Scenka rodzajowa…..czyli o przeciwieństwach

Małżeństwo z dużym stażem, po smacznym obiedzie, wychodzi z restauracji na rozgrzaną, rozleniwioną słońcem ulicę. W zamiarze mają długi, równie leniwy spacer.

Oboje w tym samym momencie zaczynają mówić:

On:    Chodźmy w cień

Ona:  Chodźmy „słońcem”

Spoglądają na siebie, zaczynają się śmiać, po czym On kwituje: – I tak kuźwa przez 20 lat!!

 

 

18 myśli w temacie “Scenka rodzajowa…..czyli o przeciwieństwach

  1. Witaj, kochana. Wszystko zgodnie z tym co mowia – ze przeciwienstwa pozwalaja przetrwac albo ze przeciwne bieguny przyciagaja. Nie problem w roznych upodobaniach tylko w umiejetnosci stron do wzajemnych ustepstw. Podchodzac personalnie – u mnie byloby „cieniem”. Milego 🙂

    Polubienie

    1. To mi przypomniało starą ludową przyśpiewkę :”Ty pójdziesz górą, ty pójdziesz górą a ja doliną, ty zaklwitniesz róża ty zakwitniesz różą a ja kaliną”. Przeciwieństwa muszą być:)Chyba.

      Polubienie

Dodaj komentarz