Kilka słów o rodzicach i edukacji

Zauważyłam, że sfera religii dostarcza mi ostatnio sporo tematów do notek, chociaż tym razem jest obecna pośrednio.

Kilka dni temu wyczytałam, że w Nadrenii skazano pewne małżeństwo na karę grzywny, a gdy jej nie zapłaciło, na kilka miesięcy więzienia, za to, że nie pozwoliło swoim dzieciom (w wieku 9 i 10 lat) na uczestniczenie w lekcji wychowania seksualnego. Chodzi o lekcję, na której zaprojektowano naukę obrony przed pedofilami. W formie zabawy informowano dzieci, kiedy dotyk obcej osoby jest przyjemny, a kiedy robi krzywdę i właśnie to założenie zostało zakwestionowane przez rodziców. Twierdzą oni bowiem, że w ten sposób wtłacza się dzieciom dodatkową informację, a mianowicie, że jeśli dotyk dorosłej osoby, czytaj seks, sprawia przyjemność, to nie ma w nim niczego złego, tymczasem baptyści (tego wyznania byli wspomniani rodzice), uważają, że sferę moralności seksualnej reguluje Pismo Święte, a przyzwolenie jest tylko jedną z niezbywalnych reguł.

Nadreńscy rodzice są w swojej walce osamotnieni (choć sprawa dotarła już do Trybunału w Strasburgu), ponieważ wychowanie seksualne jest w Niemczech obowiązkowe. Nawiasem mówiąc obowiązkowe jest również w Wielkiej Brytanii, gdzie o seksie uczą się już pięciolatki a przecież właśnie tam obserwujemy coraz więcej przypadków coraz młodszych matek. Najwyraźniej obniżanie wieku nauczania o tej sferze życia nie przynosi niczego dobrego.

Kiedyś będąc na etapie pierwszych klas szkoły podstawowej wiedzieliśmy mniej, jednak mniej było również niechcianych ciąż. Może więc szkoła powinna bardziej skupić się na uczeniu dzieci tego, do czego z założenia została przygotowana, natomiast wychowanie seksualne pozostawić rodzicom. Pod warunkiem, że rodzice z kolei nie pozostawią w tej kwestii dzieci samych sobie.

W polskich szkołach funkcjonują lekcje pt. „wychowanie do życia w rodzinie” i ja osobiście nie mam nic przeciwko takim lekcjom, jednak pamiętajmy, że serwuje się je nastolatkom, osobom w wieku gimnazjalnym i licealnym, kiedy już osiągnęły pewien stopień dojrzałości emocjonalnej. Bo chociaż prawdą jest, że wiek inicjacji seksualnej zdecydowanie się obniżył, to raczej nikt nie zaprzeczy, że do roli mamy i taty, nastolatkowie jeszcze z całą pewnością nie dorośli. Bez względu na religię.

46 myśli w temacie “Kilka słów o rodzicach i edukacji

    1. To prawda, mamy są nieodzowne pod warunkiem, że chcą z dziećmi szczerze porozmawiać, oczywiśćie jakoś te najtrudniejsze momenty omawiając tak, by dziecku nie namieszać w głowie.Ja pamiętam taką rozmowę z córką. Zapytała mnie o różne rzeczy, poszłyśmy na spacer, wszystko jej opowiedziałam, użyłam różnych omówień:) A na koniec ona mi odpowiedziała tak: „To jednak koleżanki miały rację!!”:)))))

      Polubienie

  1. W wielkiej Brytani procent mlodocianych matek jest tak wysoki, glownie przez bardzo dobra pomoc socjalna dla mlodych matek, a nie przez to, ze wczesnie wprowadzane jest wychowanie seksualne!!

    Polubienie

  2. W wielkiej Brytani procent mlodocianych matek jest tak wysoki, glownie przez bardzo dobra pomoc socjalna dla mlodych matek, a nie przez to, ze wczesnie wprowadzane jest wychowanie seksualne!!

    Polubienie

      1. Cześć,Ale ts ma rację. GB oferuje tak daleko idącą pomoc dla matki z dzieckiem, że dla wielu młodych dziewcząt pomoc ta stała się wręcz sposobem na życie. W przypadku niechcianej ciąży więcej ich decyduje się na urodzenie. Aborcja w GB to dzieło głównie cudzoziemek (Polki w czołówce!).Gdyby edukacja seksualna i dostęp do antykoncepcji tak działały jak piszesz, to taka sama sytuacja byłaby w Holandii i Niemczech. Nie wiem czy wiesz, ale w Holandii jest najniższy w świecie wskaźnik aborcji. Oczywiście oficjalnie najniższy jest w Polsce, ale tych polskich danych nikt nie traktuje poważnie.PozdrawiamAlicja

        Polubienie

        1. Nie bardzo chce mi się wierzyć, żeby dla 14-latki był to sposób na życie, bo po prostu nie wierzę, żeby 14latka w ogóle brała pod uwagę ciążę. Jest raczej bardziej niefrasobliwa w tej kwestii. Wierzę, że 19-20 latka bez większych perspektyw może brać takie rozwiązanie pod uwagę. 14-latka wpada dlatego, że się nie zabezpiecza, że albo nie ma wiedzy by zabezpieczać się właściwie, albo właśnie bagatelizuje kwestię.

          Polubienie

          1. Cześć,Większość tych dziewcząt jest w przedziale 15 – 17 lat. Przypomnij sobie sprawę 14-letniej Agaty. W Polsce ciąża nastolatki oznacza dla rodziny katastrofę finansową i ostracyzm. To co przeszła ta dziewczynka stanowiło ostrzeżenie dla pozostałych chcących wejść na „legalną” drogę ku aborcji. Dlaczego piszę o tym? Bo być może u nas jest więcej takich zachodzących w ciążę nastolatek niż w GB. Sama zobacz sobie sprawozdanie z wykonania ustawy antyaborcyjnej i oceń czy zawarte tam liczby są realistyczne.Różnica polega na tym, że w GB mówi się o tym głośno, u nas problemy załatwia się w podziemiu. Niechciana ciąża na pewno stanowi większą traumę dla Polki niż dla Angielki, i to bez względu na wiek. Nie łudźmy się, że u nas jest lepiej..PzdrAlicja

            Polubienie

            1. Alicjo masz rację, tylko że zupełnie nie o tym pisałam, i zupełnie nie to chciałam przekazać. Żadna nastolatka nie zajdzie w ciążę dla pieniędzy od państwa:)) W to nie uwierzę, chyba że usłyszę to od jakiejś nastolatki. NAtomiast trauma jest, to oczywiste, napiętnowanie mimo, że nie takie jak dawniej, ale jednak nadal jest. No i oczywiście, że warunku finansowe gorszej u nas niż tam. Ale przecież tego nie kwestionowałam:)) Z drugiej strony cieszę się, że dyskusja idzie w innym kierunku, to oznacza, że temat jest do obgadania.

              Polubienie

              1. Witam serdecznie,zachodzenie w ciążę dla pieniędzy to osobny temat. Natomiast ja pisałam przede wszystkim o decyzjach podejmowanych przez nastolatki w obliczu niechcianej ciąży. Uważam, że różnica polega nie na ilości zachodzących w ciążę ale na ilości tych decydujących się na urodzenie. Co do edukacji seksualnej w GB to nie jest ona taka wzorocwa, bo okazało się, że wiedza na temat antykoncepcji u angielskich nastolatków nie wygląda zbyt różowo. Wzorem jest tutaj Holandia. Tam już wiele lat temu postawiono na walkę z aborcją poprzez edukację (szeroko rozumianą) i antykoncepcję. I tam odsetek takich nastolatek jest mniejszy. A ilość aborcji, jak już pisałam, najnmniejsza na świecie.Wracając do sprawy 14 letniej Agaty, to w sprawozdaniu z wykonania ustawy antyaborcyjnej za 2008 rok w pozycji: ilość aborcji dotyczących ciąży powstaŁej w wyniku czynu zabronionego wpisana jest liczba zero. Czyli nie uwzględniono nawet jej przypadku, mimo, iż seks z 14-latką jest ewidentnie czynem zabronionym. Okazuje się, że w Polsce nie ma ciąż będących wynikiem gwałtu czy kazirodztwa. Prawdziwy raj na ziemi!Dlaczego tak się szeroko rozpisałam?Bo nat ych funta kłaków nie wartych statystykach opiera się owo wytykanie palcem GB i, przede wszystkim edukacji i antykoncepcji. U nas jest przecież wspaniale, bo mamy ustawę, nie ma edukacji i antykoncepcji, kobiety nie zachodzą w niechciane ciąże, a jak zajdą to rodzą, itp. Szkoda tylko, że dzietność Polek jakoś nie może się wpasować w ten idealny statystyczny obraz. PozdrawiamAlicja

                Polubienie

                1. Witaj Alicjo, skorzystam z możliwości wklejenia treści z Twojego komentarza, będzie łatwiej:) > zachodzenie w ciążę dla pieniędzy to osobny temat – to prawda, bo nawet u nas w Polsce, kiedy pojawiło sie słynne becikowe, zanotowano przyrost naturalny w rodzinach patologicznych. To stwarzało ogromny problem rodzenia się dzieci niechcianych i w efekcie albo porzucanych (po zainkasowaniu pieniędzy), albo zaniedbanych.> Natomiast ja pisałam przede wszystkim o decyzjach> podejmowanych przez nastolatki w obliczu niechcianej> ciąży.> Uważam, że różnica polega nie na ilości zachodzących w> ciążę ale na ilości tych decydujących się na urodzenie.> Co do edukacji seksualnej w GB to nie jest ona taka> wzorocwa, bo okazało się, że wiedza na temat antykoncepcji> u angielskich nastolatków nie wygląda zbyt różowo – właśnie o tę wiedzę mi chodziło, bo w kraju który jest bogatszy niż nasz, pod tym względem jest chyba więcej niechcianych ciąż, chociaż przynajmniej, jak piszesz, te dziewczęta mają lepszą pomoc. Nieporównywalnie lepszą. Jest nawet taki program na MTV, który opowiada o losie młodych matek, tylko nie do końca jestem pewna czy chodzi o GB czy o USA. W każdym razie zawsze mnie zdumiewa niefrasobliwość młodych rodziców, przy jednoczesnej obojętności dla dziecka i zagubieniu. Jakby to wszystko co się dokoła działo, nie dotyczyło ich samych. Prawdopodobnie dopiero teraz zaczynają rozumieć jak zmieniło się ich życie i że mogli temu zapobiec, odsunąć w czasie.> Wzorem jest tutaj Holandia. Tam już wiele lat temu> postawiono na walkę z aborcją poprzez edukację (szeroko> rozumianą) i antykoncepcję. I tam odsetek takich> nastolatek jest mniejszy. A ilość aborcji, jak już> pisałam, najnmniejsza na świecie. – tak, słyszałam, że w Holadii opieka nad matkami w ogóle i świadczenia socjalne i pomoc pielęgniarska w połogu, jest nie do porównania. U nas, dopóki dziecku nie odpadnie pępek położna przychodzi, a potem….echo. A przecież tak naprawdę dopiero potem zaczyna się jazda:)> Wracając do sprawy 14 letniej Agaty, to w sprawozdaniu z> wykonania ustawy antyaborcyjnej za 2008 rok w pozycji:> ilość aborcji dotyczących ciąży powstaŁej w wyniku czynu> zabronionego wpisana jest liczba zero. Czyli nie> uwzględniono nawet jej przypadku, mimo, iż seks z 14-latką> jest ewidentnie czynem zabronionym. Okazuje się, że w> Polsce nie ma ciąż będących wynikiem gwałtu czy> kazirodztwa. Prawdziwy raj na ziemi! – nie, nigdzie nie przeczytałam, że u nas w Polsce jest lepiej. Przeciwnie, bardzo wiele sie pisze na temat przedwczesnego podejmowania wspólżycia w naszym kraju, nagłaśnia się konieczność uczenia o antykoncepcji w szkołach, zwłaszcza w gimnazjach. W tym roku szokiem był artykuł o „zabawach” gimnazjalistek, które „grając” z kolegami w tzw. słoneczko masowo zachodziły w ciążę. Szokujące ale jednocześnie informujące o tym, że w zakresie doinformowania jest źle. I teraz dlaczego jest źle? Czy dlatego, że przekaz nie trafia, czy że młodzież po prostu nie słucha?? Bo uczy się o antykoncepcji to wiem na pewno.> Dlaczego tak się szeroko rozpisałam?> Bo nat ych funta kłaków nie wartych statystykach opiera> się owo wytykanie palcem GB i, przede wszystkim edukacji i> antykoncepcji. U nas jest przecież wspaniale, bo mamy> ustawę, nie ma edukacji i antykoncepcji, kobiety nie> zachodzą w niechciane ciąże, a jak zajdą to rodzą, itp.> Szkoda tylko, że dzietność Polek jakoś nie może się> wpasować w ten idealny statystyczny obraz. – statystyki i ja ostatnio krytykowałam w pozablogowej rozmowie, ale mój tekst opierał się nie tyle na statystykach co na konkretnym artykule i własnych przemyśleniach. Pozdrawiam :)))

                  Polubienie

                  1. Kochana Caffe,to naprawdę wielka frajda móc dyskutować z tak inteligentną i kulturalną osobą jak Ty. Bardzo podoba mi się różnorodność tematów poruszanych na Twoim blogu. Jesteś bardzo bystrym obserwatorem i umiesz trafnie opisać naszą rzeczywistość. Na pewno będę tu stałym gościem i Twój blog (podobnie jak kilka innych, które mnie ujęły) będę rekomendować u siebie. Kiedy tylko rozgryzę problem jak to zrobić. Taka ze mnie (mam nadzieję, że na razie) blogowa zielona gapa. Może ktoś gapie podpowie.Serdecznie pozdrawiam i życzę miłego dniaAlicja

                    Polubienie

                    1. Alicjo, dziękuję Ci bardzo za ciepłe słowa. Przeżyłam tu już wiele różnych historii związanych z wymianą zdań, próbowano mnie naginać do rozmów zdecydowanie nie mających z dyskusją na argumenty nic wspólnego, dlatego ja też się cieszę, jak przybywa tych fajnych czytelników i kulturalnych rozmówców:)) Jeśli tylko mogę Ci pomóc w kwestiach blogowych to pytaj, zawsze chętnie odpowiem.

                      Polubienie

  3. Witaj,To, co dotyczy wychowania naszych dzieci, powinno być przede wszystkim sprawą rodziców i nie sądzę, aby wiedzy na temat „złego” dotyku musiało się dziecko dowiadywać w szkole.Wspomaganie procesu wychowania do życia, w tym wychowania seksualnego powinno następować jedynie wtedy, gdy rodzice tej wiedzy przekazać nie potrafią i w tym miejscu dostrzegam pewną, ale zawsze dodatkową rolę szkoły.Jestem bardzo sceptycznie nastawiony do eksperymentów psychologicznych wykonywanych na młodym człowieku i nie uważam za stosowne bezmyślne powielanie wzorców wychowawczych (także tych, które sprawdzają się w danym społeczeństwie/społeczności), bez uwzględniania różnic kulturowych.Wygląda na to, że jako społeczeństwo produkujemy jednocześnie truciznę i odtrutkę na nią. Trucizna to swoboda obyczajowa, relatywizm postaw, wolność bez odpowiedzialności, pozorne wartości, propagowanie ludycznych zachowań; odtrutka to pomoc w odpowiedzi na pytanie, jak ustrzec się przed pokusami życia?A może, najzwyczajniej w świecie … nie truć?pozdrawiam

    Polubienie

    1. Odtrutka jest bardzo ważną kwestią, pod warunkiem, że dzieci zechcą zadać pytanie, a wiesz że z tym już bywa trudniej.Niemniej jednak ja też uważam, że najpierw zdecydowana rola rodziców, a potem dopiero szkoły. SZkoła przecież ma dostęp do nowych informacji, do prezentacji naukowych, do filmów do wiedzy, które czasem rodzicom może braknąć (zwłaszcza później, gdy chodzi o medyczną stronę problemu, o antykoncepcję itp).

      Polubienie

      1. To nic nie da. Ja dorastalam jak byla cenzura i bylo spoko. A teraz mamy ere porno, to wszystko idzie w jak najgorszym kierunku, zadne tu lekcje nie pomoga, bo oni maja lekcje ze swierszczykow i internetu. Ja mam 30 lat, a nie jedna by mnie zawstydzila swoimi wyczynami. Jakos jak byla ta cenzura nikt sie nie czepial, ze ale swietojebliwi jestesmi, w telewizji lecialy wtedy jeszcze filmy z Fredem Asterem:D przeciez to bylo tak nie dawno. I dzieci lataly po dworzu, bawily sie a teraz szukaja zycia doroslych w internecie ktore jest zreszta mocno przerysowane

        Polubienie

        1. Masz rację, obecnośc cenzury sprawiała, że pewne treści do nas po prostu nie docierały. A kiedy zaczęły w końcu docierać to wielu rodziców (i wychowawców zresztą też) nie było na to przygotowanych. Nie poradzili sobie z problemem.

          Polubienie

  4. Wydaje mi się że to zależy od nastawienia (edukacji seksualnej rodziców) I ich zaangażowania (w miarę możliwości) w wychowanie dzieci , mam na myśli wnikliwą obserwację dzieci aby uchwycić właściwy moment uświadamiania zależny od rozbudzonego zainteresowania dzieci które dla poszczególnego dziecka może być różne (w różnym wieku) .Wiem , to jest trudne i nie gwarantuje pożądanego rezultatu. Przekonałem się na własnej córce , pomimo właściwego uświadomienia zdecydowała się na wczesną ciążę zupełnie świadomie . Nigdy nie wiadomo jakie myśli zagoszczą w młodocianych główkach . Jednak wyjątki nie powinny wykluczyć poszukiwania sposobów uświadamiania . Myślę że w niedalekiej przyszłości rozwiąże ten problem internet dostępny młodzieży w momencie zainteresowania .

    Polubienie

    1. Airborne, ja myślę, że ta przyszłość stała się teraźniejszością. Może właśnie dlatego coraz więcej wczesnych ciąż. Łatwiej jest sięgnąć do internetu niż zapytać matki, bo jest rzeczą oczywistą, że matka doradzi by dziewczyna zaczekała z inicjacją….zwłaszcza jeśli ma wczesne naście lat. W pewnym momencie dzieci przestają już słuchać rodziców gdy chodzi o tego typu problemy, uważają że są taky strasznie dorośli. I wtedy, na skutek niedoinformowania z sieci, może przytrafić się ciąża. Na szczęście dzisiaj nie jest to już taki problem jak dawniej, nikt nie wyrzuca z domu, nikt nie wyklucza ze społeczności. Jest to jedynie na początku kłopot, który całkowicie zmienia życie młodej osoby skutecznie pozbawiając jej dzieciństwa.

      Polubienie

  5. Witaj Caffe, według mnie 9-10 lat to może nawet już za późno na uczenie ochrony przed pedofilią, choć oczywiście informacje muszą być dostosowane do wieku dziecka, i tak, żeby go nie przestraszyły. Nonsensem jest utożsamianie każdego dotyku z motywacją seksualną, w rezultacie wychowawczyni w przedszkolu w Anglii, a może i w Polsce już też, nie przytuli płaczącego maluszka, który się przewrócił, bo to DOTYK.Ciekawe, czy jeszcze niemowlaki w żłobkach wolno brać na ręce.A w Anglii jest dużo młodocianych matek, szczególnie z klas niższych, gdyż nie trzeba się uczyć, kończyć szkoły, tylko można żyć z zasiłku, co prawda bez szans na poprawę pozycji społecznej, ale wiele osób i tak nie ma takich szans.

    Polubienie

    1. Uczyć dystansu do obcych ludzi trzeba od początku, natomiast 9-10 latków uczono w jaki sposób odróżniach dobry i zły dotyk, przy czym, z tego co wyczytałam w artykule, nie informowano dzieci, że nawet jeśli ten dotyk sprawia przyjemność, to w pewnym wieku, w pewnych okolicznościach jest jednak czymś złym.

      Polubienie

  6. Witaj, w Anglii i Niemczech nawet prowadzono badania, dlaczego jest taka duża ilość młodocianych matek, skoro są lekcje nt. zapobiegania ciąży. Badania dały ( jak dla mnie) porażające wyniki; owszem te siksy wiedzą o tabletkach, ale traktują tabletki niczym jednorazowy środek antykoncepcyjny, biorąc np. 2 lub 3 dni przed stosunkiem, lub co drugi dzień, „żeby się nie truć”. Natomiast w Holandii, która słynie wszak (zwłaszcza w opinii Polaków) z dość swobodnego podejścia do seksu, ten procent młodocianych matek jest znacznie niższy, mało tego, dziewczyny są tam pełne szacunku dla własnego ciała i nieco pózniej przechodzą inicjację seksualną.Miłego, 😉

    Polubienie

    1. To potwierdza moją tezę, że im wcześniej wcale nie oznacza lepiej. Poza tym traktuje się seks jak sport i ok, jeśli ktoś jest na tyle dojrzały i odpowiedzialny by nie narobić sobie i komuś kłopotu, ale jak widać, kłopoty są. A przecież wiadomo, że najczęściej odpowiedzialnośc spada na nieodpowiedzialne dziewczyny, bo nieodpowiedzialni „ojcowie” ulatniają się jak tylko dowiedzą się o rosnącym (dosłownie) problemie.

      Polubienie

  7. Moim zdaniem tego typu programy są potrzebne. Ale wprowadzane w bardzo przemyślany sposób. Dotyczą czułych punktów naszego życia. Poza tym czemu wszystkim wychowanie do życia w rodzinei kojarzy się jedynie z seksem, antykoncepcją, itp. A gdzie nauka wzajemnego poszanowania, gdzie nauka partnerstwa, dzielenia się obowiązkami? Nauka radości z własnych i partnera sukcesów i radzenia sobie w kryzysach? Co do samego seksu, antykoncepcji, to w tym obszarze powinno być uwzględnione zdanie rodziców. Być może lekcje nieobowiązkowe. Mamy ludzi mających różne zwyczaje i doświadczenia w tej kwestii. Różne wzorce kulturowe, religijne i rodzinne. Nie zmuszjamy ich na siłę do czegoś, czego nie akceptują.A wszystkie programy nawołujące do akceptacji rodzin patologicznych (dwaj ojcowie lub dwie matki ze związku homo i adopcja) uważam za chore. A to nam też grozi.Pozdrawiam, może zbyt konserwatynyLeslie Warszawski

    Polubienie

    1. Ale ja nie sprowadzam tego przedmiotu tylko do sfery seksu i antykoncepcji, tylko że poruszanie tematu wzajemnego poszanowania i odpowiedzialności akurat nikomu nie zrobi krzywdy, w żadnym wieku. Natomiast mówienie o innych czynnościach zbyt młodemu człowiekowi, może narobić szkody.Kiedyś pisałam o przemycaniu pewnych treści pomiędzy wierszami, na przykładzie pewnej bajeczki i dwóch pingiwnach, którzy wychowywali jajeczko porzucone przez niedobrą matkę. To było ewidentne afirmowanie homoseksualnych rodzin. Taka ukryta informacja, że mogą być lepszymi rodzicami niż rodziice hetero, skoro tamci porzucili malucha. A takich przykładów jest coraz więcej i coraz więce tolerancji by te przykłady nagłaśniać.

      Polubienie

      1. Nie chodziło mi o sprowadzanie przez Ciebie. Chodziło mi raczej o sprowadzenie tego przedmiotu przez jego twórców do spraw z seksem związanych. Na pewnym etapie rozwoju dziecka, czy raczej młodej osoby, ok. Ale nie od samego początku.A co do bajeczek o pingwinach i podobnych jestem z Tobą w 100% zgodny. To zawoalowane dawanie do zrozumienia, pdatnym na takie opowiastki dzieciom, kto stworzy „lepszą” rodzinę.Zakląć by chciał w tym miejscu, ale niech sobie k…. sami (same) to dziecko zrobią jak to takie dobre i naturalne. Aha i lepsze. Byłbym zapomniał. Zawsze mnie ponosi przy tym temacie. Nie mam nic przeciw homo, ale tak długo jak długo są sobą i nie udowadniają wyższości homo nad hetero. Ale coraz trudniej chyba mi będzie, bo ta „tolerancja” posuwa się do granic absurdu.PozdrawiamLeslie Warszawski

        Polubienie

        1. To ja Cię źle zrozumiałam:))Wracając jeszcze na chwilę do pingwinów, to nawet obraz ich błyszczącego, biało-czarnego futerka jest dla maluchów cudownie przytulaśny. Wytwarza się informacją: skoro one są takie słodziaki i skoro są samą naturą, to to co robią i jak żyją też jest naturalne. Proste skojarzenia.Tolerancja jak najbardziej tak, ale stwierdzenie, że może być lepszy model rodziny (pomijam te patologiczne), to ja się nie zgadzam.

          Polubienie

  8. Podziele sie obserwacja z biblioteki gdzie czasem pomagam rowniez w programach dla dzieci – takich gdzie to wierszyki, obrazki, ksiazeczki i male projekty artystyczne. Prowadzaca czesto zabawia dzieci krociutkimi zabawami w „laskotki’. Sa to wierszyki mowiace np. jak to lazi po dziecku slimak czy inny owad, wedruje od stop poprzez nogi, brzuch lacznie z pepkiem i coraz wyzej az do glowy, wywolujac laskotki i chichoty. Dziecko – ochotnik przechodzi przez to siedzac na kolanach prowadzacej. Wiem jakie sa jej intencje, wiem ze te zabawy maja dluga historie, ze ona ich nie wymyslila, ze pewnie przeszly wiele pokolen i nie maja innego celu jak tylko zabawienie dziecka. A jednak patrze na nie z niesmakiem i nie chcialabym aby moje dziecko bylo dotykane od stop do glow, nawet na moich oczach. Chcacy byc fair, nie robic widel z igly, zapytalam syna co o tym sadzi – on ma dwoch malych chlopcow w przedszkolu. Wysluchal a nawet dostal demonstracje i powiedzial: i ja nie chcialbym aby moi chlopcy brali w tym udzial i uwazam ze biblioteka powinna tego zaprzestac. Oczywiscie z inicjatywa musza wyjsc rodzice co narazie sie nie dzieje. Widze w tym dwa problemy – jeden z dotykaniem dziecka a drugi z zaznajomieniem ich z zabawa w ktora moga bawic sie gdzie indziej, bez nadzoru, i ktora moze zainicjowac nie wiadomo co. Moze paranoja z mojej strony, moze nie. Ostatecznie jest tyle innych zabaw ze bez tej mozna sie obejsc. Milego:)

    Polubienie

    1. Rozumiem o czym piszesz. Paranoją jest to dzisiaj bo jesteśmy bogatsi o wiedzę na temat pedofilii i metod działania tych ludzi. Masz rację, takie zabawy sprawiają, że w umyśle małego dziecka projektuje siię obraz „dorosły może się ze mną bawić w taki sposób” i potem nie zareaguje gdy inny dorosły będzie chciał od takiej właśnie zabawy przejść do czynności nie mających z zabawą nic współnego. Ciekawa jestem jak to rozwiążecie….

      Polubienie

  9. „W polskich szkołach funkcjonują lekcje pt. „wychowanie do życia w rodzinie” i ja osobiście nie mam nic przeciwko takim lekcjom, jednak pamiętajmy, że serwuje się je nastolatkom, osobom w wieku gimnazjalnym i licealnym…” — tez pamiętam takie coś w moich szkolnych czasach – pani od „rysunków” wcisnęli te lekcje… eh…te godziny gier w okręty albo państwa i miasta…

    Polubienie

    1. Na takich lekcjach zwykle puszczali jakieś filmy. Pamiętam jeden z czasów licealnych, o usuwaniu ciąży. Pozostanie mi w pamięci chyba do końca życia. Smutny i drastyczny obraz zabiegu.

      Polubienie

  10. Wychowanie seksualne dla 9 i 10 latków?!?!?!?!? stanowczo powinno się karać wiezieniem… Na naszej Wojnie domowej to było inaczej… rodzic zakupił kilka podręczników „seksualnych” i po przeczytaniu i rozmowie z małąonką doszli do przekonania, że to ciekawe, ale dziecku stanowczo trzeba zabronić… zagladac do nich…

    Polubienie

    1. No tak, trochę przesadzili z tym wiekiem, to fakt. A wiesz, że ja nie pamiętam tego odcinka Wojny domowej?:) Zresztą chyba wtedy za bardzo nie przepadałam za tym serialem. Naprawdę już wtedy były takie książki???

      Polubienie

  11. Widzę że się poważnie zakręciłaś z tym pisaniem notatek za chwilę będzie nowa notatka co dziennie. Jednak do rzeczy mam tutaj mieszane uczucia z tym obowiązkowym nauczaniem seksualnym szczególnie tak małych dzieci cóż pedofila jest problemem i nie bagatelizuje go jednak rodzice powinni mieć prawo do wychowywania dzieci według własnych przekonań dopóki uczą ich być „dobrymi obywatelami” to państwo nie powinno się w to wtrącać. Takie pomysły zalatują mi czasami tą nieprzyjemną uniwersalizacją z jaką się czasami spotyka w naszej kulturze. Nie wiem czy sami rodzice nadają się do nauczania seksualnego (z perspektywy Polski), jednak dopóki ich dzieci nie uzyskają samodzielności w myśleniu rodzice powinni decydować o takich sprawach.

    Polubienie

    1. To jest jeden problem, drugim problemem jest wiek. Nie o wszystkim można powiedzieć maluchowi, tak jak nie zawsze można użyć słów wprost. Wszystko musi być dostosowane do sytuacji i umysłu dziecka. I oczywiście, że ja też uważam, że to rodzice jako pierwsi, powinni edukować dziecko w tej kwestii. A jerli chodzi o częstotliwość notek, to cóż….dzisiaj jest wena, jutro jej nie będzie, a potem….któż to wie:)

      Polubienie

      1. za to nauczanie takie w LO jest zazwyczaj śmieszne ponieważ opowida sie to ludziom, którzy w większości już są po inicjacji a jak nawet nie są to widzieli naocznie lub się zetknęli..natomiast najbardziej potrzebne takie lekcje były by w 6 klasie podstawówki przed przejściem dzieci do gimnazjum, gdzie totalnie zmienia się środowisko, ludzie, burza hormonów i łatwo o manipulacje jednostką

        Polubienie

          1. a czy na prawdę wcześniejsze zajęcia robią dzieciom krzywdę?Znam co najmniej 3 przypadki w których przeprowadzenie takich zajęć w wieku ok 10-11 lat z dużą dozą prawdopodobieństwa pomogłoby uniknąć tragedii,Na pewno jednej z moich koleżanek zajęcia uświadamiające kiedy dotyk jest zły i że to nie jest wina osoby dotykanej pomogło uniknąć molestowania przez ojca- albo przynajmniej ukróciło to jakby się przyznałaMoże druga nie zaszła by w ciążę w wieku niespełna 14 latNie wszystkie dzieci żyją pod bezpiecznym kloszem szkoła- jest po to by wyrównywać szanseNie każdemu rodzice powiedzą, że trzeba uciekać gdy ktoś cie dotyka i próbuje całować (ja uciekłam), moja koleżanka w podobnej sytuacji nie umiała sobie poradzićobejrzyj się dookoła siebie, zobacz ile kobiet było jest molestowanych(nie znam dziewczyny/kobiety, która choć raz nie była pomacana/poklepana/czy nie usłyszała czegoś podchodzącego pod molestowanie), może gdyby wcześniej wiedziały, że trzeba się bronić jako starsze nie dawały by się tak łatwo wykorzystywać

            Polubienie

            1. Może bywają i takie przypadki jak opisuje,sz a nawet na pewno bywają. Ale niestety bywają też takie, że mówienie o pewnych sprawach za wcześnie w sposób nieuproszczony rozbudza niepotrzebną sensację, sprowadza temat do roli sensacji i sprawia, że przez to samo staje się on jeszcze ciekawszy. A skoro ciekawy , to „do spróbowania”. Wiele niechcianych ciąż powstaje z zupełnego braku informacji o antykoncepcji, za to z zainteresowaniem typu „a może by spróbować?”. Zauważ, że to co ja piszę, w jakimś stopniu pokrywa się z tym co Ty napisałaś. Bo nie ma jednej historii, są różne historie i jest ich na pęczki.

              Polubienie

              1. to fakt, nie ma jednej histori ale wydaje mi się bezpieczniejszą opcją przekazanie tej wiedzy przez uprawnione do tego jednostki i odpowiedzialne osoby niż np z pornoli, czy świerszczyków, które są teraz dostępne dla każdego dziecka bez problemu,za moich czasów np jak mieliśmy po ok 9 lat zbierało się ulotki agencji towarzyskich z ulicy (bo takie ładne i kolorowe) i kolekcjonowało- teraz w dobie internetu prawdopodobnie jest to bardziej rozbudowana wiedza

                Polubienie

                1. Lilith, to oczywiste, że lepsza jest taka wiedza, niż szukanie jej na własną rękę. Oczywiście TA wiedza, bo innej możemy poszukiwać i sami i przez osoby trzecie. Ale w przypadku, który ja opisywałam chodziło o to, że źle tłumaczono dzieciom dotyk dorosłego człowieka, bez informowania ich, że trzeba brać jeszcze pod uwagę wiek. Nie dorosłego, tylko dziecka oczywiście. Żeby właśnie uniknąć zakorzenienia się świadomości, że dobry dotyk, dotyk, który sprawia przyjemność jest np w wieku 13 lat czymś fajnym, i że wtedy można oddać dorosłemu swoje ciało. Czyli, że jeśli dorosły rozbudzi erotyczną świadomość w sposób delikatny to jest ok i wtedy już można z nim uprawiać seks będąc przecież ciągle jeszcze dzieckiem.

                  Polubienie

                  1. rozumiem, i pośrednio zgadzam się, ze trzeba to zrobić w bardzo delikatny sposób, ale z 2 strony trzeba uważać aby nie przesadzić w 2 stronę i by dziecko nie nabrało wstrętu do cielesności ogólnie- bo to też nie najlepsze rozwiązanie 🙂

                    Polubienie

                    1. A wiesz, że kwestia przesady przewija się bardzo często w różnych rozmowach pod notkami i cóż, wniosek nasuwa się jeden, przesada w niczym nie jest wskazana, nadmiar tak jak niedosyt – sprawia, że czujemy się conajmniej niekomfortowo.:))

                      Polubienie

                    2. z jednej strony czujemy się niekomfortowa ale nawet jeśli sie tak nie czujemy może to powodować problemy 🙂

                      Polubienie

  12. Myślę, że dobrze by było, gdyby w szkołach poruszano tego typu tematy, ale w jakiś sensowny sposób. Niestety większość zajęć z cyklu „przygotowanie do życia w rodzinie” prowadzonych jest przez nauczycieli, którym przez gardło nie przechodzi słowo „seks”, czy „antykoncepcja”. Jak taki człowiek ma przekazać wiedzę młodym ludziom? Po drugie: lekcje tego typu bardziej przypominają odklepane wykłady, pełne oczywistości. Ja miałam spore szczęście, jeśli idzie o moją edukację seksualną. Przybrała ona formę warsztatów, podczas których pani psycholog poruszała tematy nie tylko sfery fizjologicznej, ale także psychologicznej i duchowej. Nauka odpowiedzialności za własne decyzje, umiejętność oceny konsekwencji, relacje międzyludzkie i do tego wiedza praktyczna- takie coś spełnia swoją rolę. Szkoda tylko, że u nas to ciągle temat tabu.

    Polubienie

    1. A ja w ogóle nie pamiętam tych pierwszych lekcji na ten temat, może zresztą już wtedy wszystko wiedziałam?:))) Wiesz, rodzice zbyt wiele mi nie powiedzieli, albo już nie pamiętam, że to zrobili. Niemniej jednak myślę, że na pewne tematy jest za wcześnie w wieku 5 lat, albo muszą być podane w taki sposób, by nie spowodować jakiejś niezdrowej ciekawości tematem, bo to przynosi odwrotny skutek, jak w Wielkiej Brytanii.Natomiast niewątpliwie należy uczyć dzieci jak bronić się przed pedofilią, jak nie dać się przestraszyć „dobremu wujkowi” i o jakich zjawiskach informować rodziców bądź nauczycieli.

      Polubienie

Dodaj odpowiedź do alucha4@op.pl Anuluj pisanie odpowiedzi