NIE MOźLIWE.

    Polubienie

    1. Hm, za mało wiem na ten temat by móc zając jakieś stanowisko. Trzymam po prostu za Ciebie kciuku. Odwagi Kobieto!! WAlcz o małżeństwo! Lub o siebie, jeśli małżeńśtwa już nie ma.

      Polubienie

  19. Witam,jestem na takim etapie w moim małżeństwie, że pozwole sobie tu cos dopisać. Mam 18 letni staż małżeński, moje drugie imię to Kompromis, nigdy łatwo nie odpuszczałam (inaczej bylibysmy juz dawno po rozwodzie), odkąd wkradły się w nasze życie problemy finansowe( nie, nie jest to powód!) wkradł się potworny stres , napięcie (ale nie powodowało to kłótni między nami), i chyba nawet depresja męża, problemy z pracą, czyli wszystko to z czym trudno sobie poradzić! Wspieralismy się bardzo nawzajem, ale trudności nie mijają i mimo starań , moich chyba bardziej, miłość umarła …Wiem, powiecie że są inne uczucia w związku, które wystarczą do bycia razem, ale nie jestem pewna czy są wystarczające…namiętności też brak,mam dla męża przyjaźń …Mam 40 lat i zaczęłam mysleć egoistycznie, spotkałam kogoś (ale to w tej kolejności jaką podałam wyżej!) zakochałam się, zdradziłam męża, potrzebowałam namiętności, seksu, poczucia się atrakcyjną kobietą!!!Nie mam wyrzutów sumienia, mój mąż o niczym nie wie, nie mam zamiaru wiązać się z tamtym mężczyzną, chociaż jest bardzo interesujący. Czy jestem zła i zepsuta, kiedyś moje poglądy na temat zdrady były bardzo konserwatywne, na pewno nie zostawiłabym , na autorce tego bloga suchej nitki, a teraz… okazuje się , że życie pisze różne scenariusze,mimo , że bardzo się staramy, nie jesteśmy w stanie uszczęśliwić wszystkich i pomóc wszystkim. Cholera, nie myslałam że, kiedyś zdradzę mego męża, uważałam się za twierdzę nie do zdobycia!!! Nie mam wyrzutów sumienia , raczej żałowałabym , że tego nie zrobiłam! Reasumując, gdyby autorka podjęła decyzję o zdradzie bo w grę wchodzą jakieś uczucia ,emocje, zrozumiałabym ją bardzo, ale sam seks …no, nie wiem…Gdzieś przeczytałam , że jak facet chce , to jest zdolny do niewyobrażalnych rzeczy, co zrobić żeby chciał chcieć???

    Polubienie

    1. Jak widać punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Ten punkt widzenia znów zmieni Ci się diametralnie, gdy dowiesz się o zdradzie męża. Usłyszysz wtedy „żałuję, gdybym mógł cofnąć czas…” a w oczach zobaczysz „żałowałbym gdybym tego nie zrobił”. Tak krok po kroku zabijacie miłość, wierność i uczciwość. Nawet nie zabijacie…Wy ją MORDUJECIE z premedytacją.”co zrobić, żeby zechciał chcieć?” – a jest jeszcze dla kogo…?

      Polubienie

      1. Nf masz rację! Oczywiście, że masz! Dlatego starałam się ukazać błędy obu stron tego małżeństwa, które posłużyło za wzorzec. Brakuje tu wielu detali, żeby móc ocenić bez obawy, że oskarży się któreś niesłusznie. Ale tak czy siak, wina zawsze leży gdzieś po środku.

        Polubienie

    2. Bela, właściwie to każdy jest w stanie zrozumieć Ciebie. Człowiek ma tylko jedno życie. Jeśli próbowałaś wcześniej innych rozwiązań a one zawiodły, to nawet zdradę uważam za usprawiedliwioną. Każdy potrzebuje ciepła, uczucia a kobieta dodatkowo potrzebuje czuć się atrakcyjna. No tak mamy i nic na to nie poradzimy. Tak jak mężczyźni generalnie nie walczą ze swoimi wadami:-)Dziękuję Ci za ten wpis i pozdrawiam cieplutko

      Polubienie

  20. Ciężko, wiem. Ale nie bedzie to stan wieczny. Znajdzie się ktoś komu będzie zależało. Baaardzo Cie rozumiem. Autopsja. Niestety tylko tyle, że ja nie mam możliwości sie rozejść bo są dzieci. Może oczywiście kto powiedzieć, że dzieci nie będą szczęśliwe jeśli ja nie będę. Tyle że to bardzo dobry ojciec i nie mam odwagi/siły/ sumienia im tego odbierać.Podobno to wszystko czemuś służy. Tyle że to już tak długo a ja ciąge nie widzę tego słusznego celu.

    Polubienie

    1. To co piszesz, to jest odwieczny dylemat. SĄ DZIECI. Ale jeśli nie ma w Waszym związku kłótni to można takie małżeństwo ciągnąć. Jeśli natomiast sa ciągłe przepychanki słowne, to …..czy uważasz, że to dobry wzór dla dzieci?? NIe wiem, czy nie lepiej wtedy odejść.

      Polubienie

  21. Wiesz , doskonale Cię rozumiem .Sama tkwię w układzie ,w którym jest tylko pustka , obojętność i wielka gorycz.Jestem pewna ,że gdyby teraz trafila mi się choć namiastka miłości , zainteresowania , czułości -poszłabym za nią i nie miałbym żadnych wyrzutów sumienia .Bo mąż zostawił mnie juz dawno temu .Pozdrawiam 🙂

    Polubienie

    1. Bo to jest chyba podobnie jak z okazją, która czyni złodzieja. Tak samo ze zdrada. Musi trafic na podatny grunt, na ciche dni, smutne rozmowy, brak kontaktu, kłótnie.Trzymaj się jakoś w tym wszystkim. Pozdrawiam

      Polubienie

      1. Caffe – u mnie chodzi o to ,że nie mam siły już dalej walczyć .Ten mur , który zbudował mój mąż jest już za wysoki i za szeroki 😦 Poza tym , doszłam do wniosku ,że nie warto i teraz czas pomyśleć o moich uczuciach i pragnieniach 🙂 Pozdrawiam Cię , wciąż optymistycznie nastawiona do świata ( pomimo wszystko ) 🙂

        Polubienie

        1. Jagoda, cieszę się, że mimo wszystko udało Ci się zachowac ten optymizm. Tak sobie myślę, że czasem warto przeczekać, zobaczyć w jakim kierunku to wszystko pójdzie. Mam nadzieję, że w jak najlepszym.Pozdrawiam:-))

          Polubienie

          1. Caffe -dzięki za ciepłe słowa .Myślę ,że niedługo będę musiała zdecydować się na rozstanie ,ale jednocześnie mam nadzieję ,że będzie ono początkiem czegoś nowego 🙂 Tkwienie w „czymś ” , co zabiera oddech i cały sens ludzkiego istnienia jest zwykłą głupotą .Wiem , wciąż więc jestem tą głupią 🙂 Miło Cię było poznać :)Pozdrawiam 🙂

            Polubienie

          2. Caffe -dzięki za ciepłe słowa .Myślę ,że niedługo będę musiała zdecydować się na rozstanie ,ale jednocześnie mam nadzieję ,że będzie ono początkiem czegoś nowego 🙂 Tkwienie w „czymś ” , co zabiera oddech i cały sens ludzkiego istnienia jest zwykłą głupotą .Wiem , wciąż więc jestem tą głupią 🙂 Miło Cię było poznać :)Pozdrawiam 🙂

            Polubienie

            1. Trudna decyzja, wymaga odwagi.Ja też bardzo się cieszę, że zajrzałaś tutaj i mogłyśmy pogadać. Zapraszam kiedy tylko masz ochotę:-)

              Polubienie

                1. Wiesz, tu dzisiaj jest takie zamieszanie. Zwykle to miejsce trochę spokojniejszych rozmów:-)Chociaz powiem szczerze, że kiedyś przy podobnym umieszczeniu mojej notki na stronie Onetu miałam naprawdę przykrych komentatorów. Dzisiaj jest naprawdę sympatycznie:-))

                  Polubienie

                  1. Bo cała rzecz w tym ,żeby umieć rozmawiać ( nawet na bardzo trudne tematy ) .Niestety wiele osób ( szczególnie w necie ) nie szanuje rozmówców i to jest koniec dyskusji i początek pyskówki .Staram się takich krzykaczy omijać i nie odpłacać Im pięknym za nadobne , choć wymaga to nielada mocnych nerwów.Ale warto , by móc o sobie powiedzieć – w wyrażaniu swoich pogladów nikogo nie poniżyłem i nie zraniłem 🙂 Pozdrawiam Cię 🙂

                    Polubienie

                    1. Masz rację:-) Umieć rozmawiać i tolerować poglądy innych, nawet jeśli są sprzeczne z naszymi. Po prawie dwóch latach blogowania spotykałam się przecież z różnymi:-))Miłego weekendu:-)

                      Polubienie

                    2. Dwa lata o pewnie dużo krzykaczy 🙂 Jesteś naprawdę Wielka ! Trzeba mieć dużo spokoju i godności w sobie ,żeby nie dać się ponieść emocjom .Tobie tez życzę miłego weekendu:) Pozwolisz ,że znów wpadnę,żeby pogadać ? Bardzo brakuje mi rozmów.Pa .

                      Polubienie

                    3. Będzie mi bardzo miło:-) masz otwarte zaproszenie.Wiesz, kiedyś myślałam, że blogi to coś dziecinnego, nie dla dorosłych, dojrzałych ludzi:-) Dzisiaj wiem, że nic bardziej mylnego. Poznałam tu wielu naprawdę fajnych, wesołych ludzi. Tu możemy sobie porozmawiać o wszystkim i o niczym, na tyle na ile chcemy siebie ujawniać. Poza tym sama zobaczysz, że notka zwykle jest tylko punktem wyjścia, rozmowa często potem zupełnie odbiega od tematu;-)

                      Polubienie

                    4. To tak jak życiu -spotykasz ludzi , których potem omijasz szerokim łukiem ,ale też takich , którzy rozsiewają wokół siebie taki czar i ciepło ,że chce się w tym cieple grzać .Mam nadzieję ,że jeszcze nie raz porozmawiamy 🙂 Jak piszesz jesteś”w wieku ? Najlepszym 🙂 „Ja chyba też w takim jestem 🙂 Pozdrawiam 🙂

                      Polubienie

                    5. Oczywiście ! W życiu nie powinniśmy się przejmować tym , na co nie mamy wpływu ( a czasu nie zatrzymamy ).Musimy zmieniać to , co jest w naszym zasięgu 🙂 )))

                      Polubienie

                    6. Poza tym, ja nie bez powodu napisałam, że w wieku najlepszym. Bardzo lubię swoje życie teraz i siebie teraz:)

                      Polubienie

  22. Jestem Arabe Muzulman mam 72lata i wijem co ja pise dlatego zijen i przijazni i kocham z Katoliki ,Zidzi i Muzulmany zgadam z ten artiku i nawet wijeli brakuje kazda kobijeta z jaka RELIGJA tak reaguje i jeszcze goze muzulmanki i zidowki po iden do zniszenija mezowe z ich szare i to zdaza w zijcza kazdi malzesco i dlatego nie zgadzam z taci ktuzi braje szlub koszelny

    Polubienie

  23. jestem teraz na takim etapie, że to ja się staram – i to na końcówce, och jak bardzo bym nie chciała tego następnego etapu ………….Jak mam sobie pomóć??? 😦

    Polubienie

    1. Gocha rozmawiaj, ale nie w taki sposób, żeby mąż uznał, że go oskarżasz. Powiedz mu co Ty czujesz, czego pragniesz, czego Ci brakuje. Wzajmene oskarżenia tylko zadrażniają sytuację, a łagodna rozmowa, taka prosto w oczy, moze zdziałać cuda. Trzymam kciuki za Was., Napisz proszę jak się to toczy dalej dobrze?

      Polubienie

      1. Caffe – nie mam krótkiego stażu, więc troszkę doświadczenia już posiadam. Rozmawiać próbowałam nie raz. Kiedy zauważyłam nasz kryzys przeczytałam „Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus”, zaczęłam stosować te rady, podsunęłam książkę mężowi, ale on nie uznał za stosowne jej nawet przejrzeć. Po prostu przestał się starać, albo inaczej: stara się nie tak jakbym chciała. Buduje „dla mnie” dom, którego nie chcę i nigdy nie chciałam. CHCĘ MĘŻA. A on po prostu spełnia swoje ambicje i marzenia, biorąc je za moje. Wiem może nie powinnam marudzić – bo to w końcu dom- jego wielkie poświęcenie, pilnowanie, ale jednocześnie kompletny brak dla mnie i dla dzieci czasu i czułości. Ciągle liczy pieniądze i ciągle narzeka że nie wystarczy na budowę. A przecież na głowy nam się nie leje.PS. Piękne opowiadanie.

        Polubienie

        1. NAjprawdopodobniej kocha Cię, tylko inaczej okazuje tę miłość niż Ty byś chciała:-) Ja też jestem mężatką z dużym stażem i wiem dokładnie o czym piszesz.Cieszę się, że spodobało Ci się to opowiadanie, chociaż usłyszałam też wiele słów krytyki. Takie jest życie blogera;-)))Pozdrawiam

          Polubienie

  24. Zdradziła ale nie czuje się winna i jednocześnie gdyby mogła cofnąć czas to zrobiłaby to. Może po prostu okazało się, że za wartość większą – miłość, nabyła wartość mniejszą – nic nie znaczący epizod? I co dalej? Przyjedzie książę na białym koniu, zatopi ognistą bachantkę w oceanie seksualnej ekstazy i ofiaruje jej uczucie? A ten zraniony mężczyzna „naprawi się” i znajdzie bezgraniczne szczęście w nowym związku opartym na zrozumieniu, dialogu, otwartości?Ci ludzie już przegrali swoje szczęście…wszystko można było próbować naprawiać póki nie było zdrady. A tak to do jednego problemu dorzucili następny, o wiele poważniejszy. Zniszczonego zaufania nikt nie jest w stanie odbudować.

    Polubienie

    1. Po prostu zabrakło szczerości. Bo przecież gdyby rozstali się wcześniej nie byloby tematu zdrady. Z drugiej strony, gdyby udało się tej kobiecie dotrzeć jakoś do męża, może nie byłoby w ogóle sprawy. Może za mało się starała? A może ten związek od początku skazany był na porażkę?

      Polubienie

      1. Jednego czego zabrakło, to miłości – tej co to cierpliwa jest, nie unosi się pychą, nie szuka swego, wszystko przetrwa, we wszystkim pokłada nadzieję. Reszta to polukrowany egoizm – z obu stron zapewne. To piekło, które teraz tworzą prędzej czy później da znać o sobie.

        Polubienie

    1. To ja dziękuję. Bardzo mnie cieszy każdy pozytywny oddźwięk. Oczywiście, że slowa krytyki są dla mnie także bardzo ważne, jednak kiedy „trafiam” w gust czytalnika to…nie będę owijać:-)….to lubię najbardziej:-))Pozdrawiam

      Polubienie

  25. no i bardzo dobrze, ze zdradzila!!! gdybym ja zdradzila teraz umialabym sobie poradzic z odrzuceniem, ale nie… bylam wierna ja pies, kiedy on mnie przez pol roku odrzucal… patrzylam na siebie i nienawidzilam…proby rozmow nie przynosily zadnego efektu, a we mnie gromadzila sie zlosc…nikt nie jest w stanie opisac jak czuje sie kobieta odrzucona przez partnera!! nikt!!!

    Polubienie

  26. no i bardzo dobrze, ze zdradzila!!! gdybym ja zdradzila teraz umialabym sobie poradzic z odrzuceniem, ale nie… bylam wierna ja pies, kiedy on mnie przez pol roku odrzucal… patrzylam na siebie i nienawidzilam…proby rozmow nie przynosily zadnego efektu, a we mnie gromadzila sie zlosc…nikt nie jest w stanie opisac jak czuje sie kobieta odrzucona przez partnera!! nikt!!!

    Polubienie

    1. Odrzucenie czyli brak uczuć. To boli zwłaszcza, kiedy te uczucia są jeszcze w nas. Jedna strona nie może kochać za dwie. Kiedy więc wszystkie proby ratowania związku zawodzą, pojawia się żal, zlość, bunt. To normalne, że czułaś to wszystko. Powiedz, jak sobie poradziłaś z takimi emocjami??

      Polubienie

  27. Przerażające, jestem w takiej samej sytuacja, ale jeszcze żadno z nas nie zdradziło a ja nie wiem co mam zrobić, bo przecież on mnie kocha i ja go kocham a wszystko wokoło jest takie beznadziejnie obce on staje się taki obcy i coraz bardziej nierealny ……. brak mi już sił, a może rzeczywiście jestem złą kobietą :((

    Polubienie

    1. Po prostu porozmawiaj z Nim, szczerze, poważnie, bez owijania w bawełnę. Powiedz jakie są Twoje oczekiwania i dlaczego Wasze życie ostatnio wygląda tak jak wygląda. Może Jemu też jest z tym ciężko ale, jak niemal każdy facet, czuje się zbyt dumny, żeby o tym zacząć mówić. Więc czeka na Twój gest. Zrób go……a jeśli się uda i wszystko będzie znowu wspaniale (a mam nadzieję, że tak będzie), napisz nam o tym, dobrze?>:-))

      Polubienie

      1. Wielkie dzięki za radę, ale już tego próbowałam on po prostu nie ma ochoty rozmawiać i na nic innego też nie ma ochoty i nawet jak jemu mówię, że tak nie można, że to nas niszczy to słyszę „niedługo będzie lepiej”. A najgorsze jest to, że nasze wspólne problemy stały się tematami tabu :(((( Pozdrawiam

        Polubienie

        1. Bo mężczyzna woli przeczekać niż leczyć. Tak to jest w przypadku zwykłych chorób, faceci nie chodzą przecież do lekarza bo oni tacy macho! To samo widzę w tym przypadku, o którym piszesz. PAtrząc z boku wydaje mi się, że jedyną radą jest taka własnie rozmowa, stawiająca go pod murem. Żeby musiał się zastanowić nad Waszym małżeństwem. Wiem jednak jakie to trudne, jeśli nie ma woli rozmowy.Trzymaj się cieplutko i daj znać co u Ciebie. Bardzo jestem ciekawa czy Ci się uda. Powiem tylko, że ja też prowadziłam szczere rozmowy z mężem. To lepsze niz nie robić nic.

          Polubienie

          1. niestety – u mnie podobnie jak u „Zasmuconej” mąż nie zauważa (albo nie chce zauważać) problemów, one po prostu nie istnieją, więc wg niego nie ma o czym rozmawiać. Czasami mam wrażenie, że moje starania uważa za mój obowiązek, natomiast ja nie dostaję w zamian nic. To boli. I zniechęca. Nasze rozmowy są przede wszystkim o pracy, nigdy o nas i o naszych uczuciach.

            Polubienie

            1. Gosiu, ale czy Ty próbowałaś z mężem rozmawiać o swoich uczuciach? Z włąsnego doświadczenia wiem, że trudno o tym mówić, ale wystarczy się zmobilizować…….może to pomoże?

              Polubienie

                1. No cóż, przykro to powiedzieć, ale czasem po prostu trzeba dać za wygraną. Może nie potraficie razem stworzyć takiego związku jaki stworzylibyście z kimś innym. Najtrudniej jest wtedy, kiedy jedna ze stron nadal bardzo kocha, a druga już zobojętniała.

                  Polubienie

                  1. Mała rada – twierdzicie , że rozmawiacie.Bardzo ważny jest sposób rozmowy a nie tylko jej przeprowadzenie.Z reakcji Waszych facetów wnoszę , że zrobiłyście to co większość kobiet.Czyli przedstawiłyście swój punkt widzenia.Pamiętajcie że facet będzie takie przedstawienie sprawy odbierał jako pretensje do niego o istniejący stan rzeczy.I to nawet wtedy gdy same nawet tak nie pomyślałyście.Wtedy się zamknie i nici z rozmowy.Rozmawiając od razu zaznaczcie coś w stylu”to niczyja wina” , „tak się samo stało” czy jakoś tak.Od razu potem przejdźcie do pytań o rozwiązanie takiego stanu rzeczy – faceci uwielbiają rozwiązywać problemy.I nie zapomnijcie ze dwa razy zazbnaczyć że znalazł dobre rozwiązanie.Nawet jak to Wy je podsunęlyście.Aha – nigdy ,ale to nigdy nie zaczynajcie takiej rozmowy od „to nie jest Twoja wina” bo facet usłyszy „To Twja wina” i będzie po rozmowie.Spróbujcie.

                    Polubienie

                    1. Zniesmaczony, wiem że jest tu wiele komentarzy, ale ggdybyś pokusił się o ich przeczytanie, zobaczyłbyś że właśnie to komuś radziłam. Obwinianie nie prowadzi do niczego. Zwykle wina i tak lezy po obu stronach. To ma być rozmowa a nie słowny ping pong.

                      Polubienie

                    2. :-).Mały żart na koniec :Czyja wina jest w rozwodzie ?Wina jest po obu stonach : żony i teściowej.Pozdrawiam.

                      Polubienie

                    3. Znamy ten żart, ale jeśli ktoś ma problem, a moje Czytelniczki najwyrażniej go mają, to pewnie nieszczególnie się uśmieją.

                      Polubienie

                    4. Zniesmaczony – a co powiesz o „karze ” ,jaką stosuje mój mąż -miesiąc milczenia i totalnego ignorowania mojej osoby .Widzisz tu gdzieś miejsce na rozmowę ? Podać Ci jej powód – niestarannie posprzątane ( Jego zdaniem ) mieszkanie .

                      Polubienie

  28. Trochę to wszystko dziwne. Jeżeli małżeństwo bylo juz „martwe”, jeżeli dusiła sie w związku to po diabła w tym związku tkwiła. Dzieci nie było, ona przecież łańcuchem do niego nie była przykuta a postąpiła bez pojęcia bo co jej zdrada dała – niesmak, wyrzuty sumienia, głupie przekonanie że zdrada uleczy małżeństwo?

    Polubienie

    1. Wiesz, bo może zdrada stała się ostatecznością. Chyba jednak probowała wcześniej ratować małżeństwo, czy z miłości, czy z obowiązku, trudno powiedzieć. Może jednak zdrada stała się czym w rodzaju dziecinnego postępowania „na złość mamie odmrożę sobie uszy”. Bo przecież najbardziej i tak ucierpiała ona, widząc że mąż oddał pole bez walki.

      Polubienie

    2. WitamTo jakieś takie rykowisko feministyczne ? Ależ piękne opowiadanko…Z wyraźnym przesłaniem i rozpisaniem ról.On-wszystkiemu winien , ona – ona nie zdradziła , boże broń…Ona , biedactwo , zrobiła co musiała – najpewniej z bezgranicznej rozpaczy…Jakież to płaskie.

      Polubienie

      1. Zniesmaczony, poczytaj inne mojego notki, zauważysz, że potrafię spojrzeć na problem również z punktu widzenia faceta. Nie oceniach pochopnie. To tylko opowiadanie.

        Polubienie

        1. Nie żartuj :-).A skąd Ty miałabyś znać punkt widzenia faceta ? To jest punkt w jakim wydaje Ci się że facet jest.Ale ja się nie bardzo dziwię.Faceci już tak w dzisiejszych czasach zbabiali , że sami nie wiedzą co myśleć co robić a nawet kim są.Pewne rzeczy przyjmują „na wiarę” , inne „bo tak już jest” , wplątali się w pewne tabu , w koleiny , jak to się teraz blędnie nazywa , partnerstwa i niestety kobiety myślą , że to są faceci.A to tak jak gdyby porównywać węże i zaskrońce.Prawie identyczne.Prawie.

          Polubienie

          1. Zniesmaczony punkt widzenia facetów mogę mieć z rozmów z facetami. Zanim powstanie jakaś notka, z cyklu „nie o mnie”, zawsze poprzedzam ją rozmowamia. Nie jestem alfą i omegą, żeby stawiać się w cudzym ciele, ale……mogę sobie pewne rzeczy próbować wyobrazić. Z drugiej strony, wiesz….mieszkając z mężczyzną pod jednym dachem mogę mieć jako takie wyobrażenie co sprawia mu radośc a co złości. Bez generalizowania, ale jednak jakiś zarys.

            Polubienie

            1. I jeszcze jedno, nie traktuj moich opowiadań jako uogólnień i prawd objawionych, to są po prostu pewne wycinki, ludzkie historie.

              Polubienie

              1. Po pierwsze – nie wyciągaj z rozmów z facetami za daleko idących wniosków.Nie będą szczerzy i świadomie lub nieświadomie wprowadzą Cię w błąd.Po drugie – to o czym piszesz i jak piszesz zdradza Twoje poglądy.Po trzecie – nawet jak trafi Ci się jakiś facet inny(ten z którym np mieszkasz) to być może jest jakimś wyjątkiem.Pozdrawiam.

                Polubienie

  29. jest faktycznie taki moment że idzie wszystko nie tak brakuje nici porozumienia robienie coś za kogoś a pózniej obserwacja sztuczne gesty słowa brak zaufania kłamstwa . …wszystko idzie nie tak .jest myśl z innym będzie inaczej lepiej wchodzi samousprawiedliwie…i tak siękręci ten swiat…..

    Polubienie

    1. W każdym małżeństwie w jakimś momencie zaczyna się dziać trochę gorzej, lub całkiem źle. Tylko teraz od partnerów zalezy, czy odpuszczą sobie, oddadzą pole bez walki, czy zaczną się starać, rozmawiać, słuchać. Ja jestem wybuchowa, ale nawet wybochowe osoby potrafią się dogadywać…….jeśli chcą utrzymać małżeństwo:-)Pozdrawiam

      Polubienie

  30. Nawet w małżeństwie trudno mówić o swoich potrzebach, marzeniach…Czekamy jak nasz partner domyśli się, przeczyta w naszych myślach co nam w głowie siedzi, czego pragniemy…A przecież wystarczy uśmiechnąć się i powiedzieć. Niby nic a jednak coś. Brak rozmów, jakiś taki wewnętrzny wstyd powoduje, że ludzie zaczynają się od siebie oddalać a to już krok od zniszczenia tego co w życiu najważniejsze…P.S. W wyborowym towarzystwie się dziś znalazłam w poleceniu Onetu:)))Gratuluję:))

    Polubienie

  31. Mojemu mężowi też dośc szybko przestało mażeństwo pasowac ale do głowy mi nie przyszła zdrada. Poprostu wystawiłam mu walizki za próg, potem był rozwód a dopiero potem znalazłam pocieszenie u innego.

    Polubienie

  32. Ale ona mu się przyznała? Nakrył ją z kochankiem? Bo jakoś brakuje mi wątku… Z jednej strony ją rozumiem (smutny korniszonek nie jest do niczego przydatny)… Faceci a i kobiety oczywiście jak czasem za dobrze mają to tak właśnie się dzieje…szkoda tylko, że on tego nie dostrzegał i nie doceniał.

    Polubienie

    1. Specjalnie pozostawsiłam takie niedomówienia, żeby każdy z czytających sobie coś „dośpiewal”:-) A powiem Ci, że masz rację……ludziom czasem jest ZA dobrze.

      Polubienie

    1. Albo dumnie, albo niezainteresowani poprawą na lepsze. Myślę, że bohater z mojego opowiadaia zbyt szybko się wyprowadził. Jakby tylko czekał na okazję.

      Polubienie

  33. Niezłe. Tylko tytuł wprowadza trochę w błąd. Powinien brzmieć,, Tyle chciałam)-em od ciebie wziąć…Bardzo prawdziwa i cżesto spotykana historia. Rzadko jednak kończy się tak dramatycznie tzn, rozstaniem.Częściej spoiwem takiego zwiazku staje się odtąd skrywana nienawiść, a małżeństwo trwa dalej. Smutne. Pozdrawiam Alw

    Polubienie

    1. Ja mylę, że to rozstanie stało się przewrotnie jakimś happy endem właśnie. Tak jak piszesz, wiele małżeństw nie rozstaje się i męczy wzajemnie. Może moim bohaterom było łatwiej bo nie mieli dzieci, nie zostali usidleni przez dodatkowe obowiązki i źle pojętą odpowiedzialnośc.

      Polubienie

  34. …mój błąd, czarno na białym mój błąd – popełniony jakiś czas temu ale tak to właśnie z zagłaskaniem było – oczywiście szybko się skończyło – teraz chcę być mądrzejsza ale boję się, że polecę w skrajność – to mi grozi.

    Polubienie

    1. Może nie polecisz w skrajnośc, bo będziesz już wiedziała, że poprzednia skrajnośc nie była dobrym rozwiązaniem. A ja trzymam za Ciebie kciuki, żebyś wyprosowała wszystko i była szczęśliwa z tego kim i z kim jestes:-)

      Polubienie

      1. dzięki ;)…dobrze, że starczyło mi rozumu, by nie posunąć się do tego ostatniego kroku…to byłaby dopiero porażka…tak zdrada chyba bardziej zniszczyła by mnie niż zagłaskanego…poza tym zemsta, czy odwet to bumerang – zawsze wróci do właściciela z dużym hukiem.

        Polubienie

        1. To bardzo mądre słowa, cieszę sie że to napisałaś. Ja zawsze sobie myślę, że gdybym ja zdradziła, to moje poczucie winy wypisałoby tę zdradę na środku czoła:-) Bo to ja czułabym się z nią źle. Kiedy dzisiaj czytam, że tylko pierwszy raz jest trudny, nie chce mi się wierzyć.Wolę nie sprawdzać:-)

          Polubienie

  35. Tyle ile komentarzy, tyle razy pada słowo zdrada… Jaka zdrada? A czemu nie padają slowa: „egoizm”, „zakłamanie”, „zaprzedanie siebie”, „wygodnictwo”, „śmierć za życia”? Uraziła go??? Daruj Caffe… oni nie żyli od lat… jedno zombi wyszło, drugie zombi zostalo. To, co zrobią z tą wolnością, zależy od stopnia rozkładu ich duszy…

    Polubienie

    1. O właśnie, czy w ogóle można tu mówić o zdradzie? Jeśli jedna osoba w związku jest głucha, niema i niereformowalna, to według mnie nie ma mowy o zdradzie. Ten tekst napisałam rzeczywiście trochę przewrotnie. Moja bohaterka niby ma wyrzuty sumienia, ale przecież mówi wyrażnie, że zrobiła tylko to co chciala zrobić.

      Polubienie

            1. Her, ale przecież wiesz, że na jeden problem, na jedną sprawę zawsze można spojrzeć z innej perspektywy. Tak jak zawsze można odnaleźć plusy i minusy, czerń i biel, zalety i wady. Samo życie.

              Polubienie

  36. Nie wiem. Nikt chyba nie wie, dopóki nie znajdzie się w takiej sytuacji. Ale wydaje mi się, że zdrada może jedynie dobić związek – a nie uratować. Dla mnie byłby to sygnał do definitywnego zakończenia. Zresztą, skoro jej tak źle ze mną, to po co to przedłużać?

    Polubienie

    1. W tym wypadku zdrada też nastąpiła dopiero kiedy już inne próby nawiązania kontaktu zawiodły. Kiedy pisałam już o drastycznych cięciach, czyli o rozstaniu dwojga ludzi, którzy przestali się kochać, a nawet także szanować. Bo z szacunku dla siebie lepiej rozstać się ……tak to się dzisiaj ładnie mówi…….”kulturalnie”;-)))

      Polubienie

      1. To wielki wysiłek. Rzadko kiedy umęczona duszyczka ma tyle siły, aby rozstać się „kulturalnie”. Każde rozstanie to w pewnym sensie jakaś życiowa porażka – i każdy to tak odczuwa, nawet jeśłi robi dobra minę do złej gry. Ba, nawet jeśli to on zainicjował rozpad związku i ostateczne rozstanie – on też odczuwa to jako porażkę. Im więcej lat, tym bardziej boli i tym trudniej się goi.

        Polubienie

        1. Pewnie masz rację. Ale czasem, kiedy sobie myślę o takiej sytuacji, wydaje mi się, że tylko ogromne świństwo wyrządzone przez partnera mogłoby mnie doprowadzić do równie nieeleganckiego zachowania przy rozstawaniu się. Tylko wtedy. Nawet zakładając, że bolałoby bardzo.

          Polubienie

          1. Sądzę, że w takim przypadku jednak lepiej szczerze porozmawiać i po prostu rozejść się., Wtedy oboje mieliby szansę na nowy związek, bez wzajemnego żalu i oskarżania się.Masz rację Małgosiu, że to nie jest związek tylko jedna wielka porażka.Pozdrawiam serdecznie

            Polubienie

            1. Sama to przećwiczyłam na własnej skórze. Byłam rok mężatką, niby nie zdradzalismy sie, nie bili, nie kłócili ale było cos nie tak. Rozeszliśmy się, mój były już się drugi raz ożenił -byc może trafił na taka która mu lepiej odpowiadała, ja mam kogos i jest mi też całkiem dobrze , w koncu rozwód to nie koniec świata a niekiedy początek

              Polubienie

              1. Nie można się uszczęśliwiać na siłę. Rozwód jest trudnym krokiem, ale czasem jedynym możliwym. Bez zagłębiania się w kwestie wiary, choć i tu uważam, że Bog ma swoje plany i tzw., okoliczności łągodzące:-)

                Polubienie

    2. A tu się nieco „wetnę” w problem poruszony przez Nitagera. Zdrada, czy tzw „skok w bok”, jak niektórzy definiują jest sygnałem do powiedzenia „To już jest koniec. Nie ma już nic.” (jakoś mi sie dzisiaj komentuje słowami piosenek;-)). Czasem zdarza się jednak, że następuje „miłość ci wszystko wybaczy” i pozornie wszystko wraca do normy. Pozornie. Ciężko jest bowiem udźwignąć świadomość, że „był taki ktoś, kogo nie zastąpi nikt(…)był taki ktoś, kto nie wróci nigdy już” w życiu naszej połówki. No i to pytanie wwiercające się w serce – czy aby na pewno nie powróci, a jeśli nie – to czy połówka nie zacznie wyznawać zasady „nie będzie ta to będzie inna”? Koniec końców efekt może być taki:Kiedy powiem sobie dośćA ja wiem, że to już niedługoKiedy odejść zechcę stądWtedy wiem, że oczy mi nie mrugną, nieOdejdę cicho, bo tak chcęI ja wiem, że będę wtedy sama……albo niekoniecznie sama. Powiedzmy z kimś kto obiecuje, że ” Da ci serce szczerozłote, da konika cukrowego, weź to serce wyjdź na drogę i nie pytaj się dlaczego.” A potem..? Hmmm… Potem bywa różnie, jak już wiemy…Pozdrawiam;-)

      Polubienie

      1. Viola, nie wcięłaś się a raczej wcięłaś i dobrze:- ) Bo przecież na tym polega rozmowa z wieloma osobami, ktoś dorzuca swoje słowa do słów już zapisanych. Tak jest najfajniej. Więc…….rób tak dalej!!l;-))

        Polubienie

  37. Ciekawe opowiadanie. Czytając je, mimo woli, wpasowywałam w jego fabułę postaci znane mi z filmu, książek, życia. Jakże często zdarza się tak, że rozumiejący nas „w locie” chłopak, czy narzeczony jako małżonek raptem przestaje rozumieć, przestaje zgadywać nasze potrzeby. Nie rozumie ich nawet wówczas gdy je wykrzyczymy w twarz.w chwili rozpaczy… Jakże często chcąc owo „zrozumienie” wyegzekwować posuwamy się do nadskakiwania, zagłaskiwania, organizowania przyjemności i życia… I jakże często całe nasze wnętrze krzyczy żałośnie „Dlaczego?!”, gdy te wszystkie nasze starania trafiają w próżnię… Przecież robimy to dla niego i dla naszego małżeństwa! Dla siebie nic nie chcemy prócz…tego by on był takim jakiego my same chcemy go widzieć…Pozdrawiam

    Polubienie

    1. Witaj Violu, miło Cię widzieć „u mnie”:-)Jeśli chodzi o komentarz, masz w 100 % rację. Możemy nadskakiwać, możemy spełniać wszelkie zachcianki, ale w ten sposób nie zmusimy nikogo do miłości. Jedyne co wywołamy to niechęć z bycia zagłaskiwanym. A druga sprawa to…..niby dlaczego my tylko mamy nadskakiwać?? Dlaczego to nie może działać w obie strony, prawda? To jest idealizacja zwiazku, wiem:-/Pozdrawiam serdecznie

      Polubienie

      1. Witaj Caffe! Trudno nie zajrzeć do Ciebie błąkając się po blogowym świecie i natykając się na Twoje komentarze pełne mądrych przemysleń. Pozostaje mi tylko żałować, ze te spacery po blogach rozpoczęłam dopiero teraz – aż żal, że tyle mi umknęło w tzw „międzyczasie”.A wracając do sedna. Zastanawiałam się nie nad samym zagłaskiwaniem i nad jego skutkami, ale raczej nad przyczyną tegoż. Przychylając nieba „połówce” często mamy na myśli nie tylko jej dobro… Ba! Jakże często robimy to z innych pobudek – „Niech widzi jakam ja dobra! Jak potrafię! Z kim będzie miał tak dobrze jak ze mną?”. Czasem to trafia. Czasem odbija się rykoszetem o nas i wtedy rodzi się pytanie rodem z piosenki Czerwonych Gitar „Tak bardzo się starałam a ty teraz nie chcesz mnie? Dla ciebie tak cierpiałam – powiedz mi dlaczego nie chcesz mnie?”Pozdrawiam;-)

        Polubienie

        1. No tak, ale czy wtedy można mówić, że w ogóle była milość?? Czy tylko ewentualnie chwilowe zauroczenie?Jeśli chodzi o spacer po blogowisku, to ja też najpierw zaczęłam odwiedzać……potem pisac:-) I tak już dwa lata prawie.Cieszę się, że tu trafiłaś:-)

          Polubienie

          1. Zaraz, zaraz… Po pierwsze to mowa jest o związku dwojga ludzi potocznie małżeństwem zwanym. O związku gdzie jedno stara się ugłaskać, a drugie bywa na to oporne, tak? W całym Twoim poście ani razu nie padło czarowne słowo „miłość”… Załóżmy, że było ukryte i że zagłaskujące działania kobiety można by zdefiniować słowami tak pięknie onegdaj wyśpiewanymi przez Kalinę Jędrusik:Ratunku, ratunku, na pomoc ginącej miłościNim zamrze w niej puls pocałunkówi tętno ustanie zazdrościRatunku, ratunku, na pomoc ginącej miłościnim głosu jej zbraknie i łezS.O.S., S.O.S. Załóżmy, że powiedzenie iż „miłość z małżeństwem dawno rozwód wzięły” nie nosi w sobie znamion prawdy. Załóżmy, że miłość między nimi była, tylko z biegiem lat coś w niej się złamało, przeskoczyło na inne trybiki…Zastanówmy się czym jest miłość.. Tylko porywami serca powiązanymi z nieskończonymi pokładami altruizmu czy też po trosze wyższą formą egoizmu? Jak rozumie miłość Twoja bohaterka? Czy jej działania mają na celu li tylko dobro jej faceta? A co do mojego hasania po blogach…;-) Zaczęłam zaglądać w blogi półtora roku temu. Przywiązałam się do jednego i tam dawałam upust swoim zapędom pisaniowym. Nie wpadłam na pomysł baczniejszego rozejrzenia się po blogowym świecie – i tego własnie żałuję. Przez jakiś czas opędzałam się od sugestii przyjaciół, ze sama powinnam pisać, że mam na tyle ostre pióro by rozpocząć własną działalność. Uległam w końcu namowom. Do dziś nie wiem czy słusznie zrobiłam. Sprawia mi to frajdę – owszem. Ale o wiele większą satysfakcję odczuwam komentując innych. Sporo mam sobie do zarzucenia- brak kreatywności, wymuszona systematyczność często owocująca marnymi tekstami.Widzisz – lubię być dobra w tym co robię (nie „doskonała”, ale „dobra”) i taka jestem w swoim pojęciu jako komentatorka. Natomiast jako blogerka … hmmm… wiele jeszcze musiałabym się nauczyć. I stąd moje, od kilku miesiecy nieustające, zaglądanie w blogi innych, a przy okazji wspaniała, dającas atysfakcję zabawa w komentowanie…;-)Pozdrawiam.

            Polubienie

            1. O takie komentarze misie lubią najbardziej:-) Długie, treściwe, trochę na temat a trochę o sobie:-)))VIolu, u Ciebie już byłam, czytanie notek wcześniejszych zostawiam sobie na deser, do kawusi. Ale już ten pierwszy rzut oka wystarczył, żeby zobaczyła, że rzeczywiście piszesz na różnorodne tematy i to mi się podoba najbardziej. Blogi o tematyce jasno określonej, takie ukierunkowane tylko w jedną stronę mogę się znudzić, takie które mieszają klimaty są najciekawsze:-)

              Polubienie

        1. Oj można:-)) Nie wiem już co gorsze, czy nadmierne zainteresowanie czy jego brak. Pewnie i jedno i drugie w nadmiarze może zaszkodzić.

          Polubienie

  38. Spotkałam się z taka sytuacją w realu. Ona pogrążona w modlitwie, on potrzebował kobiety, a nie kisiędza. Zostawił ją. Tak naprawdę jednak dużo wcześniej ona zostawiła jego. A błąd pewnie kiedyś popełnili oboje…

    Polubienie

    1. No właśnie, temperamenty w małżeństwie są ważne, zachowania i oczekiwania też. Rozbieżności w oczekiwaniach mogą zniszczyć nawet najlepiej zapowiadający się związek.

      Polubienie

  39. On odszedł i dobrze się stało, że Ona go nie zatrzymywała. Ta zdrada bardzo go upokorzyła, dlatego nie widzę już szans na ich dalsze życie.Ciekawi mnie tylko w jaki sposób On dowiedział się o tej zdradzie ? Czyżby Ona mu sama o niej opowiedziała ?Pozdrawiam. :)))

    Polubienie

    1. Rzadko udaje się utrzymać taki drugi związek w tajemnicy. Bo może to jednak wcale nie był epizod??Szczerze mówiąc nie wiem jak to się wydało, może trzeba dopisać jakieś wytłumaczenie, jakiś dalszy ciąg:-))

      Polubienie

  40. … oby nie kazde malzenstwo takie bylo, bo w koncu trzeba przez zycie isc razem, pokonujac nude, a cieszac sie z drobnostek

    Polubienie

    1. Wiesz…..teraz już wiesz jak to jest być we dwoje, ile kompromisów po drodze, ile rozmów. To od Was (od nas) zależy.Pozdrawiam

      Polubienie

  41. Odnoszę wrażenie,że ta kobieta nie zdradziła…ona tylko odbyła stosunek seksualny z innym mężczyzną. Nie czuję u niej żadnych emocji ,po co to zrobiła? czy zakochała się w tym nowym partnerze?bo dla czystego fizjologicznego aktu tak ryzykować małżeństwo? co ona miłego i rozkosznego mogla usłyszeć od nowego partnera jeśli on nic do niej nie czuł a ona do niego także nie? Ale jeśli się zakochali w sobie ,to nie powinna wcale żałować ,tylko odbyć rozmowę z mężem i wyłożyć karty na stół:kochanie ,zapomniałeś ,że jestem kobietą ,ale ja nie zapomniałam i pewien facet mi to cudownie udowodnił.Długo czekałam ,aż zauważysz że mi brak naszej dawnej bliskości a ty byleś zimny i głuchy. Szkoda mi każdego zmarnowanego dnia…jeśli chcesz zmienić nasze życie na piękniejsze to zmień i spróbujmy jeszcze raz. Jeśli nie chcesz próby ,rozstańmy się. Kurcze ,nowe opowiadanie mi z tego wyszło!!!! Pa, całuski Brydzia

    Polubienie

    1. Ja odnoszę wrażenie, że takie rozmowy były, tylko nie przyniosły efektu. Ona przecież nawet „wykrzyczała swój żal”…więc chyba nie do końca nie sygnalizowała czego pragnie. Nie potrafiła, po latach małżeństwa, dotrzeć do swojego mężczyzny, więc zaczęła szukać innego. Z premedytacją, na zimno. Czy się zakochała? Tego nie wiem:-)Pozdrawiam Brydziu cieplutko

      Polubienie

      1. Mogła szukać z premedytacją ale potem decyzja kocham i brnę w to dalej albo robię to li tylko dla poprawy swojej fizjologii. przyznam ,że akceptuję tylko pierwszy wariant jako możliwy ,zaś jako natura romantyczna drugiego „zimnego”wariantu: sobie nie wyobrażam. Spokojnych dni Kafejko, bez ekscytujących ale wyczerpujących dylematów . Brydzia

        Polubienie

        1. Brydziu ja też nie wyobrażam sobie seksu bez miłości, ale ja jestem niepoprawną romantyczką. Wiem, że do tego wcale miłość jest niekonieczna:-)Oj Brydziu takie duże my a takie naiwne:-)))

          Polubienie

  42. I może to i dobrze, że on spakował tą walizkę? Skoro już dawno temu przestało mu zależeć, to czy jest sens ciągnąć ten pseudo-związek? A może tymczasowe rozstanie otworzy mu oczy? A może rozstanie pozwoli im odnaleźć siebie na nowo i wskrzesi to, co umarło? A ja życzę tej kobiecie, by poczuła się znów kobietą.

    Polubienie

    1. Witaj Anju, widzę, że mnie znalazłaś, miło Cię widzieć:-)Jakoś tak mi zawsze wychodzi w opowiadaniach, że nawet jeśli obwiniam również kobietę, to czytelnicy biorą ją w obronę:-) Tutaj zbyt gorliwe poświęcenie mogło doprowadzić, do „zmęczenia materiału”. Mogło być też tak, że facet po prostu nie dorsół do tego by być mężem. Rozstanie jest rzeczywiście czymś najlepszym, chociaż najwyraźniej ona się tego nie spodziewała.

      Polubienie

      1. Jak to się mówi – kto szuka, ten znajdzie :-)W tym przypadku obydwoje są winni rozpadu swojego małżeństwa. Może gdyby w porę popatrzyli na siebie, zrozumieli swoje uczucia i zechcieli coś zmienić, to byłoby inaczej.

        Polubienie

        1. Ja też odnoszę wrażenie, że jej zdrada stala się czymś czego może on tak naprawdę chciał, żeby usankcjonować swoje odejście, zrzucić na jej barki, jako jej winę.

          Polubienie

    1. Adam, właściwie to taka krótka historia:-) Chociaż właściwie można dopisać dalszy jej ciąg (jak śpiewała Beata Kozidrak), ale chyba najciekawsze już się wydarzyło…

      Polubienie

      1. Bez urazy Caffe – ale żaden „normalny” facet tak by tej sprawy nie zostawił. (chyba że ja mam wypaczone poczucie normalności a tego niestety nieda się wykluczyć). Reasumując – (bo to taki moment w którym autor wypowiedzi zaczął się zapętlać) – jakoś zbyt „cicho” się rozstają ale… – w końcu to Ty jesteś autorką -;))

        Polubienie

          1. Przepraszam Caffe za upierdliwość ale nawet wychodząc z ubikacji nie zamyka się tak „po prostu” drzwi za sobą. Jest szereg czynności które należy uprzednio wykonać. Ale… jak już wspomniałem to Ty jesteś autorką tego opowiadania. Mnie pozostaje tylko ocena. Zgłaszam skromnie pewien niedosyt… -;)))

            Polubienie

            1. Te czynności zostały wykonane Adam. Najpierw oboje się starali, potem starało się tylko jedno a drugie nie, na koniec przestało się starać również drugie. Masz dokładnie szereg czynności.

              Polubienie

        1. „Normalny” facet uzyl to jako powod do rozstania. Prawdopodobnie byl juz dawno zmeczony zwiazkiem i nie wiedzial jak odejsc – nadazyla sie swietna okazja oby powodem rozstania byla kobieta – „one zawsze sa winne” .Dobrze ze tak sie stalo i niestety nie zawsze mozna naprawic co co nie istnieje.

          Polubienie

          1. Bardzo możliwe, że tak właśnie było. Z jego strony nie bylo już uczucia wiec skorzystał z okazji, żeby uciec:-)Dzięki Hano.

            Polubienie

  43. nie mieli dzieci… to tłumaczy może nie wszystko ale wiele … moze jak są to już nie ma czasu na sniadanie do łóżka ale za to przez jakiś czas jest poranne baraszkowanie z bajtlem, zmiana pieluchy itp. mężczyzna przy tym się nie nudzi… i nawet jak mu się już nie chce z nią kochać to nie odchodzi…

    Polubienie

    1. On nie odszedł dlatego, że mu się nie chciało kochać, tylko dlatego, że ona go zdradziła. Nie rozumiał, że na tą zradę sami sobie, oboje, zapracowali.

      Polubienie

        1. A bardzo możliwe. Tonący brzytwy się chwyta. Tym razem on tonął w małżeństwie, którego już nie chciał. To pewnie. Może nie chciał już go nawet ratować. Gdyby tak iść w przypuszczeniach dalej, to mogłoby się nawet okazać, że brak dzieci (których nie chciał przecież) stał się powodem rozłąki. Odszedł do tej młodszej, która mogla mu dzieci dać.Wiem, nic nie pisałam o wieku……ale gdyby tak sobie wyobrazić, to miałoby sens prawda?

          Polubienie

            1. Jeżeli kobieta chciała dzieci a zrezygnowała ze względu na męża, to zdecydowanie popełniła błąd. Poza tym uważam, że o swoich tego typu oczekiwaniach należy mówić jeszcze przed ślubem. Po co się potem rozczarować, żyć w świecie, który nie do końca należy do nas.

              Polubienie

          1. Jeśli nie chciał tego małżeństwa, jeśli już mu było obojętne, to nie w porządku jest uczucie żalu wobec żony. Dlaczego jej nie powiedział? Dlaczego nie miał na tyle odwagi? Wygodnicki… Zagłaskany czy nie – powinien pogadać, to uczciwsze, a nie tylko pławić się w swoim bólu i poczuciu krzywdy…

            Polubienie

        1. Poza tym, że jakoś tam wpływa na ludzkie życie, to już nic:-)Poza tym, że pozostaje w pamięci, to też nic.Poza tym, że często rozwala związek to także nic.Naturalnie, że nic nie dzieje się bez przyczyny, że nie ma dymu bez ognia, że być może tego związku już wczesniej nie było.Niemniej jednak historia jest historią.A co w związku z tym? Bea…….a co w ogóle w związku z pisaniem notek?:-))

          Polubienie

  44. Brak symetrii. Jak się nie złapie tego momentu, albo zgodzi się, że tak ma już być, to kaplica, jak mawia mój małoletni znajomy. Osoba zaopiekowana, zadbana nad stan źle się czuć zaczyna… Co ja Ci będę interpretować. Przegadywałam taki przypadek mojej Koleżanki, z Nią, nie o Niej z kimś. Właściwie zmuszasz taką osobę do ucieczki. Heh, marzy mi się opis takiej sytuacji od strony faceta. Ale takiego, co ma kontakt z samym sobą.

    Polubienie

    1. Jest takie przysłowie, że kota można zagłaskać na śmierć. To trochę tak jak tutaj prawda?Z drugiej strony, jest też taki mechanizm w człowieku, który podpowiada „skoro ja się staram, to on/ona też powinien/powinna”, bo gest za gest. Niestety to nie jest prawda.

      Polubienie

      1. To zakładanie, że On, Ona powinni, bo ja przecież itd to dopiero nieuczciwość. Należy o tym mówić, prosić i egzekwować. Powiesz mi, że to nieromantyczne, nie ma nic wspólnego z miłością? Ależ to w imię miłości. Tyle, że ciężka harówka. Ale owoce słodkie :)))

        Polubienie

        1. Bo tak naprawdę trudno jest mowić najbliższej osobie o swoich potrzebach, marzeniach. Wydaje nam się, że on to POWINIEN wiedzieć sam:-) To znaczy tak zakładają jeszcze młode naiwne kobiety. Ja już dzisiaj wiem, że mężczyźnie należy mówić o swoich pragnieniach, a on chętnie o tym posłucha. Jeśli też równie chętnie odpowie na nasze prośby to ……..nie jest to ostatni etap związku:-)A teraz zabawię się w osobę nam znaną o odeślę, do postu, który kiedyś tam pisałam właśnie o tych etapach ;-)))

          Polubienie

      2. Jednak z drugiej strony – czy nie powinniśmy sprawiać przyjemności bliskiej osobie, bo chcemy, bo nam to sprawia przyjemność? Czy można być w tym wypadku interesownym?Przecież to, że coś robimy, nie znaczy, że partner MUSI się odwzajemnić. Jadnak my tego oczekujemy, w dodatku licząc, że sam się domyśli – stąd rozczarowania, kłótnie, pretensje…. Można to sobie wyjaśnić, tylko do tego potrzebna rozmowa (konstruktywna, rzecz jasna) – a o rozmowie my już tyle…, że się powtarzać nie będę;-))

        Polubienie

        1. Wszystko sprowadza się do tych naszych oczekiwań wobec siebie. Zapominamy, że druga osoba nie jest cudotwórcą,. że nie potrafi, tak od razu, odczytywać czego oczekujemy. Może sie tego nauczyć, z czasem. Jednak dopóki tak się nie stanie (a może nie stanie sie nigdy), potrzeba rozmawiać…..a o rozmowie to myśmy tyle razy….;-)

          Polubienie

          1. Ja już się tego nauczyłam, ale pamiętam, jak kiedyś denerwowało mnie, że mąż nie wie o czym myślę w danym momencie:”-)) Naczytałam się kiedyś pewnie jakichs babskich książek.Dzisiaj jestem znacznie mądrzejsza…….i rozmawiam:-))

            Polubienie

            1. Może dzieje się też tak trochę dlatego, że na początku mężczyzna często potrafi „czytać w myślach”, a potem ta umiejętność gdzieś zanika;-)My to odbieramy najczęściej w ten sposób, że już mu nie zależy, zaczynają się zarzuty i pretensje, on twierdzi, że zrzędzimy, wyolbrzymiamy i się czepiamy, my czujemy się bezsilne….. – coś pominęłam?;-))Pozostaje nam zrozumieć, że on naprawdę zatracił „szósty zmysł”…

              Polubienie

                    1. Hmm, hmm – Ci odmruknę;-) Kobietą jestem i nic, co kobiece nie jest mi obce – to miałam na myśli;-))

                      Polubienie

                    2. Krajanko toteż ja Cię doskonale zrozumiałam. A zamruczałam tak sobie jakby w odpowiedzi na nasze wczesniejsze życiowe rozmowy. A że pytająco….to takie retoryczne bardziej było:-)

                      Polubienie

                    3. Wy jesteście młodziutkie dziewczyny,za wami nie ma sporego bagażu doświadczeń,porównań ,retrospekcji. Za mną 42 lata życia w stadle małżeńskim od 1-go dnia szczęśliwym ,choć wiadomo ,że były i dni burz,zawieruch,tęczy i niebiańskiej szczęśliwości. Wszystko to w proporcjach adekwatnych do naszych umiejętności kompromisu ale i szczerej rozmowy bez owijania g…w bawełnę,kiedy to, czy jutro będzie pięknie zależało od kilku dobrych, mądrych słów i od spojrzenia prosto w oczy. To wszystko cholernie trudne,ale tak ważne ,ze trzeba wysilić całą swoją intuicję,ba inteligencję ,żeby temu sprostać . Widać tak było ,bo jesteśmy razem i jest nam z sobą bardzo dobrze. Podkreślam ,że do tego trzeba się nie tylko kochać ,ale LUBIC i PRZYJAŹNIĆ. Dobrej nocy . Brydzia

                      Polubienie

                    4. No tak, mam bagaż znacznie mniejszy ale z całą pewnością już mogę powiedzieć, że pewne rzeczy wiem……na przykład, że to co trudne nie oznacza niemożliwe, że warto się starać i że w końcu sukces sprawia radośc:-)

                      Polubienie

      3. No tak, ale co zrobić gdy mimo mówienia wprost o swoich pragnieniach i potrzebach- druga strona i tak postepuje biernie, nie wykazując checi do romantycznych uniesień?? Związek to przecież staranie się obu stron, a nie- działanie tylko na rzecz jednej. Chyba że się mylę…

        Polubienie

        1. Też mam ten problem, tyle że ja jestem mężczyzna, a moja kobieta od pewnego czasu mówi że sex nie jest najwazniejszy. Ja pragne spędzać z Nią każdą wolną chwilę i nie chodzi tu tylko o sex. Na co ona stwierdzila że czuje sie osaczona. Nie bardzo wiem o co tu chodzi…

          Polubienie

          1. Madleine, nie mylisz się, w związku należy współpracować czyli muszą być zaangażowane obie strony. Jeśli Twój mężczyzna znudził się Tobą, lepiej niech zdobędzie się na prawdę. Potem będzie tylko gorzej. Porozmawiaj z nim szczerze.Pozdrawiam

            Polubienie

          2. Eryk, nie wiem czy jesteście już po ślubie, czy tworzycie na razie parę. Jeśli to drugie, to być może sytuacja angażowania się w związek przeraża Twoją dziewczynę. To normlane. To taki strach, który przychodzi kiedy widzimy, że zależy nam na kimś bardzo. Wtedy boimy się odtrącenia, utraty itp itd. Daj jej czas. Porozmawiaj z nią. Wyjaśnijcie sobie wszystko.

            Polubienie

      1. Być może nie ma już między nimi miłości. I tak niestety się zdarza. Trzeba po prostu szczerości…….nawet takiej do bólu.

        Polubienie

Dodaj komentarz