Daima Taimina – matematyczka z Łotwy napisała książkę, pt. „Szydełkowe przygody w płaszczyznach hiperbolicznych” i dostała za nią nagrodę w kategorii najbardziej dziwacznego tytułu. Okazuje się, że tego typu nagrody przyznawane są już o 32 lat!!
Co prawda, nie ma znaczenia tytuł, jeśli autorka osiągnęła sukces. A osiągnęła ponieważ właśnie wykorzystując robótki ręczne nauczyła swoich studentów, (no dobra, nauczała, bo czy z sukcesem tego nie wiemy), geometrii nieeuklidesowej…..cokolwiek by to nie miało znaczyć…
Poza tym, sam tytuł nie jest taki straszny. Na początku XIX wieku świat zachłysnął się nowinkami naukowo technicznymi, genialnością ludzkiego umysłu, pasjonował się nimi i dawał upust tym zainteresowaniom. A te widoczne były w każdej dziedzinie życia i inspirowały twórców. To właśnie wtedy, w Paryżu, powstał utwór muzyczny pt. „Fantazja a moll o kwadracie przeciwprostokątnej” lub „Thiloriada, wielka fantazja o skraplaniu kwasu węglowego w Paryżu w XX wieku”. Nawiasem mówiąc, ciekawa jestem, jakie było ich brzmienie, niestety nie dotarłam do żadnej wersji, nawet papierowej.
Barok udziwnił swoje tytuły wydłużając je do nieprzyzwoitości, jak np. „Woyna domowa z Kozaki i Tatary, Moskwą, po tym Szwedami i z Węgry, przez lat dwanaście tocząca się, na cztery podzielona księgi, ojczystą muzą od Samuela z Skrzypny Twardowskiego, za przywilejem J. K. Mści nakładem Jerzego Ferstera, za Panowania Najjaśniejszego Jana Kazimierza…… tocząca się”. Ale to była właściwie jedyna dziwność tytułu, chodziło przecież o maksymalne uszczegółowienie tematu i zainteresowanie czytelnika już na etapie okładki. Dzisiaj też tak przecież jest, tylko tytuły są krótkie, za to uwzględniają manipulację, niepoprawność i kontrowersję.
Właśnie koleżanka podrzuciła mi inny śmieszny przykład, więc go od razu dopisuję: „Opuszczone wózki na zakupy w północno-wschodniej Ameryce Północnej” Juliana Montague oraz „Ludzie, którzy nie wiedzą, że są martwi, jak przywiązują się do niczego nie spodziewających się przypadkowych osób, i co z tym robić„ autorstwa Hary’ego Leona Hilla.
A czy Wy natrafiliście na jakieś książkowe śmieszności?