Internetowa tożsamość, czyli o tym gdzie „być”

W świecie celebrytów utarło się stwierdzenie, że nie ważne jak się mówi byle się mówiło. Fakt plotkowania o kimś świadczy, że ten ktoś nadal istnieje. Istnieje medialnie.

Profesor Piotr Płoszajski z SGH rozszerzył trochę to sformułowanie. Już niedługo świadectwem istnienia, i tego medialnego i tego zwykłego, egzystencjalnego, będzie obecność w Internecie: „Jeśli czegoś się nie da wygooglować – znaczy, że nie istnieje” (dzisiejsza „Rzepa”).

Według pana profesora to przeświadczenie dominuje tylko wśród młodszego pokolenia, tzw. „Generacji next”, czyli tych urodzonych na przełomie lat 80/90. Ja jednak jestem zdania, że krąg ludzi w ten sposób myślących już jest znacznie szerszy.

Przecież każda firma, nawet ta najmniejsza, ma swoją stronę internetową lub choćby swój własny kącik w internetowej wersji branżowych katalogów. Jest więc wyszukiwalna. Jeśli nie ma swojej strony oznacza to, że albo jej na nią nie stać i nie zatrudnia programistów, albo tkwi w epoce przedinternetowej. I jedno i drugie kreuje, całkiem prawidłowo zresztą, obraz firmy z góry skazanej na porażkę. Niezbyt oryginalny wizerunek, prawda?

Za to, za sprawą różnych portali społecznościowych można dziś wygooglować również osoby prywatne i to jak wiemy, coraz młodsze. Podają swoje dane (niestety), wrzucają swoje zdjęcia (niestety albo stety), bawią się wirtualną rzeczywistością.

Bo w sieci trzeba być.

Coraz bardziej.

Na coraz dłużej.

Jak najczęściej on-line.

Jeśli Cię tam nie ma – nie istniejesz.

66 myśli w temacie “Internetowa tożsamość, czyli o tym gdzie „być”

  1. Sama zaczynam się czuć jak pod lupą;) Gdy płacę kartą, wiedza co jem, co kupuję, za jaka jestem granica. Teraz wiedzą kiedy otwieram a kiedy zamykam kompa i kiedy u kogo byłam hehe Prawie jak z czipem.Pozdrawiam

    Polubienie

  2. Jest sporo prawdy w tym, co napisałaś. Sieć, to dobry wynalazek. Pod warunkiem, że umiejętnie się z niego korzysta. Można kupić, można sprzedać, można też się zareklamować. Ale, i też można się zgubić i zatracić. Był czas, kiedy musiałam zacząć ograniczać sobie samej czas przebywania w sieci – a konkretnie, w blogowisku. Ponieważ sama zauważyłam pewną nutkę uzależnienia. :))

    Polubienie

    1. Każdy z nas jest podatny na uzaleznienia, tylko dorosły czasem sobie potafi towar reglamentować. Czasem nie przyjmuje do wiadomości, że pochlonęła go sieć. A czasem jest tak, że potrafimy się bez niej obejść na jakiś czas, ale tylko dlatego że wiemy, że nastąpi powróc:)Ale ponieważ i ja to wszystko wiem, staram się wydzielać komputerowy czas swoim dzieciom. Właśnie dlatego.

      Polubienie

  3. ja zawsze mówię”jak ludzie mówią o tobie to dobrze, to znaczy, że jeszcze żyjesz. Jak przestaną mówić to tak jak byś już nie żył”. Co do internetu to już chyba nikt nie wyobraża sobie zycia bez niego….nie było by neta, nie było by blogowiska….a to tak jak by nie było nas:))))pozdrawiam cieplutko

    Polubienie

  4. Przesadzasz z tymi firmami. Net to po prostu narzędzie komunikacji – szybkie i tanie. Nie potrzeba informatyka, aby mieć stronę w sieci – wystarczy, że w firmie jest jeden kumaty gość. Dziś nie ma czasu na długotrwałe poszukiwania dostawcy – od tego jest Google. Nie ma Cię tam, to nikt nie zwróci sie do Ciebie z ofertą, bo o Tobie nie wie. Wszystko. Kiedyś firma musiała mieć telefon, teraz musi mieć stronę w sieci – i to wszystko. Tu nie ma żadnej filozofii!A osoby prywatne… No cóż ja poza siecią nie istnieję. Czy to powód, aby zacząć leczenie i zaraz się wylogować? Dopóki masz w głowie odpowiednie priorytety, jest dobrze.

    Polubienie

    1. Oj Nit, Ty nie na tym się skupiłeś co trzeba. Nie chodziło o brak informatyków, to był taki margines tematu, chodzi o brak człowieka w sieci. Ja uważam, że już się ten proces rozpoczął, pan profesor uważa, że niedługo dopiero tak się stanie.

      Polubienie

  5. To fakt, większość firm ma swoje strony w internecie, mniej lub bardziej wyszukane, z większą lub mniejszą liczbą danych, nie tylko tych osobowych. Internet to takie okno na świat. W wielu dziedzinach pomaga, w wielu niestety nie. Mimo, że to wirtualny świat, jakże różny od realnego ( a może nie? ) to przy pomocy wielu portali społecznościowych, randkowych, forumowych, wciąga coraz większe rzesze ludzi, którzy ( oczywiście nie wszyscy ) za bardzo się w nim obnażają, ale z drugiej strony to każdego indywidualna sprawa. Ja jednak jestem za zachowaniem tzw. złotego środka, w życiu ogólnie.

    Polubienie

    1. Tak, tylko że prognozy na przyszłośc są takie, że kiedyś my wszyscy będziemy w tym „oknie”, a nie że ono będzie gdzieś obok nas. W tym problem, a może wcale nie problem. Może taka jest kolej rzeczy.

      Polubienie

  6. Myślę, że to ma dwa aspekty, uprawianie prywatnego ekshibicjonimzu, podglądactwo, próżność, ale też biznesową konieczność, promocję, funkcjonowanie publiczne. Ja nie żałuję „upublicznienia”, choć oprócz miłych sytuacji spotykają mnie niemiłe, a czasem piszą do mnie psychole, taki urok… A Googlizacji nie zmienimy…

    Polubienie

  7. Witaj Caffe, ja chyba jestem b. konserwatywna.Nie za bardzo mogę pojąć po co ludzie umieszczają swoje dane personalne i zdjęcia na na forach internetowych-to swego rodzaju ekshibicjonizm. O ile jestem za stronami www najrozmaitszych firm, bo pomaga to w prowadzeniu biznesu, o tyle śmieszą mnie informacje umieszczane na NK, które chyba mają za zadanie wzbudzić podziw lub zazdrość innych użytkowników tego portalu.Miłego, 🙂

    Polubienie

    1. To jest jedna strona medalu. Jednak jest jeszcze druga, i do niej raczej nawiązywał profesor z mojej notki. Chodzi o pokolenie, które wyrasta w codziennym kontakcie w komputerem, dla którego obecnośc sieci jest czymś oczywistym, ktore jednym palcem wysyła sms, drugim sprawdza pocztę, trzecim wygooglowuje. To oni chcą być w tej sieci całą swoją tożsamością, to oni chcą być tam w ten sam sposób w jaki są w rzeczywistości. Taka jest przyszłość, a w niektórych przypadkach nawet teraźniejszość.

      Polubienie

  8. Ja jestem jeszcze z pokolenia ,gdzie być oznacza patrzeć w oczy podczas rozmowy , słuchać tonu głosu , analizować mowę ciała i cieszyć się z bliskości ,którą można dosłownie poczuć 🙂 Mam nadzieję ,że chociaż internetowo nie ma mnie zbyt wiele ,to wciąż dla znaczących dla mnie osób -jednak istnieję 🙂 Ps. Cieszę się także z internetu, bo i tu mogę czasem „poczuć ” człowieka 🙂 To do Ciebie 🙂 Pozdrawiam ciepło 🙂

    Polubienie

    1. Dziękuję Jagódko, to mile co napisałaś:))) Natomiast odniosę się jeszcze do Twoich slów odnośnie patrzenia w oczy, trzymania za rączkę, bliskości. Mam nadzieję, że ten etap znajomości nie przestanie mieć znaczenia…..ale staje się jakby drugim etapem. Pierwszy bardzo często toczy siie w sieci. Z obserwacji młodzieży i nie tylko, widzę, że taki romans toczy się w komunikatorze, ale nie zastepuje kontaktu prawdziwego. Zawsze jednak potem dochodzi do randki na żywo:)) I dzięki Bogu, że jeszcze ciągle w ten sposób ludzie się spotykają.miłego weekendu:))

      Polubienie

      1. Masz rację 🙂 Oby Młodzi nie zapomnieli tylko ,że prawdziwe życie toczy się tu i teraz i nie zawsze wygląda tak pięknie ,jak można to wystukać na klawiaturze :)Miłej niedzieli życzę 🙂

        Polubienie

        1. Patrząc na swoje dzieci widzę, że oni wolą te kontakty rzeczywiste, jednak każde z nich potem wraca do domu ……i chce nadal być w kontakcie, nadal w towarzystwie. Więc włączają komputer. Mam nadzieję, że tak właśnie będzie, że najpierw kontakty w realu a potem te same kontakty w sieci. Dla mnie znacznie gorzej byloby, gdyby to były osoby nowe, poznane w sieci. To nie jest gorsza forma poznania, ale bardziej chyba jednak niebezpieczna.

          Polubienie

          1. Moje dzieci na razie głównie grają w sieci ,a kontakty nawiązują w realu :), ale pewnie jeszcze wszystko przede mną 🙂 Najważniejsze ,żeby wyrobić w nich świadomość ,że po drugiej stronie wcale nie musi być ta osoba , którą pozajemy przez wystukane słowa .Zresztą ,przez całe życie przekonujemy się ,że tak naprawdę wielu osób po prostu nie znamy ,stąd nasze wielkie zdziwienie kiedy otwierają się nam oczy.Często jest to bolesne przebudzenie .Nikt nam nie obiecał ,że będzie łatwo i przyjemnie .Oprócz bieli i czerni jest jeszcze tyle róźnych odcieni 🙂

            Polubienie

            1. Moje już zostały tego nauczone. I też cieszę się, że mają przyjaciół w realu, a siec służy tylko do podtrzymywania tych kontaktów, gdy na przykład pada deszcz. Ale to rzeczywiście nauka rodzicow i czujność. Bo trzeba wiedzieć co dziecko w sieci robi, w jakim jej miejscu spędza czas.Milej niedzieli:))

              Polubienie

  9. Cieszę się , ze Mogłem Cię Poznać Caffe. Wirtualnie poznać. Jestem tu, jestem tam. To i trochę inne i trochę podbne. I tu i tam oswajamy śwait, ludzi, własne lęki. W sumie pożyteczne. Pozdrawiam ciepło. Alw

    Polubienie

    1. Alw, bo rzeczywiście my tak troche jesteśmy tu trochę tam:) Ale blogerzy to specyficzna grupa. My już znamy niebezpieczeństwa wynikające z bycia w sieci, jesteśmy świadomi możliwości uzaleznienia, jesteśmy świadomi tego, że na różnych ludzi tu możemy trafić. Na szczęście trafiamy również na tych fajnych, dobrych, ciepłych, wesołych:))) Ja też się cieszę, że Cię poznałam Alw:)) pozdrawiam serdecznie

      Polubienie

  10. Ale to jest naturalne, Caffe. Skoro wynaleziono coś takiego jak Internet (chyba nie zaprzeczysz, że jest to wynalazek genialny), to każdy, kto może i chce z niego korzystać (a może niemal każdy i m.in. na tym uniwersalizmie owa genialność polega) – korzysta. Chyba wszyscy tu piszący szukamy tego czy owego przede wszystkim w Internecie – kto chce, da się tam znaleźć, a kto nie chce – to się nie da. Oczywiście i z netu można korzystać dobrze lub źle, ale to inny temat. Wiem, co mówię, bo ‚nie istniałam’ przez parę tygodni 🙂

    Polubienie

    1. To się stało naturalne i takim już z cała pewnością pozostanie. Nowości techniczne przychodzą i już zostają do czasu aż nie wyprze ich coś nowego. To dobrze tylko pod warunkiem, że my ludzie będziemy z nich korzystać z sensem. A że bywa różnie pod tym względem to wszyscy wiemy. Dlatego sieć pochłania, wciąga, trudno się jej oprzeć:))

      Polubienie

  11. A ja od trzech miesięcy siedzę przed komputerem nawet do 12 godzin (wczoraj od 7:30 do 24, z przerwami na jedzenie), już nie wiem jak sie nazywam. Rano „connect” i cały dzien pracuję na 5 komputerach 15 km od mojego domu. Zdarza się nawet, że 3 dni z domu nie wyjdę. Raz wszedłem do domu latem, a wyszedłem jesienią. Zapomniałem jak się chodzi, dobrze, że łazienke i kuchnię mam pietro niżej, bo z sypialni do ‚gabinetu’ jest ok 4 metrów (10 od łóżka do komputera.)Jestem online i dlatego mnie nie ma – zniknąłem. W tej chwili zawiesiło się jedno urządzenie i ktos tam musi zresetować – to mam chwile na głupoty :)Jak widzę ludzi, którzy biorą laptopy na wakacje to mnie trzęsie.

    Polubienie

    1. „Jestem on line i dlatego zniknąłem” Nawet nie wiesz jakie to są przerażająco mądre słowa, które własnie dlatego przerażają, że niosą prawdę o wielu ludziach. Bycie ciągle na topie, w sensie pracy zawodowej każe ludziom być rzeczywiście on-line, ale od rzeczywistego życia są wtedy dalej niż kiedykolwiek wczesniej.Laptom na wakacjach…….to jakaś masakra!

      Polubienie

      1. Ogłaszam koniec ‚laptoków”! Od dziś, jedynie obowiązującą formą jest LAPTOM, jako antonim i paronim do tomu książkowego. Nie pozwalam Ci pisać inaczej i obliguję do poprawianie wszystkich, którzy napiszą „laptok”.

        Polubienie

        1. Oj bo Ty nic nie rozumioesz:))) Laptom to taka….hm…..wiem!… taka rarka!! A laptok to laptok. Laptom, to więcej.Laptom, to wszystko w jednym: lalka -służy do zabawy, lampa – oświeca, sym pt om – oznaka nowego, to – wskazówka, że nic innego, om (spolszczone ohm)- opór, przeciwstawienie konserwatyzmowi, tom – skarbnica wiedzy.Tłumaczyć dalej?:-))))

          Polubienie

    2. Caffe, ludzi, których poznałam dzięki netowi nie da się przecenić. Z drugiej strony, moja wieloletnia przyjaciółka, która kategorycznie odmówiła czytania mojego blogu, wie na mój „aktualny temat” mniej niż zona mojego kochanka… im bardziej jestem w sieci, tym mniej jestem dla niej :-(**

      Polubienie

      1. Ale przyznasz, że to jednak jest jaieś odwrócenie normanego toku poznawania człowieka. A jednak jestesmy własnie tu i tu się poznajemy, bo to co można wyczytać choćby między wierszami jest czasem bardzo ważne i mowi naprawdę dużo.

        Polubienie

  12. Fakt,parę lat temu mieliśmy problemy z siecią. Nawet odrabianie lekcji było problemem. Na półkach pełno książek,a my z synem nijak nie mogliśmy trafić na interesującą nas informację 🙂 W końcu sobie wygooglowaliśmy u dziadka!! 😀

    Polubienie

    1. Ja też tak robię:) Poza tym, w internecie są najświeższe informacje. Trzeba tylko patrzeć z jakiej strony pobieramy dane -czy sa to wiarygodne źródła.

      Polubienie

  13. Jeśli chodzi o biznes, zgadzam się całkowicie. Ale myślę, że świat blogowych przyjaźni nie przestaje istnieć po wyłączeniu komputera:-)

    Polubienie

    1. Misiu, jeśli blogowi znajomi nadają na tych samych falach to może się to rzeczywiście przerodzić w coś głebszego. Jeśli nawet nie przyjaźń to ciepłą znajomość, która trwa:))) Czyli mamy potwierdzenie, że jednak sieć to jest to drugie reality….tylko inaczej.

      Polubienie

    1. Kiedyś na balecie pani skandowała: „palce – pięta, palce – pięta”, dzisiaj by musiała zmienić na „palce – klawiatura, palce – klawiatura”:))I tyłek na krześle……ewentualnie laptok na kolanach.

      Polubienie

  14. Mój Brat 18-letni przyszły informatyk, od kilku lat z ironicznym uśmiechem zwykł mi powtarzać „jeśli czegoś nie ma w necie-to nie istnieje”. Tak, właśnie tak do tego doprowadziły nas te czasy. Z jednej strony cieszymy się, że można np. sprawdzić w jakich godzinach sklep na końcu miasta jest otwarty; a z drugiej przeraża ogrom tego zjawiska.

    Polubienie

  15. Beatko w 99 proc. zgadzam się z Twoim tekstem. Co do danych osobowych weź jednak pod uwagę, że jeśli dziś człowiek cokolwiek w tym kraju znaczy, jest w jakiejkolwiek spółce, spółdzielni, stowarzyszeniu, czy fundacji w zarządzie lub w radzie – to jego imię i nazwisko jest znane w internecie przez KRS. Jeśli gdziekolwiek coś wygrał w jakichś zawodach, czy w jakimś konkursie, to jego imię i nazwisko jest w internecie. Jeżeli napisał choć jeden tekst do jakiejś gazety lub choć raz wystąpil w mediach elektronicznych to jego imię i nazwisko może być w internecie. Jeżeli żadne z w/w zdań nie jest prawdziwe, to bardzo możliwe, że i tak jest w internecie, bo np. jego imię i nazwisko podał ktoś ze szkolnych, czy studenckich znajomych np. na Naszej Klasie. A jak nikt nie podał, to i tak mógł nas nagrać, podsłuchać lub sfotografować jakiś niby-Tomuś Małecki (agent), więc ja już wolę internet, mimo wszystko. Pozdrawiam serdecznie 🙂

    Polubienie

    1. Krzysztof ja to wiem, to jest ta druga strona medalu. Ludzie wszystko potrafią zepsuć, nawet coś, co z gruntu miało być dobre. Teraz pojadę totalnie, i to nie będzie w żadnym razie porównanie, tylko taka dygresja, przykład. Wiesz, kto wymyslił cyklon B, którym zagazowywano Żydów w obozach? Niemiecki Żyd! Cos co miało służyć w walce z insektami zostało użyte w walce z jego własną nacją. CZłowiek wielokrotnie stawal sie wynalazcą cudów….które obracały się przeciwko niemu. Z internetem jest podobnie.

      Polubienie

  16. …a potem znikasz w życiu rzeczywistym i wtedy juz cie naprawdę nie ma…wylogowany,bez powrotu…koszmarna wizja przyszłości z pustymi miastami,wsiami…Gdzie być? Ja znam tę najprostszą odpowiedź – w życiu.Prawdziwym.Internet to TYLKO dodatek….nie wszyscy rozumieją,odróżniają taką kolejność….i wpadają w pułapkę nieistnienia….

    Polubienie

    1. Ale ja nie mówię o udawaniu kogoś innego w sieci. Wtedy to jest rzeczywiście tak jak piszesz. Ja mówię o przenosieniu siebie, swojego życia zawodowego, prywatnego czasem też, do sieci. Wtedy zaczynamy istnieć i w tym wymiarze, tak jak realnie. I tu nas odnajdują inni. To nie byloby takie głupie, gdyby czlowiek potrafił z tego skorzystać mądrze.

      Polubienie

      1. …ot,widzisz,nie mówię o udawaniu kogos innego…ja miałam to samo na myśli,tylko…może nie tych słów użyłam,ale chodziło ogólnie mi o to,ze sieć ,kiedy wciągnie tak naprawdę i trafi na „podatny grunt” to taka osoba może „zniknąć”z zycia realnego,dac sie wkręcic w ten mało realny…znam takie przypadki dwa niestety….Odnajdywać siebie,innych w internecie to dobra rzecz,owszem,ale trzeba znać granicę,a cienka może być…widziałam jak to się dzieje…przenosić własne życie (dosłownie) w internet…na początku ciekawie,ale później już nie…Tak czy inaczej myślałysmy pewnie o tym samym,tylko jakoś…tak słowa nie takie się zaplątały…Pozdrawiam 🙂

        Polubienie

        1. Ja to zaplątanie też widziałam i wiem, co robi z ludźmi. A cierpienie, jeśli z tym się takie zasiedzenie w sieci wiąże, jest tak samo bolesne jak w świecie realnym. Myślę, że rozumiemy to rzeczywiście tak samo.

          Polubienie

    1. No to niestety jest zupełnie inna beczka….śmiechu. Ja raczej pisałam o tym, że sprzedaje się do sieci wszystkie swoje dane, wtedy jesteś tak – taka jak w realu. Dwa nicki to zupełnie inna historia.

      Polubienie

      1. Wiesz, gdzieś czytałam, że każdy, kto spędza przy komputerze ponad trzy godziny dziennie próbował chociaż raz swoje nazwisko wpisać w google. Wpisałam… dopiero po przeczytaniu tego tekstu i… nie znalazłam siebie ;o))) No to kicha, nie istnieję.

        Polubienie

  17. Coś w tym jest. Ostatnio szukałam noclegu w Suwałkach. Oczywiście przez internet, bo jak inaczej? Jeśli coś istnieje poza siecią, to nie mam szansy tam trafić, więc jakby nie istniało.

    Polubienie

    1. … a my niedawno szukaliśmy o zmierzchu noclegu w Puńsku, to jest blisko Suwałk, nie mieliśmy żadnych namiarów z internetu, więc zaczepiliśmy pierwsze dwie napotkane w tej miejscowości bardzo ładne młode dziewczyny i od razu podały nam super-kwaterę ze wspaniałą wiejską (a nie pfu… marketową) wędlinką na śnadanie; pozdrawiam 🙂

      Polubienie

      1. Tak też można, rzecz jasna, nawet pewnie czasem lepiej się na tym wychodzi, jednak ja planowałam dwa tygodnie wcześniej, jakoś tak trochę jednak ryzykownie i niemądrze w tym wypadku – w ciemno;-) W sumie też nie byłoby problemu, bo mogłam wrócić do domu, tylko po co? Skoro można wcześniej znaleźć za pomocą internetu, a potem telefonu;-))

        Polubienie

        1. Masz rację, tyle, że ja najczęściej w „objazdowce” nie wiem do jakiej miejscowości danego dnia dojadę. No, taki styl… kogoś może drażnić i denerwować, a mnie by drażniło, że muszę dojechać akurat tam, gdzie już zamówione, a nawet opłacone. W następnych dniach np. nocleg”z trasy” na Łotwie załatwiliśmy ok. 22.30, a w Estonii tuż przed północą, zaś w drodze powrotnej po 1 w nocy. Poprosiliśmy o domek nr 20, akurat stał pusty – widać czekał na nas. Pozdrawiam serdecznie 🙂

          Polubienie

    2. Dlatego napisałam, że takie odbieranie sieci nie dotyczy tylko tej nowej generacji. To dotyczy także starszych pokoleń. Już się ta plaga rozprzestrzeniła:)

      Polubienie

Dodaj komentarz