Środa Dzień Bloga/ Wednesday Blog Day

Wczoraj wróciłam do domu bardzo późno, tuż po pracy miałam ważne spotkanie prywatne, a potem lansowałam się na blogowej środzie (Środa Dzień Bloga). Wydawało mi się, że kiedyś już o tych środach pisałam, ale okazuje się że nie, w tagach pustka:-) No więc byłam i po raz enty przekonałam się, że dzisiejsza blogosfera, to zupełnie inne miejsce, niż gdy zaczynałam 12 lat temu. W dodatku blogosfera zdominowana przez młodzież.

20190131_1017002565489972132090880.jpg

To miejsce, w którym jest wszystko, z całkiem opłacalnym biznesem włącznie. Oczywiście trzeba umieć się sprzedać, być kreatywnym, pomysłowym, czy po prostu odważnym, ale równie ważna (a może najważniejsza) jest konsekwencja i budowanie silnej marki własnej. Kilka lat intensywnej pracy może się z czasem przełożyć się na ciekawe blogerskie/ youtuberskie/ influenserskie, a jednocześnie prawdziwie zawodowe, życie:-)

Klaudia Fotyniuk, autorka strony BlogoMarka omówiła 7 zasad w budowaniu takiej osobistej marki. Uświadomiła mi też, że powinnam zmienić zakładkę „o Caffe”, bo to, co tam kiedyś wrzuciłam, to jakaś prehistoria:)) Ok, to moja prehistoria, ale dzisiaj trzeba inaczej, nowocześniej, trzeba konkrety. Ta krótka informacja musi rzeczywiście coś mówić o autorze bloga, czyli w tym wypadku o Beacie, która stworzyła Caffe.

20190131_1017277286107533459802863.jpg

Na wczorajszej „Środzie” pojawiła się Ewa z Red Lipstick Monster, kojarzycie dziewczynę z kolorowymi włosami (chociaż akurat na zdjęciu ma stateczną czerń:-) i kolczykami w wargach, która na Youtube, uczyła, jak się malować? Jeśli w tym momencie pomyśleliście, „o kim Caffe pisze?”, to przyznam szczerze, że ja też do niedawna nie wiedziałam, kto to Red Lipstick, ale tu coś usłyszałam, tam podpatrzyłam, wygooglałam, poczytałam, i dzisiaj jestem pod wrażeniem tego, jaką youtuberską drogę przeszła ta dziewczyna. Ewa uruchomiła swój kanał 6 lat temu, tworząc filmiki o makijażu, kosmetykach, różne tutoriale i poradniki dla początkujących, a dzisiaj? Dzisiaj to 32 letnia businesswoman, która zrobiła karierę na youtubie, a teraz ją rozwija już nieco szerzej. Można? Można.

Trzeba chcieć i mieć pomysł na treść oraz na formułę. Fajnie jest być jednym z pierwszych, wyczucie czasu to bardzo ważna rzecz przy tworzeniu własnego kanału. Naśladownictwo jest słabe i nie daje gwarancji sukcesu.

Tak czy siak, miło było popatrzeć na ludzi, którzy mają pomysły, odwagę, wizję siebie, nie mają jedynie wiedzy, albo takiego ostatecznego kopa, żeby tę wizję urzeczywistnić.

Czytaj dalej „Środa Dzień Bloga/ Wednesday Blog Day”

Komentarz do poprzedniej notki/ The comment to the previous note

Po zbadaniu przez zespół analityków NFZ rynku medycznego okazało się, że jeden z lekarzy, który […] przyjmował pacjentów (a placówka pobierała za to pieniądze) nie żył od 2015 r. […] szpital zapisywał do niego chorych jeszcze w 2018 r. Po śmierci udało mu się zrealizować 16 wizyt.” (Gazeta Prawna).

No i widzicie?! Ten to dopiero kocha swoją pracę. Leczy nawet po śmierci!:-)

Czytaj dalej „Komentarz do poprzedniej notki/ The comment to the previous note”

Czego oczekujesz?/ What do you expect?

Czego oczekujesz od swojej pracy? Od miejsca, w którym spędzasz codziennie 1/3 swojego życia? Od ludzi, z którymi dzielisz biuro, wspólną szafę, może biurko i pokój socjalny.

Czy chodzi tylko o kasę? Żeby pójść, zarobić, a po pracy, wyjść i zapomnieć? Do następnego dnia oczywiście. Oddzielić grubą krechą to, co zawodowe, od tego, co prywatne?

Czy może dla Was liczy się to, czego się nie da przeliczyć na złotówki, dobra atmosfera w pracy, fajni kumple, super koleżanki, ludzki szef? Satysfakcja z wykonywanej pracy i uznanie klientów?

Ja wiem, jak jest u mnie. Dzisiaj mogę już sobie pozwolić na wybieranie miejsc pracy. Gdy w tej nowej zaczynam zauważać, że po początkowym „miesiącu miodowym”, praca coraz intensywniej wkracza w moje życie prywatne, w moje życie wewnętrzne, a co najgorsze niszczy zdrowie, bo związany z nią stres zżera od środka – nie czuję lęku przed zmianą.

A Wy? Czy, jakimś cudem, udaje Wam się połączyć przyjemne z pożytecznym?

Czytaj dalej „Czego oczekujesz?/ What do you expect?”

Ulubiony wieczór blogerki/ Favorite blogger’s evening

wp-15484480113166606766148999965633.jpgSiedzę sama, ale nie samotna. Uwielbiam leniwe, pozbawione jakieś głębszego planu wieczory. Gdy moim jedynym dylematem jest: książka, czy film? Białe, czy czerwone? Najbardziej lubię takie wieczory, gdy przychodzą tuż po szalonym tygodniu,  smutnym lub trudnym, a taki miałam teraz.
Więc odreagowuję.

À propos książki, to  główna bohaterka tej, którą akurat czytam („W żywe oczy” JP Delaney), jest rozchwiana emocjonalnie, projektuje własną rzeczywistość tak bardzo, że ja już nie wiem, co tam jest prawdą, a co aktorską kreacją. Dziewczyna stara się podążać za marzeniami i porywem serca, ale chyba nie wie, że „lepiej nie iść tą drogą”:-). Dlatego, w nieco shizofrenicznym stylu tworzy swój własny, alternatywny świat. Tymczasem, w tle rozgrywającej się historii, recytowana jest poezja Baudelair’a, która staje się takim bohaterem drugiego planu. I już wiem, że następną lekturą będą „Kwiaty zła„, jakoś zupełnie nie pamiętam, żebym kiedykolwiek na studiach je czytała.

Może pod wpływem tej książki napisałam poprzednią notkę o zakłamaniu? Już wtedy byłam w trakcie lektury 🙂

Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że jednocześnie chciałabym czytać i coś mnie stopuje, i właśnie uświadomiłam sobie, że chyba po prostu bardzo chciałabym, żeby mnie zaskoczyli. Bohaterowie i autor.

Czytaj dalej „Ulubiony wieczór blogerki/ Favorite blogger’s evening”

Fejkcywilizacja/ Fake civilization

Czytając ostatnio o kamiennym kręgu z Aberdeenshire w Szkocji, który miał być cudownym odkryciem, 4500- letnim historycznym cudem, pozostałością z epoki brązu, a okazał się kupą kamieni nawiezionych przez człowieka za pomocą traktora i wołu:-), uświadomiłam sobie po raz kolejny, że żyjemy w cywilizacji tak głęboko zakorzenionego kłamstwa, że to aż przeraża.

Dzisiaj nie możesz być pewien niczego!! Ani tego, jak naprawdę wygląda drugi człowiek, jeśli nie znasz go osobiście, bo Photoshop skutecznie utrudnia weryfikację, ani tego, czy coś jest wartościowe, oryginalne, prawdziwe, dobre, czy zdrowe. Czy w świecie pozorów, mamienia medialną papką, są jeszcze ludzie, którzy nadal wierzą w prawdę?

A może człowiek wcale nie jest z natury prawdomówny, tylko z natury jest kłamcą, który udaje, że mówi prawdę (znamy ten dylemat)?

Bardzo spodobał mi się kiedyś tekst Sharone Stone, który odnosi się co prawda do spraw damsko- męskich, ale jakoś koresponduje z powyższym. Nie ukrywam, że wstawiam go celowo, jako delikatny kopniak w stronę seksizmu, szowinizmu, ageizmu, itp. o których pisałam w poprzedniej notce.

„Kobiety może i udają orgazmy, ale mężczyźni udają całe związki”

Czytaj dalej „Fejkcywilizacja/ Fake civilization”

Pełnia szczęścia/ Plenitude of happiness!

Mój pies najbardziej lubi, jak ja leżę na kanapie i oglądam film, a on leży na mnie i jednym okiem zerka, czy wszystko jest ok:-)

Wtedy jest w stanie się poderwać tylko na dźwięk otwieranej puszki z cukierkami. Psimi:-)

20190118_2309021124221602745177053.jpg

Czytaj dalej „Pełnia szczęścia/ Plenitude of happiness!”

No to sobie nagrabił/ He got into a spot of trouble

Yann Moix stwierdził, że kobiet po 50-tce kochać się nie da, są za stare, a ich ciało……cóż, „nie jest nadzwyczajne”. Ten francuski pisarz woli jędrne 25-latki, najlepiej w wersji Azjatka, Koreanka, Chinka lub Japonka, ponieważ te dziewczyny najdłużej wyglądają młodo.

O zgrozo, ja już temu gościowi współczuję. Kobiety w tak drastycznych kwestiach, jak szowinistyczne uwagi na temat wyglądu (bo to jest sprowadzanie kobiecości do jędrnego tyłka), potrafią się zjednoczyć i trzymać sztamę. Obawiam się (wcale się nie obawiam, dobrze mu tak!:)), że po fali babskiej krytyki, która przetoczyła się przez media społecznościowe, czytelność książek Moix spadnie, paparazzi zniszczą wszelkie negatywy z jego podobizną, a te wszystkie młode, jędrne i piękne, znajdą sobie innych. Być może również młodych i jędrnych. Czego o 50 letnim (sic!) Janie powiedzieć już się nie da:-)

Wiecie co, ja nawet rozumiem, że facet może woleć młodsze, ma do tego prawo. Może jest też tak wysublimowanym estetą, że każda, nawet najmniejsza zmarszczka go irytuje;-). Jednak mimo wszystko mógłby wykazać trochę taktu i delikatności, bo o ile 50-letnie kobiece ciało rzeczywiście nie jest nadzwyczajne, to przecież męskie również.

Więc jak mówię, z jego pragnieniami nie dyskutuję, ale stwierdzenie, że kobiet po 50-tce nie da się kochać, jest niefajne.

To co, jak za stare, to może do trumny z nimi? 😉

I bibka: Rave in the grave!:))

Czytaj dalej „No to sobie nagrabił/ He got into a spot of trouble”

Sobotni relaks/ Saturday’s relax

W prezencie urodzinowym, dostałam od córki karnet do gabinetu kosmetycznego Déesse, na zabieg Bloomea i na manicure hybrydowy. Ponieważ ostatnio miałam dosyć intensywne weekendy, ciągle gdzieś jechaliśmy, ciągle mieliśmy jakieś inne plany, dopiero dzisiaj miałam okazję ten karnet zrealizować.

Och mówię Wam, jak ja lubię od czasu do czasu nic nie robić, tylko leżeć i pachnieć!! Sam zabieg przyjemny, mówi się, że gwarantuje kobietom efekt przeciwzmarszczkowy, nawilżający, wygładzający i korygujący przebarwienia. Moja córka powiedziała: „Mamo, będziesz 10 lat młodsza!”:)))) No to ja nie wiem, na ile po tym zabiegu wyglądam, skoro już wcześniej nie wyglądałam na swoje ,… no na tyle ile mam:-)

Przesympatyczna pani, tłumaczyła mi po kolei, co robi i dlaczego. Wyciąg z agawy jest składnikiem niezbędnym do tego, by przy pomocy urządzenia Bloomea doprowadzić do zjawiska tzw. wtórnej keratynizacji naskórka. Jak zwał tak zwał, ważne, że było przyjemnie i bezboleśnie, a po zabiegu skóra stała się bardziej miękka, nawilżona i jakaś taka rozświetlona.

wp-15480606470571244002361235298565.jpg

 

Kolejnym etapem była maseczka algowa, i to było cudowne 20 minut przy dyskretnym świetle i muzyce relaksacyjnej w tle. Nie zasnęłam tylko dlatego, że dzisiaj się naprawdę porządnie wyspałam.

Na koniec manicure hybrydowy, tym razem, wyjątkowo w czerwonym kolorze, którego na co dzień nie noszę, ale co tam, w końcu mamy karnawał!:-)

20190119_1859102418241032182790041.jpg

Czytaj dalej „Sobotni relaks/ Saturday’s relax”

Piątek wieczorem/ Friday evening

Co się robi w piątek wieczorem, po trudnym, ciężkim i w zasadzie niezbyt przyjemnym tygodniu?
Idzie się na siłownię, wyciska z siebie tyle, ile można i resetuje pamięć!

20190118_2134418754688537571115426.jpg

Okazuje się, że urządzenie też jakby zresetowałam. Zajechałam bieżnię tak, że biedna zaczęła prosić o oliwienie:-)
Wynik: 1 h, prawie 6 kilometrów marszobiegu, kąt nachylenia 6 % (zdjęcie pokazuje tylko 0,5, ale to dlatego, że pojawił się ten komunikat, o potrzebie oliwienia)

A teraz jakiś amerykański odmóżdżacz.

20190118_2141488960539094491993420.jpg

Czytaj dalej „Piątek wieczorem/ Friday evening”

Iść z duchem czasu/ To move with the times

phneZUS od zawsze próbuje walczyć z symulantami. Wiadomo, o swoje interesy to on potrafi dbać, jak nikt. Niektórzy z Was, być może nawet doświadczyli nieoczekiwanej wizyty urzędników tej instytucji we własnym domu gdy byliście chorzy, a jeśli z jakiegoś powodu Was w nim nie było, to doświadczyliście również przesłuchania na, specjalnie w tym celu powołanej, komisji lekarskiej.

Dzisiaj ciągle jeszcze bywają tego typu naloty, jednak podejrzewam, że ZUS-owi brakuje już chyba rąk do pracy (nóg w sumie też:-), bo chce coś przeorganizować. Może i symulantów jest więcej niż dawniej, ale tu moja uwaga: jeśli po wyborach, kolejna władza ponownie wydłuży wiek emerytalny, to Drogi Zusie, ilość symulantów na pewno wzrośnie. Ale będą to symulanci, na co dzień symulujący zdrowie.

No wiec ZUS wymyślił, że zamiast wizytować chorych, będzie dzwonić do nich do domu, na te domowe stacjonarne, lub wysyłać emaile. Że niby jak chory nie odbierze telefonu, to znaczy, że go nie ma w domu, a to z kolei znaczy, że nie jest chory! Genialne w swojej prostocie!

Tylko zastanawiam się, jak ten ZUS zadzwoniłby do mnie? Ja nie mam stacjonarnego już od 10 lat:-)

Jakim dowodem ma być odebrany e-mail, skoro odpisać można na niego nawet w telefonie?

Czytaj dalej „Iść z duchem czasu/ To move with the times”