A ja się zastanawiałam skąd te lajki fejsbukowe:) Teraz wiem. Licznik czasem się tak zrywa do góry, i chociaż to miłe to bardziej niż ze statystyki, cieszę się z odwiedzin ludzi. Tak po prostu. Zaczynałam blogowanie w erze bardzo przedfejsbukowej, więc rozumiesz….:-)
Poszłam. Bo ja napisałam notkę, a Wy – Czytelnicy macie się ewentualnie produkować teraz. Ja mogę mniej:)
Ad proces starzenia…….podobno człowiek ma tyle, na ile się czuje. Nic nie mówią w tym przypadku o wyglądzie. Niektórzy jedynie czasem dostają dobre geny w tym zakresie.
Więc wytłumacz mi/nam 🙂
bo mamy:
– wiek „obiektywny”
– na ile się czuję
– na ile wyglądam
– ile mi „dają”
to tak szybko podsumowując. Jak tu się nie pogubić? Ja bym się chętnie pozbył kilku ostatnich latek (pewne miesiące bym oczywiście zostawił, ale reszta…). Da się to jakoś zrobić? 🙂
Wiek obiektywny na bok, bo jest potrzebny tylko wtedy, gdy Ci lekarz przepisuje jakieś medykamenty. Wiek subiektywny Twój, czyli ten na ile się czujesz jest najważniejszy i zupełnie niezależny od subiektywnego ludzi, którzy na Ciebie patrzą. Najważniejszy bo dzięki niemu człowiek podejmuje jakieś wyzwania, działania, czynności, ryzyko itp. Wiek „ile mi dają” jest natomiast bardzo miły tylko w przypadku, gdy dają mniej niż się ma i tylko wtedy, gdy mamy pewność, że nie jest to zwykła grzeczność.
Za kopiec zima dotrze w marcu i będzie trwała normalnie – trzy miesiące. Taka jest powszechna opinia. 🙂 Póki co wszystko co spada (a spada czasem naprawdę sporo) topi się w tempie ekspresowym. Nic to, w marcu będę lepiej przygotowany
Ja się szczęśliwie pozbyłem obowiązków związanych z zimą. Kurtkę, czapkę i rękawiczki posiadam. Czy mogę uznać, że jestem przygotowany? 🙂
Zima mnie zaskakuje, ale raczej pozytywnie. Szczególnie gdy rano spoglądam za okno i odczuwam pokusę by zamiast do pracy pójść w teren z aparatem.
No nie wiem czy jesteś przygotowany, w niektórych rejonach trzeba się zaopatrywać np. w łańcuchy. W każdym razie czapka, rękawiczki i kurtka to tzw. minimum. Bo gdzie buty?:))))
A w teren idź! Praca nie zając…..
Łańcuchy tylko czekają, żeby ich użyć. Buty są, rzekłbym, w ciągłym użyciu. Więc chyba jestem przygotowany. Przekonamy się jak zima przyjdzie.
Chciałbym, ale… Niestety muszą zaistnieć łącznie dwa warunki: weekend i świeże opady śniegu. Jak dotąd naturze się nie udało 🙂
Podobno. Mnie się zdarzyło być, ale czasoprzestrzeń była przeciwko mnie i nie zobaczyłem. Ale czuję sentyment do tego miasta. A i sam proces poznania potrafi być fascynujący
No way. 🙂
Początek to jak wysyłanie listów w butelce – nie wiadomo czy do kogoś w ogóle trafi. A nie mam cierpliwości by powoli budować grono czytelników. Twój blog ma już współautorkę 🙂 (zresztą nie dorównałbym poziomem), więc… no way 🙂
Ha ha, to taka ukryta aluzja, żeby Ci zaproponować współautorstwo?:) Ola się sprawdziła, chociaż ma teraz trochę przestoju, ale tak to w życiu bywa. Kiedyś koleżanka zaprosiła do współautorstwa naszego wspólnego blogowego kolegę. Zresztą blogował znacznie wcześniej niż każda z nas. To było bardzo ciekawe doświadczenie, i dla niej i dla nas – czytelników. Każdy ma swój pomysł na bloga. Lub na jego brak:)
Tak poważnie – ja też uważałam, że nie potrafię utrzymać swojego bloga przy życiu, nie wspominając już o jego rozkręceniu. Tymczasem zaczął się 7 czy 8 rok mojego bycia tu. Z przerwami, większymi lub mniejszymi, ale jestem. Póki co.
Ale to na szczęście nie jest tego typu ryzyko. Nie uda się, trudno. Chociaż podobno niektórzy na blogach zarabiają. Ja też bym chciała, tylko niestety nie wiem jak. Albo może nie potrafię:)
Może masz złe podejście. Spróbuj od drugiej strony. Przekonaj innych, że to co Ci się podoba jest modne. Cyba właśnie na tym polega kreowanie trendów 🙂
Podejmujesz decyzję biznesową: albo działalność non profit i samorealizowanie się, albo zarabiasz pieniążki i rynek dyktuje tematy 🙂
Widzisz, blog to jednak biznes 🙂
Może jednak nie mam charakteru biznesowego? Albo za późno się za to wszystko wzięłam. Chociaż wiesz, pamiętam, że w pierwszych 2 latach blogowania wstyd było się przyznawać do prowadzenia bloga. Dzisiaj każdy o tym mówi wszem i wobec, ledwo zacznie pisać:)))
Świat się zmienia.
Ano zmienia się. Może znajdzie się na nim miejsce dla blogów niszowych. Więc nie rezygnuj. Poza tym od czasu do czasu udzielimy Ci wsparcia…. moralnego 🙂
Bo to święto pieniążka, nie miłości. sztuczny twór stworzony od zarabiania. I tyle… Ja mam zasadę, ze jak coś kupuje żonie, to nigdy w walentynki, dzień kobiet itp.
Dzisiaj jest sporo takich świąt. Marketingowcy nie próżnują. Ale powiem Ci po cichu, że ja lubię dostawać kwiaty i na Walentynki, na Dzień Kobiet, urodziny, imieniny, Dzień Matki, Dzień Dziecka, Dzień Niepodległości, Dzień Elektryka czy nawet Dzień Wiosny 🙂 Lub całkowicie bez okazji:-) każdy powód i brak powodu jest dobry
Ha, ha, ha, no- super!!!
PolubieniePolubienie
Ja też się uśmiałam:)))
PolubieniePolubienie
Kupiłem . Udostepniłem swoim znajomym na Fb.
Będę obserwował reakcję.
Poinformuję.
Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Mnie rozbawiło, ale poniżej jest jeden komentarz w zasadzie krytyczny:)) Czekam na info. Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Siedem lajków to niewiele, ale licznik z wczorajszego dnia pokazał spore zainteresowanie. Mam nadzieję, że nie zawiodłem oczekiwań
Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
A ja się zastanawiałam skąd te lajki fejsbukowe:) Teraz wiem. Licznik czasem się tak zrywa do góry, i chociaż to miłe to bardziej niż ze statystyki, cieszę się z odwiedzin ludzi. Tak po prostu. Zaczynałam blogowanie w erze bardzo przedfejsbukowej, więc rozumiesz….:-)
PolubieniePolubienie
Walentynkę trzeba dopieszczać przez cały rok, a nie tylko tego jednego dnia:)
PolubieniePolubienie
Ben – masz 100 % rację!!:)
PolubieniePolubienie
Twoje „ajlowju” jest miłe:) My Czytelnicy też Ciebie ajlowju.
PolubieniePolubienie
Ben, chciałeś napisać, że tych kilku Czytelników, którzy pozostali?:))))
PolubieniePolubienie
Nie bądź taka skromna. Już Ty wiesz, że więcej nas czyta, niż pisze.
PolubieniePolubienie
Może z moim poczuciem humoru coś nie tak, ale jakieś to takie…
Już wolę: https://www.facebook.com/photo.php?fbid=664593830249378&set=a.615945595114202.1073741825.113221208719979&type=1&theater
mniej szowinistyczne i bardziej polskie, nie sądzisz? Wszak nic lepiej nie łączy niż wspólny kredyt, szczególnie mieszkaniowy. 🙂
PolubieniePolubienie
Ale co Ci się nie podobało w tym kawale??
PolubieniePolubienie
Generalnie poziom. Może stałem się nadwrażliwy…
PolubieniePolubienie
No wiesz, kawały bywają różnego ….lotu, że się tak wyrażę. Ale tu chodziło chyba o pokazanie jakiejś walentynkowej prawdy.
PolubieniePolubienie
Jakiej? Walentynkowej? Ludzkiej?
Może po prostu to nie mój dzień 🙂
PolubieniePolubienie
Walentynkowo-ludzkiej.
PolubieniePolubienie
Tej odpowiedzi udzieliłem ja 🙂
A jeśli tak jest, to jest to raczej smutna prawda.
Starzeję się, nieuchronnie, z każdym dniem, ale czuję, że teraz ten proces jakoś przyspieszył 🙂
PolubieniePolubienie
Nie, Ty zapytałeś, ja potwierdziłam. Co do Twojego procesu starczego, chyba nie mogę się wypowiedzieć, ani potwierdzić, ani zaprzeczyć. Sorrryy:)
PolubieniePolubienie
Odpowiedź była zawarta w pytaniu., Poszłaś na łatwiznę 🙂
Proces starzenia jest obiektywny, odczucie przyspieszenia – subiektywne i tu upatruję swojej szansy
PolubieniePolubienie
Poszłam. Bo ja napisałam notkę, a Wy – Czytelnicy macie się ewentualnie produkować teraz. Ja mogę mniej:)
Ad proces starzenia…….podobno człowiek ma tyle, na ile się czuje. Nic nie mówią w tym przypadku o wyglądzie. Niektórzy jedynie czasem dostają dobre geny w tym zakresie.
PolubieniePolubienie
Się staram 🙂
To mnie trochę przybyło. Ale, z drugiej strony, gdy spoglądam w lustro… Te geny mogą aż tyle? 🙂
PolubieniePolubienie
Znam taką osobę, której ludzie do tej pory odejmują jakieś 5 lat. Mimo, że ona sama uważa, że się posunęła:)
PolubieniePolubienie
Popatrz jak potrafiliśmy pogmatwać prostą, wydawałoby się, kwestię wieku. Ile nam doszło dodatkowych kryteriów 🙂
PolubieniePolubienie
Ale kwestia wieku jest prosta, mimo wszystkich wątków pobocznych, jakie przy tym temacie się rodzą, to…..jest prosta.
PolubieniePolubienie
Więc wytłumacz mi/nam 🙂
bo mamy:
– wiek „obiektywny”
– na ile się czuję
– na ile wyglądam
– ile mi „dają”
to tak szybko podsumowując. Jak tu się nie pogubić? Ja bym się chętnie pozbył kilku ostatnich latek (pewne miesiące bym oczywiście zostawił, ale reszta…). Da się to jakoś zrobić? 🙂
PolubieniePolubienie
Wiek obiektywny na bok, bo jest potrzebny tylko wtedy, gdy Ci lekarz przepisuje jakieś medykamenty. Wiek subiektywny Twój, czyli ten na ile się czujesz jest najważniejszy i zupełnie niezależny od subiektywnego ludzi, którzy na Ciebie patrzą. Najważniejszy bo dzięki niemu człowiek podejmuje jakieś wyzwania, działania, czynności, ryzyko itp. Wiek „ile mi dają” jest natomiast bardzo miły tylko w przypadku, gdy dają mniej niż się ma i tylko wtedy, gdy mamy pewność, że nie jest to zwykła grzeczność.
PolubieniePolubienie
Zgrabnie to ujęłaś. 🙂
Wszyscy czytelnicy na pewno to docenią 🙂
PolubieniePolubienie
No mam nadzieję!!:)
PolubieniePolubienie
Rodzaj humoru?
PolubieniePolubienie
No więc jaki to rodzaj?
PolubieniePolubienie
Najprostsza odpowiedź to: taki, który mi nie odpowiada. Być może to kwestia dzisiejszego nastroju… Sam nie wiem…
PolubieniePolubienie
Twój nastrój w kontraście z dzisiejszą piękną, wiosenną pogodą? Pachniało wiosną!!!
PolubieniePolubienie
W cieniu rzucanym przez kopiec nie widać wiosny. Albo nie umiem jej dostrzec 🙂
Zresztą, u nas wiosna już była 🙂
PolubieniePolubienie
U nas nadchodzi, choć jestem pewna, że pokaprysi w okolicach marca.
PolubieniePolubienie
Za kopiec zima dotrze w marcu i będzie trwała normalnie – trzy miesiące. Taka jest powszechna opinia. 🙂 Póki co wszystko co spada (a spada czasem naprawdę sporo) topi się w tempie ekspresowym. Nic to, w marcu będę lepiej przygotowany
PolubieniePolubienie
Więc przynajmniej Ciebie zima nie zaskoczy, choć zaskakuje wszystkich.
PolubieniePolubienie
Ja się szczęśliwie pozbyłem obowiązków związanych z zimą. Kurtkę, czapkę i rękawiczki posiadam. Czy mogę uznać, że jestem przygotowany? 🙂
Zima mnie zaskakuje, ale raczej pozytywnie. Szczególnie gdy rano spoglądam za okno i odczuwam pokusę by zamiast do pracy pójść w teren z aparatem.
PolubieniePolubienie
No nie wiem czy jesteś przygotowany, w niektórych rejonach trzeba się zaopatrywać np. w łańcuchy. W każdym razie czapka, rękawiczki i kurtka to tzw. minimum. Bo gdzie buty?:))))
A w teren idź! Praca nie zając…..
PolubieniePolubienie
Łańcuchy tylko czekają, żeby ich użyć. Buty są, rzekłbym, w ciągłym użyciu. Więc chyba jestem przygotowany. Przekonamy się jak zima przyjdzie.
Chciałbym, ale… Niestety muszą zaistnieć łącznie dwa warunki: weekend i świeże opady śniegu. Jak dotąd naturze się nie udało 🙂
PolubieniePolubienie
Tak więc natura, w naturalny sposób broni się przed podglądaczami z aparatem fotograficznym na szyi.
PolubieniePolubienie
Myślisz? Ciekawe co ukrywa… Może któregoś, wyjątkowo piękne dnia zrobię sobie ciche wagary 🙂
Tą sugestią pobudziłaś moją ciekawość
PolubieniePolubienie
Tylko pamiętaj czym jest ciekawość.
PolubieniePolubienie
Jeśli chcesz spróbować poznawania Poznania, to oczywiście tak. Tam też zima potrafi być piękna
PolubieniePolubienie
Nigdy nie byłam w Poznaniu:( Kolega opowiadał, że mają przepiękną starówkę.
PolubieniePolubienie
Podobno. Mnie się zdarzyło być, ale czasoprzestrzeń była przeciwko mnie i nie zobaczyłem. Ale czuję sentyment do tego miasta. A i sam proces poznania potrafi być fascynujący
PolubieniePolubienie
Poznawania Poznania?
PolubieniePolubienie
I każdego innego 🙂
PolubieniePolubienie
miasta….?;-)
PolubieniePolubienie
Też. Poznawanie zaułków, nie tylko poznańskich, potrafi być bardzo przyjemne. Nowe widoki, …takie „tylko dla mnie”… Warto 🙂
PolubieniePolubienie
Na pewno warto. Pstrykaj fotki, opisuj świat. Może zacznij prowadzić bloga?
PolubieniePolubienie
No way. 🙂
Początek to jak wysyłanie listów w butelce – nie wiadomo czy do kogoś w ogóle trafi. A nie mam cierpliwości by powoli budować grono czytelników. Twój blog ma już współautorkę 🙂 (zresztą nie dorównałbym poziomem), więc… no way 🙂
PolubieniePolubienie
Ha ha, to taka ukryta aluzja, żeby Ci zaproponować współautorstwo?:) Ola się sprawdziła, chociaż ma teraz trochę przestoju, ale tak to w życiu bywa. Kiedyś koleżanka zaprosiła do współautorstwa naszego wspólnego blogowego kolegę. Zresztą blogował znacznie wcześniej niż każda z nas. To było bardzo ciekawe doświadczenie, i dla niej i dla nas – czytelników. Każdy ma swój pomysł na bloga. Lub na jego brak:)
PolubieniePolubienie
Spokojnie możesz :). Wiem na co mnie stać i ograniczę się do komentowania
PolubieniePolubienie
Tak poważnie – ja też uważałam, że nie potrafię utrzymać swojego bloga przy życiu, nie wspominając już o jego rozkręceniu. Tymczasem zaczął się 7 czy 8 rok mojego bycia tu. Z przerwami, większymi lub mniejszymi, ale jestem. Póki co.
PolubieniePolubienie
I świetnie, że się udało. Tylko wiesz, to podobnie jak w biznesie. Na jedną firmę, która przetrwa przypadają …….., które padają. Nie chcę 🙂
PolubieniePolubienie
Ale to na szczęście nie jest tego typu ryzyko. Nie uda się, trudno. Chociaż podobno niektórzy na blogach zarabiają. Ja też bym chciała, tylko niestety nie wiem jak. Albo może nie potrafię:)
PolubieniePolubienie
Być może, ale uczucie porażki podobne 🙂
Boś wybrała mało „sprzedawalną” tematykę. Zacznij pisać o modzie lub polityce, choć tam konkurencja zdecydowanie większa 🙂
PolubieniePolubienie
Na modzie się nie znam, bo to że mi się coś podoba nie oznacza jeszcze, że to moda:) Więc chyba pozostanie mi tylko być blogerem w ogonie:)
PolubieniePolubienie
Może masz złe podejście. Spróbuj od drugiej strony. Przekonaj innych, że to co Ci się podoba jest modne. Cyba właśnie na tym polega kreowanie trendów 🙂
PolubieniePolubienie
Ale to nudne!:) Wolałabym pisać o tym, co widzę wokół a nie na ludziach. Tylko za to jakoś nie chcą płacić…
PolubieniePolubienie
Podejmujesz decyzję biznesową: albo działalność non profit i samorealizowanie się, albo zarabiasz pieniążki i rynek dyktuje tematy 🙂
Widzisz, blog to jednak biznes 🙂
PolubieniePolubienie
Może jednak nie mam charakteru biznesowego? Albo za późno się za to wszystko wzięłam. Chociaż wiesz, pamiętam, że w pierwszych 2 latach blogowania wstyd było się przyznawać do prowadzenia bloga. Dzisiaj każdy o tym mówi wszem i wobec, ledwo zacznie pisać:)))
Świat się zmienia.
PolubieniePolubienie
Ano zmienia się. Może znajdzie się na nim miejsce dla blogów niszowych. Więc nie rezygnuj. Poza tym od czasu do czasu udzielimy Ci wsparcia…. moralnego 🙂
PolubieniePolubienie
Właściwie tylko tego zawsze oczekiwałam od swoich Czytelników. Żeby byli. W przeciwnym razie prowadzenie bloga traci sens.
PolubieniePolubienie
Więc rozumiesz czemu nie zacznę
🙂
PolubieniePolubienie
Nie lubisz braku:) Cóż, to akurat rozumiem.
PolubieniePolubienie
Pierwszym krokiem do…
…poznania, oczywiście 🙂
PolubieniePolubienie
Poznań to kawał drogi stąd:) Stamtąd też?
PolubieniePolubienie
I to dodane zyskało mój aplauz;-)
PolubieniePolubienie
Mój też:) Dlatego od razu dopisałam. Koleżanka przeczytała notkę i od razu wysłała mi maila:)))
PolubieniePolubienie
Feminizujemy?
PolubieniePolubienie
Ale tam, żadnych przegięć, tylko równouprawnienie;-)
PolubieniePolubienie
Uff, to mnie rozgrzeszyłaś. Sama sobie zarzucam, że czasem za bardzo feminizuję. Ale co ja na to poradzę, jak myślę to, co myślę.
PolubieniePolubienie
Bo to święto pieniążka, nie miłości. sztuczny twór stworzony od zarabiania. I tyle… Ja mam zasadę, ze jak coś kupuje żonie, to nigdy w walentynki, dzień kobiet itp.
PolubieniePolubienie
Dzisiaj jest sporo takich świąt. Marketingowcy nie próżnują. Ale powiem Ci po cichu, że ja lubię dostawać kwiaty i na Walentynki, na Dzień Kobiet, urodziny, imieniny, Dzień Matki, Dzień Dziecka, Dzień Niepodległości, Dzień Elektryka czy nawet Dzień Wiosny 🙂 Lub całkowicie bez okazji:-) każdy powód i brak powodu jest dobry
PolubieniePolubienie