Na początku mojej przygody z Warszawą mieszkałam na Marszałkowskiej. Codziennie rano budziły mnie pędzące przez ulicę tramwaje, a im zimniej było na dworze, tym dziwniejszy dźwięk wydawały, przesuwające się po zmarzniętym metalu szyn, koła.
To właśnie wtedy powstał wiersz, który chyba przez moment „wisiał” na stronie bloga. Potem uznałam, że wiersze są zbyt osobiste, że raczej pozostawię je tylko dla siebie. Dzisiaj zmieniam zdanie. Wszak kobieta zmienną jest:)
Za oknem hałaśliwe tramwaje gaszą poranny brzask
wypełnione codziennością i zaspanymi marzeniami
mkną pozostawiając w oddali ciepłe rozleniwienie
zimną kawę i ciszę rozkapryszonego poranka
.
Stukot szyn porządkuje myśli opatulone wełnianymi chustami
już planują, segregują pocztę, przydzielają obowiązki
zziębniętymi termometrami mierzą ludzkie złudzenia
uwikłane w zaprzepaszczone sploty okoliczności
.
Zanim przystanek własnej odpowiedzialności
przywoła mnie leniwym gestem ponaglenia
stoję z kubkiem ciepłej herbaty w dłoni
jeszcze przez chwilę nie jestem jedną z nich
Warszawa 26 stycznia 2010 r. za oknem -20
Lubię Twoje wiersze, Caffe.
Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Dziękuję Aniu:) I odpozdrawiam cieplutko.
PolubieniePolubienie
Całkowicie Cię rozumiem. Niestety, to potrafią robic tylko kobiety… Nie jestem żadnym szowinistą, ale tak myślą tylko kobiety:). My jesteśmy „inni”, nie lepsi ale także nie gorsi. Po prostu, jak konstrukcja cepa. Nie przepadam za poezją, wolę wyrażenie swoich myśli wprost. Jednak żebyś nie pomyślała sobie, że jestem jakimś ignorantem bardzo spodobał mi się pewien wiersz z liceum „W malinowym chruśniaku” Leśmiana, Cóż, facet zawsze pozostanie facetem:) Pozdrawiam z Toskanii.
PolubieniePolubienie
Co potrafią robić tylko kobiety? Pisać wiersze? Zatrzymać się na chwilę zanim nadejdzie świt? I nie uważam, że jesteś szowinistą. Kobiety i mężczyźni różnią się nie bez powodu. Musimy być inni, żeby było ciekawie:) Pomijam wszystkie kwestie biologiczno – chemiczne, do których nawiązuje Leśmian:))) Jaką macie pogodę w Toskani?
PolubieniePolubienie
Ale nie, to tamte myśli, w tych rozpędzonych tramwajach planują. Ja jeszcze nie….ja jeszcze w domu z kubkiem herbaty:) Druga sprawa to fakt, że wtedy gdy powstawał wiersz, jeszcze i ja planowałam. Oduczyłam się tego, kiedy moje plany wypowiedziane na głos, zawsze zmieniały się diametralnie, czasem może nawet i na lepsze. Pisałam o tym zresztą:)
PolubieniePolubienie
Mam tak, że kiedy się budzę, przez chwilę jest błoga nieświadomość. Kiedy mam czas chwilę zastygnąć zanim wstanę, po dłuższej chwili napływają myśli, co mnie czeka w tym dniu. Co po pracy, po kolei, do wieczora i kiedy koniec, kiedy będę już u siebie po wszystkim. Czasem mam widok całego tygodnia od razu, wypełniony na maksa.
Dlatego uznaję, że kiedy takie myśli napływają, nawet, jeśli nie jestem jeszcze fizycznie „z tymi ludźmi”, to i tak już jestem jedną z nich, a nie poza;-)
PolubieniePolubienie
Też tak mam, ale czasem wolałabym na chwilę nie myśleć i nie planować. I powiem Ci, że często udaje mi się stanąć przy oknie, pocieszyć oczy przyrodą, pięknem śpiewu ptaków (to latem:), śniegiem itp itd. To chyba oznacza, że nie jestem już nastolatką, co?:)))
PolubieniePolubienie
Hmm… jak by Ci to powiedzieć… dopiero się zorientowałaś?;-))))
PolubieniePolubienie
Wiesz jak to jest…..tracę złudzenia dopiero jak spojrzę w lustro:))) I zawsze wtedy jestem zaskoczona!
PolubieniePolubienie
E tam, już planujesz, co Cię za chwilę czeka, już rozkładasz w głowie kolejność czynności;-)
Chyba trzeba być nieświadomym, aby nie być tego częścią…
PolubieniePolubienie