Rzymskie wakacje

Od tego lata hasło „Rzymskie wakacje” niektórym kojarzyć się będzie już nie tylko z tytułem wspaniałego filmu. Tego lata właśnie w Rzymie, objawił się bowiem „pub crawl”. Jest to grupowe upijanie się pod opieką przewodnika, w historycznym centrum miasta. W koszt imprezy wchodzi darmowe, popijane w kolejnych barach piwo, oraz podkoszulek z wiele mówiącym napisem: „I came, I saw, I crawled” (przybyłem, zobaczyłem, czołgałem się). Oczywiste nawiązanie do dawnego (także rzymskiego) veni, vidi, vici, i powód do „dumy”, dla tych którzy przetrwają.

Pomysł z podkoszulkiem może nawet byłby zabawny, gdyby nie brak umiaru uczestników zabawy, (ale pewnie dokładnie  o ten brak chodzi). Już nawet pomijam fakt, że odnotowano pierwsze śmiertelne przypadki wśród uczestników. Chodzi raczej o spojrzenie na sprawę z dalszej perspektywy

 Ja widziałam, co pobłażliwe traktowanie nałogu  robi z człowiekiem, widziałam mężczyznę, który w ciągu kilku dni alkoholowego transu, (natomiast po cyklicznym powtarzaniu tego transu w ciągu ostatnich 50 lat), doprowadzał się do śmierdzącego odchodami i brudem przybłędy. Widziałam małe dziecko, które prosi „tatusiu nie pij” , jak ten sam tatuś wychodzi po bożonarodzeniowe drzewko i potem nie ma go przy stole. Ten tatuś na szczęście nie bił dzieci, ten tatuś bił mamusię.

Dzisiaj nie powiem, że to ubaw po pachy, dzisiaj staram się  napisać kilka słów, które nie byłyby kazaniem, bez liczenia na cokolwiek.  Bez wiary, że coś się zmieni.

41 myśli w temacie “Rzymskie wakacje

  1. Kretynizm jakich mało – powiedziała ta, co nie unika alkoholu. Upijanie się na wakacjach, niekoniecznie rzymskich, to dopust dla tych, którzy mają inny tryb zwiedzania/pobytu. Mnie młodzież brytyjska rozwala – bez programu specjalnego upija się do nieprzytomności (bo alkohol tani w takiej np. Grecji) i potrafi zepsuć wakacje innym. Jasne, że nie wszyscy się upijają, żeby nie było – ale cóż począć, gdy widać tych nawalonych.

    Polubienie

    1. Może się przecież tak zdarzyć, żę taki turysta będzie pamiętał tylko to jak wsiadał do samolotu……i jak z niego wysiada:))

      Polubienie

  2. Najwyraźniej nie jestem „trendy”. Bedąc w Rzymie żal było mi stracić choćby minutę, a co dopiero tracić przytomność z przepicia. Pijaństwo pod płszczykiem atrakcji turystycznej- chore. Pozdrawiam!

    Polubienie

    1. Mi też szkoda byłoby pobytu, nie lubie też stanu upojenia, bo przecież zanim zrozumiałam, w którym momencie trzeba przestać pić, zdarzyło mi sie przedobrzyć:)) W kazdym razie, lubię alkohol, ale znacznie bardziej lubię podróżować mądrze:)

      Polubienie

  3. …też widziałam takich tatusiów,co bili i żony i dzieci…takie upijanie się „na schwał”, w centrum Rzymu czy innej mieściny…niektórzy sami sobie wybieraja takie upodlanie i nawet tego tak nie odbierają…co jest „nie tak”?Moda?Duma,ze mogę a inni nie?Więcej wrażeń?Takich chętnych turystów powinni wysyłac do rodzin,które mają te „rzymskie wakacje”na codzień.

    Polubienie

    1. Ale jeśli chodzi o kwestie ekonomiczne to pić tez każdy może, alkoholicy różnią się tylko rodzajem spożywanych trunków. Zastnawia mnie zawsze tylko to, dlaczego ludzie czasem przeciez niegłupi, pozwalają sobie na to, doprowadzają się do takiego stanu, a potem już cięzko zawrócić. Cierpi rodzina, bite dzieci lub żony, wstyd i rozpacz. I jeszcze nie można za bardzo pomóc, bo jak?

      Polubienie

  4. Witaj Beata, coś w tym jest, że ludzie w czasie wolnym od pracy (nauki), czy zwłaszcza na urlopach robią to, czego „normalnie” poza tym czasem nie mogą albo ich nie stać lub im nie wypada. Na Łotwie, a zwłaszcza w łotewskiej stolicy Rydze zmagają się z angielskimi głównie pseudo-turystami, którzy piją podobno tam na umór, załatwiając potem swoje potrzeby fizjologiczne łącznie z torsjami, gdzie popadnie. Podobnie, choć w mniejszym stopniu dotyczy to polskiego Krakowa. Do Estonii, a zwłaszcza do oddalonego tylko o 2 godziny promem od Helsinek Tallina przyjeżdża wielu Skandynawów, zwłaszcza Finów. Sam widziałem jak jeden taki „turysta” wracał wieczorem bardzo chwiejnym krokiem do hotelu w jednym bucie, drugi gdzieś mu się zgubił. Dobrze, że chociaż hotel wiedział, gdzie ma, ale tu miał ułatwienie, bo był tuż przy terminalu promowym. Widziałem też trochę takich „mocno rozkojarzonych” kobiet, które jednak – te – zachowywały się względnie spokojnie, część próbowała coś śpiewać, nie wiem co, ale może sympatycznego, bo się uśmiechały. Zauważyłem też np. na promie, że stosunkowo wielu Finów pali papierosy, niektórzy dość niezdarnie, jakby nie robili tego na co dzień. Zapytałem jednego od ilu lat pali, na co odparł mi, że w ogóle to on od chyba 10 lat praktycznie nie pali, bo zwłaszcza w pracy nie wolno, no a tu teraz pali, bo ma wakacje. Pozdrawiam serdecznie 🙂

    Polubienie

    1. Można to porównać to takiego psa, który się urwał z łańcucha: -) Szaleje, biegnie przed siebie, robi to czego nie mógl robić na codzień. To rozumiem, ale wybierać takie formy rozrywki, które mogą się źle skonczyć….no cóż, wiem, że niektórzy lubią ekstremum. Bo jednak papierosy nie zabijają od razu.

      Polubienie

  5. Co też ludzie nie wymyślą, żeby zarobić na turystach, a głupi turyści dają się nabrać na te wątpliwe atrakcje. A w naszej telewizji ciągłe reklamy piwa przekonują szczególnie mężczyzn, że żadne spotkanie nie będzie udane i radosne, jeżeli nie wypiją piwa. Bez piwa nie można meczu oglądać, bez piwa nie można z kumplami pogadać. W reklamach piwo stało się czymś tak nadzwyczajnym, że kto piwa nie pije może kompleksów się nabawić. Dzieci i młodzież, szczególnie chłopcy to oglądają i już wiedzą, że na urodziny trzeba kolegom postawić piwo, bo bez piwa to żadna impreza się nie uda i co to za życie bez piwa. A od piwa właśnie, często zaczyna się uzależnienie. Pozdrawiam. 😉

    Polubienie

    1. Dokładnie tak jest! Mężczyzna, którego opisałam, zaczynał od imprezek piwnych, a jego ojciec dziwił się synowej „No co ona chce od chłopa, że se czasem piwo wypije, no to co?” Więc synek pił coraz więcej, skoro własny ojciec nie widzi w tym nic złego.

      Polubienie

  6. Niestety, Caffe picie alkoholu traktuje się dzisiaj coraz bardziej beztrosko, ojcowie coraz częściej idą na piwko ze swoimi nastoletnimi synami, młodszym dzieciom podczas imprez rodzinnych też daje się spróbować… Skutki jakie są widać… Żałosne to i tragiczne zarazem, ale nałóg to nie tylko sprawa samego uzależnionego, cierpi cały dom, rodzina, a szczególnie dzieci. W końcu wóda rzuca takim człowiekiem w rynsztok, ale on i tak często nie uważa że ma problem, że powinien zacząć walczyć… Problem jest o wiele poważniejszy. Wielu sprzedawców chętnie sprzedaje alkohol małoletnim, przechodzień bez oporów kupi młodemu piwo, jesli sprzedawca okaże się nieugięty… W wielu domach jak nie ma alkoholu na stole, nie ma o czym rozmawiać… Jaka impreza dzisiaj obywa się bez „butelki”? Okazuje się również, że problem zaczyna dotyczyć coraz większej liczby kobiet… Coraz młodsze dzieci trafiają do izby wytrzeźwień. Z nurtem wódki przepada życie, marzenia, więzi… Szkoda…Pozdrawiam Cię serdecznieKate

    Polubienie

    1. No własnie, niby wiadomo czym jest alkoholizm, niby się o tym mówi coraz więcej a jednak to wcale nie przeszkadza nikomu w dołączaniu do grona alkoholików (coraz młodszych również). Kobiecy alkoholizm – o tym dopiero teraz się mówi, bo tak naprawdę nigdy nie wiadomo, czy dana kobieta pije. One często kryją sie z tym, robią to kiedy nikogo nie ma, jeśi to są samotne kobiety, to nie ma kto tego zauwazyć, dopóki problem nie wymknie sie spod kontroli.

      Polubienie

  7. No, tak – piwo, jak każdy inny alkohol gładko i lekko wchodzi do głowy, a że rozum mąci, to inna historia… wszystko jest dla ludzi, ale z umiarem stosowane… inaczej przynosi opłakane skutki.

    Polubienie

    1. Tak, tylko że udział w takiej imprezie musiało być założony wcześniej, zanim piwo weszło do głowy, kiedy przecież wiadomo było z czym tak atrakcja się wiąże – z piciem na umór.

      Polubienie

    1. Ja nie wiem czy oni sie nawet na dawcę nadają. Jeśli przedobrzą z alkoholem, to ich organy (bo to miałaś na myśli?) są przecież przesycone alkoholem. A tu nie ma czasu na czekanie, aż się stężenie tegoż we krwi zmniejszy. Chyba…

      Polubienie

    1. Własnie, liczy siię kasa i nic więcej. Tak się własnie zaczyna rozpijać ludzi, podobnie w przypadu narkotyków, zawsze jest jakiś początek. Nie chciałam prawić kazać, ale kiedy przeczytałam artykuł o tej „turystycznej atrakcji:” naprawdę byłam zniesmaczona.

      Polubienie

  8. Witaj Caffe. Takie i podobne sceny powoduja ze wstydze sie nalezec do gatunku czlowiek. Niestety, obserwujac i slyszac do czego ludzie sa zdolni i jakich rozrywek i doznan szukaja, zaczynam sie bac o ludzkosc. Serdecznosci.

    Polubienie

    1. No własnie, a dzisiaj przecież nie można powiedziec, że sie nie mówi o alkoholizmie i innych nałogach. Dzisiaj ludzie powinni wiedzieć czym to się może skończyć.

      Polubienie

  9. Alkohol jest jak oswojony bullterier – niby łagodny, niby przyjazny, niby merda ogonem. Ale niech nagle coś go rozdrażni – rzuci się na Ciebie bez cienia litości. Nigdy nie wolno mu ufać.Nie, nie jestem abstynentem – lubię dobre alkohole. Lubię też, jak mi trochę zaszumią w glowie, jeśli czas ku temu. Ale zawsze muszę pamiętać, że tak samo jak ci, którzy skończyli w rynsztokum, mam dwie ręce, dwie nogi i niczym się od nich nie różnię. Nagorzej jest stwierdzić, że „mnie problem nie dotyczy”. Zawsze trzeba pamiętać, że alkoholik też nie zaplanował sobie nałogu – nie stwierdził któregoś dnia, że fajnie jest być uZależnionym i zrobi wszystko, by do tego grona dołączyć. On tez myślał, że go to nie dotyczy…Wiem, zaczynam prawić kazania. Tak mam – trzech w mojej rodzinie było na odwyku. Jeden wygrał, chyba już na dobre, choć w 100% nigdy nie można być pewnym. Drugi jest na najlepszej drodze. Trzeci wciąż ze sobą walczy. Jestem trochę przewrażliwony na tym punkcie.

    Polubienie

    1. Ja też lubię alkohol, nawet jutro będe go pić:)) zresztą za moje zdrowie:)) ale może właśnie dlatego, że zbyt wiele widzialam też jestem przewrażliwiona i raczej kontroluję częstotliwośc wypijanych kieliszków. Nie chciałabym kiedyś zrozumieć, że nie potrafię się skupić bez wieczornego/porannego drinka. Poza tym, naprawdę uważam, jak to kiedyś napisałam w notce, że pijana kobieta wygląda o wiele gorzej niż pijany mężczyzna.

      Polubienie

      1. To zależy. Oglądałaś „M.A.S.H.”? Przypomina mi się dialog między Sokolim Okiem i jedną z pielęgniarek:S.O.: Uwielbiam takie kobiety, jak ty.Ona: Jakie?S.O.: Pijane!;)

        Polubienie

  10. Nawalić się jak autobus można w domu ( gdziekolwiek to jest ). Nawalić się w Rzymie i zaliczyć zjazd to szczyt, nie wiem tylko, czy głupoty, czy snobizmu.

    Polubienie

  11. Witaj Caffe, wytłumacz mi tylko po co wyjeżdzać w tym celu do Rzymu? Można kupić „browar” w rodzimym kraju, wpożyczyć jakis stosowny film na DVD i wznosząc toasty w stronę ekranu spokojnie tankować.Jesli idzie o towarzystwo, to po 4 lub 5 „browarze” mało kto będzie wiedzial gdzie jest i z kim pije, pomijając fakt,że będzie mu to raczej mocno obojętne. Niemniej pomysłodawcę takiego sposobu spędzania wakacji skazałabym na lobotomię- z całą pewnością nie miałby na przyszłośc tak genialnych pomysłów.Wiesz Caffe, każde uzależnienie jest chorobą, w którą ludzie zapadaja na własne życzenie.Być może,że zbyt mało mówi się o tym dzieciom. A trzeba o tym mówic i pokazywac, co sie dzieje z człowiekiem uzależnionym. Dzieci naprawdę dużo rozumieją i wiadomości wyniesione z dzieciństwa najczęściej zostaja w głowie do końca życia.Miłego, 🙂

    Polubienie

    1. Niektórym nawet telewizor nie jest potrzebmy do tankowania, wystarczy lusterko:) Dzieci rzeczywiscie widzą więcej, rozumieją to co nam sie wydaje nie do pojęcia. Są mądre. Tym bardziej przykro, że muszą przeżywać traumę.

      Polubienie

  12. Moje napisy na t-shirtach:- Supertata (od córki, w stylu supermana)- Never too old to rock (od syna na 50, Homer Simpson)- Take it easy (od żony)- Peacefull anarchy (od siebie)

    Polubienie

  13. Nie wiem jak to się dzieje, że gdzie by się człowiek po Rzymie nie włóczył, choćby na Zatybrze polazł na kwaśne pomarańcze, albo starą via Appia 2 godziny maszerował dziarsko wśród ruin, katakumb, kóz i przebogatych posiadłości to i tak na koniec, na wieczór trafi na Piazza Navona, gdzie śpiewają uliczni piosenkarze (mam nadzieję, że Indianie się już wynieśli), gdzie cena mieszkania jest brana prosto z chmur i gdzie kształt placu wiernie odzwierciedla starożytny stadion. Jeśli jesteś tam z kimś to szklaneczka, albo dwie wina tylko pobudzi zmysły.A picie na umór? Wydawało mi się takie polskie, takie rosyjskie, takie angielskie, takie fińskie. Ale upijać się w Rzymie? Jak żreć popcorn w filharmonii.

    Polubienie

    1. Nigdy nie byłam we Włoszech, więc nawet nazwy brzmią cudownie. Tym bardziej dziwi mnie, że ktos może chcieć tracić w tym miejscu pamięć….i szcunek do samego siebie.

      Polubienie

  14. No tak to jest już urządzone na tym świecie, że można pomóc człowiekowi wyjść z najgorszych problemów, jeśli on sam tego chce…jeśli nie to siłą do tej pomocy nie zmusisz. Smutne to…ale co można zrobić?

    Polubienie

    1. No własnie możemy niewiele. Gdyby można było więcej, gdyby można było pomóc człowiekowi wbrew jemu samemu. Ale to bylby zamach na jego wolność, tę sama wolnośc, którą on sam niszczy. Paradoks.

      Polubienie

Dodaj komentarz