W jednym ze szczecińskich szpitali wprowadzono na OIOM-ie „nowatorski program muzykoterapii”. Muzykoterapia taka znowu nowatorska nie jest (znana od starożytności), ale zgodzę się, że jest tu novum w zakresie miejsca stosowania. Zresztą „nowatorski” to zawsze ładniej niż zwykła terapia, prawda?;-)
Dowiedziono naukowo, że muzyka nie tylko łagodzi obyczaje, ale również ciężkie stany chorobowe. Dźwięki oddziałują na układ wegetatywny, krążenia oraz na układ oddechowy, pozytywnie wpływają na psychikę, zmniejszają depresję, leczą bezsenność. Będąc same w sobie wyzwalaczem i katalizatorem emocji, dźwięki przyśpieszają powrót do zdrowia.
Niektórzy pacjenci, po przeżyciu poważnych zabiegów lub wybudzeniu się ze śpiączki, opowiadali, że leżąc na OIOM-ie słyszeli wszystko, co docierało do nich z otoczenia, dlatego właśnie ktoś ze szpitala w Szczecinie uznał, że można to właśnie wykorzystać dla dobra pacjentów. A mianowicie warto rozpocząć stymulację dźwiękami przyjemnymi dla ucha, by w ten sposób pobudzić psychiczną i somatyczną sferę ludzkiego organizmu. Muzyka jest tam więc (na OIOM-ie) włączana na 30 minut co 4 godziny, rano i wieczorem relaksacyjne odgłosy ziemi, a w ciągu dnia jazz i muzyka rozrywkowa.
Być może potem, już po wyjściu ze szpitala, te wszystkie słuchane w szpitalu utwory będą się pacjentom kojarzyć z chorobą, z cierpieniem i bólem (o pamięci skojarzeń pisałam kiedyś TU), ale w trakcie choroby na pewno spełnią swoją terapeutyczną rolę.
A na koniec refleksja, że jest to z całą pewnością jedna z najtańszych metod terapeutycznych (nawet biorąc pod uwagę prawa autorskie), więc NFZ musiał się bardzo ucieszyć.
I jeszcze, żeby nie kończyć tak serioznie, jak zaczęłam, jedno pytanie: czy taka muzyka relaksacyjna może sprawić, żebym nie zjadła dzisiaj już żadnego więcej pączka?:-)
Czytaj dalej „Zamiast notki o pączkach/ Instead the note about Fat Thursday”