„Serce roście patrząc na te czasy”

Moje – jak patrzę na zatłoczone ścieżki rowerowe. Bo naprawdę fajnie, gdy wszystko co tylko ma kółka wyrusza w trasę. Rowery małe i duże. Górskie i miejskie. Na dwa koła, trzy, a nawet cztery. Z przyczepką do wożenia dzieci lub z koszyczkami na psy. Tandemy dla nierozłączek  i ryksze, do przewożenia niepełnosprawnych (dzisiaj widziałam po raz pierwszy) by i oni mogli  także poczuć wiatr we włosach i być, choćby przez chwilę, choćby w tak ograniczonym zakresie, bliżej natury.

Radość z takiego spędzania wolnego czasu mąci mi trochę szaleństwo niektórych rowerzystów. Brak wyobraźni nie jest przywilejem użytkowników polskich dróg tak w ogóle, a co dopiero w miejscach, gdzie piesi i rowerzyści korzystają w zasadzie ze wspólnej przestrzeni.

A przecież tak łatwo o symbiozę, czego dowodem jest zdjęcie poniżej. On rowerzystom nie wchodził w drogę. My jemu też nie.:-)

 

Wprawne oko na pewno zauważy mały biały punkt po lewej – to bociek.

Rychoc podał dwa przykłady błędów na polskich ścieżkach rowerowych, ja wstawiam zdjęcie warszawskiego absurdu.

14 myśli w temacie “„Serce roście patrząc na te czasy”

  1. Najważniejsze! Boćki są już prawie takie duże jak rodzice! Podobno a południu deszcze spowodowały w tym roku dużą śmiertelność bocianów, u nas rozwijają się chyba nieźle, choć tylko w jednej wsi przez które sobie rowerem jeżdżę są 3 sztuki, zwykle wystaje jedynie jeden łebek. No naprawdę fantastyczne obserwować, jak te łebki z tygodnia na tydzień dorośleją.

    Polubienie

    1. Oj tak, ja nie wiem czy to galopująca starość czy takie uwrażliwienie na cuda natury mnie ogarnęło, ale od 2 lat jestem zafascynowana zwierzętami, ptaszkami ich świergotem, pięknem i w ogóle. Ja je dostrzegam na każdym możliwym kroku.

      Polubienie

  2. Zapomniałaś o rowerach szosowych, wprawdzie one na ścieżki wjeżdżają wyłącznie przymuszone, ale rowerami są najbardziej rowerowymi, tj. mają 100% rowerowości w rowerze.

    Polubienie

    1. To fakt, zapomniałam o szosówkach, a przecież są mi bliskie, bo ja sama pochodzę z rodziny kolarskiej, w której wyrastało się w przekonaniu, że to właśnie szosówki były „prawdziwymi” rowerami. Filmik pokazuje pewne paranojki, które ja też zaobserwowałam w Wawie. Wrzucę zdjęcie.

      Polubienie

  3. Też uwielbiam jeździć rowerem i staram się to robić codziennie. I też widzę rowerzystów, za którymi chyba policjant musiałby pędzić z młotkiem i raz za razem przyłozyć mu przez bezmyślny łeb. Specjalnie dla nich zwężono szosy, żeby wybudowac ściezki rowerowe. Gdzie tam, jadą szosą, tak wąską, że samochód nie może ich wyprzedzić, zwłaszcza, że ma podwójną ciągłą. Nie dziwiłbym się smarkaczom, którzy z natury są aroganccy dla przepisów – ale matki z dziećmi w siodełkach, narażające swoje pociechy na obrażenia, zamiast bezpiecznie i wygodnie podróżować ścieżką, znajdyjącą się 20 cm od szosy – to juz mi się w głowie nie mieści!

    Polubienie

    1. To głupota, nieodpowiedzialność i nie wiem co jeszcze. Ja w tym roki miałam już dwie kraksy na rowerze, obie przez (sorry Sprawco:-)), brak wyobraźni. I słuchawki w uszach. Poza tym, sama mając słuchawki w uszach zgubiłam bagaż, który wiozłam. Trzeba być bardziej czujnym, ostrożnym, a wtedy jazda będzie samą przyjemnością, bez dodatkowych „atrakcji”

      Polubienie

    2. Ścieżka zaczyna się ni z tego ni z owego, z reguły po lewej stronie drogi. Ścieżka zbudowana jest z kostki, albo asfalt wylany jest wprost na piasku, co widać i czuć już po 2 latach. Co 30 metrów jest wyjazd, więc obniżenie, krawężnik jeden, krawężnik drugi. Po 300 metrach ścieżka kończy się ni z tego ni z owego, bez możliwości włączenia się na drogę.
      Projektujący ścieżki uważają że rowerzyści mają pojazdy wyłącznie z dwoma amortyzatorami, na oponach 2 1/2 calowych i rozwijają prędkość w porywach do 15 km.h.
      Ja rozumiem ścieżkę spacerową – w parku, czy pasie nadmorskim – tam się jeździ dostojnie i z czeredą maleństw.

      Obecnie uważam, że idealnym rozwiązaniem dla rowerów jest pas rowerowy na wysokości ulicy, po obu jej stronach. Czy oddzielony dodatkowym krawężnikiem, czy też linia ciągłą – kwestia uzgodnień i możliwości kierowców (nasi chyba by nie dali rady nie jechać po takim pasie, jeśli by nie było murka)

      Polubienie

      1. Ale jak rozgraniczyć tych, którzy jeżdżą dostojnie i tych, którzy potrafią rozwinąć dużą prędkość? I jedni i drudzy chcieliby jeżdzić bezpiecznie.

        Polubienie

        1. A po co rozdzielać, skoro rozdzielą się sami? W parku, nad morzem nie jeżdżą sportowcy, bo tam za duży tłum. Przez miasto nie jeżdżą „pikniki”, bo tam są samochody, sklepy i nie ma ptaszków ćwierkających. Przez wieś 20 km od miasta przejeżdża znikoma liczba kuracjuszy z sanatorium, a nawet jak się trafi wycieczka klubu seniora, to kolarze ja wyprzedzą raz-dwa, bo tłumu tam nie ma.
          Jestem za tym, żeby NIE rozdzielać, żeby nie różnicować ich nawierzchnią (poza wyraźnym podziałem na ścieżki asfaltowe i polno-leśne), szerokością dróżki, czy ilością utrudnień. jak będą ścieżki rekreacyjne, to z rana i jakić Kwiatkowski sobie śmignie. Dobre pasy komunikacyjne, dobre miejsca rekreacyjne,+ kultura wszystkich rodzajów rowrzystów + poszanowanie przepisów przez wszystkich użytkowników (cyklistów, pieszych i kierowców). Każdy ma prawo do takiego jeżdżenia jakie mu pasuje. Sam za 30 lat mam zamiar posuwać 15km/h na dystansie 5km 🙂

          No to może jeszcze dwa złe przykłady ze ścieżek:

          Polubienie

          1. Rychoc, bo Ty piszesz o mniejszych miejscowościach i w związku z tym mniej uczęszczanych ścieżkach. Ale przecież są miasta większe, ruchliwsze. W moim rodzinnym jest mało ścieżek, powstają, ale póki co nie ma ich za dużo. No i właśnie na nich spotyka się amatorszczyzna z zawodowym tempem. Tu naprawdę łatwo o wypadek. Natomiast Twój filmik ten z pieskiem pokazuje, że jednak nie powinnam rozważać podobnych „spacerów” ze swoim psem. Mogłoby się to skończyć źle. Również dla niego.

            Polubienie

            1. W zamierzchłych czasach, gdy nie było bezwzględnego nakazu prowadzenia psa na smyczy, a moja wilczyca była wychowana nad wyraz, ustaliłem z nią, że ona się porusza po chodniku, a ja rowerem po ulicy. Kiedy przy krawężniku stały zaparkowane samochody, traciliśmy sie na moment z oczu, ale potem okazywało się, że poruszamy się nadal równolegle. Do tego potrzebny jest mądry pies i niezbyt restrykcyjne społeczeństwo. Ja już nie mam ani jednego, ani drugiego. Ale warte były zobaczenia te nasze przejażdżki/przebieżki.

              Polubienie

              1. Mój pies aż tak wychowany nie jest 🙂 Powiedziałabym, że w ogóle nie jest jeśli chodzi o ścieżkę rowerową, pilnowanie się i unikanie aut. Zero instynktu samozachowawczego. Ja go tego nie nauczyłam, bo to małe było od zawsze, więc nigdy go nie puszczałam bez nadzoru smyczy w miejscach publicznych. Poza tym bałam się, że kierowca może go nie zauważyć, nawet jeśli mój psiak będzie przechodził wzorowo na przejściu.
                To samo dotyczy ścieżki rowerowej, raczej ie zaufam mu na tyle, by go puścić luzem. Może sobie zrobić krzywdę i rowerzystom, ktoś unikając rozjechania psa spowoduje wypadek.

                Polubienie

    1. Ja nie tylko rowerowe, ale w ostatni weekend dużo było właśnie takich, stąd notka. Poza tym, poobijałsm kolana więc rolki, siłą rzeczy odpadają:)

      Polubienie

Dodaj komentarz