Prawie czyni różnicę/ Without translation because funny is only in Polish :-)

Lubię mieć ładne, zadbane, dłuższe niż zwykle paznokcie. Nie szpony, raczej takie migdałki, wychodzące nieco ponad opuszkę palców i w zasadzie w dowolnej kolorystyce:) Niestety ta długość ma jedną zasadniczą, niemal eliminującą moje fanaberie, wadę dlatego pozwalam sobie na nią dosyć rzadko.

Z dłuższymi nieprecyzyjnie klikam w klawiaturę komputera i (a może nawet przede wszystkim) telefonu. A potem wylatują w kosmos smsy, które wyglądają jakbym była, co najmniej, pod wpływem.

Przed chwilą napisałam do męża tak:

„Jak poqiesz to pojce. Pitem wdrapie do Orange i zapyram o reklamacje”,

co w tłumaczeniu z polskiego na nasze miało znaczyć, że jak mi powie to pójdę, a potem wstąpię do Orange, żeby zapytać o reklamację.

Mój mąż zwykle odpisuje jednym wyrazem (powaga!;-)), więc tym razem było podobnie. Dostałam odpowiedź:

„Zapyraj!”.

A potem dosłał jeszcze drugiego:

„Najlepiej pitem”.

35 myśli w temacie “Prawie czyni różnicę/ Without translation because funny is only in Polish :-)

      1. Proszę bardzo. Najbardziej hardkorowa, którą wysłałam po godzinnych odwiedzinach u koleżanki hospitalizowanej z powodu głębokiej depresji. Napisałam do niej parę optymistycznych słów i na koniec chciałam dopisać ciepło i optymistycznie: buziaki! Słownik zmienił na: bici źli! Na szczęście w porę to dostrzegłam…

        Innym razem napisałam do wychowawczyni syna przesyłając jej listę zakupów spożywczych.

        Do innej wychowawczyni napisałam: Kawa jutro? U mnie czy u Ciebie?
        A miałam to wysłać do sąsiadki

        Do jednej mamy ze szkoły napisałam: Spodenki Norberta uprałam i przekażę je jutro przez mojego syna.
        Problem w tym, że Norbert to było imię jej męża. Spodenki gimnastyczne należały do jej syna, Huberta. Zorientowałam się dopiero wtedy, gdy wręczałam je mojemu synowi z informacją, że ma je przekazać koledze Norbertowi. Mój syn uświadomił mi wtedy, że w klasie nie ma żadnego Norberta, a kolega o tym nazwisku ma na imię Hubert.
        Domyślam się, że mina tej mamy po przeczytaniu mojego smsa – bezcenna… Natychmiast napisałam sprostowanie…

        Polubienie

        1. No ten sms o spodenkach Norberta bije na głowę wszystkie inne. Uśmiałam się naprawdę bardzo i powiem ci że jestem strasznie ciekawa i jaka była reakcja żony na twojego drugiego sms-a?

          Polubione przez 1 osoba

          1. Na pierwszego nie było absolutnie żadnej odpowiedzi. Nie dziwi. Na drugi była bardzo lakoniczna i wyglądała tak – 🙂
            Też nie dziwi.
            Pocieszające jest to, że dziś jesteśmy bliskimi znajomymi, a nawet przyjaciółmi. Oczywiście nie tak bliskimi, by prać spodenki Norberta, ale Hubertowa garderoba czasem trafia do worka mojego syna po wf-ie 😊

            Polubienie

    1. Ha ha, to prawda, wstyd się przyznać, ale kiedyś obgryzałam paznokcie:) Do czasu aż mi rodzice nie kupili gitary, skończyło się bezpowrotnie i w zasadzie natychmiastowo. Bo do gitary muszą być dłuższe.

      Polubienie

    1. Wiem i powiem Ci, że ciągle jestem w szoku, że taka opcja istnieje. Może dlatego ciągle jeszcze o niej zapominam, ale to się zmieni!! Bo zauważyłam, że dyktowane są czytelniejsze:)

      Polubione przez 1 osoba

        1. To prawda, poza tym, ja ze swoją córką mamy podobny sposób patrzenia na pewne kwestie, również odbioru tychże:-) Jak już zupełnie nie wie co chciałam napisać, patrzy jakie litery są obok tych, które dostaje i w ten sposób odgaduje, co powinno tam się znaleźć:. Mądrala!:-)

          Polubione przez 1 osoba

Dodaj odpowiedź do Caffe Anuluj pisanie odpowiedzi