Do Warszawy wróciłam, bo oczywiście tego chciałam, ale również dlatego, że namówiła mnie koleżanka, której ufałam. W zasadzie bezgranicznie:-) Może nawet miała dobre chęci, ale jak wiadomo: dobrymi chęciami, itp. Dzisiaj jej motywacje widzę nieco inaczej.
Znacie to? Jest pięknie, wszystko niby ok, a potem spadają klapki z oczu i już wiesz, że jeśli nawet nie zostałaś oszukana tak wprost, to na skutek wielu niedopowiedzeń zostałaś wprowadzona w błąd.
Czy brak prawdy to kłamstwo?
W każdym razie, po raz kolejny musiałam sobie uzmysłowić, że w zasadzie jestem aniołem. Dopiero gdy ktoś powyrywa mi skrzydełka, kontynuuję lot na miotle.
Jutro zaczynam ten lot:)