Powiedzmy, że…o wyrazach bliskoznacznych

Ostatnio na głównej Onetu zwróciła moją uwagę notka, jak się później okazało, z bloga raczej dla dorosłych. W poleconym tekście autor pisał o wpływie afrodyzjaków, o swoim niedowierzaniu w tej materii, a w związku z tym, o przeprowadzonym wspólnie, z równie sceptyczną jak on koleżanką, teście.

Mniej więcej do połowy tekstu nie miałam żadnych uwag. Facet potrafi naprawdę fajnie pisać, nieźle formułuje własne spostrzeżenia, buduje poprawne zdania, stosuje porównania i całkiem niebanalne środki stylistyczne….

Do pewnego momentu. Wiecie jakiego?

No właśnie….

Afrodyzjak zaczął w końcu działać, fizjologia mężczyzny również. I tu zaczęły się schody. Właściwie to nie winię mężczyzny ani o fizjologię, ani o brak odpowiednich środków obrazowania. Język polski jest pod tym względem bardzo ubogi. Po niemal naukowym opisie tego jak specyfik rozpoczął swoją eksperymentalną wędrówkę po ciałach kobiety i mężczyzny, autor dalej już nie podołał…i w prostacki sposób wyjaśnił: kto, komu, co i jak penetrował… Ja nawet rozumiem, że nie potrafił w sposób literacki opisać wzwodu (nie wiem, czy w ogóle można zrobić to w sposób literacki), nie znalazł zastępczej nazwy na określenie „męskiego organu płciowego”, pewnie dlatego poszedł na łatwiznę i zdecydował się na słowo, którego potocznie używają panowie kiedy chcą sobie ubliżyć.J W ten sposób zwulgaryzował jednak całkiem fajnie zapowiadający się tekst (może taki właśnie miał zamiar?). Potem było jeszcze gorzej.

Ale wracając do sedna sprawy, to prawda, że mało jest w polskim języku słów bliskoznacznych dotyczących tej sfery życia. Jeśli już ktoś pokusi się o opis zbliżenia to zwykle balansuje na cienkiej granicy wulgarności, erotycznej groteski i patosu. Mnie najbardziej śmieszy nazywanie części ciała imieniemJ, te wszystkie „wacki” czy „kasie” brzmią tragicznie. Już chyba wolę patos.

Ale wracając do literatury…

Nic dziwnego, że najczęściej opisywana jest ta chwila „przed”, nieprzytomne spojrzenie, przyspieszony oddech, niewyraźnie wypowiadane słowa, gorące pocałunki.

 

Potem zwykle następuje już tylko opis wspólnego śniadaniaJ

51 myśli w temacie “Powiedzmy, że…o wyrazach bliskoznacznych

  1. ha ha ha, no tak literatura omija „takie” penetracje w organizmie ludzkim. jest skes albo go nie ma i tyle, a reszty domyslaj sie sam- wedlug uznania

    Polubienie

  2. Potem zwykle następuje już tylko opis wspólnego śniadania…ale tylko przy weekendowych eskapadach… w dni robocze tylko caffe, prysznic i do roboty…

    Polubienie

  3. Zgrzyty stylistyczne rażą w każdej postaci, a taki bardzo rozczarowuje;-) Czasem takie dobre wypracowania czytam i w pewnym momencie jak coś siekną… to aż się człowiek krzywi i wydaje z siebie jęk zawodu.

    Polubienie

    1. nie czytałam ,więc nie komentuję,,,,koleiny dowód ,na prostactwo mężczyzn,,,chociażby nie wiem co zapowiadało się cudnie zjawiskowo, to chamstwo i prostota wyjdzie ,tak jak słoma z buta ,,sam akt płciowy ,jak również części ciała można opisać milionem pięknych słów ,ale jeden warunek ,to serce musi pisać.

      Polubienie

      1. Ale też można popaść w przesadę….wiesz, nadmierny patos, nadmierna czułostkowość….więc najlepiej stosować umiar…także w słowach, bo opisywać pewne rzeczy jest naprawdę bardzo trudno.

        Polubienie

        1. a tam patos i przesada ,pomyśl -życie raczej nas nie rozpieszcza ,więc trochę czułości ,miłych słówek ,uśmiechu i zalotne oczko,,,dbanie o siebie i odgadywanie swoich zachcianek,,to tak dużo i tak mało zarazem

          Polubienie

          1. Czułość, jak najbardziej tak, ale przesada juz nie:) A dla mnie przesadą jest zawsze nadmiar. Nadmiar tak samo jak brak, denerwuje:)

            Polubienie

            1. a ja jestem ,jak gąbka chłonę dobroć i życzliwość ,uśmiech , szacunek i ciągle nam mało ,,,ale nienawidzę fałszu i kłamstwa,,,jedno maleńkie ,może być zadużo

              Polubienie

    2. Wyobrażam sobie, co Ty czasem musisz czytać:)) Ale mam nadzieję, że czasem trafiają Ci się perełki…. Ktoś mi ostatnio powiedział, że pisałam bardzo fajne wypracowania kiedyś, jeszcze w szkole podstawowej, a mi się wtedy wydawało, że to gnioty:) A może jednak nie były takie złe, tylko ja inaczej pami.ętam przeszłośc? To taka dygresja – nie do końca na temat:)

      Polubienie

      1. Perełki też – to ratuje mnie id załamania;-) A komentarz wskoczył dobrze. Od kilku dni jest problem na onecie – bez przerwy nie ma blogów, postów, komentarzy… zaczynam się przyzwyczajać chyba…

        Polubienie

        1. No właśnie, jak już mi się udało dopaść komputera to okazuje się, ze nie mogę nic napisać:) Złośliwość losu czy co?A teraz oglądam info o powodziach, jestem od kilku tygodni w permanentym szoku. Wczoraj znowu zwykła burza spowodowała podtopienia w Warszawie…..kurcze, jak to jest możliwe?W Lublinie też przeszła burza, wrzucę potem zdjęcia, bardzo malownicze, ale już nie mogę patrzeć na burzę tylko przez pryzmat jej piękna.

          Polubienie

          1. Ziemia nie chłonie wody. U nas z takimi deszczami nie było zwykle problemu, a teraz warzywa mam cały czas pod wodą – w sensie dosłownym. Nigdy czegoś takiego tu nie widziałam – ziemia nic nie chłonie, musi odparować… A tak się cieszyliśmy, że tyle śniegu było w tym roku, bo zwykle latem pojawia się susza…Tak naprawdę te warzywa są niewarte wspomnienia przy tym, co się dzieje gdzie indziej, podaję to jedynie jako przykład.

            Polubienie

            1. To jakaś niepojęta dla mnie rzecz……no bo rozumiem góry, rozumiem rzeki, ale jeśli wylewa ciek rzeczny to już jakaś abstrakcja (PIaseczno). Skąd to się bierze, dlaczego ziemia akurat w tym roku nie chłonie, przecież opady są co roku. I zawsze na wiosnę większe niż potem….w tym roku inaczej, więcej? Coś się zablokowało?

              Polubienie

              1. Caffe, było mnóstwo śniegu, nie masz pojęcia ile…. jesteś zwykle w mieście, tam tego nie widać, ale pamiętasz to odśnieżanie? Masz pojęcie, ile tego leżało na polach? To wszystko wchłonęła ziemia. Osobiście się cieszyłam, bo to odsuwało widmo suszy, zakazy niewchodzenia do lasów… tylko że ziemia nie może wchłonąć już nic więcej. Mnie przerażają te osuwające się góry – to działa na wyobraźnię.

                Polubienie

                1. Wiem, że było dużo śniegu, wiem że ziemia juz nie chlonie, ja to wszystko rozumiem, tylko że nic nie wskazywało na to….wiesz idzie sobie wiosna, ludzie sie cieszą, potem ochlodzenie, deszcze…….i taka tragedia!

                  Polubienie

                  1. Caffe, jeśli ktoś ma ziemię, to wiosną widzi, jaki jest jest stan. W tym roku na wiosnę było bardzo mokro i wszyscy wiedzieli, dlaczego – ogromne ilości śniegu. Kiedy siałam warzywa, stałam w błocie. Widać było, jak ziemia jest mokra. A wtedy jeszcze nie było powodzi.Ja wiem, że w mieście tego nie widać, ale latem – tak.To też jest trochę tak, że wszyscy zwykle się cieszą, że w okresie urlopowym nie pada. A dla rolników to klęska. Na wsi naprawdę widać, co się dzieje z ziemią.Tylko że nawet jeśli się wie, że jest mokro, to na opady, burze i tak nic się nie poradzi.Kiedy zaczęło lać, wiedziałam, że jest po warzywach, dla mnie nie było zdziwienia.Co nie zmienia faktu, że włos na głowie się jeży na tragedię ludzi…

                    Polubienie

                    1. Masz rację, nie mam działki, nie mam ogródka, pola co prawda widywałam regularnie ale z daleka, z okien samochodu….więc niby skąd mogłam wiedzieć. W takim razie mnie taka klęska miała prawo zaskoczyć, ale zastanawiam się, czy po 1997 roku nie można było się jakoś zabezpieczyć?.

                      Polubienie

  4. ja nie lubię męskich blogów… a co do określania tegoż, to dziwi mnie dlaczego nie przyjąła się „kij” moze dlatego że zbyt podobny do… no wiadomo do jakiego wyrazu… „Kij” – to określenie mi odpowiada, ale może naoglądałem się. No i „gra kijem” na określenie zabawy męsko-damskiej… trochę to za bardzo hokejowe ale chyba trafne…

    Polubienie

    1. Słoneczko, za to lubisz czytać mój blog i to jest baaardzo dobrze!! Właściwie, po co Ci inne blogi:))) Natomiast jeśli chodzi o Twoją propozycję, to nie, zdecydowanie nie podoba mi się. Jest zbyt …..nie wiem, chyba jednak zbyt kolokwialna.

      Polubienie

      1. Obawiałem się, że zbyt profesjonalna, że kolokwialna to nigdy… a w ogóle, to przepraszam… już więcej nie będę…

        Polubienie

          1. piszę o tym, że inne języki wcale nie są bogate w określenia… ja spotkałem się tam właśnie z rzeczonym „kijem”

            Polubienie

  5. A mnie zawsze dziwiło, ze w takich wypadkach kamerzysta mdleje i uwiesza się kamery, przez co obiektyw wędruje ku górze i widać obrazki na ścianie.

    Polubienie

    1. Rychoc, mężczyzna o słabym sercu nie powinien zostawać operatorem:)) Ale…. może stąd te kawały o malowaniu sufitu, no bo kamerzysta filmując kochającą się parę nagle kieruje kamerę na sufit…jakby sprawdzał, a on tylko mdleje!!:))…..No i potem poszło w świat:)

      Polubienie

  6. I może lepiej ,że czasem opisywane jest tylko – przed i po 🙂 , bo to co w środku niech pozostanie dla wyobraźni ,zwłaszcza,że jak sama napisałaś ,złe opisanie „środka „potrafi wszystko zepsuć .Tak jak w życiu -czasem piękniejsze i bardziej podniecające jest to , co dzieje się na początku 🙂

    Polubienie

    1. Zwłaszcza, gdyby mi facet, idąc za radą Wachmistrza, zaczął coś „w trakcie” mówić o kuciapce….to sorry…..ale nic by z tego nie wyszło:) No może tylko pękła bym ze śmiechu.

      Polubienie

          1. całe szczęście ,że nam po głowie nie chodzą kuciapki,,,bo pewnie ,mogłoby to się skończyć na urazówce,,,,hahahahaha płaczę,ze śmiech bo fantazję mam raczej figlarną,,nie ma nic piękniejszego od namiętnego szeptu ,kocham Cię serduszko moje ,i takich tam słodkich słówek ,zdrobnień,gorącego oddechu na uszku,,mniam mniami obiecanek co Ci zrobię ,jak Cię złapię,,,,,polowania i uwodzenia przez całą dobę,,,hahahaa co może wzrok uczynić ,gdy szczęście moje wie ,,,,czego nikt nie wie ,z otoczenia ,,,,,,rzecz tyczy się bielizny ,,,a może jej braku ,,,pytanie czy spódniczkę podwiewa wiatr ,czy sprytny ruch ręką,,,,,,,i gdzie tu miejsce na kuśki i kuciapki,,,ze staroświeckich rzeczy to lubię meble gdańskie,,,z całym szacunkiem dla zainteresowanych moim postem,,,,pozdrawiam serdecznie uśmiecham się do słoneczka ,które dziś jest takie hojne i tyle dobrego może zrobić dla umęczonych powodziom i deszczem ludzi

            Polubienie

              1. u nas na południu już drugi dzień świeci słoneczko ,na spacerku znajomi rozmawiają z troską o ludziach ,których dotknęła tragedia,Niech już ten koszmar pogodowy minie

                Polubienie

  7. Witaj Caffe,Żałuję (chociaż nie do końca :), że nie czytałam tekstu, o którym piszesz. Faktycznie najlepiej opisuje się chwile przed, a to, co się dzieje między ludźmi w trakcie aktu, wymaga olbrzymiego panowania nad słowem, które nie jest dane każdemu.Pozdrawiam :)z chęcią bym wypiła tę apetyczną kawusię z obrazka!http://nieznajomawoman.blogspot.com

    Polubienie

    1. Hej Nieznajoma:) To prawda, że trudno operować słowem w sposób właściwy. Często dochodzi do nieporozumień, co widać choćby w blogowisku:) Ciekawa jestem, gdyby uznanego autora poprosić o taki tekst….przyjąłby wyzwanie?

      Polubienie

  8. Caffe to prawdziwa sztuka opisać akt tak,żeby nie stworzyć kolejnego hmm pornola, ciekawa jestem pierwotnego tekstu, tak go opisałaś !!!

    Polubienie

    1. A wiesz, że po Twoim komentarzu próbowalam go odszukać i nie udało mi się. Nie pamiętam nazwy bloga, ale pamiętam, że podobał mi się wstęp, a potem to już rzeczywiście trochę pornosik:)

      Polubienie

  9. A cóż to wrota wyważać otwarte? Z dawna wiadomo, od przodków naszych co jest kuś, a co kuciapka…:)) Kłaniam nisko:)

    Polubienie

      1. Powiedzmy: staropolskie…:) (Czyżbyś się po mnie WMPani czego inszego spodziewała?:) A de gustibus non est disputandum…:) Kłaniam nisko:)

        Polubienie

Dodaj komentarz