W pewien zimowy poranek…

 

Za oknem hałaśliwe tramwaje gaszą poranny brzask

Wypełnione codziennością i zaspanymi marzeniami

Mkną pozostawiając gdzieś w oddali ciepłe rozleniwienie

Zimną kawę i ciszę rozkapryszonego poranka

 

Stukot szyn porządkuje myśli opatulone wełnianymi chustami

już planują, segregują pocztę, przydzielają obowiązki

zziębniętymi termometrami mierzą ludzkie złudzenia

uwikłane w zaprzepaszczone sploty okoliczności

 

Zanim przystanek własnej odpowiedzialności

Przywoła mnie leniwym gestem ponaglenia

Stoję z kubkiem ciepłej herbaty w dłoni

Jeszcze przez chwilę nie jestem jedną z nich

 

Warszawa 26 stycznia 2010 r. za oknem -20

4 myśli w temacie “W pewien zimowy poranek…

    1. Ja uważam, że ten jest lepszy od tamtych, ale sama wiesz, że wiersze są odbierane bardzo indywidualnie. Więc….rzecz gustu.

      Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s