Kwiecień plecień w Rzymie

Wyszedł nam mały spontan i oto znowu znalazłam się w Rzymie:-)

Potwierdziło się to, co już w zasadzie podejrzewałam wcześniej. Uwielbiam to miasto niezależnie od pory roku, która w kwietniu, tak jak i u nas, jest nieco zmienna. Wczoraj miałam na sobie kurtkę skórzaną, potem letnią sukienkę bez rękawków, a po południu zerwał się tak porywisty wiatr, że żałowałam, że nie wzięłam czapki lub choćby bluzy z kapturem.

Nogi bolą – chcieliśmy zobaczyć wszystkie ulubione miejsca od razu, nasycić oczy, napatrzeć się na zapas!!:-)

Właśnie biją dzwony na poranną mszę. Lubię sobie wyobrażać, że tak samo biły wieki temu. Ach ten wiatr historii! Przedwczoraj, przy Koloseum, przybrał nagle tak bardzo rzeczywistą formę, że przez moment świat pogrążył się w szarożółtym chaosie kurzu. Chociaż raz Japończycy, w tych swoich maseczkach na twarzy, nie budzili zdziwienia tylko zazdrość:-)

Rzymianie traktują samochody jak rzecz użytkową, a nie jak przysłowiowe przedłużenie penisa:-) To znaczy: ma jeździć, ma się wszędzie zmieścić, a jak ktoś tam kogoś otrze pozostawiając widoczny ślad na lakierze…. to żaden problem. I z tym się zgadzam:-)

Usta prawdy powiedziały nam, że od ostatniego pobytu nie nakłamaliśmy. Ręce całe. Rozwodu nie będzie:-)

Znowu scenka rodzajowa

Dzisiaj rano kupuję śniadanie w jednej z lubelskich sieciówek. Przy kasie dzielę produkty na dwie grupy, żeby skorzystać z dwóch kart. Mam dwie bo jedną płacę stale, a drugą raz w miesiącu, żeby mieć bankowe bonusy. Kasjer wita mnie grzecznym dzień dobry, ja odpowiadam i informuję go, że będzie drobne zamieszanie z kartami.

Pierwsza grupa produktów, ta z płatnością od „bonusów” poszła szybko, bo kupiłam tylko gumę do żucia. Schowałam paragon i wyciągnęłam drugą kartę.

A kasjer, zanim zaczął skanować pozostałe zakupy, powiedział mi znowu grzecznie dzień dobry.

Po chwili zmieszany wyjaśnił:

– Oj! to te firmowe szkolenia wychowawcze. Mam nawyk.

I ja się teraz pytam, dlaczego jednym szkolenia wychowawcze wchodzą w nawyk, a innym nie?

Scenka rodzajowa

Moja koleżanka zrobiła w swoim biurowym pokoju przemeblowanie. Kiedy już wszystko stało na mniej więcej swoim miejscu przyjechał kurier z przesyłką.

– O, widzę  że zrobiła Pani przemeblowanie! – rzucił entuzjastycznie po uprzednim „dzień dobry”.

– Jest pan jedynym mężczyzną, który to zauważył – odpowiedziała koleżanka.

– No tak……zachowałem się jak typowy gej.

To ja w związku z tym mam dwa pytania:

1. Czy mężczyzna homo jest bardziej spostrzegawczy niż hetero?

2. Co to znaczy „typowy” gej? Są jacyś inni?