Nie mam siły.
Zatoczyłam jakiś cholerny krąg i wróciłam w miejsce, w którym już byłam. W miejsce, z którego już kiedyś uciekałam. Wtedy w ostatniej chwili zmieniły się okoliczności i mogłam zostać zadowolona a nawet szczęśliwa. Doceniona i dowartościowana.
Dzisiaj albo będę tu ze swoimi obawami i wątpliwościami, albo czeka mnie powrót do czegoś, czego po prostu nie ma. Jak można chcieć wracać do nieistniejących spraw?
Wspomnienia drążą umysł i zatruwają życie myślami o utraconej tęczy… a tak żyć się nie da.
Coraz bardziej dopuszczam by mój umysł zatruwały złość i żal, że płacę nie za swoją pomyłkę. Przecież wszysko…WSZYSTKO…mogło być inaczej.
Nie wiem jak długo jeszcze będę w pozornie beztroskim stanie osoby, która kłamie, że jest ok.
Pamiętam, to także pamiętam… Mogę tylko obiecać, że wyjdziesz z tego, nie można tak tkwić, tak długo tkwić… Mocno przytulam…
PolubieniePolubienie
Dziękuję Misiu, dzisiaj jest lepiej, znacznie lepiej:) Napiszę o tym notkę, ale chyba dopiero wieczorem albo nawet jutro, bo ten weekend spędzam poza domem:)
PolubieniePolubienie
Przesyłam reszki mojego optymizmu :-)) Może Ty lepiej go wykorzystasz niż ja. Pozdrawiam gorąco w te mroźne dni.
PolubieniePolubienie
Oj przyda się przyda:) DziękiU nas nie jest jeszcze strasznioe zimno ale zima podobno jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa….brr
PolubieniePolubienie
Zdaję sobie sprawę z tego, że próbując zająć w tym temacie jakiekolwiek stanowisko to jak trafić kluczem w dziurkę zamka wracając do domu mocno podchmielonym 🙂 ale jest to w jakiś sposób trochę typowe dla kobiet…dlaczego za wszelką cenę staracie się zmieniać świat zamiast cieszyć się nim takim jaki jest ? (to tak trochę metaforycznie :)) Pisząc o tym „zaklętym kręgu” przypomniałem sobie taki filmik „kobieta za kierownicą” a zwłaszcza scenka jak jedna próbuje cofać samochodem na parkingu i zawsze trafia w jedno to samo miejsce 🙂 Obejrzyj, uśmiechnij co ten krąg uczyni mniej zaklętym :)http://www.youtube.com/watch?v=MBnmTb8H3MA
PolubieniePolubienie
skopiuj cały link i zlikwiduj spację pomiędzy M a B 🙂
PolubieniePolubienie
Przez moment miałam nadzieję, że w tym drugim komentarzu będzie nowy adres bloga.
PolubieniePolubienie
Miło Cię tu znowu widzieć:-) – to po pierwsze.Po drugie – ja jestem rewelacyjnym kierowcą i potrafię zaparkować wszędzie gdzie trzeba!!;-))Po trzecie – uśmiałam się bardzo, najbardziej chyba rozbawiła mnie kobieta, która próbowała wyciągnąć węża z dyspozytora. To słodkie. Aż mi czasem za takie kobiety wstyd, chociaż z drugiej strony, z czego Wy – mężczyźni mielibyście ubaw, gdyby nie takie sytuacje?Po czwarte – moje samopoczucie to jednak ciągle, zdecydowanie niedostosowanie się do nowych okoliczności. Może nie umiem się tak szybko socjalizować, a może już tego nie umiem. Kiedyś bardzo szybko zawierałam nowe znajomości i czułam się jak ryba w wodzie. Teraz, czuję samotność.Wcale się nad sobą nie roztkliwiam, przecież walczę z każdym dniem. Ale co czuję to czuję.
PolubieniePolubienie
🙂 Kiedyś próbowaliśmy powiedzieć sobie trochę więcej o różnym pojmowaniu i przede wszystkim odczuwaniu samotności przez kobiety i mężczyzn. A ja mimo wszystko radziłbym Ci głębiej spojrzeć w siebie i nie uzależniać swoich odczuć i nastrojów od otoczenia a właśnie od swojego wnętrza. Nie znam Ciebie Bea ale jednak z Twojego pisania kształtuje mi się jakiś Ciebie obraz i wiem, że będzie to dla Ciebie trudne ale Ty musisz nauczyć się być choć trochę egoistką i ciut egocentryczką…wsłuchaj się w samą siebie i pozwól sobie na samą siebie :P… Trochę to zabrzmiało jak buddaizm ale chyba wiesz o co mi chodzi ? :)Ps. Nie, nowego blogu teraz nie będzie, nie mam po prostu czasu a po drugie wyciszam trochę samego siebie…robię to co Ty powinnaś robić wręcz odwrotnie :))))
PolubieniePolubienie
Hm, mam się wyegocentrować?;-))) Ja nie wiem czy potrafię na tyle bardzo by czuć się dobrze sama ze sobą. Trochę już umiem mysleć o sobie, ale jeszcze nie umiem żyć bez tej ciągłej potrzeby akceptacji….mnie, przez innych. To chyba moja najgorsza wada.
PolubieniePolubienie
A widzisz ! Tutaj istnieje ścisła korelacja…im bardziej będziesz czuła się dobrze sama ze sobą tym bardziej będzie to dla innych do zaakceptowania. Wiem, że to brzmi trochę mało wiarygodnie ale takie są moje małe obserwacje :)…i chyba to polega bardziej na tym, że akceptując siebie, zupełnie inaczej postrzegasz tą akceptację innych…zupełnie inaczej to wtedy wygląda. Taki mały przykład na mnie 🙂 W pracy jestem dosyć bezwzględny, opanowany i cechuję się odwagą w podejmowaniu decyzji. A ponieważ decyzje te mają poważny wymiar finansowy to często wynika pomiędzy mną a prezesem pewien konflikt. Dzisiaj chociażby dostał ode mnie konkretny opieprz, ponieważ wcześniej ze strachu sprzeciwił się pewnej mojej decyzji a okazało się, że firma przez to straciła sporo kasy. I tak jest zwyczajowo. Ja mam mocną pozycję i mogę sobie wobec prezesa na wiele pozwolić a ten mimo wszystko często staje wobec mnie w opozycji i zawsze kończy się to źle dla niego. I wyobraź sobie, że ja nigdy nie stworzyłem firmy sam dla siebie aby pracować na swój rachunek. Dlaczego ? Ano wlaśnie dlatego, że jakbym miał podejmować ryzykowne decyzje, które miałyby konkretny wpływ na moje życie to strach sparaliżowałby moje to „bezwzględne” myślenie a poza tym „robienie” pieniędzy nigdy mnie nie fascynowało. Już kiedyś chyba nawet pisałem, że często naszym życiem kieruje zwykły strach. Dopóki nie będziemy zdolni wyeliminować go, dopóty nie będziemy zdolni widzieć otaczający świat przynajmniej w zbliżeniu do prawdy…zarówno w życiu osobistym jak również zawodowym. Nie wiem dlaczego w Tobie jest to poczucie braku akceptacji otoczenia ale czy to nie jest właśnie ten strach ? Jakie ma dla Ciebie znaczenie ta „obca” akceptacja skoro najważniejsze jest to co siedzi w Tobie. Nie żyjesz dla innych ale dla siebie. I nawet nie próbuj mi tłumaczyć, że nie żyjemy tylko dla siebie bo ja o tym wiem ale prawda jest taka, że jacy potrafimy być dla samego siebie, tacy jesteśmy również dla innych. Będziesz z siebie niezadowolona to taką odbiorą Cię inni. I raczej jeśli ktoś mi mówi, że czuje się nieakceptowany przez innych to mam przekonanie, że problem tkwi w akceptacji samego siebie. Ps. A swoją drogą wiesz na czym polega teoria chaosu ? 🙂 Jesteśmy elementem układu złożonego i nasz wpływ na ten układ jest nieprzewidywalny a jest wpływem jedynie na nas samych 🙂
PolubieniePolubienie
Z teorii chaosu to wiem tyle, że siedzę w nim teraz bardzo głęboko:)A jeśli chodzi o samoakceptację to ja akceptuję siebie i lubię się taką jaką jestem. No może z wyjątkiem zębów:))) Bo bolą. Jednak nowa praca wpływa na mnie stresująco w sposób, nad którym nie mogę zapanować. Zdecydowanie dlatego, że czuję się niepewnie. Jednak podobno tego strachu, czy też obawy, nie widać u mnie na zęwnątrz, więc generalnie otoczenie nie powinno odbierać mnie poprzez pryzmat lęku ::) Więc….nie o to chodzi, a jednak….Problem tkwi we mnie, wiem. I gdybym miała decydować o naprawdę wielkich sprawach już by mnie nie było, spaliłabym się we własnym ogniu wątpliwości. Mojej poprzedniej pracy długo nie lubiłam, szefowa – demon okrucieństwa, miałam nerwicę i ból serca. Wytrzymałam tylko dlatego, że szefowa się zmieniła. Teraz…..jest może inaczej, ale ja już nie chcę czekać aż się zmienią okoliczności. Ja chcę te okoliczności zmienić w sobie.I to co napisałam to jest dopiero chaos:)))
PolubieniePolubienie
Praca to był tylko taki przykład 😛 Chciałem jedynie zobrazować, że nie może być odzwierciedleniem tego czego pragniemy i to w każdej sferze naszego życia. Pokazałem jak potrafimy być różni w zależności właśnie od tych priorytetów 🙂 Wielu z nas niby realizuje się w różnych formach a to wcale nie oznacza, że tacy jesteśmy. Powiem nawet, że mam poważne podejrzenia, że te „realizacje” często są pewnego rodzaju ucieczką przed samym sobą. Zobacz taki standardowy inny przykład. Potrafimy zdobyć w jakiejś dziedzinie poważne sukcesy i jakie to ma znaczenie w obliczu poważnej choroby bądź innego nieszczęścia. Jak w takich sytuacjach potrafimy zupełnie inaczej spojrzeć na otaczający nas świat. Czy w takiej sytuacji następuje w nas całkowite przewartościowanie ? A może jest to konsekwencja tej ucieczki ? Piszesz o wątpliwościach. Każdą naszą niewiedzę staramy uzupełnić jakąś tam własną prawdą, która przeważnie jest kolejnym drobnym oszukiwaniem samego siebie. Zobacz, kto przyzna się, że stracił pracę, ponieważ był najsłabszym ogniwem ? Raczej zaczniemy narzekać na szefa i panującą w firmie klikę 🙂 Tak jest ze wszystkim. Jeśli pojawiają się w nas wątpliwości to szukamy odpowiedzi wszędzie ale omijamy samych siebie. I to nazywam strachem. Boimy się poznawać samych siebie, ponieważ prawda przeważnie nie pokrywa się z tym co zostało nam siłą wtłoczone od momentu narodzin. Rodzimy się z czystą świadomością i w większości nasze pragnienia i potrzeby są zlepkiem nauk nie naszych osobistych a tego czego nas nauczono w rodzinie, szkole, kościele i najbliższym środowisku. I bardzo podoba mi się to co napisała „ami”…to wielka odwaga czasami zejść na boczną ścieżkę i być może znaleźć „drogę” równoległą, która mogłaby się okazać drogą bliższą Tobie. I wcale nie oznacza to skok w bok…chociaż wcale się przy tym nie upieram :)))))Ps. w teorii chaosu chodzi trochę o co innego 😀
PolubieniePolubienie
To na temat chaosu to był żart) Jeśli chodzi o strach, to u mnie nie wynika z tego, że siebie nie lubię czy też nie akceptuję. Wręcz przeciwnie. Z każdym rokiem lubię siebie bardziej, doceniam to czego mi się udało dokonać, a parę rzeczy naprawdę mi wyszłoNatomiast strach jest czymś co się wiąże z nowością, z tym, że ja zawsze chcę być perfekcyjna a ponieważ ciągle jeszcze jestem nowym pracownikiem, ten lęk nie jest niczym dziwnym. Po drugie……z poprzedniej pracy to ja odeszłam nikt mnie nie zwolnił bo byłam słabym pracownikiem,….wiem, podałeś tylko przykład, ale już Ci właśnie tłumaczę, że zupełnie nijak ma się ten przykłada do mnie. Zatrzymywano mnie, ale ponieważ firma właściwie już upadła więc to ja musiałam zwijać żagle. Jestem świadoma swoich wad, a największą jest kolizja tego, że już chciałabym wszystko umieć, wiedzieć i robić z tym, że jeszcze nie wszystko potrafię Do tego dochodzi najnormalniejsza tęsknota ….
PolubieniePolubienie
Jeszcze bęzie pięknie, jeszcze będzie radośnie. Po pochmurnych dniach nasatje słoneczna pogoda. Tego zycżę i serdecznie pzodrawiam. Nie daj się smutkom. Alw
PolubieniePolubienie
Dziękuję Alw:-) To takie połączenie smutku z rozczarowaniem, ale taki mam już charakter, że się zamartwiam…….na zapas:)
PolubieniePolubienie
Zastanawiałam się co tu napisać. Czasem są takie chwile, gdy człowiek się zastanawia dlaczego coś nas spotyka, dlaczego coś co miało być piękne, dobre i wogóle okazuje się być czymś w co już kiedyś wdepnęliśmy i za chorerę nie chcielibyśmy znów tam wylądować…”Miał być raj…Miał być cud i ćwiartka na przepicie…A to wszystko nie tak, nie tak,nie tak…” – jak śpiewa Kasia Groniec. Ale dziś nie tę piosenkę Ci polecam. To bardziej się nada: http://tiny.pl/vzdmNie bój się chodzenia po morzuNieudanego życiaNieudanego życiaWszystkiego najlepszegoDokładnej sumyNiedokładnych danychMiłości nie dla CiebieCzekania na nikogoMiłości nie dla CiebieCzekania na nikogoPrzytul w ten czas nieludzkiSwe ucho do poduszkiBo to, co nas spotykaPrzychodzi spoza nasPozdrawiam cieplutko;-)
PolubieniePolubienie
Nie znałam tej piosenki, to taka bossa nova, spokojna, kojąca, bardzo pasuje do mojego nastroju. Dziękuję Ci Violu:))Nie wiem dlaczego to co piękne czasem okazuje się zgniłym jajem, ale…..może to jeszcze nie jest zgniłe jajo, może jeszcze inaczej spojrzę na wszystko.
PolubieniePolubienie
Piosenkę podrzuciła mi przyjaciółka. Również jej nie znałam (piosenki, nie przyjaciółki!). Piękny, mądry tekst napisał ksiądz Twardowski, a Mietek Szcześniak ślicznie go zinterpretował.A co do „zgniłych jaj” i tym podobnych… Ostatnio przeczytałam wspaniałą rzecz – „Sekret” Rhondy Byrne – serdecznie polecam. Może być dobrym lekarstwem na postrzeganie…”zgniłych jaj”…Pozdrawiam cieplutko;-)
PolubieniePolubienie
Dzięki za tytuł książki, bo ja w ciągu roku, kiedy mam mniej czasu na czytanie, robię sobie listę takich książek poleconych i potem w wakacje szaleję:))
PolubieniePolubienie
To jest specjalny rodzaj książki. Nie z rzędu „wakacyjnych”, a „całorocznych”. Szczególnie przydaje się w sytuacjach, gdy masz wrażenie, że wszystko sprzysięgło się przeciw Tobie. Robisz wszystko we własnym mniemaniu dobrze, a wychodzi wręcz odwrotnie. Zadajesz sobie wtedy pytanie – dlaczego? Jak to zmienić? „Secret” może jednoznacznej odpowiedzi na te pytania Ci nie udzieli, ale podpowie sporo – zapewniam.Pozdrawiam porankowo;-)
PolubieniePolubienie
Ale Violu u mnie wakacyjne w tym wypadku wcale nie oznacza, że to książka typu harlequin. Po prostu wtedy mam czas:)) na wszystko.
PolubieniePolubienie
Kiedy wrócić się już nie da..bo nie ma do czego, a do przodu też mglisto błotnista droga – wtedy warto rozglądnąć się za wąską ścieżką w bok. Ja polecam w prawo, ale możesz i w lewo zerknąć 😉 Czasem takie niepozorne ścieżki w bok są łącznikiem z inną równoległą drogą…ba! czasem nawet jest to piękna alejka obrośnięta różami ;))) Ech ja tu bajki uprawiam a Ty masz zmartwienie…może warto zasięgnąć czyjejś profesjonalnej rady. Tak czy inaczej głowa do góry jesteś dzielną kobietą na pewno znajdziesz rozwiązanie. Nie dziś to jutro już na pewno 😉
PolubieniePolubienie
Kiedy wrócić się już nie da..bo nie ma do czego, a do przodu też mglisto błotnista droga – wtedy warto rozglądnąć się za wąską ścieżką w bok. Ja polecam w prawo, ale możesz i w lewo zerknąć 😉 Czasem takie niepozorne ścieżki w bok są łącznikiem z inną równoległą drogą…ba! czasem nawet jest to piękna alejka obrośnięta różami ;))) Ech ja tu bajki uprawiam a Ty masz zmartwienie…może warto zasięgnąć czyjejś profesjonalnej rady. Tak czy inaczej głowa do góry jesteś dzielną kobietą na pewno znajdziesz rozwiązanie. Nie dziś to jutro już na pewno 😉
PolubieniePolubienie
Hi hi, Ami, Ty mi radzisz skok w bok???;-)))))
PolubieniePolubienie
No a jakże ;)))…ale tylko zawodowy, bo o ile dobrze zrozumiałam to tu tkwi źródło Twoich zmartwień…aha i wiesz jakby co jak polecałam skok w prawo…żeby potem nie było…;)))
PolubieniePolubienie
Ale w prawo to tak jakoś mniej …… z fantazją:)
PolubieniePolubienie
i tak wybór należy do Ciebie 😉
PolubieniePolubienie
No i dzięki Bogu, bo jakby te skoki odbywały się jakby poza mną, to gdzie w tym wszystkim zabawa:))) a po drugie lubię wiedzieć, że jednak mam wpływ na swoje życie.
PolubieniePolubienie
Ot, i cały misternie budowany zamek z klocków runął z łomotem…Dlaczego jedna nieudana rzecz miałaby zdecydować o całym Twoim życiu? Pomyśl o tym, ile rzeczy Ci się w życiu udało – i powiedz sobie: „Mam całkiem niezły bilans!”Pewnie, teraz nie jest przyjemnie. Popłacz sobie – ulży Ci. A potem zmuś się do budowania nowego zamku z klocków. Na początku ręce będą Ci drżały, klocki będą się przewracały, ale w pewnej chwili równowaga przyjdzie sama. Tylko buduj, buduj , buduj! Chociaż pałacyk. Chociaż szopkę! Chociaz budę dla psa! Na początek wystarczy – przywróci Cię do równowagi.Odkurz mieszkanie, nakarm rybki, czy kota, czy co tam masz i zaprojektuj nową szafę! Nie musisz jej budować – ale ja narysuj i ustaw ją sobie w myślach w pokoju! Wyszywałaś kiedyś obrusy? Weź kawałek szmatki i narysuj sobie na nim wzór. To nic, że nigdy nie wbijesz w nią igły – i tak narysuj.Ulży Ci…
PolubieniePolubienie
Wyszywałam, robiłam na drutach i zbierałam znaczki:-))) W każdym razie wiesz, znowu trochę smęcę ale na pewno się nie poddam. Może zmienię kierunem, może zmienię plan, może nawet znowu zmienię miasto:-) Czekam na rozwój wydarzeń. Generalnie to stosuję metode małych kroczków. Teraz byle do soboty, potem byle do następnej. Boję się tylko, żeby na tyle „byle do” nie przemineło życie.
PolubieniePolubienie
Czyli są to kłopoty natury zawodowej?
PolubieniePolubienie
To są kłopoty ze mną i moim podejściem do zmian. W pracy jest ok….. ze mną nie jest.
PolubieniePolubienie
Założę się, że często gnębią Cię choroby gardła…
PolubieniePolubienie
Może nie „często” ale częścciej niż przeziębienia. A skąd wiesz?
PolubieniePolubienie
Bo mam to samo. Tak objawia się niechęć do zmian. W gardle znajduje się jakiś środek energetyczny – ale nie wiem dokładnie, jak to działa.
PolubieniePolubienie
Piszesz poważnie????
PolubieniePolubienie
Zgadza się – to czakra gardła . To ośroek zmian . Dotykaj gardła kiedy boli lub kaszlesz i mów : zmieniam się .
PolubieniePolubienie
A jak nie boli, a ja chcę się zmienić, albo raczej przywyknąć do zmian?? To co mam gadać do gardła??
PolubieniePolubienie
:))) Nie – do siebie 😉 I powtarzaj to kilkadziesiąt razy dziennie. Co najmniej!
PolubieniePolubienie
A jak nie boli gardło to nie mogę gadać do siebie? I sobie powtarzać?? Wtedy nie działa?
PolubieniePolubienie
Aj, czepiasz się! Gadaj do siebie, ile chcesz – kiedy nie boli, nawet lepiej, bo mozesz mówić do siebie GŁOŚNO! A to wzmacnia efekt. Masz wannę? Wejdź do wanny (znaczy, najpierw wodę wlej!), uwal się w niej i powtarzaj głośno. A co? A, to juz niech ci Ekspert powie 😉
PolubieniePolubienie
No bo zmyliłeś mnie tym bólem gardła, myślaałam, że to konieczne, żeby gadać…..do siebie przez bolące gardło:))
PolubieniePolubienie
niestety, może 5% na tym świecie zależy od nas…. w 95% jesteśmy marionetkami w cudzych łapach…. ( pisałem o tym już na „tamtym” blogu)
PolubieniePolubienie
Słoneczko, tylko ja miałam tyle planów….tyle fajnych marzeń. I myślałam, że jeśli się czegoś bardzo chce to dioając do tego odpowiednie działanie MUSI być dobrze. Nie jest. I to, że nie jest uderzyło mnie jak obuchem w głowę i teraz to poczucie porażki nie chce odejść.
PolubieniePolubienie
Kochanie, czemu ja nic nie wiem? Warszawa ci dokopała? Czy powód jest inny? Daj znać, proszę
PolubieniePolubienie
Her, tak się chyba wszystko złożyło zusammen. Najbardziej to chyba mi doskwiera coś co we mnie siedzi i nie mogę tego wykorzenić,
PolubieniePolubienie
Czujesz, że czegoś ci brak? Zacznij od medytacji, śpiewu i tańca :-))) A jak nadal ci będzie czegoś brakowało, to pomyślimy :-))) Całuję :-)))
PolubieniePolubienie
Tańczyć lubię, ale nie sama:) A śpiew, no czasem śpiewam, Zupełnie zaś nie znam się na medytacji:))
PolubieniePolubienie
Może dzisiaj tylko dzień jest szary… Może widzisz przez to wyraźniej? Ty najlepiej wiesz… Zrobisz to, co dobre. A my Ci pokibicujemy…
PolubieniePolubienie
Dream…….a właśnie jeśli nie? Jeśli znowu zrobię źle?? Nie chcę marnować kolejnych lat……
PolubieniePolubienie
Czas, w którym się uczymy nigdy nie jest zmarnowany, czasem tylko lekcja jest bardziej gorzka
PolubieniePolubienie
Oj gorzka….jak ta czekolada obok filiżankii kawy:))
PolubieniePolubienie
Droga Caffe, mogę się wypowiedzieć tylko ogólnie, ale „ogólnie” ma ten plus, że każdy może je zaaplikować do własnego „szczególnie”. Czegoś, czego nie ma – nie ma. To, co było – było. Jest – to, co jest. Jakie będzie to, co będzie – nie wiemy, ale w pewnej mierze możemy to kształtować. Ściskam Cię mocno
PolubieniePolubienie
Nawet nie tylko wpewnej mierze, problem tylko zupełnmie w czymś innym, w tym naszym osądzie sytuacji. Wydaje nam się, że robimy coś dobrego, wybieramy…..a dopiero czas weryfikuje nasze wybory. To jest banał, wiem, ale kiedy dotyka nas samych przestaje być banalny:)
PolubieniePolubienie
Te nie uważam, że to banał, Caffe. Bo jeśli źle ocenimy sytuację i dokonamy złego wyboru – ponosimy tego skutki… Ale (coby dostrzec jednak to, że szklanka jest do połowy pełna, a nie to, że jest od połowy pusta) dodam, że nawet ze złych doświadczeń można wykrzesać dobro – doświadczenie właśnie. Skoro już się stało, niech przynajmniej się przyda – na przyszłość 🙂
PolubieniePolubienie
Obyśmy wszyscy tak myśleli – nic dodać nic ująć.Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Staram się tak myśleć, ale nie jest łatwo, a nawet dodam, że z każdym dniem coraz trudniej.
PolubieniePolubienie
„To jest banał, wiem, ale kiedy dotyka nas samych przestaje być banalny”No właśnie. Toś trafiła mnie prosto w umysł i serce tym zdaniem. Odkrywam to ostatnio przeżywam. Okazuje się, że banały – prawdy oczywiste – są czasem traktowane jak wrzód na języku (w sensie języka jako środka komunikacji:)). A może warto by było czasem wrócić właśnie do prawd oczywistych. Paradoksalnie, nazywając je oczywistymi, usypiamy się owym stwierdzeniem i znikają one tak naprawdę z pola naszego widzenia. Dopiero gdy nagle życie każe nam je przeżyć, odkrywamy jak są, mądre, prawdziwe i, doprawdy, nie banalne!Sedeczności
PolubieniePolubienie
„Bo oczywistość to coś, co właśnie wymaga udowodnienia”. Wzajemnie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Anno, oczywistość czasem wymaga udowodnienia, u mnie to ona mi udowadnia, że jest inaczej niż miało być:(
PolubieniePolubienie
Oczywiście, Caffe, łatwo gadać, wiem. W tzw. gębie można wszystko zakładać, twierdzić, udowadniać, a jest co jest. Czasem można zrobić tylko jedno: pogodzić się z tym. Ale kiedyś pewnie się okaże, że „tak miało być” lub że „dobrze, że tak się stało”. Wpływać możemy tylko na to, na co możemy – z całą resztą trzeba się pogodzić, zaakceptować ją – taka postawa daje radość serca i pokój ducha. Czuję, że będzie dobrze, jakkolwiek to brzmi i cokolwiek to znaczy… Tylko SIĘ nie daj. Dobrego dnia, Caffe!
PolubieniePolubienie
Wiem, staram się, mam nadzieję,…..ciągle jeszcze mam nadzieję.
PolubieniePolubienie
Adonick chyba właśnie tak jest. Dopadła mnie oczywistośc, którą jakimś cieniutkim nerwem przeczuwałam już na samym początku, ale nie sądziłam, że ten malutki nerw pobudzi całą machinę nieprzyjemnych doznań…..skoro już jesteśmy w takim metaforycznym klimacie:))
PolubieniePolubienie
Prawdziwych priorytetów życiowych człowiek ma tak niewiele, że może je spisać na jakiejś małej karteczce. Ważne, żeby nie brać za priorytet rzeczy błahych i nieważnych. Żeby oddzielić te kilka spraw, które stanowią o naszym „ja”, a reszta niechaj szczeźnie. Wtedy jest o co walczyć i jest co porzucać bez żalu. Mam nadzieję, że Ci się uda, w końcu, jak piszesz, jesteś bogatsza o doświadczenia. A tęczy się nie traci, czasem tylko nie wiadomo, w którą stronę popatrzeć – trzeba się odwrócić tyłem do słońca i spojrzeć w stronę odchodzących chmur deszczowych.
PolubieniePolubienie
sczeźnie 🙂
PolubieniePolubienie
hw0ZB6 oalpxxmosuje, [url=http://vlvxqobdgxng.com/]vlvxqobdgxng[/url], [link=http://upctqllwrnsq.com/]upctqllwrnsq[/link], http://ddaerjvfjmeg.com/
PolubieniePolubienie
To chyba właśnie chmury, bo priorytety były określone jasno, wyraźnie i sensownie….przynajmniej tak mi się wydawało. Tylko, że czasem okazuje się, że określiliśmy nie priorytet w tylko jakąś ścieżkę, która wcale nie biegnie w tym kierunku, na którym nam zależało.A w ogóle, to miło Cię znowu widzieć:)))
PolubieniePolubienie
Często faluje , a potem wraca do poziomu . Może i tak będzie z Tobą . A jeśli nie , no to zadziałasz .
PolubieniePolubienie
Bez działania nie będzie możliwa żadna zmiana, żaden ruch. Na pewno zrobię coś…..jeszcze tylko nie wiem co:-(
PolubieniePolubienie
Wspaniały ten twój blog. I zdjęcie z lewej, i drugie – po prawej; też kocham kawę i zgadzam się, że najlepsza na długie, zimne, polskie wieczory.Wspomnienia i smutne refleksje dotykają ludzi w każdym wieku, coś o tym wiem, mam dopiero 26… Nie zawsze da się uciec, tam gdzie sercu byłoby lżej, każdego z nas dopadają złe myśli, coś sobie wyrzucamy, czegoś żałujemy… Nie sposób myślę temu zaradzić, ale można przyoblekać swoje życie w takie drobiazgi – nawet jeśli są to tylko małe uzależnienia.Będę tu zaglądać częściej. Pozdrawiam serdecznie, a jakbyś miała kiedyś czasu chwilkę, to zapraszam również do siebie… bastian-sondecki.blog.onet.pl
PolubieniePolubienie
Witaj Bastek:) Jeśli lubisz kawę to wpadaj tutaj kiedy tylko masz ochotę, nie sugeruj się chwilowym złym nastrojem autorki tego bloga:) To minie, zapewniam…Pozdrawiam serdecznie
PolubieniePolubienie
Caffe kochana, pamięaj, że to są Twoje i tylko Twoje odczucia i sama musisz się z nimi uporać, ale jesli cokolwiek moznaby Ci doradzić…………jak najszybcie przetnij krag zaklamania bo zaplatąna weń możęsz nie znależć drogi wyjscia.Całuje mocno i pozdrawiam serdecznie
PolubieniePolubienie
Przeciełam go Elu, ale wyjście poza ten krąg będzie jeszcze trwalo jakiś czas….
PolubieniePolubienie
Właśnie przestałaś w nim być…
PolubieniePolubienie
I głośno o tym powiedzialam wszem i wobec….
PolubieniePolubienie
Witaj ! Przykro mi ,że tak się czujesz .Emocji i uczuć się nie ocenia -one są Twoje .A może to tylko chwilowy spadek formy ? Ciepło Cię pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubienie
Mam nadzieję, że to przejsciowe. Nie wiem, nigdy nie mialam depresji:)) Trochę sobie żartuję, bo mimo marudzenia nie lubię się nad sobą roztkliwiać, więc być mooże jutro wrzucę jakąś szaloną notkę:))
PolubieniePolubienie