W odpowiedzi na pytanie: „co mnie inspiruje?”
Człowiek jest istotą wrażliwą na bodźce z zewnątrz i nigdy nie wiadomo, co stanie się tym jednym, wyjątkowym, który pobudzi do intensywniejszego myślenia, działania, tworzenia. Kiedy zauważamy, że nadszedł czas, by stworzyć coś, czego wcześniej nie było, co może tkwiło w podświadomości, ale ukryte nie dawało o sobie znać?
W moim przypadku inspirować może wszystko, począwszy od piękna natury, ulotnych momentów, zauważonych nagle i zupełnie niespodziewanie sytuacji, po wypowiedziane słowa, gesty, zdarzenia. Czasem jedno implikuje drugie i powstaje efekt domina, wzrok uruchamia fantazję, a ta kreuje nową rzeczywistość.
A wtedy powstają albo zwykłe historyjki, opowiadania, czy refleksje, albo wiersze, które mają oddać mój stan ducha, w tym momencie szybujący gdzieś w bliżej nieokreślonej przestrzeni. Na przykład taki: Za oknem hałaśliwe tramwaje gaszą poranny brzask.
Bycie częścią natury przy zachowaniu własnej tożsamości, to wiedza, która daje siłę, poczucie satysfakcji i cudownego spełnienia. Samoświadomość sprawia, że nie tylko chce się żyć, ale też głośno o tej chęci mówić. Wtedy widzę świat bardzo wyraźnie, odczuwam kolory i zapachy, skupiam się na wcześniej niedostrzeganych i zupełnie obojętnych drobiazgach: Ulotność poranka.
Inspiracji nie da się jednoznacznie zdefiniować, ale gdybym musiała wskazać jeden, szczególnie oddziałujący na mnie bodziec, to byłby nim – człowiek. Przyznaję, jestem typem podglądacza, wyczulonym na szczegóły, który spogląda na człowieka skrzętnie rejestrując jego wady i zalety. Zauważam uśmiech, zachowanie, gesty, a potem dopisuję do tych gestów prawdziwą, lub całkiem zmyśloną historię. Komentuję i dopowiadam swoje wrażenia. Na przykład pod wpływem obejrzanego filmu („Mąż swojej żony”).
Inspiracja jest pojęciem o tyle abstrakcyjnym i niedookreślonym, że powstaje ze wszystkiego i niczego jednocześnie. Człowiek dostatecznie pragnący zmiany w swoim życiu, uwikłany we własne marzenia i pragnienia, może zmotywować się sam, wykreować nową rzeczywistość. Może zbudować świat, w którym chciałby pozostać przynajmniej na jakiś czas realizując upragniony cel, zmuszając się do samorozwoju i samorealizacji. To jest chyba najtrudniejsza forma inspiracji, wymagająca cierpliwości, sumienności i systematyczności.
I może się zdarzyć, że przyjdą trudne dni, z mało interesującymi ludźmi dokoła i równie nieciekawą rzeczywistością. Wtedy trzeba się stać poszukiwaczem nowych wrażeń i innej perspektywy. Może właśnie zmiana punktu odniesienia, tak jak zmiana kąta padania światła wywoła niezapomniane wrażenie, a wraz z nim emocje warte opisania.
Tak właśnie powstaje mój blog, wiersze i felietony. Dzięki ludziom, których spotykam w świecie realnym i w wirtualnym, którzy dają mi siłę do tego, by nadal ćwiczyć własny warsztat, dbać o precyzję wypowiedzianych słów, a te, jak wiadomo, mają ogromną moc i raz wypowiedziane stają się osobnym bytem i żyją swoim własnym życiem.
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…