Moja pierwsza wycieczka do Warszawy/ My first trip to Warsaw

Warszawa

Kiedy miałam może 12 lat, a Warszawa była czymś tak obcym, jak obcy był ósmy pasażer Nostromo, wybraliśmy się z rodzicami na wycieczkę. Taką autokarową z zakładu pracy, z noclegiem w Hotelu Polonia. Wow, co?;-) Z wycieczki wypełnionej zwiedzaniem, co jak wiadomo dla dziecka nie jest atrakcją, pamiętam dwie śmieszne historie.

W tamtych czasach głównym punktem programu był oczywiście Cmentarz na Powązkach, taras widokowy w Pałacu Kultury Cmentarz Żołnierzy Radzieckich (powaga!) i Belweder.

Byliśmy też oczywiście w teatrze, ale to Belweder zapisał się w mojej pamięci:-). W czasie jazdy panowie intensywnie podkręcali atmosferę różnymi trunkami i przyśpiewkami typu „Szła dzieweczka, do laseczka”, „Hej, hej sokoły” oraz „Góralu czy ci nie żal”, więc nic dziwnego, że gdy stanęliśmy przed bramą wjazdową pałacu, mieli już dobrze w czubie. Jeden z nich wysiadł z autobusu, chwiejnym krokiem podszedł do ogrodzenia i… zwymiotował! Nie wyobrażacie sobie nawet, co się potem działo. Przybiegli strażnicy, wylegitymowali faceta, wezwali milicję obywatelską, która również go wylegitymowała i zaczęła przesłuchiwać, wezwała kogoś wyższego rangę i nagle zrobił się dziki tłum. Niewiele brakowało, żeby facet poszedł siedzieć za działalność wywrotową. Wyrzygał się na władzę państwową, na Polską Zjednoczoną Partię Robotniczą, na przedstawicieli narodu!:))) Nie pomagały tłumaczenia, że facet zwyczajnie przesadził z alkoholem.

Przewodnik wycieczki stanął na uszach i facet wrócił z nami do hotelu. Wieczorem, gdy wygłodniali czekaliśmy na schabowego z frytkami (który nawiasem mówiąc był tak pyszny, że do dzisiaj pamiętam jego smak!) wszyscy już się z tego absurdalnego wydarzenia śmiali ale facet już do końca życia miał ksywkę „Obrzyganiec:-).

A w hotelu wieczorem miała się rozpocząć część artystyczna wycieczki. Panowie niecierpliwie wiercili się na swoich miejscach, bo w planie był najprawdziwszy striptiz:-) Moja mama stwierdziła, że w takim razie po kolacji chwilę z nimi posiedzę, a potem pójdę do pokoju. Pewnie nawet byłam tym całodniowym łażeniem zmęczona, nie pamiętam. Pamiętam jednak, że nie dotarłam nawet do połowy swojego kotleta, gdy zgasły główne światła, reflektor oświetlił środek sceny i ujrzałam kobietę siedzącą w wyzywającej pozie na krzesełku. Powolnym ruchem dłoni zaczęła zdejmować nylonową pończochę…

***

When I was maybe 12 years old, and Warsaw was something as alien as was this extra passenger from Nostromo, we went with our parents on a trip. From their workplace, with accommodation at the Polonia Hotel. Wow, isn’it? 😉 From a trip filled with sightseeing, which as you know for a child is not an attraction, I remember two funny stories.

In those days, the main point of the trip program to Warsaw was, of course, Powązki Cemetery, observation deck in the Palace of Culture, Cemetery of Soviet Soldiers (seriousness!) and Belweder.

We were also in the theater, of course, but the Belweder made a name in my memory :-). While driving, men intensively raised the atmosphere with various liquors and chants such as „Szła dzieweczka, do laseczka„, „Hey, hey sokoły” and „Góralu czy ci nie żal„, so it’s no wonder that when we stood in front of the entrance gate of the palace, they already were quite drunk. One of them went off the bus, staggered to the fence and … vomited! You can not even imagine what happened next. The guards came in, they checked ID, they called the civic militia, who also checked his ID, questioned him, called for someone of a higher rank, and suddenly ….all hell was let loose. It nearly went he would be accused with subversive activities. He spew for the state power, for the Polish United Workers’ Party, for the representatives of the nation! :))) The explanation that the guy simply overdone with alcohol didn’t work.

The tour guide stood on his ears and eventually the guy came back to the hotel. In the evening, when hungry we waited for a pork chop with fries (which by the way was so delicious that I still remember its taste!) everyone was already laughing about this absurd event but the guy had a nickname for the rest of his life: „Spewer:-).

And in the evening the artistic part of the trip was to begin. The gentlemen impatiently fidgeted in their places, because the plan was the striptease! 🙂 My mother said that in that case I would sit with them for a moment and then I would go our room. Probably I was even tired of this whole day, I do not remember. But I remember very clear that I did not even reach half of my chop when the main lights went out, the spotlight illuminated the center of the stage and I saw a woman sitting in a provocative pose on a chair. With a slow motion of her hand, she began to take off her nylon stockings …

25 myśli w temacie “Moja pierwsza wycieczka do Warszawy/ My first trip to Warsaw

    1. Ha ha, a może, kto wie. Poczułam się taka dorosła, że się wszystko utrwaliło. W każdym razie, jak skończył się pokaz oczy wszystkich uczestników wycieczki skierowały się na mnie. Ktoś powiedział do mojej mamy, że w sumie teraz to jej córka już wcale nie musi iść do pokoju. Najgorsze z tego pokazu artystycznego już widziała:)) No i rzeczywiście zostałam jeszcze długo.

      Polubienie

  1. Ciekawe, że z moich wycieczek z dorosłymi m.in. w Pieniny też pamiętam jedno wielkie pijaństwo…niewiele sie od tamtych lat zmieniło, wystarczy iść w ślad za grzybiarzami:-(

    Polubienie

Dodaj komentarz