Zawsze, ale to naprawdę zawsze, ogarnia mnie powakacyjna nostalgia, smutek, że znowu trzeba czekać. Nie chodzi nawet o czekanie na kolejny urlop, ale o czekanie na letni wakacyjny luz, klapki japonki, odkryte ramiona, stopy na piasku, chodzenie bez swetra lub czapki, o wycieczki rowerowe, teatr na wolnym powietrzu czy kino plenerowe. O spacery nad Wisłą, puste ulice, wypady nad pobliskie jeziora, o ciepło, którego nam w tym roku pogoda nie pożałowała.
Zdecydowanie powinnam była się urodzić gdzieś na Costa Brava, (mogłabym w dodatku uczyć się hiszpańskiego od prawdziwych native speakerów ;-). Lub choćby na Rodos, gdzie jednak mimo niepewności co do pogrzebu Adasia, (który odbył w pierwszym tygodniu mojego urlopu), udało nam się polecieć, ale zdecydowanie trudniej było nam wrócić. Nie chcieli nas stamtąd wypuścić. Powaga!:-)
A było to tak. Wstaliśmy o 5 rano, żeby się wymeldować, zjeść szybkie śniadanie i na lotnisku stawić się o odpowiedniej porze, czyli na godzinę przed odlotem. Stawiliśmy się, my tak, samolot nie. Po godzinie oczekiwania zostaliśmy ponownie zakwaterowani w hotelu, tym razem blisko lotniska i w zdecydowanie innych standardach. W tak wypasionym apartamencie jeszcze nie nocowałam!
To był chyba pierwszy w historii biura podróży przypadek, gdy pasażerowie cieszyli się z opóźnienia. Wszystkie 180 osób:)). Nic dziwnego, to był piątek, więc każdy cieszył się z przedłużonego o jeden dzień urlopu, w ciepłym, pięknym miejscu. Oj grzało okrutnie! Tak jak lubię:-)
A Rodos? Cóż tu mówić. Niech przemówią zdjęcia:)))
Always, really really always I begins to feel nostalgia, sadness that I have to wait again. It is not even about waiting for another holiday, but about waiting again for this summer letup, flip flops, bare shoulders, feet on the sand, no-sweater or no-hats, bike trips, open-air theater, open-air cinema. For walks along the Vistula, excursions to nearby lakes, for the warmth with which we were gifted this year.
I should definitely have been born somewhere on the Costa Brava (I could also learn Spanish from real native speakers ;-). Or even for Rhodes, where, despite waiting for the Adaś funeral, we managed to fly this year. And from where, they did not want to let us out. Seriousness!
And it was like this.
We woke up at 5 a.m. to check out, eat a quick breakfast and arrive to the airport, an hour before departure. We arrived, but our plane did not. After an hour of waiting, we were again accommodated in the hotel, this time close to the airport and in definitely different standards. I have never spent the night in such a fancy, high-end apartment before! It was probably the first case in the history of a travel agency when passengers were enjoying a delay. All 180 people :)). No wonder! It was a Friday, so everyone enjoyed their one-day-extended holiday in a warm beautiful place. And ithe warm was awesome! Such as I like:-)
And Rhodes? What can I say? Let’s the photos speak :)))
Wellcome and i wish next year find you in another Greek island!!
KISSES !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Kisses!!:-)
PolubieniePolubienie
Jakoś zatęskniłam za „moją” tegoroczną Kretą. Natychmiast. I chyba już na wstępie zanęciły mnie klapki japonki. To jest dla mnie synonim urlopu. Klapki japonki. Dziękuję, że mi to uświadomiłaś👡👙
PolubieniePolubienie
Dla mnie też, kiedy już nie muszę dusić nóg w mokasynach czy innych szpilkach (które używam tylko jak trzeba), to jest prawdziwa, wakacyjna wolność:))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Cieszę się, że urlop możesz zaliczyć do udanych;)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mogę:) Oczywiście jakieś tam drobiażdżki, które chciały mi popsuć humor, zdarzyły się, ale ogólnie – było super!
PolubieniePolubienie
the holidays are over!
bye and welcome back 🙂
PolubieniePolubienie
Yes, the best part of the year is over:))) Nice to see you again!!
PolubieniePolubienie
Welcome back!!! 🤗🤗
PolubieniePolubienie
Hello Garfield. Thank you for coming, it is really nice to see you again!! You have new job, but I hope you will have any holiday…
PolubieniePolubienie
🤗
PolubieniePolubienie
No zawsze żal wracać, ale jak powiedział ktoś mądry, by poznać smak urlopu – trzeba się ciężko napracować:-)
PolubieniePolubienie
To na pewno:))) I nauczyć się cierpliwości w oczekiwaniu. Nasze plany w tym roku legły w gruzach z powodów niezależnych. Baliśmy się, że w ogóle urlopu nie będzie, terminu urlopu nie dało się już zmienić, przesunąć na późniejszy czas. Pozostało tylko mieć nadzieję na jakiś last, last minute. Na szczęście ten „last” się trafił. Potrzebowałam nie tyle słońca, bo było go u nas w tym roku pod dostatkiem, co zmiany miejsca, zmiany ludzi, języka. Zauważyłam, że bardzo podoba mi się fakt dogadywania się z innymi w obcych miejscach. Mam wtedy większą elastyczność wymowy niż w kraju:-)) To że trzeba szukać trasy, że staję się na kilka dni pilotem. Fajne to:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba