Przeczytałam dzisiaj, że „Przeciętnej kobiecie bardziej przydaje się uroda niż intelekt, ponieważ przeciętny mężczyzna ma przeważnie lepiej rozwinięty wzrok niż mózg”.
Ten śmieszny tekst (wiem wiem, dla niektórych wyjątkowo złośliwy:-) umieszczono na portalu „ZabawneKartki.pl”, który to portal słynie z feminizującego spojrzenia na świat.
Jednak mimo że tekst rzeczywiście uroczy, uważam, że troszkę mija się z prawdą. To znaczy, może i mężczyzna ma lepiej rozwinięty wzrok niż mózg (dobrze, że mój mąż nie przepada za moim blogiem, może nie przeczyta…:-), jednak czy piękne kobiety zawsze mają lepiej, to polemizowałabym.
Bo jeśli wierzyć statystykom amerykańskiego portalu randkowego OkCupid, to właśnie kobiety, które nie oszałamiają swoją urodą, są częściej zagadywane przez mężczyzn szukających drugiej połówki*.
Albo desperatów, jakby napisali mężowie będący w wieloletnich związkach (dobrze, że mój mąż nie przepada za moim blogiem……).
Prawdopodobnie chodzi o to subiektywne poczucie piękna i strach przed odrzuceniem. To znaczy, facet myśli, że jest średnio przystojny, a zdjęcie kobiety z portalu randkowego pokazuje kociaka, wysnuwa jeden jedyny wniosek: niemożliwe żeby tenże kociak poleciał na przeciętniaka. Lub wersja: kobieta, która może przebierać w facetach jak w ulęgałkach, na pewno wybierze jakiegoś (kogo by tu za przykład?), o. … Jona Bon Jovi:-).
Szuka więc dalej, przegląda oferty i w końcu trafia, może nie na kociaka, za to na kogoś całkiem do rzeczy i proponuje spotkanie.
No i właśnie tu przydaje się ten kobiecy intelekt. Choć ja zaryzykowałabym, że przydaje się jednak już troszkę wcześniej….., przy wyborze umieszczanych na portalu zdjęć;-)
Tak czy siak, jeśli już dojdzie do spotkania, uroda schodzi na dalszy plan, jej miejsce zajmuje poczucie humoru, inteligencja, dystans do siebie, wiedza o świecie, życiu i wiele wiele innych aspektów, których na zdjęciu, co oczywiste, nie widać:)
I podobno właśnie dlatego lepiej randkuje się przeciętnym. Ona nie patrzy ciągle w lusterko, nie rozgląda się dokoła, żeby sprawdzić, czy wzbudza zachwyt, zapomina o misternie ułożonej przed wyjściem fryzurze, nie patrzy na cudownie wymanikiurowane paznokcie. Jedyne nad czym ewentualnie się zastanawia, to czy między zębami nie pozostał jej kawałek sałaty z dania, które właśnie skonsumowali:-)
A On, oczarowany urokiem osobistym pogodzonej z własnym ciałem, fajnej kobiety, zaczyna zupełnie inaczej patrzeć na jej urodę. Skupiony na pozytywach, nie widzi wad. I dopiero wtedy, a nie jak doradzają Amerykanie, na trzeciej randce, panie z kompleksami mogą rozważać „następny krok” 😉
Caffe
*Metro z 12 marca br.
W gąszczu gustów i guścików trudno jest definiować przeciętność.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oczywiście:-) A o gustach się nie dyskutuje.
PolubieniePolubienie
Dobrze, że NASI mężowie dostrzegli NASZ urok, mimo NASZEJ urody wybitnej, bo trzeba by było promować singielstwo. NASZE.
PolubieniePolubienie
Ja bym powiedziała, że nasza wybitna uroda ich po prostu zniewoliła i tak jest do dzisiaj. Mimo, że taka jedna próbowała swojego męża namawiać na skorzystanie z polisy ubezpieczeniowej:-)
PolubieniePolubienie
Trzeba myśleć o przyszłości ludzi urodą zniewolonych 😉
PolubieniePolubienie
Jak na dobrą, wybitnej urody, żonę przystało:-)
PolubieniePolubienie
Świetny tekst, super spostrzeżenia 🙂
PolubieniePolubienie
Dzięki:-) wystarczy obserwować ludzi;-)
PolubieniePolubienie