Za oknem hałaśliwe tramwaje gaszą poranny brzask
Wypełnione codziennością i zaspanymi marzeniami
Mkną pozostawiając gdzieś w oddali ciepłe rozleniwienie
Zimną kawę i ciszę rozkapryszonego poranka
Stukot szyn porządkuje myśli opatulone wełnianymi chustami
już planują, segregują pocztę, przydzielają obowiązki
zziębniętymi termometrami mierzą ludzkie złudzenia
uwikłane w zaprzepaszczone sploty okoliczności
Zanim przystanek własnej odpowiedzialności
Przywoła mnie leniwym gestem ponaglenia
Stoję z kubkiem ciepłej herbaty w dłoni
Jeszcze przez chwilę nie jestem jedną z nich
Warszawa 26 stycznia 2010 r. za oknem -20
WARSZWKA nie sprzyja liryce,masz lepsze w lubelskiej szufladzie,wez to to cholery wydaj
PolubieniePolubienie
Mimo wszystko zabrzmiało to ksenofobicznie:)
PolubieniePolubienie
warszawka nie sprzyja liryce…masz od cholery fajnych wierszy w lubelskiej szufladzie:(wez to do cholery wydaj
PolubieniePolubienie
Ja uważam, że ten jest lepszy od tamtych, ale sama wiesz, że wiersze są odbierane bardzo indywidualnie. Więc….rzecz gustu.
PolubieniePolubienie