Miało być o tym

z jakimi problemami rozpoczęliśmy naszą przygodę z Rzymem, ale zmieniłam zdanie. Nie będę nikogo zanudzać tym, że zapomnieliśmy ładowarki do aparatu fotograficznego, a zwykle bateria wystarcza na dwa dni, my zaś bedziemy tu dwa tygodnie. Że w hotelu zatrzasnęliśmy sejf z pieniędzmi i tabletem w środku i trzeba było wzywać na pomoc specjalnego fachowca, że hasło wifi nie zadziałało… itp. itd.

Bo za to potem było już tylko lepiej.

Rzym jest brudnym miastem, ale jego zabytki rekompensują wszystko!  Poniżej wklejam zdjęcia, dla tych, ktorzy nigdy tu nie byli i dla tych, którzy chcą sobie przypomnieć.

Przygo

Dzisiaj mieliśmy ochotę na calzone. Podobno najsmaczniej jest tam, gdzie wystrój taki sobie i dużo swojaków, więc wybraliśmy miejsce najwłaściwsze.  Co chwila pojawiali sie jacyś rozśpiewani, roześmiani i najwyraźniej zadowoleni z życia Włosi, jeden drugiego częstował papierosem, ktoś łączył stoliki, ktoś kogoś nawoływał, zrobiło się ogólne zamieszanie i halas. Siesta!

Czekaliśmy ponad pół godziny, co było denerwujące,  ale dawało nadzieję, że pieróg będzie z pieca, a nie mikrofali. Musicie mi uwierzyć na slowo, to było niebo w gębie, w dodatku o połowę tańsze niż w pizzerii dla turystów.

PS. Czy do Fontanny di Trevi powinnam wrzucić polski grosik czy eurocenta?:-)

26 myśli w temacie “Miało być o tym

  1. W Rzymie nie ma siesty. W czasie siesty nie działa nic, ci co zamówili kawę/wino sączą ją dalej, reszta odpoczywa po obiedzie w domach. W czasie siesty miasteczka są całkowicie wymarłe i siestę można zobaczyć tam, gdzie turystów jest mało. Choć pierwszy raz w życiu zderzyłem się ze sjestą w dużym mieście Turyn. Ni z tego ni z owego samochody zniknęły z ulic, sklepy (nawet te duże) się pozamykały, a ludzi wywiało. I zostałem sam w pustym mieście na godzinę (jednak to północ i się pracuje). Z tym, że to było w 1981. Już nowoczesność, ale jeszcze nie taka jak dziś.
    Parę lat temu, mój syn, przyjechał prosto z Londynu do Toskanii i trafiliśmy właśnie na takie wymarłe miasteczko (poza siestą też niespecjalnie żwawe). Spytał: „a z czego oni żyją?”. To Europa i to Europa.

    Polubienie

    1. W Rzymie nie ma sjesty, chociaż dużo rzymian pozamykało swoje sklepiki czy jakieś small biznesy. Mi raczej chodziło o fakt, że ci Włosi, którzy przebywali na urlopie szwendali się czasem tu i ówdzie (niektórych już potem rozpoznawaliśmy), a potem byczyli najedzeni, napici. Ale to potem, wcześniej robili dużo zamieszania, żartowali, śpiewali i widać w nich było typowy dla Włochów luz. Lubiliśmy tam nie tylko jeść, lubiliśmy obserwować.

      Polubienie

  2. Waluty włoskiej nie ma już od 1 stycznia 2002 roku, więc z powodów o których napisałem wyżej wrzucanie grosików polskich jest właśnie nieuczciwe, równie dobrze można wrzucić guzika – na jedno wychodzi. Euro są przekazywane na biednych, więc wrzuca się euro. Chyba wyjaśniłem to dogłębnie.

    Polubienie

    1. Śmieszne jest to, co piszesz na temat nieuczciwosci, bo nieuczciwosc, to celowe dzialanie w celu oszukania kogos. A ja opisalam zupelnie inna historię. Po drugie nie opisales doglebnie tylko normalnie, a raczej uszczypliwie, wiec nie pusz sie tak bo pękniesz:-) A tak na marginesie to ile razy byles w Rzymie?

      Polubienie

    2. W czasie, gdy była waluta włoska, monety (100 i 200 L) miały w sobie żelazo i żulikowie wyciągali je magnesami na żyłce. A we wrzucaniu ważny jest fakt, żeby robić to tyłem i ma być moneta. Na biednych lepszy jest odpis na Caritas. Natomiast fakt, że tych monet obecnie wrzuca sie duże ilości i fontannę trzeba opróżniać, spowodował, że przekazuje się je na biednych, ale nie ma to nic wspólnego z dotowaniem biednych przez turystów. We wrzucaniu chodzi o to, by „powrócić tu”.
      Lepiej włóż łapę do „bocca di verita” .

      Polubienie

          1. No właśnie, ja też chcę wrócić!! Chociaż był jakiś przesąd odnośnie Egiptu i wychodzi na to, że też tam kiedyś jeszcze wrócę…..ale w sumie chyba nie wiem, czy bym tego chciała. Chyba, że świat się uspokoi.

            Polubienie

        1. Bardzo mało osób wrzucało pieniążki. Ale…..przy Di Trevi byłam 5 razy a wrzuciłam tylko raz. Więc w sumie można uznać, że się w 4/5 zastosowałam do prośby.

          Polubienie

      1. Ha, oczywiście, że włożyłam!! Jeśli chodzi o wrzucanie monet, to oczywiście ja nawiązałam do „powrócić tu”, bo oczywiste, że ta kwestia była dla mnie kluczowa, a nawet……grosza warta:))

        Polubienie

  3. No możesz wrzucić cokolwiek, nawet guzika :), tylko weż pod uwagę, że zgodnie z umową obowiązującą od kilku lat, pieniądze te są wyławiane przez pracowników rzymskiego zakładu komunalnego, który przekazuje je dalej Caritasowi, prowadzącemu we włoskiej stolicy między innymi stołówki i noclegownie dla ubogich. Może więc warto wyasygnować te parę eurasków, zwłaszcza mając w perspektywie powrót do Wiecznego Miasta 🙂
    P.S. A tych dwóch z ostatniego zdjęcia widziałem w Neapolu całkiem niedawno. Robią wrażenie !
    P.S.2. Podobno jest jeden „nielegalny rybak” Roberto Cercelletta, pseudonim D’Artagnan., który też wyławia kaskę z di Trevi.

    Polubienie

    1. Bwrdziej chodzilo mi o to, czy przepowiednia o powrocie do Rzymu dziala na innej wakucie niz włoska, a eruo w sumie nie jest włoską walutą. Niemniej jednak uważam, ze nalezy działać uczciwie, a guzik uczciwy nie jest. Na wszelki wypadek wrzcilam i euro i grosika. A co tam:-)

      Polubienie

      1. Ja bym nawet proponował nie rzucac nic w ogole. Caffe, oni tam walczą z postepujaca erozją tych rzeźb, którą wywołuje wytrącanie się jakiegoś metalu z monet. Jesli chodzi o wspomniane tu wybieranie eurocentow, to raczej na ich sie biedni nie wzbogacą, nie jest tego dziennie aż tak dużo. Wszystko w sumie sprowadza się do tego, czy zależy nam na zabytkach, czy wierzymy w zabobony:-) Ja nie wrzucałem.

        Polubienie

        1. Ben, a wcześniej to nie można bylo napisać? 🙂 o zabytki trzeba dbać bo same o siebie się nie zatroszczą, chociaż ludzie jednak pieniążki wrzucali, a policja nie interweniowala. Pewnie sami są przyzwyczajeni do tej tradycji. Nie nazwę tego zabobonem:-)

          Polubienie

            1. Ben, w Rzymie nie można się źle bawić:)) Ciepełko, spacery, tyle fajnych, nowych miejsc. To wspaniałe miejsce i nawet nieliczne wady tego nie zmienią:)

              Polubienie

    1. Widzę wlaśnie i to jedno jest w dodstku czarno białe:-(. Zdjecia sa za duze i nie mogę ich wstawic do bloga, a nie mam tu programu do kompresowania. Więc dodam pewnie dopiero po powrocie, a zrobilismy tyle pięknych. Przyjechalismy tu sami, nie z biurem turystycznym, wiec bylismy w tylu roznych fajnych zakamarkach. Na pewno jeszcze je wrzucę:-)

      Polubienie

  4. ja z reguly nigdy akurat nikogo nie blagam , natomiast nie znosze jak ktos wypowiada sie autorytatywnie nie bardzo majac pojecie. Bo widzisz, knajpy, sklepy we Wloszech sa zamykane zawsze w czasie sjesty, nie tylko w sierpniu. A sjesta to taki czas w ciagu dnia, kiedy czlowiek chroni sie przed sloncem i odpoczywa. Zycie wtedy zamiera :)Oczywiscie, mozna znalezc takie otwarte, ale zwykle to sa bary, gdzie ewntualnie mozna zjesc cos szybkiego. Natomiast te prawdziwe ristorante czy trattorie w czasie sjesty sa zamykane , otwierane sa dopiero wieczorem i rzeczywiscie jest w nich gwarno i wesolo. Poza tym ja tez nie napisalem ze Ty nienawidzisz Rzymu, bylo to stwierdzenie ogolne, sa ludzie, ktorzy akceptuja Rzym bez zastrzezen i go uwielbiaja , a sa tacy ktorzy widza wady – jak moja zona np.Siedze akurat na poludniu i zareczam , ze naprawde sa miejsca gdzie jest duuuzo brudniej 🙂 Pozytywnego spojrzenia zycze 🙂

    Polubienie

    1. Jesli nie błagasz, nie używaj tego słowa w komentarzach, bo ono też zalatuje autorytatywnoscia. Ja opisuję jedynie swoje wrażenia, nie stawiam się w roli znawcy. A to różnica. Zasadnicza.

      Polubienie

  5. hm, tak naprawde to chyba nie widzialas jeszcze brudnego miasta we Wloszech. Gwarantuje ci, ze w Rzymie nie jest jeszcze najgorzej. Rzym albo sie kocha. albo nienawidzi. Trzeba sie wczuc w atmosfere tego miasta, poczuc tysiaclecia historii i przede wszystkim pozwolic sie zgubic, zeby odkrywac prawdziwy Rzym, a nie ten wycieczkowy. Tam za kazdym rogiem, za kazdym zakretem, w kazdym zaułku mozna odnalezc slady historii. I wlasnie to jest piekne. Poza tym, blagam, orientuj sie troche w swyczajach wloskich. Sjesta to czas w ciagu dnia kiedy sie odpoczywa. Wiekszosc knajp jest wtedy zamknieta . Czas na posilek i zabawe to czas po sjescie, wieczorem. ( sorry, zapomnialem swojego maila i pozwalam sobie na przeslanie komentarza jeszcze raz, z prawidlowym adresem :))

    Polubienie

      1. Jak odwiedzam jakiś nieznany mi wcześniej kraj, nie hoduję w sobie nienawiści, staram się tego kraju po prostu nauczyć i zrozumieć. Tak było też w przypadku Włoch, chociaż to niewielka wiedza, przez pryzmat Rzymu i okolic.

        Polubienie

  6. hm, tak naprawde to chyba nie widzialas jeszcze brudnego miasta we Wloszech. Gwarantuje ci, ze w Rzymie nie jest jeszcze najgorzej. Rzym albo sie kocha. albo nienawidzi. Trzeba sie wczuc w atmosfere tego miasta, poczuc tysiaclecia historii i przede wszystkim pozwolic sie zgubic, zeby odkrywac prawdziwy Rzym, a nie ten wycieczkowy. Tam za kazdym rogiem, za kazdym zakretem, w kazdym zaułku mozna odnalezc slady historii. I wlasnie to jest piekne. Poza tym, blagam, orientuj sie troche w swyczajach wloskich. Sjesta to czas w ciagu dnia kiedy sie odpoczywa. Wiekszosc knajp jest wtedy zamknieta . Czas na posilek i zabawe to czas po sjescie, wieczorem

    Polubienie

    1. Ja nigdzie nie napisałam, że nienawidzę Rzymu. Mylne wnioski wnioski wyciągasz. Jeśli zaś chodzi o knajpy, to akurat w sierpniu jest sezon urlopowy i rzeczywiscie niektore są zamknięte, bo Wlosi odpoczywają. Ta w ktorej byłam, była otwarta, mieściła sie w małej uliczce z dala od zgiełku miasta. Wlosi, ktorzy przyszli tam coś zjeść wyglądali właśnie na takich, którzy mają albo przerwę w pracy, albo urlop, albo sjestę. Bez wzgledu na to, co to było, zjedli ze smakiem,jak my. Zwyczajów włoskich cały czas sie uczę, po to między innymi tu przyjechalam. Ale blagać mozesz:-)

      Polubienie

Dodaj komentarz