Scenka rodzajowa czyli Poziomka u fryzjera

Właśnie dostałam smsa od Poziomki:
– Ale piękny chłopak wszedł do salonu, a ja taka stara i w dodatku w pazłotkach!!!:-)

Dla niewtajemniczonych, w pazłotka owija się włosy przy nakładaniu na nie farby. Nie wygląda to zbyt atrakcyjnie:-)

Teoria spiskowa

Jeszcze kilka dni temu ze wszystkich medialnych źródeł płynęły wiadomości, że będzie pięknie, że słonce, upały i fantastyczna pogoda. I tak przecież było jeszcze wczoraj. Jak jest dzisiaj, wystarczy wyjrzeć przez okno: brzydko, zimno, deszczowo. Beznadziejnie!

No i co teraz zwykły człowiek ma sobie myśleć? Ma wierzyć w błąd meteorologicznych autorytetów, czy raczej skłonić się ku teorii, że oto staliśmy się ofiarami uknutego przez turystyczne lobby spisku. Hm?

Dzisiaj usłyszałam, że celowo wcześniej puszczono  plotkę, mówiącą o ciepłej, przepięknej majówce, żeby każdy, kogo na to stać, z odpowiednim wyprzedzeniem wykupił wczasy nad morzem, w górach, na Mazurach, wszędzie tam, gdzie można szybko dotrzeć i na kilka dni zapomnieć o codzienności:-)

A kiedy już wszystko, co miało być sprzedane, sprzedane zostało, rzuca się nam ochłapy prawdy, otóż podobno nie będzie ani ładnie ani słonecznie:-)

Moi Drodzy, w teorie spiskowe raczej nie wierzę, ale próby wywierania nacisku na ludzi bywają perfidne. Dlatego na końcówkę przyszłęgo tygodnia czekam z podwójną niecierpliwością. Po pierwsze, bo sama mam fajne plany, po drugie, bo bardzo jestem ciekawa, czy plotka nie okaże się smutną prawdą.

Wiosna – cieplejszy wieje wiatr

Kiedyś bardzo lubiłam powroty do Lublina. Teraz wolę te do Warszawy. A zwłaszcza odkąd zrobiło się tak ciepło, że balkony otworzyły podwoje i wszystko stworzenie przyhołubione przez człowieka właśnie tam zaczęło spędzać większość swojego czasu, gdy leniwi właściciele nie mają ochoty na spacer.

Co się dziwić, powietrze pachnie świeżością, niewypowiedzianą wolnością, no i można sobie poujadać.

I ja właśnie o tym…..

W ty samym pionie mieszka pewna pani z dwoma kundelkami. Każdy kto trochę mnie zna wie, że uwielbiam psy, koty, króliki, tchórzofretki czy nawet myszogonki. Więc absolutnie nie jestem uprzedzona. Ale te dwa psy, te dwa potwory o ufnym, przyjacielskim spojrzeniu, doprowadzają mnie do szału swoim szczekaniem, ujadaniem i przekrzykiwaniem się z innym zwierzakami w okolicy.

Nie potrafię zrozumieć, jak znoszą to lokatorzy tego mieszkania lub ich najbliżsi sąsiedzi.

Czy naprawdę nie można tego towarzystwa jakoś „wybiegać”, żeby potem toto wróciło do domu i padło ze zmęczenia. Bezgłośnie!

Kiedy więc będąc w domu potrzebowałam krótkiej chwili milczenia musiałam pozamykać wszystkie okna, by już za chwilę dusić się z braku tlenu, no ale co zrobić.

Tu natomiast przeraźliwe krakanie wron. Po co dokarmiać wrony na wiosnę!!!??? (Czy ja już kiedyś o tym pisałam, czy nie pisałam?).

PS. Mam nadzieję, że opanowałam bloga….ale szczerze mówiąc dziwne to było.

Relaksacyjnie

Zostałam dzisiaj zabrana do Instytutu. Nieee, nie po to, żeby mnie w wolną sobotę zmuszać do nauki. Po to, żeby mnie mocno zrelaksować i trochę wypindrzyć. Przy pomocy przystojnego tureckiego masażysty, o imieniu, którego nie pamiętam. Ale też było ładne:-)

No i w ogóle było warto!

Bardzo.

I bardzo czekoladowo.

Muzyka delikatna, kojąca tak samo jak dotyk, zmuszająca do tego, by nie myśleć o niczym, wsłuchiwać się w siebie i odpływać w jakieś cudowne odrętwienie.

Pełny profesjonalizm.

To było właśnie tu:-)

 Ale na pytanie, „Czy życzy sobie pani masaż piersi?” przygotowana nie byłam!!;-)

„Och tylko nie o pięćdziesięciu odcieniach szarości!”

– oburzony, a już na pewno zdegustowany kolega w ten sposób skwitował moje słowa, że czytam książkę o Christianie Greyu.

No czytam, drugi tom w dodatku.

Rzeczywiście książka jest mocno kontrowersyjna. Perwersja z lekką nutą sentymentalizmu (to bardziej, gdy mówimy o głównej bohaterce) i  ostrymi elementami  BDSM (gdy mówimy o bohaterze).

Kolega był zdegustowany (i być może zniesmaczony, w sumie nie zapytałam), prawdopodobnie bardziej tym, że książkę czyta POLONISTKA, niż czymkolwiek innym. Bo książka powinna traktować o holokauście, psychologii współczesnej cywilizacji czy biografii jakiegoś znanego geniusza. Taka ą, ę…., trendy, modnie wyszukana.

W nosie mam książkowy snobizm. Czytam to, na co mam w danym momencie ochotę lub co przyciągnie mój wzrok, a nie to co wypada przeczytać, chociaż przyznaję, że czasem i po takie sięgam. Ale wtedy gdy chcę.

Zresztą w jaki sposób można sobie wyrobić opinię na temat książki jeśli się jej nie przeczyta? Na temat nieobejrzanego filmu, potrawy, której nie poddaliśmy konfrontacji z własnymi kubeczkami smakowymi, czy piosenki bez zadania sobie trudu jej wysłuchania?  Jak w ogóle można się wypowiadać bez wcześniejszego przestudiowania tematu? Choćby pobieżnego.

A o TEJ książce rozpisują się wszędzie, w Internecie, w gazetach, mówią w radiu, chyba tylko w telewizji nie słyszałam o przystojnym, skrzywdzonym przez matkę, skrzywionym przez jej partnera,  miliarderze. No i babska ciekawość zwyciężyła.

Dygresja:

Kiedyś ubolewałam, że język polski jest  bardzo ubogi i mimo ciągłego rozwoju stanowi kruche tworzywo. Może będąc wytworem człowieka, nie jest w stanie (i może nigdy nie będzie) poradzić sobie z opisem natury? Seks jest przecież czymś naturalnym, tak jak wszystkie obszary ludzkiego ciała, które odgrywają w nim zasadniczą rolę. Dlatego próba opisania tego, co odbywa się w zaciszu sypialni kończy się marnie. Lub śmiesznie lub zbyt wulgarnie.

Książka, którą czytam w tym sensie śmieszna nie jest. Opisy scen na pewno działają na wyobraźnię, a to oznacza, że autorka (albo tłumacz) poradził sobie z warsztatem językowym. Wulgarna niestety czasem jest a wtedy lekko zalatuje pornosem.

I jeszcze jedno. Książkę napisała kobieta i w jakimś momencie zaczęłam się zastanawiać, czy autorka opisuje ukryte fantazje czy własne doświadczenia w świecie dominacji i uległości, a przecież doskonale znam fałszywość takiego założenia. Naprawdę wystarczy zamysł autorski i lekkie pióro;-)

W 2014 roku planowana jest ekranizacja książki. Ciekawe, kto podejmie wyzwanie i zagra główną rolę:-)