Czy ktoś oglądał „Ślepnąc od świateł”? Jeśli tak, napiszcie proszę, czy serial Wam się podobał, czy nie. A jeśli tak/nie, to dlaczego?
Bo przyznam szczerze, że ja mam bardzo mieszane odczucia, a obejrzałam całość. Jak teraz napisać, o co mi chodzi, żeby przy okazji nie popsuć oglądania tym, którzy dopiero mają zamiar to zrobić?
Ostatnio w komentarzu stwierdziłam, że bardzo lubię, gdy akcja filmu lub książki umiejscowiona jest w Warszawie, bo mogę sobie fajnie wszystko zwizualizować. I tu jest Warszawa, więc dobrze, ale taka, której ja nie znam i może to akurat drugie dobrze. To miasto oglądane nocą, w światłach klubów, w podejrzanych lokalach, miasto które zalewa fala narkotykowego brudu i tego czegoś, czego nie możemy, albo nie chcemy powstrzymać. Świat widziany w odcieniach szarości, pozbawiony piękna i kolorów. To bardzo symptomatyczne, że barwne obrazy pojawiają się jedynie w marzeniach głównego bohatera.
A jest nim dawny chłopak z Mazur, dzisiaj młody gangster, któremu fajnie się żyje za pieniądze zarobione na dilerce. Jeździ wypasioną beemwicą, nosi niezłe ciuchy, tworzy wokół siebie aurę niedostępności i tajemniczej wyniosłości. Ale mimo że, istotnie, patrzy na wszystkich z góry, darzy go zaufaniem i mafijny boss, i bogaci klienci. Odnoszę wrażenie, że zaufanie rozumiane jest tu, jako taki ostatni bastion uczciwości człowieka.
Z drugiej strony próbuje się nam pokazać w tym mężczyźnie wrażliwca, niedoszłego artystę, człowieka skrzywdzonego, zmęczonego życiem, który kłamie rodzicom, że odniósł zawodowy sukces. W rzeczywistości zaś próbuje przetrwać do najbliższego urlopu, żeby móc oderwać się od koszmaru, w którym się pogrążył. Dowiadujemy się, że facet nigdy w życiu nie był na urlopie. No biedaczek!
Wiecie co, ktoś tu chciał nas w coś wkręcić. Ofiary dilera są pokazane w sposób przerysowany, karykaturalny, trochę śmieszny, niekonieczne sympatyczny. My im nie współczujemy, może jedynie myślimy „jak to dobrze, że to nie ja”. A główny bohater przyznaje szczerze, że lubi to co robi, więc chyba nie potrzebuje współczucia?
Obejrzałam serial, który mnie nie powalił, ale chyba spełnił swoje zadanie, bo nie przeszłam obojętnie. I nawet napisałam notkę:)) Jednak nie będę współczuć dilerowi, nawet jeśli posiada sumienie. Natomiast z czystym sercem współczuję uzależnionym, bo oni pewnie, jak większość z nich, sądzili, że będzie dobrze, że tylko raz, że dla zabawy, poprawy samopoczucia, okazjonalnie.
I może jeszcze współczuję tamtemu chłopakowi z Mazur, bo stracił coś bezpowrotnie.
Did anyone watch „Ślepnąc od świateł”? If so, please write whether you liked the series or not. And if yes / no, why?
Because I must admit that I have very mixed feelings after I had watched the whole series. How do you write about what I mean, not to spoil the viewing of those who are just about to do it?
Recently I commented that I like very much when the action of a movie or book is located in Warsaw, because I can visualize everything. And here is Warsaw, ok, but one that I do not know, and maybe it’s also ok. This city is showed at night, in the lights of clubs, in suspicious restaurants, a city that floods a wave of drug dirt and something that we can not, or we do not want to stop. The world is seen in shades of gray, deprived of beauty and colors. It is very symptomatic that colorful images appear only in the dreams of the main character.
And used to be a boy from Masuria, today he is a young gangster who feels good that he earn money from selling drugs. He has an outstanding BMW, good clothes, creates an aura of inaccessibility and mysterious haughtiness around him. But even though, in fact, he looks down on everyone, his boss trusts him as much as rich customers do. I have the impression that trust is understood here as the last bastion of human honesty.
On the other hand, we try to show to the man a sensitive, would-be artist, a man who is hurt, tired of life, who lies to his parents that he was professionally successful. In fact, he tries to survive until the next holiday, in order to be able to break away from the nightmare in which he plunged. We find out that the guy has never been on holiday in his life. Well, poor boy!
You know what, someone here wanted to screw us in. The drug dealer’s victims are shown in an exaggerated, caricatural, somewhat ridiculous, unsavory. We do not sympathize with them, maybe we just think „how good it is not me.” And the main character admits honestly that he likes what he does, so I do not think he needs sympathy?
I watched that movie series and I wasn’t blown away, but films did a job because I did not just walk away. I even wrote a note :)) However, I will not sympathize with the dealer, even if he has a conscience. However, with a pure heart, I feel sorry for addicts, because they probably, like most of them, thought that ieverything will be good that only once, that for fun, improve well-being, occasionally.
And maybe I could feel sorry for that boy from Masuria, because he lost something irretrievably.
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…