Kiedy rano przeglądałam w internecie newsy zauważyłam już po raz kolejny, baner reklamujący….męża na godziny*. Nie żebym potrzebowała, ale zawsze warto wiedzieć, prawda?
Kobiety zwykle chcą mieć w domu faceta ze wszystkimi sprawnie działającymi funkcjami. Wszystkimi! Głośno i dobitnie wyrażą swoje niezadowolenie, gdy któraś z nich zawiedzie i kran będzie przeciekał tak jak przecieka od miesiąca, telewizor śnieżył, a suszarka zepsuta od urlopu, który skończył się przed czterema miesiącami, zalegnie w pudle pt. „do zrobienia w wolnej chwili”.
Sorry, ale leżakujący w domu złom wkurzy każdą, nawet cierpliwą kobietę, a kobieta ciągle potykająca się o graty, czekająca do św. Nigdy na załatwienie drobnostki, do cierpliwych na pewno nie należy. Doprowadzona do ostateczności zrobi w końcu to, czego powinien się obawiać każdy szanujący się mąż.
Zaprosi do domu męża bez etatu!
Okazuje się bowiem, że zakres usług tego pana jest baaaardzo szeroki. Niczym Handy Manny (znacie tą bajkę?) lub jakiś inny pan Słodowy, mąż numer dwa zawiesi żyrandol, pomaluje ściany, podłączy pralkę, wymieni spłuczkę, zamontuje meble, podobno nawet zreperuje samochód. Wszystko z uśmiechem, chętnie i na czas, zgodnie z misją firmy „super faceci do twojej dyspozycji”. Ach, jak to musi działać na kobiecą próżnośćJ
Tu przestroga dla mężów na etacie z umową na czas nieokreślony: o ile taki pan na godziny zajmie się w domu rzeczywiście wszystkim, należy pamiętać, że ktoś w końcu będzie musiał za to zapłacić.
I żeby potem nie było tak, jak w kawale poniżej:
Wraca mąż po pracy do domu, a żona do niego: – Kran cieknie może byś naprawił…?
– A co to ja – hydraulik!?
Na drugi dzień żona prosi: – W szafce drzwi się oberwały, może byś naprawił?
– A co to ja – stolarz!?
Na trzeci dzień mąż wraca do domu i widzi, że kran i drzwiczki naprawione.
Pyta żonę: – Kto to zrobił?
– Mąż na godziny** – wzruszając ramionami odpowiada kobieta
– Ooo, a co za to chciał?
– No wiesz…., chciał żebym mu zaśpiewała, albo poszła z nim do łóżka
– I co mu zaśpiewałaś?
– A co ta ja… -.piosenkarka?
** przyjmijmy taką wersję, bo pasuje do notkiJ
* Rychoc miał zastrzeżenia do imiesłowu i „rzucania się w oczy”, acha i woli jak baner się pisze po angielsku a nie po polsku…..;-)