Intelektualny fed up

Weekendu majowego w zasadzie nie było. Za to, po kilku dniach spędzonych w pracy powstała bardzo pożyteczna polska wersja instrukcji obsługi, bardzo pożytecznego urządzenia, dla bardzo pożytecznej instytucji. Powinnam być dumna i usatysfakcjonowana, ale jeszcze nie mam siły:)

Majówki nie było, ale było niedzielne spotkanie z przyjaciółmi, którzy wiedząc o naszej wycieczce do Rzymu oraz planach wyjazdu do Lizbony w przyszłości, przygotowali kolację we włosko-portugalskim stylu. A w zasadzie w śródziemnomorskim, ponieważ były również ośmiorniczki w sosie greckim (słodko pikantny, na bazie miodu, rewelacja!!), oraz hiszpańskie croquetas de jamón*.

Nie obyło się bez prawdziwej włoskiej kawy podanej z pysznymi pasteis de nata** –  portugalskimi tartaletkami z francuskiego ciasta (fajne połączenie:-), które, jak nas zapewniali gospodarze, nie odbiegały w smaku od oryginału. Mam nadzieję, że już niedługo będę mogła potwierdzić…. lub zaprzeczyć. Termin naszego wyjazdu, co prawda jeszcze nie został ustalony, ale ja mentalnie jestem gotowa!

I jak tu trzymać linię:)

Dzisiaj znowu w pracy, ale już bez tego napięcia, pędu, obaw, że się nie zdąży na czas, że umowa, terminy i zobowiązania.

A wieczorem może napiszę notkę, którą miałam napisać wczoraj, (a nawet w ubiegłym tygodniu), ale po powrocie do domu padłam jak nieżywa. Intelektualnie nieżywa. Dlatego nawet zwykła blogowa notka była zadaniem w stylu każdej z 12 prac Herkulesa:)

Nie robiłam zdjęć wszystkiego co na stole (jak co poniektórzy:-), więc dla zobrazowania wrzucam linki znalezione w sieci *np. tu  i **np. tu

8 myśli w temacie “Intelektualny fed up

  1. Moja siostra wyszła za Włocha – szwagier każdorazowo pokazuje nam Włochy i Rzym „od zaplecza”. Byliśmy nawet w dzielnicy gdzie wystawały prostytutki a jak się okazało transwestyci. PRZEWODNIK CI tego NIE POKAŻE …

    Polubienie

    1. Kurczę!! Dlaczego ja nie mam siostry….albo chociaż Włocha:)) Ja zdaję sobie sprawę z tego, że tak wiele ciągle jest do obejrzenia. Ten wyjazd uzmysłowił nam, że prawie każda uliczka to jakieś nowe odkrycie. Często zastanawiam się, jak w tym wszystkim czują się rodowici Rzymianie, czy dla nich to taka sama normalka, jak dla mnie lubelskie Stare Miasto?

      Polubienie

      1. niestety , tak. W większości nie znoszą swojego miasta – bo korki , bo chaos, bo brud..I nie dziwię się – żyć bym tam nie chciała

        Polubienie

        1. No właśnie ten brud mnie też trochę poruszył, gdy przyjechałam do Rzymu po raz pierwszy. Bo takie zabytki i te śmiecie wszędzie dokoła. Szczerze mówiąc trochę są sobie sami winni. Koszy na śmiecie jak na lekarstwo. Z drugiej strony myślę sobie, że te kosze to w dobie terroryzmu coś, czego wielkie miasta zaczęły się chyba bać. Bo nie widać co w nich jest. Śmieć leżący sobie beztrosko na chodniku, lub przy krawężniku jest od razu widziany jako śmieć. W koszu łatwo ukryć bombę. Takie wytłumaczenie kiedyś usłyszałam. Nie wiem, czy to dlatego….

          Polubienie

          1. Czytałaś już mój wpis o południowcach – przez ponad 20 lat poznałam ich od podszewki i od zaplecza…. Mam swoje zdanie ale i tak ich lubię

            Polubienie

            1. Czytałam:)) Ja tam też ich lubię, chociaż nie znam za dobrze. Tych We Włoszech byłam 4 razy, ale zawsze byłam bardzo mile zaskakiwana gościnnością i tym fajnym stosunkiem do przyjezdnych. Czyżbym miała po prostu szczęście?

              Polubienie

    1. Ten wyjazd był zupełnie inny niż poprzednie. Pojechaliśmy z przyjaciółmi, wynajęliśmy mieszkanie i na śniadania i kolacje jedliśmy to, co kupiliśmy na pobliskim bazarku. Pomidory, sery, wędliny – rewelacja!! Mnie też byłoby więcej gdyby nie fakt, że nasi przyjaciele nie wiedzieli wcześniej Rzymu, więc będąc przewodnikiem, robiłam z nimi takie ilości kilometrów, że z łatwością spaliłam nadmiar kalorii:)

      Polubienie

Dodaj komentarz