Ludzie odchodzą w ciszy…
Zostaje rodzina, znajomi, bliscy, przyjaciele lub koledzy z pracy. A w gazetach pojawiają się nekrologi. Wydawałoby się, że powód umieszczenia nekrologu jest jasny, przesłanie wyraźne. Ale czy na pewno? Czy jeśli chcemy wyrazić swój żal, to potrzebny jest do tego nekrolog na głównej stronie poczytnego dziennika? Rozumiem nieobecność na pogrzebie, wtedy taka forma kondolencji może być wskazówką, że nadawca łączy się w bólu, że nie mógł być obecny ciałem, więc był duchem.
Jednak może pokazywać coś zupełnie innego….
Może być wskazówką nie tego, kim był zmarły, ale kim jest osoba opłakująca go lub użyję bezpieczniejszego słowa: pogrążona w smutku. Im większy nekrolog, im bardziej rzucający się w oczy, w ważniejszej gazecie, lepiej krajowej niż jej lokalnej namiastce, tym bardziej wydaje się być ważna osoba, do której się kieruje słowa.
A ta zachowuje się czasem bardzo dziwnie. Kiedyś widziałam nerwowe kartkowanie gazet przez rzekomo zrozpaczonego po śmierci matki syna, słyszałam wściekłe mamrotanie pod nosem, kiedy nie znalazł tego, czego szukał. Obraza okrutna, bo w mniemaniu tegoż człowieczka, brak nekrologu oznaczał bycie kimś zwyczajnym, kimś odartym z miejskiego splendoru, kimś niewartym wspomnienia. Brak kondolencji z zakładu pracy nietaktem. A on tak bardzo chciał ujrzeć na szpaltach gazety swoje nazwisko, choć na jeden dzień znowu pojawić się, poczuć niemal pełne współczucia spojrzenia, które wyobrażał sobie już wcześniej, tuż przed rozczarowaniem.
W obliczu utraty matki właśnie to okazało się najważniejsze.
.