55 myśli w temacie “Teraźniejszość czy niedaleka przyszłość?/ Present day or near future?”
Uwielbiam czytac, zycie uklada mi sie jednak tak falowo, ze albo mam kilka godzin dziennie na czytanie albo nie mam go wcale. No dobra na szybkie czytanie wiadomości dnia mam jakies 15 minut. Teraz jest czas „braku czasu” pocieszam się czytając np blog Caffe 😉 Dowcip świetny z ta wersja papierowa. Mnie nie dane bylo jeszcze sprobowac czytnika do e- booków, jakos tak fatalnie sie złożyło. Ale moze kiedyś sie jeszcze doczekam…a zapach papieru nowej książki dziala na mnie jak masaż pleców 😉
Ja też lubię papierowe, i tak jak już było w komentarzu gdzieś powyżej czy poniżej (:-) uwielbiam zapach biblioteki. Co prawda kiedy ostatnio byłam w bibliotece przeżyłam szok. Wszystkie książki oprawione w przezroczystą folię, więc na półkach kolorowo, nowości dużo, i w dodatku w kąciku stały 3 stanowiska komputerowe. Nowoczesność w pełnym wymiarze. A ja pamiętam bibliotekę z książkami oprawionymi w szary papier, a na grzebiecie książki imię i nazwisko autora oraz tytuł książki wypisany czarnym flamastrem:-) Pierwszym wyznacznikiem tego, czy książka była fajna czy nie, było jej sczytanie, im bardziej zniszczona tym lepsza fabuła:))
Ja czytam tylko w wersji papierowej. Staram się nadążać za postępem, ale jeśli chodzi o czytanie, to jestem zatwardziałą tradycjonalistką. Lubię iść do biblioteki i poszperać w książkach na regałach. Lubię specyficzny zapach jaki ma powietrze w bibliotece. I więcej starych książek, tym zapach bardziej intensywny. Chanel No 5, to to nie jest, ale taki mam odchył i już.
Ja też bardzo lubiłam zapach biblioteki i jej ciszę. Za oknem hałas dnia, a w środku jak w zakonie. No, ale teraz mam alergię na kurz:)) Co prawda odczulam się, ale im mniej kontaktu z czynnikiem wywołującym kichanie i kaszel – tym lepiej:-)
Uważam, że nie jest ważna forma, ale chęć czytania. Chociaż osobiście wolę książki (teraz przy przeprowadzce mam spory problem :D), to najważniejsze jest to, żeby czytać. To naprawdę pobudza wyobraźnię 🙂
Zdecydowanie tak! I można sobie gadać o wyższości jajka nad kurą, ale prawda jest taka, że każda forma jak piszesz, jest dobra. Co kto lubi, lub jak w moim przypadku, co komu bardziej zaczęło pasować ze względu na okoliczności:)
Do nauki chyba bym też nie potrafiła wykorzystywać czytnika. Jestem wzrokowcem i zapamiętuję nie tylko która strona, ale w którym miejscu na stronie była jakaś treść. Czytnik pod tym względem jest gorszy.
Właśnie wiem, że niektórzy wracają do książek przeczytanych w przeszłości. Ja tak nie mam, mnie taka powtórka nudzi:-) Czasem wracam do czegoś, żeby sobie przypomnieć co się wydarzyło, w przypadku kiedy wydana zostaje następna część. Ale nawet wtedy nie zawsze. Zwykle autor robi taką powtórkę w trakcie.
„W pustyni i w puszczy” przeczytałam pierwszy raz w 4 klasie szkoły podstawowej, później w gimnazjum, w liceum, na studiach i tak w kolejnym etapie swojego życia 🙂
A ja tak to tylko przeczytałam „Lalkę”. Raz w liceum, a następnym razem na studiach. Z zupełnie innym spojrzeniem na Izabelę, z większą wyrozumiałością.:-)
Z tym się zgadzam w 100 %. Tylko ze mną jest tak, że jak widzę te tysiące książek, tyle nowości, tyle tytułów, które chciałabym przerobić, to szkoda mi czasu na powroty. Ale to oczywiście ja. Każdy ma inaczej i to dobrze! Poza tym brak czasu, czytam w drodze do pracy. W zasadzie tylko, potem nie ma już czasu. A do tego blog:)
Właśnie mi Onet uzmysłowił, że jest jedna książka, do której kiedyś często wracałam, czytałam wiele razy. Zupełnie o niej zapomniałam! ! To „Zapałka na zakręcie”:-)
Ja też!!:) Czcionka i waga. Dwie zalety nie do przebicia. Kiedyś jechałam z 4-5 książkami na urlop, które razem ważyły około 1,5 kg, a jak grube to więcej. Nigdy nie wiedziałam, czy książka mi się spodoba, więc brałam więcej niż byłam w stanie przeczytać. A to w oczywisty sposób dowalało mojemu bagażowi zbędne dekagramy.
Internet może coraz mniej, ale e-booki – chyba jak najbardziej da się je czytać. A jak już ktoś czyta… Może jest uczulony na kurz w papierowych książkach.
Da się da się, nawet nie tylko przy uczuleniu na kurz. Ale jak tak o tym wspomniałeś, to ja mam uczulenie na kurz i namiętnie czytam e-booki. Myślisz, że powinnaś się doszukiwać analogii?:-)
A wiesz, że przeżytek by mi nie przeszkadzał, ale już ta czcionka niestety tak. Bo jakoś tak kiedyś czcionki w tradycyjnych książkach nie były takie małe…..:-)
I w moim przypadku byłaby to prawda, gdyby nie fakt, że książki tradycyjne po pierwsze są ciężkie więc noszę zwykle tylko kindla, po drugie, są wydrukowane za małą czcionką.
I właśnie to jest dla mnie też ogromny plus, plus (nomen omen) wielkość czcionki i możliwość czytania nawet wieczorem, bo mam kindla w wersji z podświetleniem. Ja jestem przeszczęśliwa, bo teraz mogę czytać zawsze kiedy tylko mam ochotę, ponieważ zawsze mam czytnik w torebce:)
w końcu tak… to jak z mocą silnika w aucie, nie potrzebujesz jej, nie po to aby szybko jeździć, ale w sytuacji trudnej by mieć moc na ominięcie czy wyminiecie przeszkody – zwłaszcza kiedy nałogowo studiujesz, sięgasz do czytnika i masz
Dobre porównanie Eulalio:)) Aksinia, ja też mam dużo książek w czytniku, z całą pewnością nie przeczytam wszystkich, życia mi zabraknie (nad czym ubolewam:-), ale to mi za to daje komfort usuwania książki, jeśli po kilkunastu minutach okazuje się, że mi się nie podoba. Dzisiaj już się nie katuję, nie zmuszam, nie czytam wbrew sobie. A w czytniku zawsze znajdzie się jakaś następna bez konieczności wychodzenia do biblioteki, czy księgarni:)
E tam mamutem. Po prostu jeszcze się nie przekonałaś do zalet czytnika. Ja – dawna miłośniczka zapachu książki, dzisiaj wychwalam plastik (czy co tam jeszcze w kindlu jest) 🙂
Uwielbiam czytac, zycie uklada mi sie jednak tak falowo, ze albo mam kilka godzin dziennie na czytanie albo nie mam go wcale. No dobra na szybkie czytanie wiadomości dnia mam jakies 15 minut. Teraz jest czas „braku czasu” pocieszam się czytając np blog Caffe 😉 Dowcip świetny z ta wersja papierowa. Mnie nie dane bylo jeszcze sprobowac czytnika do e- booków, jakos tak fatalnie sie złożyło. Ale moze kiedyś sie jeszcze doczekam…a zapach papieru nowej książki dziala na mnie jak masaż pleców 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja też lubię papierowe, i tak jak już było w komentarzu gdzieś powyżej czy poniżej (:-) uwielbiam zapach biblioteki. Co prawda kiedy ostatnio byłam w bibliotece przeżyłam szok. Wszystkie książki oprawione w przezroczystą folię, więc na półkach kolorowo, nowości dużo, i w dodatku w kąciku stały 3 stanowiska komputerowe. Nowoczesność w pełnym wymiarze. A ja pamiętam bibliotekę z książkami oprawionymi w szary papier, a na grzebiecie książki imię i nazwisko autora oraz tytuł książki wypisany czarnym flamastrem:-) Pierwszym wyznacznikiem tego, czy książka była fajna czy nie, było jej sczytanie, im bardziej zniszczona tym lepsza fabuła:))
PolubieniePolubienie
Ale po zapachu nowej ksiazki juz pewnie tylko wspomnienie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Aha dodam jeszcze, ze biblioteki, ktore odwiedzalam nigdy nie mialy okladek z papieru czy foli. Sa takie jak je pan drukarz stworzyl.
PolubieniePolubienie
Co za czasy, zapachu nie ma, szarego papieru nie ma:))) Co to za biblioteka!!:))
PolubieniePolubienie
Ja czytam tylko w wersji papierowej. Staram się nadążać za postępem, ale jeśli chodzi o czytanie, to jestem zatwardziałą tradycjonalistką. Lubię iść do biblioteki i poszperać w książkach na regałach. Lubię specyficzny zapach jaki ma powietrze w bibliotece. I więcej starych książek, tym zapach bardziej intensywny. Chanel No 5, to to nie jest, ale taki mam odchył i już.
PolubieniePolubienie
Ja też bardzo lubiłam zapach biblioteki i jej ciszę. Za oknem hałas dnia, a w środku jak w zakonie. No, ale teraz mam alergię na kurz:)) Co prawda odczulam się, ale im mniej kontaktu z czynnikiem wywołującym kichanie i kaszel – tym lepiej:-)
PolubieniePolubienie
A jednak może warto wrócić znów 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Hm, ale tylko w wersji elektronicznej:-)
PolubieniePolubienie
Może być 😉
PolubieniePolubienie
Uważam, że nie jest ważna forma, ale chęć czytania. Chociaż osobiście wolę książki (teraz przy przeprowadzce mam spory problem :D), to najważniejsze jest to, żeby czytać. To naprawdę pobudza wyobraźnię 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zdecydowanie tak! I można sobie gadać o wyższości jajka nad kurą, ale prawda jest taka, że każda forma jak piszesz, jest dobra. Co kto lubi, lub jak w moim przypadku, co komu bardziej zaczęło pasować ze względu na okoliczności:)
PolubieniePolubienie
Ja też zaopatrzyłam się w czytnik na studiach, ale tradycyjne książki wygrały 🙂
PolubieniePolubienie
Do nauki chyba bym też nie potrafiła wykorzystywać czytnika. Jestem wzrokowcem i zapamiętuję nie tylko która strona, ale w którym miejscu na stronie była jakaś treść. Czytnik pod tym względem jest gorszy.
PolubieniePolubienie
Niestety, w czytniku nie można nic zakreślić na kolorowo 🙂
PolubieniePolubienie
A to prawda, ani wyboldować:)
PolubieniePolubienie
Teraz, po studiach, nadal wydaję najwięcej pieniędzy na książki. Lubię wracać do nich po pewnym czasie
PolubieniePolubienie
Właśnie wiem, że niektórzy wracają do książek przeczytanych w przeszłości. Ja tak nie mam, mnie taka powtórka nudzi:-) Czasem wracam do czegoś, żeby sobie przypomnieć co się wydarzyło, w przypadku kiedy wydana zostaje następna część. Ale nawet wtedy nie zawsze. Zwykle autor robi taką powtórkę w trakcie.
PolubieniePolubienie
Wiem wiem, ale jednak jakoś sentyment do wszystkich książek sprawia, że muszę do nich wrócić 🙂
PolubieniePolubienie
Ale ja to rozumiem! Każdy z nas jest przecież inny. Mój brat czyta Grzesiuka już chyba 15 raz. Za każdym razem mu się podoba:)
PolubieniePolubienie
„W pustyni i w puszczy” przeczytałam pierwszy raz w 4 klasie szkoły podstawowej, później w gimnazjum, w liceum, na studiach i tak w kolejnym etapie swojego życia 🙂
PolubieniePolubienie
A ja tak to tylko przeczytałam „Lalkę”. Raz w liceum, a następnym razem na studiach. Z zupełnie innym spojrzeniem na Izabelę, z większą wyrozumiałością.:-)
PolubieniePolubienie
Właśnie o to chodzi! Do niektórzy książek człowiek musi dojrzeć 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Z tym się zgadzam w 100 %. Tylko ze mną jest tak, że jak widzę te tysiące książek, tyle nowości, tyle tytułów, które chciałabym przerobić, to szkoda mi czasu na powroty. Ale to oczywiście ja. Każdy ma inaczej i to dobrze! Poza tym brak czasu, czytam w drodze do pracy. W zasadzie tylko, potem nie ma już czasu. A do tego blog:)
PolubieniePolubienie
Czas niestety ogranicza większość ludzi. Ciężko czytać nawet przed snem, żeby od razu nie zasnąć 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja przed snem nie jestem w stanie jednej strony skończyć. Nawet po późnej kawie:-)
PolubieniePolubienie
Ja też od razu śpię 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Właśnie mi Onet uzmysłowił, że jest jedna książka, do której kiedyś często wracałam, czytałam wiele razy. Zupełnie o niej zapomniałam! ! To „Zapałka na zakręcie”:-)
PolubieniePolubienie
Myślę, że nie zawsze trzeba krytykować nowoczesność:) A e-booki – pochwalę choćby za te czcionki:)
PolubieniePolubienie
Ja też!!:) Czcionka i waga. Dwie zalety nie do przebicia. Kiedyś jechałam z 4-5 książkami na urlop, które razem ważyły około 1,5 kg, a jak grube to więcej. Nigdy nie wiedziałam, czy książka mi się spodoba, więc brałam więcej niż byłam w stanie przeczytać. A to w oczywisty sposób dowalało mojemu bagażowi zbędne dekagramy.
PolubieniePolubienie
Internet może coraz mniej, ale e-booki – chyba jak najbardziej da się je czytać. A jak już ktoś czyta… Może jest uczulony na kurz w papierowych książkach.
PolubieniePolubienie
Da się da się, nawet nie tylko przy uczuleniu na kurz. Ale jak tak o tym wspomniałeś, to ja mam uczulenie na kurz i namiętnie czytam e-booki. Myślisz, że powinnaś się doszukiwać analogii?:-)
PolubieniePolubienie
Papier to przeżytek! I ja też.
PolubieniePolubienie
A wiesz, że przeżytek by mi nie przeszkadzał, ale już ta czcionka niestety tak. Bo jakoś tak kiedyś czcionki w tradycyjnych książkach nie były takie małe…..:-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Czcionka czyni różnicę.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
I to jak!:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dowiedziono, że kto czyta e-booki czy cokolwiek w internecie(teksty) czyta także książki tradycyjne 🙂
PolubieniePolubienie
I w moim przypadku byłaby to prawda, gdyby nie fakt, że książki tradycyjne po pierwsze są ciężkie więc noszę zwykle tylko kindla, po drugie, są wydrukowane za małą czcionką.
PolubieniePolubienie
To prawda, wiele książek odłożyłam, bo nawet w okularach oczy mnie bolały…
PolubieniePolubienie
Ja teraz te, które wtedy odłożyłam wyszukuję w wersji e-book. Często już są.
PolubieniePolubienie
Nie śmieszy – przeraża 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
dlaczego przeraża? teraz mam ze sobą na wakacjach 800 książek, a nie dwie, które muszę zostawić w hotelu, aby móc spakować pamiątki…
PolubieniePolubienie
I właśnie to jest dla mnie też ogromny plus, plus (nomen omen) wielkość czcionki i możliwość czytania nawet wieczorem, bo mam kindla w wersji z podświetleniem. Ja jestem przeszczęśliwa, bo teraz mogę czytać zawsze kiedy tylko mam ochotę, ponieważ zawsze mam czytnik w torebce:)
PolubieniePolubienie
o tak powiekszone czcionki sa bezcenne u fryzjera, kiedy farba na glowie a ja bez okularow bezradna 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mi nie tylko u fryzjera niestety:))) Poza tym ja się rozpaskudziłam tą możliwością ułatwiania sobie życia. Bo skoro mogę to czemu nie?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
I przeczytasz te 800?
PolubieniePolubienie
w końcu tak… to jak z mocą silnika w aucie, nie potrzebujesz jej, nie po to aby szybko jeździć, ale w sytuacji trudnej by mieć moc na ominięcie czy wyminiecie przeszkody – zwłaszcza kiedy nałogowo studiujesz, sięgasz do czytnika i masz
PolubieniePolubienie
Dobre porównanie Eulalio:)) Aksinia, ja też mam dużo książek w czytniku, z całą pewnością nie przeczytam wszystkich, życia mi zabraknie (nad czym ubolewam:-), ale to mi za to daje komfort usuwania książki, jeśli po kilkunastu minutach okazuje się, że mi się nie podoba. Dzisiaj już się nie katuję, nie zmuszam, nie czytam wbrew sobie. A w czytniku zawsze znajdzie się jakaś następna bez konieczności wychodzenia do biblioteki, czy księgarni:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Aksinia – mnie już nawet nie przeraża, wiem że to nieodwracalne i nauczyłam się z tym żyć:-)
A nawet polubiłam.
PolubieniePolubienie
Jestem mamutem – idę pod prąd 😉 Ale mogę zmienić ‚przeraża’ na ‚zdumiewa’
PolubieniePolubienie
E tam mamutem. Po prostu jeszcze się nie przekonałaś do zalet czytnika. Ja – dawna miłośniczka zapachu książki, dzisiaj wychwalam plastik (czy co tam jeszcze w kindlu jest) 🙂
PolubieniePolubienie
A jednak myślę, że Ci, którzy czytają, lubią też papier 🙂
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Jasne, ja bardzo lubię ten papier drukowany z nominałami:)))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
hhaahhaa dobre 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
🙂
PolubieniePolubienie