Zaprzyjaźniamy się/ Befriending process

Bardzo ją zaciekawił mój lunch box.

She was very interesting in my lunch box:-)

Koncert/ Concert

20180424_184922-583979105.jpg

Miała być dzisiaj notka o poruszanym już u mnie na blogu prawie do zapomnienia, ale zupełnie niepodziewanie trafiło mi się wczoraj wieczorne wyjście na koncert (Ewelina, jeszcze raz dziękuję:-), więc najpierw kilka słów o tym.

W Polskim Radiu Trójka, w studiu* im. Agnieszki Osieckiej byłam po raz pierwszy, a wczoraj odbywał się tam koncert z nagrywaniem, który będzie można usłyszeć na antenie radia dzisiaj o godz. 20.05 (link TU). Warto to zrobić, bo tego co było wczoraj, w sieci nie znajdziecie. To nowe utwory ze świeżutkiej, dopiero promowanej płyty.

I będzie to bardzo dobra płyta!

Momentami wydawało mi się, że słucham muzyki relaksacyjnej, te spadające krople wody, dźwięki natury, w tle coś do złudzenia przypominającego śpiew ptaków. Jednak już za chwilę pojawiała się zupełnie inna jakość dźwięku, który wdzierał się w głąb duszy, niepokoił nagłym przejściem z bezpiecznej harmonii w jakiś nieuporządkowany świat. Poruszał tak bardzo, że czułam potrzebę zamknięcia oczu, ocięcia się od wszystkich innych bodźców. Przeszkadzało mi światło, błysk laserów czy fotograficznych fleszy. Brakowało wygodnego fotela:-)

Nie słyszałam wcześniej o Grandbrothers, a teraz wiem, że ich twórczość jest mi bardzo bliska. Jeden z muzyków gra na fortepianie, który pozostał moim ulubionym instrumentem jeszcze z lat, kiedy chodziłam do szkoły muzycznej. Drugi przetwarza dźwięki za pomocą połączonych z fortepianem syntezatorów, kabelków i innych urządzeń, ich plątaninę można zobaczyć na zdjęciu poniżej. To konsola tego drugiego muzyka, jego zintegrowany system zarządzania jakością dźwięku:-)

Cóż jeszcze mogę Wam napisać? No było pięknie. Koncertowo. Polecam!

*Idziemy z duchem czasu i odmieniamy, to co było kiedyś nieodmieniane

***

20180424_202953-1-11471885054.jpgIt was going to upload today a post about the „right to forget” (I had already mentioned on the blog a few years ago), but quite unexpectedly, I got invitation to the concert (Ewelina thank you once again), so first a few words about it.

I have never been in the headquarter of Polish Radio Trójka before, and yesterday there was been recorded concert there, which you can hear on the radio today at. 20.05 (link HERE). Please do it, because what they played yesterday, you will not find on the youtube. We heared new songs from the fresh, still promoted album.

It will be a very good album!

Sometimes it sounded to me like relaxation music, falling drops of water, sounds of nature, something in the background that resembled the singing of birds.

However, in a moment there was coming a completely different quality of sound, which penetrated deep into the soul, moved that soul by the sudden transition from safe harmony into some disordered world. Moved me so much that I felt the need to close my eyes, to cut off all other stimuli. I was bothered by the light, the flash of lasers or photographic flashes. A comfortable chair was missing 🙂

I have never heard about Grandbrothers before, and now I know that their work is very close to me. One of the musicians plays the grand piano, which remained my favorite instrument from the years when I used to went to music school. The second one, processes the sounds using synthesizers, cables and other devices connected to the grand piano, their tangle can be seen below in the picture. It’s the console of the other musician, its integrated sound quality management system 🙂

What else can I write to you? It was beautiful. Admira bly. I am pleased to recommend!

Scenka rodzajowa blogerki (based on language joke: it make sense only in Polish)

Miałam wolny dzień. Mąż wraca po pracy do domu i pyta:

– Co tam? Co dzisiaj robiłaś?

– A takie tam, przegrzebki – odpowiadam półgębkiem, jednocześnie formatując pisaną właśnie notkę.

– Oooo! Super, uwielbiam. Jeszcze gorące, czy trzeba podgrzać?

Co podgrzać? Nagle olśnienie.

– Przegrzebywałam gazety w poszukiwaniu tematu na notkę 🙂

„I don’t like mondays”/ Moja torebka/ My handbag

torebka2-150x150Nie, nie będę się skarżyć, że za duża i za ciężka. Ani, że mam ich za mało, bo to nie prawda:-) Nie będę też marudzić, że mam tam bałagan, bo brak bałaganu w damskiej torebce jest jakby wbrew naturze.

Ja się tylko wkurzam, gdy trzeba je za każdym razem przepakowywać!! To jakiś dramat.

Wczoraj wieczorem uznałam, że na ciepłą pogodę najlepsza będzie ta popielata, z dużą kieszonką w środku, cyrkoniami, na ładnym, ozdobnym pasku. Letnia (nie mylić z „lekka” – co to to nie), kobieca, fajna. Przerzuciłam więc szybkim, płynnym ruchem wszystko z jednej torebki do drugiej i szczęśliwa poszłam spać. Coś mi się tam przed zaśnięciem kołatało po głowie, ale byłam zmęczona i szybko odpłynęłam.

Olśniło mnie dopiero dzisiaj rano, gdy stanęłam przed drzwiami firmy i przez chwilę gmerałam w czeluściach popielatych piekieł. Klucze!! Przerzuciłam z poprzedniej torebki wszystko z wyjątkiem firmowych kluczy. Ponieważ do pracy przychodzę pierwsza i otwieram biuro… to już wiadomo, co musiałam zrobić. Pojechałam do domu, ze starej torebki wyciągnęłam etui, wezwałam taxi i wróciłam tak szybko, jak to tylko w Warszawie możliwe. Czyli po godzinie.

***

torebka

No, I will not complain that it is too big and too heavy. Neither, that I have too few of them, because it’s not true:-) I will also not complain that I have a mess in my handbag, because the lack of clutter in a woman’s handbag is against nature.

I am only angry that I have to repack them every time !! It’s a drama.

Yesterday morning I decided that in the warm weather this sweet light gray purse will be the best, with its large pocket in the middle, zircons, and a nice, decorative belt. Light gray [but do not think that it is also „light” weight ;-)], feminine and really cool. So I flipped out everything from one to another with a quick, smooth movement and I went to sleep more happy than before. Something just strangely rushed into my mind, but I was tired and did not know what.

It dawned on me this morning, when I stood in front of the company’s door and for a while I was browsing throught the depths of light gray hell. Keys!! I flipped everything except the keys from the previous purse. Because in this work I come first and open the office… you know what I had to do. I went back home, pulled out my keys from the old purse, called a taxi, and came back office as soon as it is possible in such big town as Warsaw. After an hour.

 

Metamorfozy/ Metamorphoses 2018 😊

Mój antydepresant przed i po strzyżeniu. Polecam salon Psi Czar!

My antidepressant before and after haircut. I recommend Psi Czar!!

Naiwność czy głupota/ Naivety or stupidity

Pewna 54 letnia Polka została porwana przez mężczyznę z RPA, którego poznała w Internecie i do którego, po jakimś okresie tej wirtualnej znajomości, pojechała w odwiedziny. Pewnie uwierzyła w zapewnienia, że ona jest taka piękna, a on taki zakochany. Kiedy byłam na wycieczce w Sharm El-Sheik, Egipcjanie też mi wciskali kit, że wyglądam jak Kleopatra oraz wyliczali ileż to by nie dali za mnie tych swoich wielbłądów. Zwłaszcza, gdy chcieli mi akurat sprzedać jakieś drogie perfumy:-)

Dzizes! Trzeba trochę odróżniać nawijanie makaronu na uszy od prawdziwego uczucia, nawet jeśli kobieta jest atrakcyjna! Czy wałkowanie tematu związków międzykulturowych i międzyreligijnych nikogo, niczego nie nauczyło? Nie twierdzę, że takie związki są niemożliwe, uważam jednak, że trzeba się zawsze bardzo dobrze poznać na znanym, bezpiecznym gruncie. A nie od razu lecieć do RPA.

Jak podają dzienniki: „Wiadomo, że kobieta była więziona w bardzo ciężkich warunkach. Była skrępowana, przystawiano jej telefon do głowy, zmuszano do telefonów do syna”.

Ja wiem, że to wcale nie jest śmieszne, ale mi się od razu nasuwa komentarz: to dobrze, że jej do tej głowy przystawiali telefon, a nie pistolet 🙂

BTW: 1)  Facet wycenił ją na 2 mln EUR. 2) Kobieta została uratowana.

***

Some 54-year-old Polish woman was kidnapped by a man from South Africa. She met him on the Internet and went to visit him, after some period of their virtual relationships. She probably believed she is so beautiful and he is so in love. When I was on a trip in Sharm El-Sheik, the Egyptians also told such of similar drivel, that I look like Cleopatra and how much camels I am worth. Especially when they wanted to sell me some expensive perfumes 🙂

Dzizes! You should distinguish those bullshits and real feelings, even if you’re really attractive! Nobody hadn’t teach that 54 woman about problems with intercultural and interreligious relationships? I am not saying that such relationships are impossible, but I believe that always the best idea is get to know each other very well on familiar, safe ground. Don’t go to South Africa straight away.

According to the newspapers: „It is known that a woman was imprisoned in very difficult conditions. Her hands and foots were binded, a phone was held to her head, she was forced to call to son”.

I know it is not funny at all, but I have a comment. It’s good that her phone was held to her head, istead of the gun 🙂

BTW: 1) The guy priced her for EUR 2 million. 2) She is survived.

Przegapiłam/ Missed

500_F_122556198_z9J7yB4D2aTGJHvEPGhvLi1vs8LtTFeJWłaśnie sobie uświadomiłam, że przegapiłam cynowe (lub aluminiowe) blogowe gody. Wolę aluminium, bo ma fajniejszą strukturę i jest plastyczne, a więc zmienne. Jak ja. 🙂 Jakby ktoś jeszcze nie wiedział o co chodzi, to z początkiem kwietnia minęło 10 lat prowadzenia Bloga Caffe (a wcześniej przez rok Bloga Beaty).

Czy 11 lat bycia w blogosferze jest jakimś wielkim wyczynem? Nie! Ale już systematyczne pisanie notek przez tyle lat zdecydowanie tak. Świadczy o dyscyplinie wewnętrznej, pomysłowości autora (przecież o czymś się jednak pisze), świadczy również o tym, że nagle człowiek zaczyna od siebie wymagać czegoś, czego właściwie wcale nie musi. Pokonuje własne lenistwo, zastój myślowy, skrobie te własne wypociny i wrzuca do sieci, przedtem koryguje, edytuje, dopieszcza. W dodatku cały czas obarczony stresem, że musi pisać tak, aby go potem nie ścigali prawnicy czy GIODO:-)

W tym wszystkim niesamowite jest jeszcze coś innego. Kiedy założyłam bloga, nie przyznałam się nikomu, nawet mężowi. Bo to był wtedy trochę obciach. Mój kolega socjolog ironicznie stwierdził, że bloger sili się na dziennikarza. Wkurzyło mnie to! Bo ja – bloger chciałam po prostu móc się wypowiedzieć w szerszym, niż własny dom, gronie, chciałam pisać, być czytana, wchodzić w polemikę. Zawsze bardzo lubiłam te blogowe rozmowy, gdy trafiałam na kogoś kto myśli dokładnie tak samo jak ja, ale też gdy ktoś myśli zupełnie inaczej!  Wiecie jakie wtedy bywają ciekawe rozmowy?

Dzisiaj już w zasadzie wszyscy znajomi wiedzą, że bloguję, przestałam być anonimowa. Jednak teraz co drugi człowiek na świecie, z dostępem do internetu, to bloger :-). Mało tego, dzisiaj blogerzy stają się rozpoznawalni, są mile widziani „na salonach”, a niektórzy potrafią na blogowaniu zbić całkiem niezłą kasę.

A ja?

Nie jestem rozpoznawalna i nie zbiłam kasy. Tego drugiego to akurat nieustannie  żałuję:-)

***

original_bottoms-up-funny-birthday-cardI just realized that I missed my blog’s tin anniversary (sometimes called „aluminum annniversary”). I am not sure, but I think that this nomenclature appears only in Polish tradition. Merely it regards to wedding anniversaries, but very often we recall that nomenclature to any other anniversaries just for fun, all names see below. I prefer aluminum, because it has a nicer structure and is flexible. Like me:-) I mean, I change my mind flexibly and it is not rare. I am woman!:-) If somebody still does not know what I’m talking about: at the begginig of April it’s been 10 years since I started Blog Caffe, and 11 since Beata’s Blog (wchich was run only for one year).

Is 11 years in the blogosphere a big deal? No! But systematic writing of notes for so many years definitely yes. It testifies to the internal discipline, inventiveness of the author (after all, I have to find some topic to describe about), also proves that suddenly a blogger begins to require something from himself. He overcomes his own laziness, mental stagnation, create those intellectual scribbles and throws them into the net. Before that he corrects, edits and polishes. In addition, all the time burdened with stress, that he have to write in that way, that it would not be followed afterwardes by attorneys or GIODO 🙂

There is something amazing in that experience. When I started to run a blog, I did not confess to anyone, not even my husband. Because it was a litte bit embarrassing, a litte bit shameful. My colleague, the sociologist, ironically stated that the blogger is trying to become a journalist. It pissed me off! Because me – a blogger, just wanted to be able to speak to a wider group of people than in my own home. I wanted to write, be read and enter into polemics. I have always liked blog conversations very much, when I came across someone who thinks exactly the same way I am, but also when someone thinks differently! Do you know how interesting conversations are then?

Today, basically, all friends know that I’m blogging, I’ve stopped being anonymous. I am after coming out:-) Today, however, every second person in the world with access to the Internet is a blogger. Not only that, today bloggers become recognizable, they are being invited, and some are able to make a pretty good money on blogging.

And what with me?

I’m not recognizable and not earned money. This second issue is the reason for my constant regret:-)

 

Example: 1 year wedding aniversary is called „Paper anniversary”

1- paper; 2- cotton (some sources give the reverse order of the first two anniversaries); 3- leather; 4- floral or fruit (silk name is also found); 5- wooden; 6- sugar (or iron); 7- wool (or copper); 8- bronze or brown; 9- tinware; 10- tin (or aluminum); 11- steel; 12- canvas, silk or linen; 13- lace; 14- ivory; 15- crystal or glass; 20- porcelain; 25- silver; 30- pearl; 35- coral; 40- ruby; 45- sapphire; 50- gold; 55- emerald or platinum; 60- diamond; 65- iron; 70- stone; 75- brilliant; 80- oak

Dzisiaj znowu miałam ten sen / I had this dream again

Zauważyłam, że po dokonaniu się w moim życiu jakiejś istotnej zmiany, bardzo długo miewam sny dotyczące stanu sprzed.

Na przykład. Gdy przerwałam studia zaczęły mi się śnić egzaminy. Byłam w nich nieprzygotowana, przestraszona i taka „wzięta z zaskoczenia”, więc budziłam się rano zlana potem. Dopiero po chwili przychodziła ulga i myśl, że jednak nie studiuję. Skończyłam studia i skończyły się takie sny.

Kiedy rypnęła się moja pierwsza, najcudowniejsza w życiu praca, śniłam o niej niemal codziennie przez kilka miesięcy, a potem cyklicznie przez bardzo długi czas. Byłam z tą pracą ogromnie związana, żyłam nią! Jednak… pewnego pięknego dnia, szefowie firmy wzięli biznesowy rozwód (było o tym kiedyś tu na blogu), a ja zostałam zmuszona do tego, by opowiedzieć się za jedną ze stron. Obie chciały mnie u siebie zatrzymać, co akurat było miłe, jednak świadomość, że mogę potem żałować wyboru sprawiła, że w tych moich snach, byłam najczęściej nieszczęśliwa lub rozgoryczona.

Potem przenosiłam się z miasta do miasta, a razem z przeprowadzkami zmieniała się praca. Więc znowu śniłam, odwiedzałam stare miejsca i spotykałam w snach dawne koleżanki.

Dzisiaj w nocy „byłam” w kancelarii, ktoś mnie oprowadzał po korytarzach pokazując zmiany, przekazując obowiązki, ktoś mnie witał, ktoś się cieszył z mojego powrotu.

Czy jestem niestabilna, labilna, chwiejna emocjonalnie, czy może cierpię na jakiś rodzaj sennego natręctwa? Kto wie, co by na to powiedział Freud?

***

I noticed that usually long after making a significant change in my life I have dreams about the previous state.

Example. When I had a break in my studies, I began to dream of exams. Usually in that dream I was unprepared, scared and let’s say, „taken by surprise” , so I woke up sweated and only after few minutes later I was relieved I am not student. After graduates I stopped to have such dreams.

When my first and the most wonderful job ended, I dreamed about that job and place almost every day for several months, and then cyclically for a very long time. I was extremely emotionally related with! However … one day (there is a post about it on my blog), the company’s bosses took a business divorce, and I was forced to chose one of the parties. Both wanted to have me in their team, which was nice, but knowing that I could regret later. But it caused that in my dreams, I was mostly unhappy and embittered.

Then I was moving from town to town, and from work to work. I dreamed again my dreams, visited old places and met old friends.

This night I was in the law office, someone was showing me around the company, talking about changes, handing over duties. Someone greeted me, someone was happy about my return.

Am I unstable, emotionally labile, or am I suffering from some sort of sleepy obsessions? And who knows what Freud would had to say about it?

Dzisiaj rano w Parku Ujazdowskim/ This morning at Ujazdowski Park

– Hej kaczka, długo masz zamiar jeszcze spać? Chodź się pobawić! – Hey duck, how long are you going to sleep? Let’s play!
– No nareszcie! W ganianego, Ty gonisz, ja uciekam! – Finally! I am running, you chasing me!
– No dobra, może być na odwrót – Ok, can be the other way round

Sezon rowerowy czas zacząć/ Let’s the season begin!

panna na rowerze

Czy myślicie, że zima już nie wróci? Bo planuję jutro wyciągnąć z rowerowni swój wehikuł. O ile w ogóle jeszcze tam jest. Nie zaglądałam do niego od września, ale w międzyczasie nikt nie zgłaszał kradzieży w bloku, więc nadzieja jest.

Rok temu zaczęłam przygotowania do sezonu 1 maja. Pamiętam dokładnie, bo jeszcze długo długo potem odczuwałam je w plecach. I wcale nie z powodu przejażdżki. Na lekkim flaczku pojechałam do pobliskiej stacji paliw, gdzie jest urządzenie do pompowania kół z wbudowanym manometrem, a jako córka kolarza doskonale wiem, że właściwe ciśnienie w oponach to podstawa i wyższy komfort jazdy.

Jakiś sympatyczny pan stwierdził, że skoro pompuje swój rower, to równie dobrze może napompować i mój. Miłe. Zrobił mi przy okazji wykład na temat zależności grubości opon do ilości barów, ale już nic z tego nie pamiętam:-) Zdecydowanie, jeśli chodzi o rowery i samochody – jestem jedynie użytkownikiem, nie specjalistą. Ale za to kierowcą – rewelacyjnym! Serio serio.

Miewam jedynie czasem pecha do ludzi. Kiedyś wpadł na mnie kolega, bo nie rozejrzał się zanim skręcił w lewo. Leczyłam potem kolano. Innym razem chora psychicznie kobieta wpadła na ścieżkę rowerową i uderzyła w mój rower trzymaną w ręku torbą. Wezwaliśmy policję, okazało się, że znają ją bardzo dobrze. Leczyłam obydwa kolana i traumę. Bałam się potem jeździć rowerem, bo w każdym przechodzącym obok pieszym widziałam wariata. Rok temu natomiast, próbowałam ten mój świeżo napompowany rower przestawić, żeby zrobić miejsce następnym w kolejce do pompowania. W zasadzie nie wiem jak to się stało, ale wygięłam się w chiński paragraf i już się nie wyprostowałam. Ból masakryczny, potem zwolnienie lekarskie i przerwa w jeżdżeniu na 3 tygodnie.

Powinnam zacząć się bać?:-)

Czytaj dalej „Sezon rowerowy czas zacząć/ Let’s the season begin!”