Kto usunął mnie z Facebooka????

Ostatnio krąży w sieci informacja o aplikacji „Kto usunął mnie z Facebooka”, która stała się niemal tak przełomowa, jak wykorzystywanie komórek macierzystych w leczeniu łysienia (po namyśle stwierdzam, że to drugie, dla niektórych, może być jednak jakimś przełomem;-)).
Aplikacja „ma pomóc uniknąć nieprzyjemnego zaskoczenia związanego z tym, że ktoś usunął nas z grupy znajomych” ponieważ „ludzie odczuwają psychiczny dyskomfort, gdy się o tym dowiadują”.
Rozumiem, że fakt wyrzucenia kogoś ze znajomych boli, ale czy boli mniej, kiedy śledzi się takie działania na bieżąco? Że lepiej się wcześniej dowiedzieć niż później?

No i czy zawsze boli?

Kiedy patrzę na Was, tych moich 100 osób znajdujących się na Fejsie myślę, że mogłoby zaboleć. Zastanawiałabym się dlaczego, czym uraziłam, albo nieświadomie wk***łam wywołując tak drastyczną reakcję:-) Ale ja mam tu naprawdę tylko ZNAJOMYCH (plus rodzina). Nikogo obcego, komu chciałabym się za pośrednictwem fejsa zwierzać z własnego życia. Z tym zwierzaniem to też bez przesady…
Zaproszeń od osób, z którymi nie jestem w relacjach koleżeńskich, po prostu nie przyjmuję. Od zbieraczy kontaktów i hejterów też nie:)

Dlatego tak, zabolałoby.

Myślę jednak, że jeśli ktoś usunąłby z grona znajomych kogoś, kto z kolei w swoim gronie ma ponad 1000 kontaktów i w większości są to tzw. luźne znajomości, mógłby nawet takiego usunięcia nie zauważyć. A w związku z tym nie wywołałoby to żadnego bólu, może jedynie wzruszenie ramion w stylu „no to wal się!”.
Nie odlubiam. Ale zdarzyło mi się ograniczyć widoczność pewnych treści, bo mimo tolerancji, nie byłam w stanie na nie patrzeć, a wchodzić w polemikę z autorem, z różnych powodów nie chciałam. No i zdarzyło mi się skasować komentarze, wrzucone przez osobę znajdującą się bardzo pod wpływem 🙂 Sądziłam, że rano będzie jej wstyd, zwłaszcza że do rana wszyscy znajomi byliby już po lekturze:)

20 myśli w temacie “Kto usunął mnie z Facebooka????

  1. Reblogged this on i skomentował(a):

    Cztery lata temu, pod wpływem jakiegoś artykułu o usuwaniu z kontaktów na Facebooku, który rebloguję poniżej, napisałam, że byłoby mi przykro, gdyby usunął mnie ktoś, kto jest mi z jakiegoś powodu bliski. Uznałabym, że prawdopodobnie czegoś we mnie nie akceptuje, a ja, jak wielu ludzi, mam wrodzoną potrzebę akceptacji. Mam też wrodzoną potrzebę samoakceptacji i jeśli w tym obszarze coś mi się czasem zaburzy, przeżywam naprawdę trudne dni.
    Wracając do notki, minęło kilka lat i to moje spojrzenie na Facebooka jakoś diametralnie się nie zmieniło, jednak od tamtej pory zaczęłam korzystać z Instagrama i z nim mam już zupełnie inaczej.
    Zasada tworzenia sieci kontaktów jest podobna jak na fejsie, jednak krąg instagramowych followersów może być zupełnie inny. Mogą go oczywiście nadal tworzyć osoby znajome, rodzina, przyjaciele, ale chodzi o to, by znalazły się w nim także zupełnie obce osoby. To jest, z punktu widzenia prowadzonego biznesu, bo Instagram coraz częściej właśnie do tego służy, tworzenie sieci potencjalnych klientów lub ambasadorów marki. Czasem bywa tak jak na WordPressie, że ktoś kliknął na ciekawy hasztag, którym podpisane zostało zdjęcie, dotarł do profilu Instagramera, który to zdjęcie zrobił i go „zaobserwował”, czyli dodał, nie tyle do znajomych, ile do osób, które warto zapamiętać. Zwykle wtedy, grzecznościowo robi się to samo. Istnieje jednak „druga grupa Instagramerów”, a są to firmy, czy osoby tworzące swoje własne marki, które albo same, albo za pośrednictwem agencji korzystającej z botów, tworzą sieć. To znaczy, zaczynają obserwować zupełnie obcych, wybranych na chybił trafił ludzi (może zresztą jest na to jakiś algorytm, ale ja go nie znam), po to, by zwrócić na siebie uwagę, zaistnieć w sieci. Bo to jest sieć późniejszych potencjalnych klientów, nie znajomych, chociaż oczywiście mogą się nimi za pośrednictwem Instagrama stać. 
    I to wszystko co powyżej, jest dla mnie zrozumiałe i jasne, jakoś ten biznes rozkręcić trzeba, o czym pisałam w reblogowanej notce. Jednak… tu pojawia się pewien Instagramowy absurd, który mnie na początku wkurzał, a teraz po prostu śmieszy. Po tym, jak z wspomnianej wyżej grzeczności, Instagramerzy z drugiej grupy dostaną informację, że zostali już w rewanżu zaobserwowani, czekają kilka dni i… cofają obserwację
    Czyli po kilku dniach człowiek widzi, że został odfollowany, odlubiony, czy odobserwowany. A tak na marginesie, czy widzicie, jak język polski się rozwija? Wyraz odfollować, na bazie angielskiego follow może nie jest ładny, ale już odlubić, czy odobserwować – według mnie jest całkiem ciekawą propozycją. 
    Oczywiście ja rozumiem, że można kogoś odobserwować, bo po przejrzeniu profilu okaże się, że nie ma tam aż tak ciekawych treści, ale schemat, który opisałam powyżej dotyczy wszystkich osób, nie tylko tych mniej aktywnych i interesujących (wiele się o tym mówiło na zjeździe infuencerów w Poznaniu).
    No i ja się zastanawiam po co kogoś odlubiają, skoro chodzi tylko i wyłącznie o relacje biznesowe?
    Według mnie, jest to psucie swojej marki. Bo Instagramer też człowiek, może to sobie zapamiętać:-)

    Polubienie

  2. Zadałam sobie podobne pytanie, tzn czemu śledzenie usuwania mnie przez znajomych, miałoby wpływać jakoś kojąco? :)) Ale jest jeszcze ta druga apka pt. „Sprawdź kto odwiedzał twój profil”… Mam nadzieję, że nigdy nie uzależnię się od społecznościówek w ten sposób żeby to miało dla mnie znaczenie. ;))

    Polubienie

    1. Ja lubię fejsa, bo fajnie jest być trochę na bieżąco. Ale tylko trochę. Uważam, że nie wolno przesadzać z ilością przekazywanych za pośrednictwem facebooka informacji, choćby po to, żeby mieć o czym pogadać, kiedy już dojdzie do jakiegoś spotkania w realu. Natomiast bardzo doceniam tą możliwość bycia w kontakcie z ludźmi, którzy są daleko, wyjechali, podróżują. uwielbiam oglądać zdjęcia z miejsc, w których są, bo sama chciałabym podróżować więcej niż jest mi to dane. A w dodatku lubię fotografować, więc oglądanie cudzych fotek sprawia mi najzwyklejszą frajdę:)
      I oczywiście też mam nadzieję, że to nie uzależnienie:)))

      Polubienie

  3. Gdyby ktoś bliski usunął mnie z fb. to bym czuła się z tym żle, ale gdy zrobiłby to ktoś kogo znam ino z tej społeczność i nic ponad to, to odebrałabym to z przymrużeniem oka.

    Polubienie

    1. No właśnie, bo tylko ktoś bliski jest nam w stanie sprawić przykrość, obcy wywołuje jedynie wzruszenie ramion:) Ale to chyba dobrze.

      Polubienie

  4. Nie posiadam konta na fejsbuku. Bo po co mi ono? Choc boję się, że niedługo bez konta na FB nie da się żyć.
    Ale przynajmniej nikt nie mże mnie usunąć z FB. Bo mnie tam nie ma 🙂
    Pozdrawiam

    Polubienie

    1. Oj tak, obawiam się, że niedługo każdy biznes zostanie przeniesiony do fejsa. Zauważ, że tu się stworzył drugi realny świat w wersji wirtualnej. Wszystko to, co na zewnątrz tylko tu, z dostępem przez komputer, tablet, telefon. Kiedyś psychologowie obawiali się ucieczki w świat wirtualny. Dzisiaj świat wirtualny i realny – to jedność.

      Polubienie

  5. Gdy ma się konto na fejsie tylko prywatnie, to łatwo jest dbać aby w znajomych mieć tylko znajomych, lecz gdy FB zaczyna służyć też celom zawodowym, wtedy robi się problem…

    Polubienie

    1. Właśnie. Nawet fakt prowadzenia bloga na fejsie jest już jakimś pomieszaniem kontaktów. No i oczywiście to dotyczy tylko tej sytuacji, w której strona facebookowa (ta zawodowa), jest prowadzona pod własnym nazwiskiem.

      Polubienie

    1. Wiem, że są takie przypadku, ale to się dzisiaj skutecznie leczy:)) A tak poważnie, każdy wybiera to co mu pasuje. Albo konto i relacje wirtualne, ale wśród ludzi znajomych, albo to samo w realu:) Jedno i drugie można pogodzić.

      Polubienie

  6. 🙂 Bo teoretycznie wg mnie ( i wg kilku znajomych) do tego ma służyć Facebook – do kontaktów ze znajomymi. Mam tylko znajomych i jedną Niemkę która strasznie prosiła żebym ją przyjęła do znajomych, bo gramy w tą samą grę, więc ok. Nie mam 2 tysięcy znajomych, bo to bez sensu. Ale widziałaś przypadki kliniczne, które wyobrażały się za usunięcie z listy znajomych na Facebooku…żenada

    Polubienie

    1. Ja takich przypadków nie widziałam, ale wyraźnie o nich pisze psycholog, która chwaliła aplikację. Myślę, że takie usunięcie z grona znajomych jest ostentacyjną, pokazaniem że coś nam się w relacji nie podoba, że coś jest nie tak. Ja zawsze przed taką ostentacją polecam rozmowę, ale ludzie zachowujący się dziecinnie wolą raczej gesty.

      Polubienie

  7. Ja bym chciał mieć w swoich kontaktach również znajomych, których w zasadzie nie znam. Ale wiem, że nigdy nie przyjmiesz mojego zaproszenia:-)

    Polubienie

  8. Nie posiadam konta na żadnym portalu społecznościowym, ponieważ chronię swoją prywatność i nie mam zamiaru dzielić się nią z obcymi ludźmi. Poza tym posiadanie takich profili uważam za dziecinadę, podobnie jak dodawanie setki znajomych, z którymi nie ma się żadnego realnego kontaktu. Dla mnie to strata czasu, lepiej zająć się życiem w realu, bo jest ciekawsze.

    Polubienie

    1. No może i dziecinada, ale też może po prostu chęć podtrzymania jakiegokolwiek kontaktu. Czasem tak bywa, że nie ma się kontaktu osobistego z powodu odległości itp. Niemniej jednak ważne jest rzeczywiście to, by chronić swoją prywatność. Ja mam konto na fejsbuku. Mam też to blogowe. Ale kontroluję treści, zdjęcia i komentarze:)

      Polubienie

Dodaj komentarz