Palindromy

W moim rodzinnym domu uwielbialiśmy gry. To była era przedkomputerowa, więc długie wieczory trzeba było zapełniać w inny sposób, a moi rodzice dbali o to, żeby ich dzieci nie nudziły się za często, może wychodząc z założenia, że jak dzieci się nudzą to różne głupoty przychodzą im do głowyJ.

W zimowe sobotnie wieczory urządzaliśmy turnieje, składające się, z zupełnie różnych gatunkowo, gier i zabaw. Były więc pchełki i bierki, gry w kości, planszówki i karty, ale były też rozmaite zabawy językowe. Dzisiaj produkowane są specjalne zestawy do grania, typu scrabble czy boogle (które nawiasem mówiąc też uwielbiam), ale wtedy wystarczyła zwykła kartka i długopis.

Nie będę rozwodzić się nad tym, jak dobrze wpływało to na znajomość ortografii, jak wzbogacało słownictwo, bo to jest oczywiste.

Takie oto myśli pojawiły mi się dzisiaj pod wpływem przeczytanego artykułu o pewnym panu palindromiście, bo właśnie palindromy, homonimy itp. były ulubioną formą zabawy taty. Sypał nimi jak z rękawa, rozwiązywał słowne zagadki, krzyżówki z ukrytymi palindromami, jakieś łamigłówki słowno – logiczne.

I dzisiaj, kiedy widzę jego nieporadność, kiedy patrzę na schorowanego człowieka, wręcz nie chce mi się wierzyć, że to wszystko było.

 

Oto przykłady palindromów ułożonych przez prof. Tadeusza Morawskiego lub z jego zbiorów, wklejam te, według mnie najfajniejsze. Jeśli znacie jakieś inne śmieszne, ciekawe, mądre, może własne, piszcie proszęJ

 

zaradny dynda raz

u Izydy żądze – zdąży Dyziu?

Ada bąki piką bada

ma tarapaty ta para tam

ej i po pracy car popije!

może jeż łże jeżom?

popija rum As, samuraj i pop

 

23 myśli w temacie “Palindromy

  1. To moje fotografowanie, to dopiero takie nieśmiałe pierwsze próby. Podglądam i podziwiam innych – mam nadzieję, ze z czasem moje zdjęcia będą coraz lepsze.;Jeszcze jeden palindrom mam:”A to klawy rywal kota””Iza łąką łazi”Zapraszam do mnie – zależy mi na Twoim zdaniu w sprawie koni.Pozdrawiam:)

    Polubienie

  2. ponieważ znów mamy polskie, deszczowe lato, to też mi się takie stare planszówy przypomniały… u mnie rekordy popularnosci biły „skaczące czapeczki”… na listopadowe i grudniowe wieczory w sam raz… a kiedys trafiło nam się na Mazurach takie deszczowe lato jak w tej chwili i wszyscy załowaliśmy, że nie zabrały się z nami „skaczące czapeczki”…

    Polubienie

      1. Proste: czapeczka na wyrzutni, paluszkiem pik i czapeczka skacze i ma dolecieć do tarczy, a w tarczy dziurka… na środku za dyszkę, a im dalej od środka tym mniej… takie skrzyżowanie dartek z pchełkami….

        Polubienie

        1. Oj pamiętam!!!:))) Ale to takie zamierzchłe czasy kolonijne lub świetlicowe. Właśnie sobie uświadomiłam, że ja chodzilam do świetlicy!!

          Polubienie

    1. Zastanawiam się, czy gdybym nie pracowała przy komputerze nosiłabym okulary?:)) W mojej rodzinie wszyscy mają zdrowe oczy, a ja już muszę nosić takie do czytania.

      Polubienie

    1. Ooo! Można powiedzieć, że mój blog powstał od limeryka:)) Limeryki to te z rewelacyjna zabawa, jak masz jakiś szczegolnie ciekawy to pochwal się:) Oczywiście, jeśli je udostępniach w ten sposób.

      Polubienie

    1. Świetne są!! Dziękuję Ci:)) W dodatku tych jeszcze nigdy nie słyszałam. A do Ciebie już zajrzałam, masz zacięcie do fotografowania, zazdroszczę i cierpliwości i tych uchwyconych momentów:))

      Polubienie

    1. A jeśli do tego uda się ułożyć coś zabawnego, to już zupełny majstersztyk:) Ja zawsze lubiłam zabawy słowne, unikalną wieloznaczność słów, neologizmy i nowe zastosowania starych wyrazów:)) Skrzywienie zawodowe:)

      Polubienie

  3. Och ja też w wieczory grałam z rodziną, wspólne wieczory spędzone przy grze monopol, lub podobne, coś niesamowitego, i o wiele lepszego niż wszelkie gry komputerowe, nawet teraz kiedy tylko znajdujemy czas, gramy w karty, w 3, 5, 8, może znasz? Rodzinna gra, ćwiczy logiczne myślenie, i nic nie zastąpi rodzinnych gier. Wszelkie mp3, mp4, ipod, konsole, komputery. Czas spędzony z rodzinną wciąż nie został zastąpiony żadną technologią. I nigdy nie będzie.Wpadnij jeśli będziesz miała chwile,[normally.blog.onet.pl]

    Polubienie

    1. Akurat 358 to nie jest moja ulubiona karciana gra, ale znam zasady. Znacznie bardziej lubię remika, ach były czasy, kiedy w wakacje graliśmy do białego rana:)) Był wtedy czas na wszystko bo ani telewizor ani komputer nie kradł go za bardzo.A dzisiaj…..8 rano a ja przy komputerze:))

      Polubienie

  4. I w moim domu rodzinnym tego typu gry były na porządku dziennym, też z tatą. Ale ten Twój post, Caffe, przypomniał mi, że w czasie małyszomanii rozprawiano nad ‚znakiem’, jakim ma być imię i nazwisko tegoż skoczka odczytane wspak – oj, były teorie… 🙂

    Polubienie

Dodaj komentarz