Za wszystko inne zapłacisz kartą…

Tekst zwyciężył w akcji #BLOGPLPROMUJE (link TU). Jego mentorem jest Arlena Witt (Blog: wittamina.pl/ | Twitter: @wittamina | Fotografia: www.arlena.org).

W naszym nowoczesnym, technologicznie udoskonalonym świecie wszystko zdaje się zaczynać i kończyć na pieniądzach. Ludzie płacą już nie tylko za seks, ale też za przyjaźń, wspólny wypad na kawę, do kina czy partnerowanie na studniówce lub weselu. Powstają agencje, portale randkowe, portale oferujące różne usługi, które rekompensują ludziom brak drugiego człowieka czy życzliwej duszy.

To przykre, ponieważ pamiętam jeszcze takie czasy, gdy wyświadczało się przysługi, robiło grzeczności, pomagało bezinteresownie. W szkole osoby lepsze z jakiegoś przedmiotu uczyły te słabsze, a przecież oprócz zwykłego „dziękuję” mogły wtedy liczyć co najwyżej na produkt czekoladopodobny lub krówkę mordoklejkę. Dzisiaj młodzież traktuje taką pomoc jak płatne korepetycje i najpierw pojawia się pytanie „za ile?”.

Jestem w stanie zrozumieć kogoś, kto wynajmuje partnera na wesele. Samotna kobieta, w miejscu pełnym cioć, babć i przyjaciółek rodziny, przeżywa koszmar. Nie ma z kim tańczyć, ciągle słyszy pytania dotyczące braku faceta, a zazdrosne koleżanki pilnują, żeby im nie poderwała ich własnego.

Chyba jestem w stanie przymknąć oko na usługi seksualne, bo po pierwsze wydaje mi się, że płatny seks jest częściej aktem desperacji niż perwersji (a to raczej budzi moje współczucie niż niesmak), a po drugie nie wszystkim się aż tak dobrze powodzi. Praktyczni stwierdzą, że nie ma sensu wyrzucać pieniędzy na coś, co może i rzadko, ale za to za darmo mają w domu. Tu jednak trzeba pamiętać, że fizjologia czy raczej chemia jest jaka jest i że niedobory we własnym łóżku kiedyś gdzieś z kimś zostaną uzupełnione.

Może zrozumiałabym płacenie za wypad do kina (chociaż osobiście byłam kilka razy w kinie sama i żyję), bo nie ma do kogo zagadać, jak na ekranie dzieje się coś fajnego, ani kogo chwycić za rękę, jak na ekranie dzieje się coś strasznego. Ale poza tym spoko.

W zasadzie jestem wyrozumiała nawet wtedy, gdy chodzi o wynajęcie tzw. męża na godziny, czyli pana, który przyjdzie i zreperuje w domu wszystko co potrzeba, gdy ten prawdziwy mąż jest zbyt zapracowany (o tym TU).

Zatem podsumowując, wszystko powyżej jestem w stanie zrozumieć, ale sorry… płacić za wypad na kawę? Przecież w takich spotkaniach wcale nie o kawę chodzi! Nie żeby ją wypić, tylko, pijąc, pogadać, omówić wszystko, co się ostatnio wydarzyło, obgadać kogo trzeba, ponarzekać na zmarszczki czy pieprzniętego szefa. Ogólnie chodzi o to, żeby wyrzygać wszystko, co zalega na wątrobie… w sensie metaforycznym oczywiście. Żeby zobaczyć w oczach tej drugiej osoby wyraz aprobaty, usłyszeć słowa otuchy. I tego nie załatwi żaden „przyjaciel” wynajęty nawet z najlepszej istniejącej na rynku agencji. Nie wiedząc o Tobie nic, stanie się co najwyżej namiastką psychoterapeuty (i to na pierwszej wizycie), ewentualnie spowiednika z jakiejś obcej parafii (wersja dla wierzących).

Może i wysłucha, ale czy zrozumie?

 

28 myśli w temacie “Za wszystko inne zapłacisz kartą…

  1. Funkcjonuję w branży IT. W firmie w której działam jest trochę osób izolujących się od świata. Generalnie pracują zdalnie. Po południami jedni intensywnie grają, drudzy pracują nałogowo nad swoimi startupami, trzeci biorą udział w jakichś dodatkowych projektach. Jak gdzieś wychodzimy „na integrację” to trudno jest oderwać się od realiów sfery zawodowej.

    Płacenie za miłość wydaje mi się bez sensu. Nawet jak ktoś ma wybujałe marzenia to w dzisiejszym świecie znajdziej w ten czy inny sposób dotrze do osób o odpowiednim profilu.

    Od kilku lat widzę, że koleżanki z pracy które szukają szczęścia znalazły sobie dość ciekawy patent. Dwie, trzy czy cztery panie Ooganizują spotkanie w nietuzinkowej knajpie z okazji imienin, urodzin, zakończenia kolejnej podyplomówki, awansu. Zapraszani są koledzy spełniający określone kryteria. Już kilka relacji powstało w ten sposób.

    Polubienie

    1. Generalnie płacenie za emocje wydaje się bez sensu. No może z wyjątkiem tych uzyskiwanych w kinie:-) Reszta powinna stawać się przywilejem przyjaźni, miłości, rodzinnych relacji.
      Co do pomysłu Twoich koleżanek – to jest bardzo dobry pomysł, z tymi wyjściami w miacho. Przecież w domu nikogo nowego nie poznają, a w facetów z sieci jakoś za bardzo nie wierzę Znam kilka związków zawartych w sieci, ale cóż, nie sprawdziły się. Wiem, że te pary już nie są razem. Przy bliższym poznaniu w tzw. realu okazywało się, że to zupełnie nie ta bajka.

      Polubione przez 1 osoba

      1. Chociaż sam spędzam sporo czasu budując rózne usługi internetowe to trudno mi uwierzyć, że w dzisiejszych czasach da się w tej przestrzeni trafić na kogoś sensownego. Media społecznościowe oraz różne rozwiązania bazujące na nich (jak Tinder czy jego klony) zkanibalizowały portale randkowe.

        Przyznam, że sam spotkałem się jeszcze z kilkoma nietrywialnymi metodami którymi panie usiłują zainteresować panów.

        Kilk lat temu jechałem z miasta wojewódzkiego do Warszawy. Wskoczyłem w ranny pociąg. W trakcie podróży odwołali mi spotkanie. Miałem jakieś dwie godziny do swojej dyspozycji. Udałem się do popularnej sieci w której to można nabyć kawę. Zająłem miejsce przy oknie. Wyjąłem laptopa i przeglądałem pocztę. Czekałem aż kolejka przy kasach rozładuje się. Nagle dosiada się do mnie pewna pani. Poprosiła aby popilnować jej walizki i poszła po napój. Raz spoglądąłem na ekran laptopa, raz na walizkę. Wróciła z dwoma kawami. Dobrze nam się rozmawiało. Tylko ja już podjąłem penwe decyzje. Podziękowałem za kawę. Wizytówkę zwróciłem. Wyglądała zjawiskowo. Brunetka, biała garsonka, czarne grube rajstopy, szpilki. Trochę się dziwiłem bo w tamtem sierpniowym dniu było w miarę ciepło.

        Polubienie

        1. Historia ciekawa, sama miałam podobną. W innym miejscu, ale też dostałam wizytówkę z prośbą, żebym koniecznie zadzwoniła. Wizytówkę wyrzuciłam, a Ty tą swoją oddałeś, ponieważ? Nie byłeś zainteresowany? Nie ta pora, nie ten czas, czy obawa, że zjawiskowa kobieta namiesza w Twoim życiu?

          Polubienie

  2. Dawniej wesele to była niezła szansa dla singli żeby kogoś poznać.
    Dziś nikt nie śmie na wesele przyjść sam, koniecznie trzeba sobie kogoś skombinować, więc szansa spadła do zera.

    Polubienie

    1. Bo teraz jest tak, z jednej strony podkreśla się wszem i wobec, że bycie singlem to stan umysłu, świadomy wybór, ale z drugiej, to samo przecież społeczeństwo, traktuje tych singli jako uczuciowych przegranych. Pokazuje się, że zawodowo odnoszą sukcesy, ale prywatnie – to porażka. Dlatego właśnie na wesele nikt nie idzie sam. Single boją się tych cioć i babć, o których pisałam w notce:)i trochę ich rozumiem, zwłaszcza jeśli taka sytuacja przytrafia się singlowi z wyboru.

      Polubienie

  3. „Tu jednak trzeba pamiętać, że fizjologia czy raczej chemia jest jaka jest i że niedobory we własnym łóżku kiedyś gdzieś z kimś zostaną uzupełnione.” Naprawdę tak myślisz? a jest w tym rozumowaniu gdzieś miejsce na miłość i szacunek do drugiego człowieka oraz szacunek do siebie i swojego ciała? Ja niestety tego nie rozumiem. Nawet człowiek samotny jak palec i skazany na tą samotność powinien mieć trochę godności, znaleźć sobie jakiś cel w życiu, a nie łudzić się, że opłacona osoba coś do niego czuje. Bo prawda jest taka, że tego oczekują płacący, podziwu, namiętności. Gdyby tak nie było, to wystarczyłaby im gumowa lalka na załatwienie odruchu fizjologicznego. Skoro chcą to zrobić z człowiekiem, to zależy im na jakiejś namiastce emocji, a tego nie da się kupić. Nie, zdecydowanie nie jestem w stanie tego zrozumieć. Nie jest też żadnym usprawiedliwieniem dla zdrady fakt, że w domu otrzymujemy mniej seksu niż byśmy chcieli.. Chwilę, skoro tak bardzo nam cos nie pasuje to co robimy z naszym partnerem/partnerką? Nie można dzielić tak intymnej sfery jak seks między więcej osób, bo się go brudzi, zanieczyszcza i sprowadza do zwierzęcego odruchu. Miłość umiera, zostaje egoizm. Oczywiście nie jestem naiwna i wiem, że na usługi seksualne jest ogromny popyt, ale chyba warto zamiast stwierdzać ‚rozumiem to’ zastanowić się, jak nisko ludzie potrafią upaść w swoim egoizmie.

    Polubienie

    1. No niestety taki jest stereotyp, że mężczyzna jest tą połówką związku, która bez seksu nie może żyć i jeśli nie dostaje go w domu idzie szukać. Tak więc, odpowiadając na Twoje pytanie, czy ja tak myślę – niestety moja obserwacja świata to jakby trochę potwierdza, co nie oznacza, że nie wierzę w odstępstwa od reguły, w mężczyzn kochających swoje żony i nie zdradzających. Gdybym nie wierzyła w te wyjątki, musiałabym zakładać również, że i mój mąż zdradza. A nie zakładam:)
      Co do gumowej Joli, to…..nie zastępuje nikogo i niczego, ani ciała, ani emocji. Ale jest kupowana. Czytałam o tym kiedyś artykuł. Więc sama widzisz…

      Polubienie

    2. Coś w tym jest – zwłaszcza w tym tłumaczeniu o seksie … poszedł do kochanki bo … no wiecie od czego są kochanki ;( żałosne tłumaczenie sobie tego, że partner nie ma do nas samych szacunku … „Chwilę, skoro tak bardzo nam cos nie pasuje to co robimy z naszym partnerem/partnerką?” – dokładnie po co jesteś z tą osobą skoro kochanka co coś zapewnia ?

      Polubienie

      1. Pewnie każda zdradzana żona tak myśli, ale nie zawsze odchodzi od zdradzającego męża. Nawet wtedy, gdy już ma pewność. Ale jakoś wszyscy skupiają się na kwestii seksu i zdrady, a to miał być z założenia tekst o płaceniu za przyjaźń:)

        Polubienie

  4. Dawno temu, jeszcze jak byłam na studiach, zostałam zaproszona na wesele do córki sąsiadów. Jestem fizycznie bardzo nieatrakcyjna, a więc nie miałam chłopaka. Ale tuż przed tym weselem, raz na zajęciach na uczelni westchnęłam sobie głośno, że jednak chciałabym póść – bo co mam sie umartwiać, ale jak pójdę sama to będę wytykana palcami jako ta brzydka stara panna i nawet z nikim nie zatańczę. I tu zaoferował się kolega z drugiej grupy, którego znałam tak tylko z widzenia: że on bardzo lubi wesela i chętnie ze mną pójdzie. No i poszliśmy. Kolega przyszedł po mnie w garniturze i z kwiatami. Wyglądał bardzo przystojnie – w dodatku radosny i uśmiechnięty. Zabawiał miłą rozmową pół wesela – polewał i karmił – ale się nie upił. Tańczył głównie ze mną – ale inne panie też zdążył obtańcować. O mnie wyrażał się z wielkim szacunkiem i w samych superlatywach – tłumacząc, że się znamy bo jesteśmy na jednym roku (fakt, oceny na uczelni miałam bardzo dobre…). Nigdy w życiu nie byłam na fajniejszym weselu. A wszystkie plotkary z osiedla były zadziwione, że taka niewyględna dziumdzia jak ja takiego fajnego kawalera przyprowadziła… DO TEJ PORY JESTEM MU BARDZO WDZIĘCZNA.

    Polubienie

    1. A czy od tamtej pory przyjaźnicie się? Macie ze sobą kontakt? Widzisz, widocznie Ty postrzegałaś siebie w krzywym zwierciadle, a jemu nie przeszkadzały Twoje braki, jeśli je rzeczywiście masz. My kobiety lubimy popadać w kompleksy:)

      Polubienie

      1. Jeszcze mi się nasunęło, wiesz jak można zaszpanować przed kumplami, jak się tak na każdą z nimi imprezę przyjdzie z inną wynajętą panienką?

        Polubienie

  5. Gdy mnie jeszcze nie było na świecie istniała instytucja wynajmowania „osoby do towarzystwa”. Obowiązkiem takiej osoby było właściwie tylko dotrzymywanie towarzystwa w różnych sytuacjach- w domu i poza nim.
    Ale wynajmowało się taką osobę na jakiś dłuższy czas, a nie na godzinę lub dwie. Była to praca jak każda inna. Ale wynajęcie kogoś po to, by z nim wypić kawę to chyba już na zboczenie wygląda.
    Seks za pieniądze? No cóż, istniał zawsze i będzie istniał tak długo, dopóki seks będzie tematem tabu a pary nie będą umiały o nim rozmawiać szczerze.
    Miłego, 😉

    Polubienie

    1. Ale sama widzisz jak to jest, jesteśmy w stanie akceptować seks za pieniądze a nie jesteśmy w stanie zrozumieć pieniędzy za kawę:) To już stereotyp czy ciągle jeszcze próba racjonalizowania kwestii? Wynajmowanie osób do towarzystwa zawsze jednak miało w sobie coś z prostytucji, tak było postrzegane. Często taką osobę stawiano w sytuacji wyboru i to ona sama decydowała, czy chce rozszerzyć zakres swoich obowiązków. Czasem rzeczywiście chodziło tylko i wyłącznie o towarzystwo i tzw. dobre maniery.

      Polubienie

      1. Chyba nie rozumiesz, o czym mowa. Nie o damskiej eskorcie dla jakiegos pana (na godziny, dni), ale o osobach, ktore musialy spelnic szereg wymagan – pochodzenie, wyksztalcenie, maniery -, ktore towarzyszyly odpowiednio wysoko urodzonym osobom w podrozach, itp… Byly to najczesciej zubozale arystokratki i z prostytucja nic nie mialy do czynienia. Gdybys czytala troche wiecej, np. angielskiej literatury XIX wieku (chociaz nie tylko), to bys od razu zalapala.

        Polubienie

        1. Nawet nie wiesz jaką bzdurę napisałeś/łaś o tym moim braku oczytania. Ale wybaczam, choć w polskim prawie niewiedza nie zwalnia z odpowiedzialności:)) Literatura angielska interesuje mnie średnio tak w ogóle, ale ją znam. Wolę współczesną. Rozumiem, że skoro nawiązujesz do zubożałych arystokratek, to nie zrozumiałeś/łaś mojego wpisu:-) Panie do towarzystwa, te z manierami, bardzo szybko w historii światowej zostały zastąpione tymi, o których ja napisałam. W niczym się nie pomyliłam.

          Polubienie

          1. Odnosze sie do wpisu „anabell”, wiec do niego tez odsylam. Widocznie na studiach czytalas bez zrozumienia, tez sie to zdarza… Zreszta, napisalam „nie tylko” – mozna odniesc sie do innych epok, czy osob historycznych, a nie fikcyjnych.

            Polubienie

            1. No niestety nie napisałaś komu odpowiadasz, a były tam dwa komentarze. Wystarczyło wskazać nadawcę wiadomości. To zresztą nie ma znaczenia, bo Twoja odpowiedź była w takim razie uszczypliwa wobec osoby, która bywa tutaj moim stałym gościem.

              Polubienie

  6. Teraz za wszystko się płaci.:) Przy tej kawie, to za pełne współczucia poklepanie po ręce chyba trzeba dodatkowo zapłacić?:)))
    Skoro znajomości są w większości wirtualne na FB, czy czymś podobnym, to trzeba na spotkania kogoś wynająć, bo niektórzy już chyba nie umieją w sposób naturalny z kimś drugim rozmawiać. Wszystko musi być… sztuczne.
    A swoją drogą, to poszłabym z kimś na kawę…:))))) Dawno nie byłam.:)
    Co do płacenia, to czytałam gdzieś w komentarzach, że jak się chce żeby dziecko zjadło coś zdrowego i pożywnego, czego nie lubi, to wystarczy mu zapłacić.:)
    Pozdrawiam:)

    Polubienie

    1. Właśnie żeby uniknąć skojarzenia pieniędzy i dobrych uczynków nie pozwalałam dziadkom, żeby jako wyraz wdzięczności za okazaną pomoc, na przykład za pracę w ogródku dawali dzieciakom forsę. To byłaby wg mnie już jakaś forma zapłaty. Zawsze mówiłam, żeby podziękowali, ewentualnie kupili lody czy czekoladę. A jak mają ochotę wesprzeć je finansowo to przy innej okazji, ot tak. A co do kawy, ja byłam tuż po świętach, a to w sumie już kawał czasu. Pora na następną:)

      Polubienie

  7. wow to i tak jesteś bardzo wyrozumiała!
    ja z tych wszystkich zrozumiem tylko zapłatę za seks (to było zawsze, jest i będzie zawsze)
    ale za towarzystwo w kinie? na weselu? płacić? czy tak jak piszesz – za towarzystwo przy kawie? szok! brrr

    Polubienie

    1. Chyba większość jest w stanie zrozumieć właśnie płacenie za seks mimo, że ze wszystkich wymienionych w mojej notce, to jest najbardziej niemoralne:)) Resztę można mniej lub bardziej racjonalni wytłumaczyć. Fakt wynajmowania partnera może być na przykład wynikiem chęci pokazania całemu światu, że kobieta nie jest sama, że nie jest samotna, że gdzieś bywa, wychodzi z domu, między ludzi. To nic, że to pozory, że człowiek który takiej osobie towarzyszy jest…. w zasadzie aktorem, ale koleżanki mijane na ulicy o tym nie wiedzą:) Myślę, że to może być powód, dla którego ludzie w ogóle decydują się na skorzystanie z usług tego typu agencji.

      Polubienie

Dodaj komentarz