Antydepresanty

Pada deszcz

Pogoda przygnębiająca, pesymistyczno – depresyjna.

Może właśnie wyjście do kina byłoby jakimś antidotum? (w tej kwestii już wysłałam do koleżanki zapytanie).

Może czas na kolejne zmiany?

Może nawet życiowe?

 

Ale dopóki wszystko się nie ziści, cicho sza!

 

I antydepresanty.

Najlepszym z nich jest pobyt w Lublinie i mój cudowny, zwariowany, przytulaśny, przeukochany…..psiak:))

 

Myśleliście, że napiszę……mąż, dzieci? Oni też:) Ale tylko psiarze wiedzą kto tak naprawdę wariuje z radości. na widok swojej pani/pana. A ja przecież jestem tą najukochańszą pańcią na świecie.

 

Serio serio:-)

62 myśli w temacie “Antydepresanty

  1. …zgadzam się.Antydepresanty w postaci psicy- i dodam jeszcze kocicę,bo jakże bym mogła tego nie zrobić?- to cos wspaniałego.Rodzina rodzina,przyjaciele i inne „pomocne dłonie”,ale zwierzak z tym spojrzeniem zapatrzonym w twoja twarz i za wszelką cene wbijajacy sie kot na kolana…to jest coś,co powinni stosowac lekarze,nawet w beznadziejnych przypadkach… :)))

    Polubienie

    1. Ja myślę, że mój maż już dawno by zszedł na zawał gdyby nie ten psiak. Nawet ja nie jestem takim balsamem:))) A może zwłaszcza ja! ;-)))))

      Polubienie

      1. …właśnie…coś w tym musi być,ze nawet w przypływie skrajnej złości,zwątpienia czy złego ogólnego,jakie zwala się na głowę -delikatnie mówiąc – jak tylko podejdzie zwierzak(a zazwyczaj bestie wiedzą kiedy),mija wszystko…lżej,spokojniej…dobrze jest mieć TAKIEGO ANTYDEPRESANTA,oj baaaardzoooo dobrze!Pozdrawiam wszystkie antydepresanty,a tych co ich nie posiadają-zwłaszcza-jeśli mogę ;)))

        Polubienie

    1. Myslę, że każdy był chociaż raz w takim dołku. Problem w tym, że u mnie za dużo tego. Jak spojrzę w archiwum bloga…..to dopiero po przyjeżdzie tutaj zaczęłam tęsknić. Wcześniej byłam zła, że moja firma pada, że będę musiała podjąć jakąś decyzję. Mialam rację, że bałam się tego. To trudne i wcale nie przyjemne.

      Polubienie

  2. Kiedy mieszkałam z Rodzicami zawsze obok nas był pies i koty , które uwielbiam .Teraz mam ”tylko”świnkę morską , która też potrafi poprawwić humor swoim „gruchaniem ” :)Może jestem trochę dziwna ,ale jesienna aura nie powoduje ,że w padam w depresję -czasami wręcz przeciwnie ,gdy mam trochę czasu ,a za oknem szaro-buro fajnie jest usiąść z filiżanką pysznej kawy i obejrzeć dobry film .Słoneczna pogoda nie zapewnia nastroju spokoju , wyciszenia i ciszy 🙂 Pozdrawiam z uśmiechem i świnką morską w tle 🙂

    Polubienie

    1. Jagódka, ja uwielbiałam deszcze,. burze, zawieruchy i właśnie ten spokój, który panował w domu. To teraz, tu, wszystko mi nie smakuje i nie podoba się… Ech, wiem ze trochę marudzę, ale naprawdę mi smutno.

      Polubienie

      1. No tak, ludzie , zapachy , miejsca tak bardzo wbijają się w nas ,że kiedy je zmieniamy nic już nie jest takie samo.Ty masz to szcęście ,że to miejsce wciąż jest .Może nie na co dzień,ale wciąż na Ciebie czeka 🙂 Przesyłam uśmiech i pozytywną energię ( podobna ta ode mnie nieźle działa 🙂 )

        Polubienie

        1. Czeka….dopóki nie sprzedamy:)) muszę podjąc jakąs sensowną decyzję zanim to zrobimy.DZiękuję Ci za energię, ostatnie dni nie były dla mnie dobre, ktoś usilnie stAarał się mi je uprzykrzyć. Mam nadzieje, że koniec tygodnia będzie lepszy.Pozdrawiam cieplutko

          Polubienie

          1. Też mam taką osobę ( koleżankę -sąsiadkę ) , która od jakiegoś czasu ma jakieś fochy w nosie .Zupełnie nie wiem , o co chodzi .Miała tak już dwa razy i za każdym razem to ja szłam i pytałam o co chodzi .Teraz już mi się nie chce , tym bardziej ,że nie widzę żadnej winy ze swojej strony .Nie cierpię takich sytuacji ,ale uważam ,że te dwa razy z mojej strony już wystarczy .Czasem trzeba zweryfikować swoich znajomych .Myślę ,że tym razem -Ona został przeze mnie negatywnie zweryfikowana .I tego się będę trzymać ,choć nie jest to dla mnie komfortowa i miła sytuacja .Pozdrawiam 🙂

            Polubienie

            1. Komfort to w ogóle ostatnio jakiś towar deficytowy cholercia. Ja nie jestem kłótliwa, często ustępuję, żeby nie wywoływać większej burzy niż potrzeba. Ale czasem nawet u mnie przebierze się miarka. Wtedy jestem w stanie nawet nawrześzczeć:) Tym razem nie wrzeszczalam, ale powiedziałam co myślę.

              Polubienie

              1. I słusznie zrobiłaś .Ja próbowałam dwa razy i jak widać grochem o ścianę .Teraz odpuszczam .Na szczęście nie jest to moja przyjaciółka , tylko dobra znajoma .Ot ,życie .Miłego weekendu 🙂

                Polubienie

                1. U mnie to tez nie przyjaciółka, ale osoba z która spędzam dużo czasu…nie da się unikać, nie da się olać, trzeba jakoś żyć:))Ale od czego jestem sobą??? Między innym szczycę się tym, że potrafię dogadać się z każdym. I tej wersji będę się trzymać aż do końca:)))

                  Polubienie

                  1. Ja też potrafię ,albo chociaż się staram .Tylko kiedyś kończy się cierpliwość i wyciągnięta ręka zaczyna drętwieć 🙂 I u mnie już jest ten moment 🙂 Pozdrawiam ciepło 🙂 Ps.Bo żeby móc się dogadać musi być chęć i jasne spojrzenie na sytuację także z drugiej strony .Bez tego człowiek może stracić szacunek do samego siebie , bo staje się tym , który wszystko zawsze bierze na siebie i ciągle tylko przeprasza .A to już nie jest porozumienie i kompromis , tylko „przepraszanie za to ,że się żyje ” 🙂 Buźka ode mnie 🙂

                    Polubienie

                    1. To Twoje ps. jest bardzo prawdziwe. właśnie po to by móc spojrzeć sobie w twarz podjęłam ważne decyzje. Dzisiaj jest mi z nimi lżej:) Nie zrezygnuję z siebie!!

                      Polubienie

  3. Caffe, wracaj Ty do tego Lublina, boś nieszczęśliwa, kobieto, a uszczęśliwisz wszystkich i pogoda stanie się nieważna. A ta koleżanka to Ci do tego kina konieczna? Bo jak nie będzie mogła, to poczujesz się jeszcze gorzej.Wracaj, choć czuję, że decyzja już podjęta. Ale o tym sza;-)

    Polubienie

    1. Wiesz, że do decyzji trzeba dojrzeć:) Ale masz rację, nie przesadza się drzew….nawet w przypadku dojrzałych osobników:) Za dużo tego dobrego do wspominania, za mało dobrego do życia. Bo to co dobre jest tam.

      Polubienie

      1. Pewnie, że trzeba dojrzeć, tym bardziej, że chciałaś sprawdzić. I bardzo dobrze zrobiłaś, że zaryzykowałaś, sprawdziłaś. I wiesz, gdzie będziesz najbardziej szczęśliwa;-)A tak zawsze byś gdybała, co by było, gdyby…;-)

        Polubienie

        1. Też myślę, że trzeba podejmować wyzwania, przynajmniej wtedy, gdy nie ma innego wyjścia, gdy to wyzwanie wydaje się być świetnym rozwiązaniem. Poza tym, nie mając porównania nie wiemy…..żyjemy jakąś iluzją lepszości. Nie jest lepsze gdy tego posmakujesz. Inne, ale nie lepsze. To zupełnie dwie różne jakości.

          Polubienie

  4. A jak sie nie ma psa to może byc kot ? … ale kota tez nie mam, chyba żeby liczyć tego w głowie ;))))) … na antydepr… polecam czekoladę, shopping, film – komedia i na dodatek romantyczna, drapanie po pleckach tudzież masaż (tu potrzebna dodatkowa para rąk) … jak komu mało to służę pomyslami :)))pozdrawiamwe Wroclawiu chłodno a w porywach słońce wyłazi 🙂

    Polubienie

    1. Kot to też piknie:) Ale ja akurat wole psy. CZekoladę też lubię i filmy i książkę. Prawda jest jednak taka, że to wszystko sprawia mi radość tylko wtedy jak mam spokojny umysł, jak nie ma problemów. A psiunio jest dobry nawet wtedy”:))

      Polubienie

  5. Ooo, mnie też kino przyszło do głowy i być może dziś się wybiorę. Chciałam obejrzeć „Galerianki”, ale nie wiem czy akurat ten film nadaje się jako antydepresant. A psiaki? Są ukochane, nic więcej nie dodam, bo ciągle jeszcze nie mogę się pogodzić, że mojej suni już nie ma…

    Polubienie

    1. Seam, pamiętam Twoją notkę i jak wklejałaś zdjęcie….to takie smutne.A film…wiesz, że ja tez pomyslałam o Galeriankach? Czytałam na jakimś poleconym blogu recenzję. Kobieta pisze, że ten film porusza na wiele sposobów, również tym, że jest dużo elementów na wesoło.To mnie przekonuje, bo sama tematyka mlodych prostytutek to dla mnie nie do strawienia. Nie mogłabym potem spać przez kilka dni.

      Polubienie

      1. Ja również słyszałam wiele pochlebnych opinii na temat tego filmu. Ponoć daje do myślenia, szkoda, że zazwyczaj na krótko, tuż po obejrzeniu. Podobnie jak było z ” Cześć, Tereska „, ale mimo wszystko chyba warto obejrzeć i mieć swoje zdanie. Niestety nie udało mi się wczoraj pójść do kina, weekend też odpada bo wyjeżdżam, więc może w przyszłym tygodniu?Miłego weekendu:)

        Polubienie

        1. Ja nie oglądałam nawet Cześć Tereska, może uda mi się jeszcze gdzieś ten film dostać. W każdym razie Galerianki to nie jest rozrywkowy film, ale na pewno film, który porusza, daje do myslenia i rodzicom i nastolatkom. Boję się tylko, żeby ta druga grupa nie odebrała filmu jako zachęty.Miłego weekendu:))

          Polubienie

  6. U mnie świeci, ale i tak nie mogę iść na spacer. Psa mieć nie mogę z tego samego powodu, dla którego nie pójdę na spacer. Lepiej zajmę się pracą…

    Polubienie

        1. Alergia to kawał cholery. Ja miewam tak, że jak zaczne kichać, to do setki:) A potem czuję się, jakby miała głęboką postać grypy, ból głowy, zaatok i zapalenie gardła w jednym.

          Polubienie

          1. A ja nie kicham tylko płaczę, a i tak kończę zapaleniem zatok jak zwykle bez powodu. Mogę jeszcze stale brać leki, ale wtedy tyję jak smok. No to wolę popłakać ;o(

            Polubienie

  7. Witaj Caffe! Do zmian – zwłaszcza tych „życiowych” – podchodzę sceptycznie. Taki ze mnie.. leń?… tchórz?A podobnego Twojemu „antydepresanta” miałam lat temu kilka wstecz. Białego w czarne ciapki…Pozdrawiam cieplutko!;-)

    Polubienie

    1. Ja już teraz wiem, że jedna zmiana posuwa za sobą lawinę innych. Jak cudownie byłoby się cofnąć do 2003 roku i wtedy postąpić inaczej:)) Mój tamten jeden głupi (to wiem dzisiaj:) wybór, sprawił, że jestem tu gdzie jestem. Jeśli to ma mieć jakiś sens, to ja jszcze go nie widzę.

      Polubienie

      1. Wiesz? Nieraz bardzo pragniemy cofnąć czas – niekoniecznie o 6 lat – czasem o dziesiątki. Nie po to by stać się na nowo pięknymi i młodymi, a dlatego by móc dokonać „właściwych” wyborów… Wiesz co jest najgorsze? Świadomość własnej bierności wobec złego wyboru…

        Polubienie

        1. Ależ ja nie byłam bierna!! To ja, z premedytacją, ale też z wieloma dylematami, wybierałam. Już wtedy nie bylam pewna czy dobrze. Robiłam analizę SWOT:)) słabe, mocne strony wyborów i wyszło mi, że powinnam dokonać właśnie tego. W tamtym momencie był ok, dzisiaj już taki nie jest.

          Polubienie

          1. Ja nie o Tobie, Caffe powyżej… Naszła mnie refleksja o swoich własnych niefortunnych wyborach i swojej własnej bierności w zakresie wymiksowania się z efektów tych wyborów…;-)

            Polubienie

              1. Ha! Nie przeczę! Być może trzeba będzie żałować następnego wyboru, bo też byłby fatalny… Ale w żałowaniu takich wyborów już będzie jakieś doświadczenie – nie będzie tak bolało… Poczyni się następny wybór…A jeśli zamiast szukać nowych dróg tkwi się marazmie na własne życzenie? Bo kiedyś tam czegoś nam się nie chciało zrobić? Bo bało się podjąć ryzyko? Bo nie chciało się podjąć wysiłku..? Na początku się nie czuje żalu do siebie – zazwyczaj wini się za to zbiegi okoliczności, osoby trzecie i chorera wie kogo jeszcze… Potem – gdy dociera to najdotkliwiej jak tylko można – pozostaje żal do siebie… I to przeogromny…Sorki za to smęcenie… Jakoś tak mnie naszło…A powinnam się cieszyć – Hurrra! – Nasze dziewczyny weszły do półfinału!!!Pozdrawiam cieplutko!;-).

                Polubienie

                1. Wiem o czym mówisz, to też przezyłam. Uwierz mi, że można probować naprawić to czego się nie chciało zrobić. Ja naprawiłam, a satyfakcja chyba jeszcze większa niż gdybym dokonała tego od razu:)) Próbuj!! A z dziewczyn wygrywających cieszę się!! Tak samo jak wcześniej z siatkarzy:))

                  Polubienie

                  1. Z Holandią sobie jednak nie poradziły… Szkoda… Ale i tak wdzięczna im jestem za ostatnie dwa sety tego meczu- pokazały pazur!A co do zmian – wierzę, że można. Wierzę, że podjęcie takiego wysiłku zwłaszcza po latach stagnacji w niewygodnej dla siebie sytuacji daje mnóstwo satysfakcji (rymy częstochowskie niezamierzone ;-)). Trzeba tylko przekonać do tego… samą siebie. A to rzecz nieprosta. W ciągu tych wielu lat narosło mnóstwo zależności. O ile kiedyś taki krok uderzyłby tylko we mnie w razie niepowodzenia, to teraz odbiłby się na życiu wielu ludzi. I to chyba mnie powstrzymuje. A może to też tylko tłumaczenie mające na celu zamaskowanie własnego niechciejstwa..? wygodnictwa..?Pozdrawiam cieplutko życząc spokojnej niedzieli!;-)

                    Polubienie

                    1. Ja to doskonale wiem, moje plany musałam najpierw omówić z rodziną, bo nie chciałam bez ich zgody skazywać ich na niedogodności. Ale i tak warto było. :-))))

                      Polubienie

    1. O, przypomniałaś mi o takiej fajnej kafejce (czekoladziarni chyba:) na Chmielnej, serwują tu ciemną gorzką czekoladę z pyszną, prawdziwą bitą śmietanką. Mniam!!

      Polubienie

    1. Przykto mi Rychoc, ale doskonale Cie rozumiem. Tylko teraz zastanawiam się czy lepiej byłoby zapomnieć, żeby nie czuć żalu i bólu, czy jednak pamiętać, że w ogóle ktoś (także pies) istniał i podarował nam tyle radości.

      Polubienie

  8. Pies — najlepszym przyjacielem człowieka, więc… -:) Zgadzam się z Tobą, tym bardziej, że nasz kudłacz nieustannie okazuje radość na nasz widok, a tuż przed spacerem wprost szaleje… co jest oczywiście zrozumiałe, ale na pewno nie zdaje sobie sprawy do końca, że i „pańcia” uwielbia włóczęgi po łąkach, a obecność czworonoga tylko dodaje jej poczucia bezpieczeństwa i obecności kogoś, kto nie „wtrąca” się w jej zamyślenie i nie przeszkadza podziwiać zmieniające się pory roku 🙂 Poza tym, nawet naukowcy są zgodni, że zwierz w rodzinie to coś dobrego i potrzebnego -:) Oby tylko człowiek okazał się równie wielkim przyjacielem -:)Caffe — pozdrawiam Cię, właśnie po wczesnoporannym spacerku z kudłaczem -:) A teraz dobra kawa i można zacząć dzień – wbrew zimnu i deszczowemu porankowi – POGODNIE — czego i Tobie serdecznie życzę.

    Polubienie

    1. Kate, to był niestety kolejny niedobry dzień. Dowiedziałam się o chorobie taty, miałam nieprzyjemną rozmowę wpracy, spotkało mnie coś przykrego. Jedyną osłodą był telefon od wychowawczyni mojego syna, że zrobił ogromne postępy i w nauce i dojrzewaniu do dorosłości:)

      Polubienie

  9. Ale cudowne slowa, Caffe! Wiem ze obecnosc naszego straconego psa byla wielka miloscia i antydepresantem. Czuje wiec w zupelnosci co pragniesz przekazac. Serdecznosci dla Ciebie i pieska.

    Polubienie

    1. Dziękuję Margo:)) Wiesz, jakoś sobie nie potrafię wyobrazić naszego domu bez tego malucha, dlatego nawet nie chcę myśleć o jego odejściu.

      Polubienie

  10. Mój też jest najcudowniejszy, najukochańszy i wiem,że kocha mnie bezwarunkowo. Zawsze wie w jakim jestem nastroju i umie mnie pocieszyć. Gdy ja zle się czuję przychodzi i przysiada na moich stopach.A gdy jemu coś dokucza (bo to już stary psiak, ma 15,5 roku) to prosi, by go wziąć na ręce. I biorę go, a on przytula się a ja siedzę z nim czasami bardzo długo. I już nie raz zdarzyło się,że obiadu nie było, bo pies był cierpiący. Na szczęście mąż też za nim przepada. Pies jest cudownym antydepresantem, to fakt.Miłego, 🙂

    Polubienie

    1. Oj, cierpiący pies budzi ogromne współczucie, jest cżłonkiem rodziny. Jeśli chodzi o siadanie na kolanach, to mój znalazł sobie wygodne przejście do mnie, gdy siedzę na swoim ulubionym fotelu. Cwaniaczek jakimś szóstym zmysłem wyczuwa, że siadam (nawet jak jest w innym pokoju) i od razu przełazi przez meble, żeby mi wskoczyć na kolana:) I leży tak długo jak ma ochotę, lub jak go postawię na podłodze:) Na szczęscie on sam już nie choruje, a jeszcze jest za młody na cierpienie z powodu wieku.

      Polubienie

Dodaj odpowiedź do ~Viola_Silvestris Anuluj pisanie odpowiedzi