Kasztany od zawsze kojarzą mi się z beztroską. Jak takie małe coś, trzymane przez chwilę w dłoni, może wpływać na kondycję psychiczną człowieka? No może. Podobnie, ale znacznie intensywniej bywa z zapachami, o ile wcześniej nastąpiło ich skojarzenie z czymś miłym. Piszę o sobie, ale podejrzewam, że nie tylko ja tak mam. Szkoda, że nie można takiego ulotnego zapachu zamknąć w fiolce z atomizerem i naparzać nim dokoła własnego nosa, gdy dopada przygnębienie. Ileż to byłoby mniej depresji na świecie:-).
Tak samo jest z przyrodą. Coś, co się kiedyś skojarzyło bardzo pozytywnie, siedzi w głowie do dziś. Gdy np. ściskam w ręku owoc kasztanowca, odczuwam najprawdziwsze, niczym nie zmącone szczęście. To jest oczywiście ulotna chwila, takie wspomnienie z przeszłości, które przeleci przez głowę i poleci dalej.
Ale zanim wyleci, przypomni mi podstawówkę, mały, PRL-owski klocek, identyczny jak setki innych w tamtych czasach. Klasę, w której odbywały się zajęcia praktyczno-techniczne. Pamiętam, że wychowawczyni robiła co mogła, żeby zainteresować dzieci robótkami ręcznymi, które według tamtego programu nauczania, mogły się przydać w dorosłym życiu. Jak się przydawały w dorosłym życiu kasztanowe ludki?
Kto kiedykolwiek musiał zabawiać znudzone jesienną niepogodą dzieci, ten wie:-)
Chestnuts have always been associated with carefree on my mind. How can such a small thing, held for a moment in a hand, affect the mental condition of a person? Well, it can.
Similarly, but much more intense is about fragrances, if they were previously associated with something nice. I write about myself, but I suppose that it’s not just me the only one. It is a pity that such an elusive fragrance can not be enclosed in a vial with an atomizer and whaling it around your own nose when you feel in glum. How much less depression in the world would be :-).
It’s the same with nature. Something that has been associated very positively in the past, is still in the mind. For example, if I hold chestnut fruit in my hand, I feel the real, unspoiled happiness. This is of course a fleeting moment, a memory from the past that will fly overhead and fly away.
But before it fly away, it will remind me of the primary school, a small, PRL’s cube, identical to hundreds of others in those days. A class in which practical and technical classes were held. I remember that the teacher did her best to interest the children with handicrafts, which, according to that curriculum, could be useful in adult life. How were chestnut guys useful in adult life?
Who ever had to entertain bored kind in the rainy autumn days, he knows 🙂
Umiejętność konstruowania kasztanowych ludków może się bardzo przydać. Przekonałem się o tym na jednym z rekrutacyjnych assessmentów, w którym uczestniczyłem…
PolubieniePolubienie
OOO, czyżby jakieś zadania grupowe były?:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Assessment był grupowy, ale zadania z ludzikami indywidualne. Grupowe później.
PolubieniePolubienie
No i co zrobiłeś z tych kasztanków? To miały być rzeczywiście ludziki, czy jakaś abstrakcja?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Była dowolność. A że czasu było dużo, to zrobiłem z 50 tych ludzików w różnych wariantach i ustawiłem z nich inscenizację hołdu pruskiego 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
No super pomysł!! Zrobiłeś sobie zdjęcie tego? Tak na pamiątkę?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Gdzieżby, nawet o tym nie pomyślałem przez stres, choć aparat miałem w plecaku.
PolubieniePolubienie
No to szkoda. Ludziki to ludziki, ale w tym przypadku ważniejsze jest to, czy rzeczywiście Twoje wykonanie mogło się kojarzyć z tym historycznym wydarzeniem.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To chyba było nieistotne, bo personel nawet nie spytał co przedstawia moje dzieło 😉
PolubieniePolubienie
Ha ha, no to tym bardziej szkoda!! To dzieło zostało podwójnie źle potraktowane:)))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie pierwszy i nie ostatni raz 😉
PolubieniePolubienie
No tak, człowiek to taki właśnie jest:))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja nie 😉
PolubieniePolubienie
O, nie tylko kasztanowe ludki się robiło! szałas z koca rozpiętego między krzesłami, budowanie twierdzy z klocków, wyścigi resorówek na dywanie, czytanie na głos i papieroplastyka…
na Pintereście zapisuję sobie inspiracje dla przyszłych wnuków:-)
PolubieniePolubienie
Oj tak, szałasy z koca i krzeseł też robiłam!! Uwielbiam to, jak człowiek kiedyś potrafił się bawić właściwie wszystkim prawda?
PolubieniePolubienie
Hm, moje dzieci się zapierają, że one to absolutnie bezdzietne będą. Cóż, przyjdzie mi chodzić w odwiedziny do koleżanek, które zostaną babciami:)) Żeby się napatrzeć.
PolubieniePolubienie
Kasztany są bardzo sexy. Uwielbiam.
A robienie kasztanowych ludzików przydało mi się jedynie do pokazywania moim synom, jak się je robi 😊😊
Pozdrawiam! I cieszę się, że się odzywasz.
PolubieniePolubienie
Że sexy?? A tak na nie nigdy nie patrzyłam. Odzywam się, odzywam, chociaż jakoś pomysłów na notki mi akurat brak. No i pogoda nie nastraja zupełnie….
PolubieniePolubione przez 1 osoba
🤣Ale nie w sensie seksualnym, a w sensie atrakcyjności, fajności. Czasem myślę za szybko i sama za sobą nie nadążam…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Domyśliłam się, że o to, na gadżet seksualny to one raczej się nie nadają:))))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Moja przyjaciółka wciąż ma kasztan na szczęście, który podniosłam w parku przyszpitalnym, kiedy po raz drugi dopadł mnie skorupiak i miałam zacząć chemię… Niby źle się kojarzy, ale to już 10 lat- jestem, i kasztan tez🙂
PolubieniePolubienie
A widzisz, może jednak w ich sile coś jest! Ja też mam taki jeden, który sobie leży i czeka na lepsze czasy. Może trzeba poszukać nowego, dla wzmocnienia?:-)
PolubieniePolubienie
A very good post my friend. I enjoyed your ponderances and shared thoughts.👍😀
PolubieniePolubienie
Thank you so much!:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Most welcome🤗
PolubieniePolubione przez 1 osoba