Wolałaby, żeby nie zapytał, nie potrafiła kłamać. Wywołana do odpowiedzi zaczęła gubić się we własnych myślach. Jak ma odpowiedzieć, że bardzo jej na nim zależy, ale że go nie kocha, że chyba nigdy nie kochała. Jak ma wytłumaczyć, że znaczy dla niej wiele, ale znacznie bardziej woli jego przyjaźń niż miłość? Czy zresztą można wytłumaczyć, że po miesiącach bycia w zasięgu ręki znacznie ważniejsza jest choćby cicha obecność niż obietnice najgorętszych nocy? Znacznie ważniejsza jest myśl, że może zadzwonić niż sama rozmowa.
No więc może i jest egoistką, ale nie można jej zarzucić braku jakichkolwiek starań. Oddawała mu ciało kiedy tylko tego pragnął, próbując sobie wmówić, że jest zaangażowana, że liczy się tylko on. Dawała mu bliskość, ciepło, uwagę i czas. Wczuła się w swoją rolę do tego stopnia, że oszukała nawet siebie. Aż do momentu, gdy znowu poczuła dobrze znany niepokój i niesmak.
Przestała się okłamywać dopiero gdy zrozumiała, że czeka aż na ekranie telefonu pojawi się znajomy numer. I zupełnie inny mężczyzna. Powrócił w myślach, w marzeniach, wróciły nawet obawy, które wiązały się z, wydawaloby się zapomnianą, przeszłością, tylko że stopniowo wszystkie przestawały się liczyć. Najważniejsze było oczekiwanie na następny sms, telefon, ukradkowe spotkania. Coraz więcej spotkań. Co było w nim takiego, czego przez ostatnie miesiące nie znalazła w Bartku?
Spojrzała na długopis, którym od dłuższej chwili kręciła kółka, sięgnęła po kartkę i zaczęła pisać. Słowa bezgłośnie spływały na biały papier, wielokrotnie przemyślane miały w zamiarze nie zranić.
„Byłoby lepiej dla Ciebie, gdybyś nigdy mnie nie spotkał…”