Z obserwacji…

Miałam nie pisać o dopalaczach, nie dlatego, że problem mnie nie dotyczy, bo tak naprawdę dotyczy nas wszystkich, ale dlatego, że mówienie o oczywistej perfidności zawsze porusza mnie bardziej, niż bym tego chciała.

Myster Bratko twierdzi, że specyfiki sprzedawane w jego sklepach nikomu nie szkodzą, że to burza medialna, że nagonka na bezbronnego człowieka. Bezbronny to on z całą pewnością nie jest, ale w jednym ma rację. Media też nie są bez winy, ponieważ one w ogromnym stopniu kreują rzeczywistość. Z jednej strony pełnią funkcję informacyjną, ale z drugiej, w pogoni za sensacją, w walce o widza, nie przebierają w środkach. Emitują coraz bardziej kontrowersyjne programy, coraz dziwniejsze filmy, a im bardziej bulwersujący, sprzeczny z istniejącymi zasadami show tym fajniej. Im większy zamęt wywołany w świadomości człowieka, im więcej świętego oburzenia, tym lepiej, bo wtedy program się sprzeda, bo liczy się kasa! I w tym upodabniają się do Bratko.

Wystarczy przypomnieć sobie falę pomysłowości wywołanej emisją MacGyver’a, żeby zrozumieć, dlaczego dzisiaj fascynuje hipochondryczny, złośliwy Dr House faszerujący się lekami notorycznie i nie bez przyjemności. Przedstawiając bohatera w sposób wzbudzający sympatię osiągnięto podwójny cel, wzrosła nie tylko oglądalność serialu, ale też…. sprzedaż leków przeciwbólowych dostępnych bez recepty. Mało tego, wyczytałam, że gdyby vicodin był dostępny na polskim rynku, właściciele aptek zbiliby fortunę.

Oczywiście, że nie obwiniam mediów o całe zło tego świata, bo problem uzależnień i podatności na nie jest o wiele bardziej złożony. Jednak informując czasem balansują na granicy przyzwolenia. Do tego dochodzi kwestia legalności i mamy coś w stylu bomby z tykającym zegarem. Świadomość młodego człowieka jest przecież jednocześnie czymś bardzo prostym i złożonym. Czasem trudno się przebić z ważną informacją, innym razem ta sama informacja jest odbierana wprost. A więc skoro serial pokazuje lekarza notorycznie zażywającego leki (a który nawiasem mówiąc, cudownym zrządzeniem losu ciągle żyje i wykonuje swój zawód!), skoro sklepy z dopalaczami są otwarte 24 godziny na dobę i do pamiętnego dnia nie zakazano handlu, to metodą prostej dedukcji nastolatek, z jego problemami wieku dojrzewania, drobiazgami, które urastają do rangi problemu (i tak my dorośli powinniśmy je traktować, szanując młody umysł), ten nastolatek staje się niezwykle podatnym celem. Celem idealnym.

A co się potem dzieje lub co może się stać, to już wiemy.

12 myśli w temacie “Z obserwacji…

  1. Ja jako starsza pani uważam, że nastolatki sięgają po dopalacze, bo szukają poprawy nastroju, akceptacji w środowisku, może też oderwania od nudnego i smutnego życia rodzinno-szkolnego. A ta cała walka zapoczątkowana przez władze to przecież likwidacja objawów, a nie przyczyn,

    Polubienie

    1. Nolu, właśnie tego się obawiam, że leczymy objawy, a przyczyny zagnieżdżą się na dobre….oby nie. Młodzież chce być moda, a dopalacze stały sie po prostu trendy. Przecież większość tych dzieciaków to normalne dzieci, które nie są nieszczęśliwe i nie mają problemów z nauką. Poza, którą trzeba przybrać, żeby nie wypaść z grupy.

      Polubienie

  2. Pamiętam tę oranżadę,zawsze potem mnie żołądek bolał, ale wszystkie żarły, to ja też. Jestem bardzo zle nastawiona do mediów, bo mając takie możliwości oddziałowywania na ludzi można by działać na ich korzyść, a nie na niekorzyść.Miłego, 😉

    Polubienie

    1. Właśnie, i niestety myślę, że jakakolwiek walka dzisiaj nie przyniesie efektu, że skończy się na biciu piany i stwierdzeniu, że nasz system prawny wymaga dopracowania, a przez ten czas, kolejne dziesiątki nastolatków trafi do szpitala. Przeraża mnie to.

      Polubienie

  3. ojej…. Przecież te „ekrany z Bratkiem” pootwierali po to, żeby powiedzieć: nie chcecie zalegalizować „normalnej” trawki, to będziemy sprzedawać takie tajfuny…

    Polubienie

    1. Ale przecież te tajfuny sprzedawano już dwa lata! Nikt tego nie widział, nie przewidział do czego może doprowadzić nawet taka dwuletnia zgoda? Poczytałam sobie o maryśce, ostatnio nawet ktoś mnie uświadamiał, że nie jest szkodliwa. Jest! Uzależnia psychicznie, poza tym nie istnieją już niemal jej czyste odmiany, zawsze zawiera w sobie domieszkę normalnego, uzależniającego fizycznie narkotyku. Problem w związku z tym nie dotyczy już „tylko” samej trawki a połączenia dwóch, różnego gatunku narkotyków.

      Polubienie

Dodaj komentarz