Dostałam Kindle *!
Dwa tygodnie temu, ale nie miałam czasu się nim wcześniej pochwalić, bo przecież musiałam go przetestować i tak mnie wciągnęło, że testuję, testuję i ciągle mi mało! Dopiero dzisiaj wymusiłam krótką przerwę na notkę:)
Zastanawiałam się od czego zacząć, żeby się przekonać, czy prezent jest trafiony. „Inferno” Dana Browna od dawna było na mojej liście must read, więc poszło na pierwszy ogień i okazało się, że z wielu względów nie mogłam trafić lepiej. Po pierwsze tematyka. Dan Brown porusza dosyć mi ideologicznie bliskie, bo racjonalnie wytłumaczalne, kwestie transhumanizmu. Po drugie: akcja toczy się (przynajmniej do połowy książki) we Florencji, a ja ciągle jeszcze mam w pamięci Ponte Vecchio, Il Duomo, czy Ogrody Boboli. Jak miło było powspominać, poszperać przy okazji w zdjęciach. Czytając książkę uświadomiłam sobie (co w sumie jest dosyć oczywiste, biorąc pod uwagę zabytkowy charakter Florencji), że kilka fajnych miejsc przegapiliśmy. No cóż, trzeba się będzie jeszcze kiedyś wybrać.
A wracając do czytnika.
Jeśli ja, miłośniczka książek w ich wersji papierowej, fanatyczka szperania w bibliotecznych zakamarkach w poszukiwaniu tej jedynej, ja kochająca zapach zakurzonych stron, ja zwolenniczka wychodzenia do ludzi, więc jeśli ja doceniłam zalety czytnika, to znaczy, że po prostu jest tego wart.
Książek mieści się w nim mnóstwo, a w torebce zajmuje tylko jedno małe, cieniutkie miejsce. Można zaznaczyć przeczytany tekst, zrobić notatki, lub od razu sprawdzić zaznaczenie w Wikipedii czy w necie.
Odnoszę też wrażenie, że czyta się szybciej. W niedzielę przeczytałam książkę „Zanim zasnę”, która w wersji papierowej ma aż 400 stron. Może to dlatego, że nie trzeba ich przekręcać, wystarczy delikatny dotyk (w czytnikach dotykowych oczywiście). Ja dostałam Kindla z okładką, która po zamknięciu pełni nie tylko funkcję ochronną ekranu, ale też stanowi pewnego rodzaju zakładkę, zamraża ekran w miejscu, w którym skończyliśmy czytać.
Niewątpliwe trafiłam też na kolejną rewelacyjną książkę, od której nie mogłam się oderwać, nawiasem mówiąc jej ekranizacja właśnie trafiła do kin. Gra mój ukochany, rewelacyjny aktor, Colin Firth. Ale o nim innym razem:-)
* Jest wiele dobrych marek czytników, ja doceniam to, że mój jest dotykowy, lekki i ma podświetlany ekran, który pozwoli na czytanie w półmroku.