Bananowa afera/ Banana scandal

Mam mieszane uczucia i odnośnie wystawy będącej dzisiaj w centrum zainteresowania, i odnośnie zaangażowania osób publicznych w medialny szum pod hasłem „Zamach na wolność sztuki”.

Odnoszę wrażenie, że jak już nie ma o czym w mediach gadać (strajk nauczycieli się skończył, o następnym cisza, nic się nie dzieje), to w okresie przedwyborczym lansuje się kolejną aferkę, w dodatku idealną, bo i kontrowersyjną, i z gender w tle. O autorkach zdjęć, czyli dziewczyny z bananem i Lou Salome, nigdy wcześniej nie słyszałam, ale nie śledzę tego typu sztuki, nie znam się. Przeczytałam natomiast, że większość prac współczesnej artystki bazuje na większej lub mniejszej kontrowersji, co w dzisiejszych czasach jest najprostszą drogą do sławy.

Prace zdjęto, bo rzekomo rozpraszają oglądającą je młodzież. Cóż, nie wiem jak Wy, ale ja, jak już mam zamiar zjeść banana, to obieram go po prostu ze skórki, gryzę, przeżuwam i po sprawie. Nie liżę go przed włożeniem do ust, nie robię zalotnej miny trzymając między zębami i nie wywalam ostentacyjnie języka przed konsumpcją:-). Dlatego jestem przekonana, że TAK, nastolatka, w którym buzują młodzieńcze hormony, takie zdjęcia na pewno rozproszą:-)

Co zrobić, dawno dawno temu, ktoś skojarzył banana z penisem  i dzisiaj można albo rezygnować z jedzenia bananów w miejscach publicznych w ogóle, albo robić to tak, żeby nie było złudzeń, że chodzi tylko o jedzenie. Oczywiście można też olać temat wychodząc z założenia, że niech tam sobie przechodzień myśli, co chce, ale trzeba pamiętać, że on może chcieć różnie:-)

Tylko, czy to jest powód do cenzury? Nie prościej byłoby na przykład wprowadzić ograniczenie wieku i udostępnić tę konkretną część wystawy tylko osobom pełnoletnim? Jak w kinie:-) Boszzz… jak ja nie lubię polityki, która komplikuje kwestie nawet tak proste jak … banan:-)

W tym wszystkim śmieszy mnie równie ostentacyjne robienie sobie selfie z bananem i zamieszczanie tychże selfie w mediach społecznościowych, (śmieszy mnie też masowa degustacja bananów pod Muzeum Narodowym). Sorry, ale dla mnie to taka dodatkowa próba wylansowania się na kontrowersyjnym temacie.

 

PS. Z ostatniej chwili, obydwie prace ponownie zawisną w Muzeum, przynajmniej do czasu rozpoczęcia prac rearanżacyjnych……cokolwiek by to nie miało znaczyć:)


I have mixed feelings about the exhibition that is currently in focus, and about the involvement of public figures in the media hype under the slogan „Attack on the freedom of art.”

I have the impression that once there is nothing to talk about in the media (the teachers’ strike is over, silence, nothing happens), then in the pre-election period, another scandal is promoted, in addition an ideal one, because it is controversial, and with gender in the background . I have never heard of the authors of these photos of girls eating bananas before, but I do not follow this type of art, I am not an expert. I read, however, that most of the work of that contemporary artist is based on greater or lesser controversy, which nowadays is the simplest way to fame.

The works were removed because they are supposedly distracting the youth watching them. Well, I do not know about you, but I, as I am going to eat a banana, I just peel it from the skin, bite it, chew it and that’s it. I do not lick it before putting it in my mouth, I do not make a flirtatious face holding a banana between my teeth and do not give my tongue ostentatiously before consumption 🙂 That’s why I am convinced that yes, a teenager in which hormones are going really crazy, such photos will scatter 🙂

What to do, long ago, someone has associated a banana with a penis and today you can either give up eating bananas in public, or do it so that there is no illusion that it is only about food. Of course, you can also screw it, by assuming that the passerby thinks what he wants, but remember that he may want differently. Very… 🙂

Only, is this the reason for censorship? For example, it would not be easier to introduce a limitation of age and make this particular part of the exhibition available to adults only? As in the cinema 🙂 Boszzz … how I do not like politics, which complicates matters even as simple as … a banana 🙂

In all this, I am amused also by ostentatiously taking a selfie with a banana and posting this selfie in social media, (I am also amused by the mass eating of bananas in front of the National Museum). Sorry, but for me it’s a weak attempt to became a fame throught this controversial topic.

 

123 myśli w temacie “Bananowa afera/ Banana scandal

    1. Dziękuję:-) Ja też jestem w szoku, ale bardzo się cieszę, że tak się tu dobrze czujecie i sobie gawędzicie, nawet jak mnie nie ma. Super!!
      Tak trzymać!:-)

      Polubienie

  1. To by trzeba było zdjąć „Szał” Podkowińskiego, „Macierzyństwo” Wyspiańskiego , odziać Syrenkę, bo naga i połowę rzeźb w moim kościele, bo z genitaliami na wierzchu. Nie wiem, co się z ludźmi dzieje, ale jakiś wirus szaleje i widzą nieobyczajność wszędzie. Niedługo do kawy zaglądną, bo nie wiadomo, co mam na dnie.

    Polubione przez 2 ludzi

  2. Sama nie mam chęci wrzucać zdjęć z bananem, podobnie jak do tej pory nie wrzucałam. Jestem jednak za wolnością sztuki i nie można nagle spętać jej w taki sposób, że wyciąć z niej całą erotykę, pozakrywać nagość i sceny kojarzące się z seksem, a młodzież może lepiej jeśli znajdzie się w kontakcie ze sztuką w tym kontekście, niż z hard porno. 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ja myślę że ta młodzież i z hard porno się zetknie:-) jednak warto te sfery rozdzielać. Świat sztuki muzelanej i „porno”:-)
      Co do wolności tejże sztuki : zgadzam sie w 100 %.

      Polubienie

  3. Oj, późno się wzięłaś za temat. Teraz mamy już połączenie obu ostatnich najgłośniejszych afer ze sfer sztuki i obyczajów – MB Częstochowską w tęczowej aureoli jedzącą banana.

    Polubione przez 1 osoba

  4. A ja nie mam żadnych mieszanych uczuć na ten temat, i na instragramie razem z Kraciastym zjadłam banana 🙂

    Internet daje powszechny dostęp do informacji i uważam, że to wspaniale! Niestety to, że jest powszechny dostęp, nie oznacza, że da się ludzi zmusić do tego, żeby z tej informacji skorzystali. Większość pozostaje na poziomie hasła, zdjęcia i to hasło i zdjęcie oceniają nie mając pojęcia o co w zasadzie chodzi. I takie oceny też czytam o bananowym proteście. Kto chce, ten doczyta, że banany to była kontrowersja na miarę czasów Gierka, że tytuł wystawy „sztuka konsumpcyjna” nawiązywał do tych właśnie czasów, akurat gdy w Polsce zaczęło się gospodarczo sypać, i dlatego wówczas pienił towarzyszy, bo się władzy (słusznie) wydawało, że się się z niej nabijają. Podobnie jak i to, że wystawa jest starsza ode mnie i nie wisi w Muzeum Narodowym od zeszłego czwartku. A co z tej wiedzy dotarło? Niewiele. Że jakieś nastolatki, i że panu ministrowi się skojarzyło z seksem, bo banan kojarzy się wszystkim z seksem – tak sobie przynajmniej współcześni towarzysze wyobrażają. W międzyczasie, z powodu tych wszechobecnych bananów, władza, która nadal śmiechu się boi (słusznie) wnioskując, że w ten sposób okazuje się jej pogardę, już ogłosiła, że to nie chodzi o banana, tylko o to, że dużo jest innych dzieł w magazynach i teraz będą te banany zawieszać na zmianę z czymś inny. Bo autorka, Natalia LL, wielką artystką jednak jest i oni jej absolutnie nie cenzurują. Śmiech wielką bronią.

    Polubione przez 2 ludzi

    1. Kiedy ktoś rozdmucał bananową aferę, nie miałam pojęcia, że istnieje pani Natalia
      LL, ale skoro już się dowiedziałam to poczytałam to i owo. To były czasy rewolucji seksualnej i czasy rzeczywiście gorszego dla Polski. Sztuka konsumpcyjna to połączenie jednego i drugiego. Ja tak to odbieram i rzeczywiście widzę tam i gołą kobietę i widzę kobietę jedzącą banana w sposób, jakiego nie widziałam u żadnej ze znanym mi kobiet, a parę w życiu widziałam:) Na przestrzeni lat mówiło się o tej pracy, ta „kultowa praca z 1972 r. czytana była w zależności od czasu i miejsca jako głos o seksualnej emancypacji, uprzedmiotowieniu kobiet, fantazjach kultury konsumpcji, wreszcie gospodarce braku”. Więc kto patrzy tak widzi. To nie pierwszy raz, gdy ta praca wzbudza emocje.
      Niemniej jednak emocje to jedna sprawa a zdejmowanie prac druga. Można to było zadbać o rzekome rozpraszanie młodzieży w inny sposób. Fakt, że dużo więcej i dużo gorszych zdjęć można znaleźć w Internecie akurat nie ma tu nic do tego, bo to że w Internecie jest wszystko nie oznacza jeszcze, że trzeba to „wszystko” pokazywać w muzeum.
      Jednak, tak jak wspomniałam wyżej, nie są to prace aż tak kontrowersyjne i aż tak demoralizujące, żeby pozbawiać ludzi możliwości wyboru. Jeśli się komuś nie podobają, niech nie idą na wystawę. Co do młodzieży to nadal jestem zdania, że można było zastosować barierę wieku. Prosta sprawa.
      Natomiast szum medialny wokół tej wystawy – mnie osobiście śmieszy, jakbyśmy my Polacy nie mieli większych problemów

      Polubienie

      1. Które problemy są wystarczająco ważne, aby o nich szumieć? No i co wtedy Ty, ja czy ktokolwiek tu komentujący z tym robi? Jak szumi i co z tego wynika? Bo mnie się zdaje, że nie szumi i nic z tego nie wynika.

        Akurat w styczniu byłam w narodowym i nie pamiętam, żebym widziała tę wystawę, chociaż znam ją (tylko nie sądzę, abym znałą ją stamtąd). Mnie najzwyczajniej w świecie jedzenie banana średnio się z seksem kojarzy, i z przyjemnością mogę go polizać głównie dlatego, bo wiem, że kojarzy się z seksem jakimś towarzyszom, w koloratkach czy bez. Cieszy mnie, że towarzysze nadal śmiechu się boją. Rozbawiło mnie setnie jak wyborcy towarzyszy odtrąbili, że autorka wystawy nie jest artystką, po czym nowy dyrektor wyznaczony do dyrektorowania zaledwie w grudniu poprzedniego roku, oświadczył, że ona artystką jest. Towarzysze nie mają poczucia humoru i nie wiedzą, co jest śmiesznego w tych wszystkich bananach, ale czują, że śmiech jest z nich, z ich intelektualnego zacięcia, z ich gustu, z ich marzeń o bananie – z ich wewnętrznego Zenka. Nie masz pojęcia jaką mieliśmy wczoraj radość z fotografowania się z bananami.

        „Jednak, tak jak wspomniałam wyżej, nie są to prace aż tak kontrowersyjne i aż tak demoralizujące, żeby pozbawiać ludzi możliwości wyboru.” … tam w ogóle nie ma nic demoralizującego. Ilość demoralizacji jest nam podpowiadana wyłącznie przez naszą włąsną pruderię. I to jest w tym wszystkim nadal kapitalne w pracy LL. Bo te panie tylko jedzą. Nic więcej.

        Polubienie

        1. „Bo te panie tylko jedzą. Nic więcej” – no moja Droga, to nawet pani LL by się obraziła. Gdzieś w necie przeczytałam, że ona sama mówiła o swoich pracach w kategorii rewolugji seksualnej:-)
          Co do dyrektora tego muzem, to Tatul wrzucił tu gdzieś w komentarzu link, tam jest wypowiedź ministra, że on się nie przyznaje do wydania decyzji zdjęcia prac, że zrobił to właśnie tenże dyrektor o którym piszesz. 🙂 Co do banana, to on oczywiście jest tylko bananem, ale forma przekazu jest ważna, bo tu pojawia się miejsce na wyobraźnię. A wiesz, skoro autorce daje się prawo tworzenia według własnej artystycznej wizji, to i ludzie mają prawo wyobrażać sobie, co chcą:-) I w tym miejscu można mówić o jeszcze jednym naszym społecznym problemie, o braku tolerancji dla cudzej wyobraźni. Zauważ, że u nas w Polsce są kłótnie o wszystko i każdą aferkę tłumaczy się klerem. Czy w tej bananowej aferze brał udział jakikolwiek ksiądz? Ja nic o tym nie wiem, ale przecież nie przeczytałam wszystkich artykułów na ten temat:)

          Polubienie

          1. Ja mówię o faktach, nie o ich interpretacjach 🙂
            Na zdjęciach są panie, które jedzą różne rzeczy. Akurat do tego banana się przyczepiono, bo ktoś miał taką a nie inną wyobraźnię i chciał mnie, Tobie, całemu światu o tej swojej wyobraźni opowiedzieć. Forma przekazu jest taka, że zdjęcia pań wiszą na ścianie. I tyle. Napisałam Ci, że nie pamiętam tej instalacji z narodowego … najwyraźniej zobaczyłam, że panię jedzą i nie wzbudziło to we mnie żadnych uczuć. To z punktu widzenia autorki LL raczej niedobrze, bo jej sztuka ma pobudzać. Czyli mnie nie pobudziła. A to by znaczyło, że ona w moich oczach nie za bardzo jest artystką. Przewrotnie, w oczach tych, którzy się skupili na tym bananie właśnie chyba jest. Zrobiła zdjęcie banana i ktoś dostał erekcji (oficjalnie to raczej martwił się, że ktoś inny może mieć erekcję) … czy to nie jest niesamowite? 😀

            Czytałam wypowiedź dyrektora wtedy, gdy się ona pojawiła. Zdążyłam się już obśmiać jak to teraz będzie wszysko REARANŻOWANE. Oczywiście rozumiem dyrektora, który został wybrany przez aktualnych towarzyszy. Rozumiem nawet dlaczego został wybrany -zajmuje się antykiem, renesansem, nie będzie kruszył kopii o sztukę współczesną, a to ona zawsze jest solą w oku towarzyszy, bo próbuje komentować ich poczynania.

            Jeśli chodzi o koloratki – odkąd widziałam cały rząd kiwający się do muzyki, trzymający się za rączki na urodzinach Radyja … yyyy … tego nie da się odzobaczyć. Za każdym razem, gdy widzę aktualnego premiera, przypominam sobie tę scenę, tutaj nie pozostało już nic do dodania.

            Polubione przez 1 osoba

            1. A widzisz, sama już wiesz o co chodzi, o tę niepotrzebną erekcję w miejscu publicznym.
              Bo przecież chyba każdy rozumie, że tu nie chodzi o banana, zupełnie nie o banana. Chodzi o odbiorcę, tego kto może, a kto być może nie powinien tej wystawy, w całości oglądać. Jeśli zaś wystawa została skierowana do wszystkich, to znowu trzeba byłoby się zastanowić, czy rzeczywiście każde dziecko w wieku szkolnym może na tę wystawę pójść, czy rodzice będą zadowoleni. Bo, o ile Ty nie zobaczyłaś analogii z aktem seksualnym, o tyle wyedukowany „na internetach” dzieciak już ją zobaczy. No dobra, ktoś powie „łe, on już tam wszystko zobaczył”. Czy wiedząc, że te zdjęcia są kontrowersyjne, a dziecko podobne widziało w necie zwalnia organizatora z odpowiedzialności? Czy gdy zobaczy podobne na wystawie w MN nie otrzyma przekazu, że spoko, że przełamywanie każdego tabu, przekraczanie każdej granicy jest ok? No i czy zawsze jest ok? Ja bym takiego stwierdzenia nie zaryzykowała.

              Polubienie

              1. Kwestia dla mnie jest taka, że na WSZYSTKICH BOGÓW, to było przełamywanie tabu i testowanie masowej wyobraźni w roku 1975. 1975! A nam udaje się w tym kraju robić z tego „sprawę” kto powinien, a kto nie powinien tego oglądać w roku 2019. Rozumiem, że ludzie za 500+ akceptują gospodarcze cofanie się do PRLu – to można przynajmniej wytłumaczyć tym, że to 500 złotych dostają do łapy. Ale co nas, Polaków, inspiruje do stwierdzenia, że to jest sztuka kontrowersyjna i trzeba chronić przed nią młodzież? Co za to dostajemy? Bo to nie jest głos młodzieży. Uczyłam młodzież i w życiu takich bzdet nie słyszałam … banany to im służą co najwyżej do zawstydzania starszych pań, które sobie zrobiły kurs, żeby WDŻ-etem dobić do etatu. Już widzę wycieczki rodziców z dziećmi na wystawę sztuki współczesnej. Kiedy tam byłam widziałam tłumy, normalnie potykałam się o te wszystkie dzieci (to ironia oczywiście i kpina). To była wymówka tak głupia, tak schamiała w swoim kłamstwie, że to właśnie mi się w głowie nie mieści. Ktoś stwierdza, że jakiś tam rodzic (nie wiadomo jaki) skarżył się na banana, i osoby czytające uznają, że to nie jest fejk, że to autentyk! To jest dla mnie nie do przejścia.

                A widzisz, tańczenie. W zeszłym roku jeden z bardziej nośnych memów. No to proszę bardzo:

                Polubienie

                1. Młodzież, zwłaszcza ta starsza to jedna grupa społeczna. Ale są jeszcze starsze dzieci, dawni gimnazjaliści na przykład, a z tego co wiem, jest to wystawa otwarta i trzeba się liczyć z ich rodziców zdaniem, bo mają prawo czuć się zaniepokojeni, nawet jeśli sprowadzasz kwestię, do facetów w sukienkach:-) (BTW. to nie są sukienki:-). Staram się unikać takich sformułowań, żeby kogoś nie urazić ani prywatnie, ani na blogu:-) Nie możemy też z góry zakładać, że to co my widzimy, widzą wszyscy dokoła, ani że jeśli ktoś nie widzi tylko banana to jest dewotką lub starą babą (bo to też krzywdzące). Pruderia czy bezpruderyjność nie ma tu nic do rzeczy.
                  Nikt z tego co wiem, a przynajmniej z tego co pisali w prasie, a chyba my wszyscy korzystamy z przekazów mediów (a ja na pewno, bo ani z Dyrektorem, ani z autorkami prac nie miałam okazji rozmawiać), nie podważał całościowej wizji artystki, czy raczej obydwu artystek. Nawiasem mówiąc, nikt się nie czepił dwóch mężczyzno -piesków poganianych przez kobietę pejczykiem. Najwyraźniej to stereotyp kobiety jest w naszym kraju taki a nie inny, stąd i nastawienie do tych prac różne. Nie jestem przekonana, że każdy stereotyp trzeba obalać, tylko dlatego, że jest 2019 r. a nie 1972, tę kwestię traktowałabym raczej wybiórczo. A wolność seksualna już się dokonała:-) W 1972 r. to było przełamywanie tabu (a nie tylko protest, że brakuje w kraju bananów), i dzisiaj tamto przełamywanie tabu miało prawo być przywołane jako swoiste tło dla prac współczesnej autorki.
                  Tak więc podsumowując, prace można było uznać za wulgarne lub nie, bo to jest rzecz gustu. Ludzie mają prawo do własnego gustu, czego tłum pod Muzeum Narodowym i innymi, najwyraźniej nie zrozumiał. Ale nawet ten tłum miał prawo sobie pójść i zjeść tam banany.
                  Ja nie jestem partyjna, pewnie dlatego patrzę na polityków globalnie i oceniam ich globalnie, a nie przez pryzmat jakiejś konkretnej partii. Patrzę na charaktery polityków, ich wypowiedzi, a nie tylko ubrania czy religię.
                  Błąd Dyrekcji Muzeum widzę nie w tym, że zdjął obrazy, tylko w tym, że od początku nie wygenerował dla nich właściwego miejsca. Wystawa była zaplanowana, zgłoszono prace, Dyrektor musiał więc wiedzieć, że będą wisiały zdjęcia kontrowersyjne ( ludzie mają prawo widzieć w tym kontrowersję Świechno, to też jest wolność demokracji:-)), powinien więc zaplanować wszystko nieco inaczej. Może wtedy skończyłoby się to tylko tym, że ktoś, kto poszedłby zobaczyć prace w wydzielonej części muzeum pośmiałby się z tej kontrowersji uznając, że więcej wulgarności jest na ulicach. A tak? Znowu „gównoburza w mediach”, jakby napisał Remigiusz Mróz .
                  Co do samych autorek, wczorajsze zamieszanie ich pracom zrobiło bardzo dobrą reklamę, teraz do Muzeum pójdą pielgrzymki, żeby zobaczyć o co tak naprawdę chodziło.
                  Summa summarum, Dyrektor nieświadomie , odwalając prace, odwalił też za nie całą marketingową robotę.

                  Polubienie

                  1. W tej sprawie się nie dogadamy. Ty ciągniesz sprawę „młodzieży”, a ja jestem przekonana, że to było wyssane z palca kłamstwo starych dewotów z którymi dzieci nawet nie chcą rozmawiać. W przeszłości takie niedoroby umysłowe utrącały rzeźbom genitalia i zakrywały je listkami. Nie, nie wierzę, że jakikolwiek rodzic zgłaszał „zaniepokojenie” w związku z wystawą sztuki współczesnej, ponieważ nie uważam, aby tego typu ludzie w ogóle na wystawy zaglądali.

                    Wraz z internetem występuje plaga „bycia urażonym”. Jeśli mnie coś obraża, wycofuję się i unikam tego miejsca lub osoby, ponieważ obraża mnie głupota, a cóż mogę zrobić? Poprosić kogoś „przestań być durniem”? Niewykonalne. Myślę, że moja reakcja na bycie urażonym jest adekwatna i zdrowa. To a propos Twojego „żeby kogoś nie urazić ani prywatnie, ani na blogu”. Gdyby coś mnie tu obrażało, nie wpadałabym. Jeśli komuś przeszkadza golizna w muzeum, niech idzie oglądać biczowanie. Oczywiście odróżniam urażenie od przestępstwa, bo jeśli ktoś swoimi obrazkami nawołuje do nienawiści, to należy je zdjąć. Ale to inna historia. Natomiast pokazywanie czegoś w „wydzielonym miejscu” … muzeum jest właśnie wydzielonym miejscem. Tutaj nie wchodzi się, aby powdychać kurz, tylko coś poczuć, jakieś emocje. Jak pisałam, mnie te prace najwyraźniej nie obeszły, nie mogę powiedzieć, że je doceniam, czy walą mnie po głowie. Zaprotestowałam przeciwko ich zdejmowaniu, bo brzydzi mnie kłamstwo i dulszczyzna, która nadal dobrze ma się w narodzie … dyrektor chciał zapunktować u bogowie wiedzą kogo, a potem musiał się wycofywać. Jako znawca sztuki klasycznej zapewne ma autorkę i jej dzieła w d* i ma do tego prawo. Bo każdy ma swój gust. Więc naprawdę nie musiał ponownie kłamać, że docenia coś, czego nie docenia, bo znam jego dorobek (znowu zerknęłam, jak to ja, do internetu) i ironicznie się uśmiechnęłam. Wystarczyło zawiesić z powrotem i zamilczeć.

                    Jeśli chodzi o polityków i ich indywidualne ocenianie … co można powiedzieć o każdym z tych polityków na obrazku? Jeśli są w stanie z własnej woli, w nadziei na polityczne poparcie, znaleźć się w tak banalnie upokarzającej sytuacji to dla mnie jest to polityczne seppuku.
                    Pozdrawiam 🙂

                    Polubienie

                    1. Ja nie ciągnę sprawy tylko młodzieży czy tylko dzieci, ja zwracam uwagę na coś znacznie głębszego, czego nie rozumiesz albo nie widzisz w moich wypowiedziach: ludzie mają prawo myśleć inaczej! I nie powinni być za to obrażani, nie powinno się ich wyzywać od durniów czy niedorobów umysłowych.
                      Wszystko co zostało napisane na temat sztuki, jest jedynie jakimś tego przykładem. Bananowa historia to tło, muzeum to tło
                      Jeśli przyznajesz sobie prawo do tego by uznać coś za mało wulgarne, musisz też dać prawo drugiemu człowiekowi, by mógł uznać to samo lub coś zupełnie innego. Dlatego w tym sensie rzeczywiście do porozumienia nie dojdziemy, bo ja uważam, że prawo do oceny rzeczywistości, sztuki, życia, jest prawem niezbywalnym. I jeśli ktoś myśli inaczej niż ja, nie zakładam z góry, że jest wyznawcą PISu czy ojca Rydzyka. Ja staram się zrozumieć jego rację, nie pytam z jakiej jest partii, a już broń Boże, nie wchodzę w jego religijność. Bo to jego sprawa.
                      Inną kwestią, również tłem, jest zachowanie dyrektora muzeum. I nadal twierdzę, że popełnił błąd.

                      Polubienie

                    2. Ludzie mają prawo myśleć inaczej! I tu się zgadzamy. Właśnie dlatego cały świat nie jest muzeum sztuki :), żeby się niektórzy nie musieli męczyć.

                      Caffe, wielu ludzi jest durniami. Taka jest po prostu rzeczywistość. Oczywiście możemy tego nie nazywać, udawać, że tego nie widzimy, ale od tego, że czegoś nie powiesz, rzeczywistość nie znika 🙂 Czy niszczenie dzieła sztuki, bo ktoś ma jakieś „myśli zdrożne” nie uznasz za idiotyzm? Mogę się co najwyżej z tego pośmiać. Tak, dyrektor popełnił błąd – dwa razy skłamał. To może przeszkadzać lub nie.

                      Jeśli ktoś myśli inaczej niż ja, nie oznacza, że jest wysnawcą PiSu. To jasne. Świat jest wielki, a PiS wiecznie istniał nie będzie. Cudza religijność mnie nie interesuje, ale też na filmiku nie ma żadnej religijności. Dobrego dnia.

                      Polubione przez 1 osoba

                    3. No on nie zniszczył tych dzieł, usunął je tylko z pola widzenia (żarcik) 🙂
                      Myśli zdrożne, to też czyjeś prawo do odbioru sztuki, ona tak na człowieka oddziałuje, co zrobisz, to że coś się komuś kojarzy nie jest niczym złym. To jest prawo wyobraźni. Tak samo działa umysł ludzki w przypadku innych, mniej kontrowersyjnych treści. I masz rację, że można byłoby się pośmiać, bo działanie dyrektora było i głupie i śmieszne, czy skłamał, tego nie wiem, ale rozpętana akcja bananowo – protestacyjna też była śmieszna. Może chciano zadziałać na tym samym poziomie, nie wiem.
                      I jeszcze jedno, zauważ, że uznani artyści robiąc sobie zdjęcia z bananami już ich nie wkładali do buzi, wiedzieli, że nie jest to zbyt fortunne skojarzenie:) Acha, i tak na marginesie, jestem nadal młoda i nie jestem dewotką a mimo to w niektórych zdjęciach (bo to nie jedno zdjęcie tylko cały cykl) widzę seksualne tło. Acha, i nie mam erekcji na widok tych zdjęć:) Patrzę krytycznie i gdybym miała mniejsze dzieci, takie np. w podstawówce, bardzo bym nie chciała, żeby musiały te zdjęcia kontemplować w muzeum. Zwłaszcza w narodowym. Na tego typu kontemplację mają czas.

                      Polubione przez 1 osoba

                    4. Chodzi mi głównie o to, że każdy ma prawo do własnej opinii, ale też może sobie ją wsadzić i pójść gdzie indziej. Bo przecież takimi samymi słowami nie broniłabyś idiotów (ależ nie chcemy ich obrazić), którzy zburzyli posąg Buddy, bo mieli opinię 🙂 Mam nadzieję, że rozumiesz o co mi w tym chodzi – o granice tego jak dalece opinia może wpływać na świat.

                      „zauważ, że uznani artyści robiąc sobie zdjęcia z bananami już ich nie wkładali do buzi, wiedzieli, że nie jest to zbyt fortunne skojarzenie:)” … no właśnie tego nie zauważyłam i nie wiem co ktoś w związku z tym wiedział. Ja tam wkładałam, bo tak się je banany 😀 Myśmy naprawdę te banany zjedli, na śniadanko. Nawet więcej powiem: jeszcze nie udało mi się zjeść bananów i niczego innego inaczej niż wkładając do ust 😉

                      Pozdrawiam Cię i dzięki za wymianę zdań. Bardzo to doceniam, lubię jak ludzie piszą długie teksty i uzasadniają, co mieli na myśli 🙂

                      Polubione przez 1 osoba

                    5. Nie nazwałabym ich idiotami, ale wyraziłabym się dosadnie o ich czynach. Bo wiesz, największe akty terroru wcale nie zostały wymyślone przez kretynów.
                      Co do zdjęć z bananami, Cielecka np. strzelała sobie bananem w głowę, co uważam jest znacznie lepszym zabiegiem i działa na moją wyobraźnie (znowu ta wyobraźnia:-), bardziej niż oblizywanie go, czy wkładanie do ust. To jest majstersztyk! Powiem Ci jeszcze, że bardzo dobrze, że Wy te banany po prostu zjedliście. W przeciwnym razie byłabyś już na Youtube:-)
                      A jeśli chodzi o wymianę zdań i tej naszej różnicy poglądów, to bardzo się również cieszę, że możemy się pożonglować w fajny sposób, żonglując naszymi racjami, spostrzeżeniami:-) Ja również bardzo dziękuję.

                      Polubione przez 1 osoba

              1. Obejrzałam filmik. No i pewnie znowu będę miała w tej kwestii inne zdanie niż Ty, ale w tej kwestii możemy się różnic, gorzej gdy się różnimy w kwestii tolerancji. To czy jacyś politycy kołyszą się w rytm pieśni kościelnej – nie traktuję tego jako taniec – to jest tylko i wyłącznie ich sprawa. Ja bym się bardziej skupiała na tym, co politycy robią w czasie pracy, nad kwestiami rządowymi, krajowymi, biznesowymi i jeśli tu dochodzi do nadużyć, należy karać. Mamy niedługo wybory, jest czas, żeby zastanowić się nad przyszłością i nad tym kogo chcemy widzieć w rządzie. Ja oczywiście na te wybory pójdę, choć pewnie, jak zwykle potem będę rozczarowana, albo że przegrali, albo że się później nie wywiązują z obietnic:)

                Polubienie

                1. Ci ludzie na filmiku byli tutaj w pracy. Ciężko pracowali, żeby uzyskać poparcie pewnej grupy wyborczej. W jeszcze obowiązującej Konstytucji jest rozdział państwa i Kościoła. To zachowanie jest więc jawnie sprzeczne z Konstytucją i interesami państwa. To tutaj ma swoje źródło rozdawnictwo pieniędzy dla „szkół” i rozdawnictwo gruntów dla zakonów, które potem muszą być przez sąd odkręcane. Żadna z tych osób nie jest tu prywatnie, w innym przypadku siedzieliby gdziekolwiek, rozproszeni po całym kościele.

                  Polubienie

                  1. Z tym rozproszeniem po kościele to myślę, że oni ich tam posadzili razem celowo, tak się robi zawsze w przypadku gości, honorowe miejsca itp.:)
                    Co do reszty masz rację, kościół absolutnie nie powinien wpływać na decyzje państwowe dotyczące państwa, ani państwo na decyzje kościelne dotyczące kościoła, bo chyba o to właśnie chodzi w Konstytucji. To są dwie odrębne sfery, dwa odrębne byty, które łączą się nami – ludźmi, jeśli obywatel jest katolikiem. Przy czym uważam, że jeśli zagraża się państwu – to jest gorzej niż jeśli zagraża się hierarchii kościoła, bo według mnie kościół ma większe znaczenie jako duchowość niż jako twór materialny. Wiara to duchowość. Ale tu już wchodzimy w sferę sacrum i profranum
                    Rację masz również w tym, że pełniąc pewne funkcje państwowe, polityk nie powinien się pojawiać w miejscach, które naród uważa, za niezbyt właściwe, czy dobre dla Państwa, a tak jest w przypadku ojca Rydzyka i jego radia, czy w ogóle jego biznesu. Oczywiście zaznacza, że nie uważam też, że nagle taki polityk ma przestać chodzić do kościoła. To jest jego prywatna sprawa i nie powinien tego mieszać z pracą.

                    Polubione przez 1 osoba

  5. ja już swoje mam odśmiane na dzisiaj w temacie tej całej bananowej hecy, więcej mi się już nie chce, więc dla równowagi pojadę nieco poważniej /choć rzecz jasna bez przesady/…
    otóż od dawna widzę, że większość ludzi zamiast po prostu oglądać sztukę myślą o tym, co widzą, więc de facto oglądają tylko swoje myśli na ten temat… to też jest jakoś tam okay, ale skoro już się zabierają do myślenia, to myślenie niekoniecznie im wychodzi…
    w przypadku kompozycji bananowej myk polega na tym, że była ona tworzona w określonych realiach, zaś sam banan aczkolwiek może być postrzegany jako symbol ulubionej kobiecej zabawki, to wtedy znaczył jeszcze coś innego… otóż był on symbolem luksusu, gdyż banany były dość słabo osiągalne na rynku, dla wielu wręcz niedostępne… obecnie to jest mało czytelne dla kogoś, kto tamtych czasów nie zna, ale to go wcale nie usprawiedliwia… są takie wytwory, dzieła sztuki, które wymagają odpowiedniego przygotowania, by je pojąć myślowo…
    natomiast jeśli chodzi o wpleciony w tą kompozycję smaczek erotyczny, to jak się okazuje pruderia w narodzie nie zginęła, nawet jakby się odradza i prowokacja artystyczna widziana pod tym kątem nie straciła wcale swojej świeżości…

    ale najbardziej zagadkowe jest dla mnie, jakim sposobem co poniektórzy dojrzeli, że ta dziewczyna z bananem jest naga?… czytałem kilka wypowiedzi, które o tym świadczą… nie powiem, mnie się zdarza „rozbierać wzrokiem” kobiety w różnych sytuacjach, ale takiej wyobraźni, aby na podstawie głowy ekstrapolować resztę, do tego bez odzienia, to ja nie mam… pozostaje mi tylko wyrazić podziw dla takich ptysiów…
    p,jzns :)…

    Polubione przez 3 ludzi

    1. No i to dopiero byłoby śmieszne gdyby prace tej autorki zdjął dyrektor – bo ma taką władzę, bo tak uznał za stosowne, a tu się rozpętała polityczna burza na skalę krajową:-)

      Polubienie

  6. Władysław Tatarkiewicz w dziele „Trudna sztuka definicji sztuki” wypowiedział się w takiej formie: Jest to definicja podwójnie alternatywna: „Sztuka jest odtwarzaniem rzeczy, bądź konstruowaniem form, bądź wyrażaniem przeżyć – jeśli wytwór tego odtwarzania, konstruowania, wyrażania jest zdolny zachwycać, bądź wzruszać, bądź wstrząsać”.
    Kontrowersyjne dzieła najlepiej spełniają ten ostatni warunek, ale czy to wystarczy do wiarygodnego określenia prezentowanego dzieła

    Polubione przez 1 osoba

    1. A wiesz Tatulu, że jeśli o mnie chodzi ta akurat tych zdjęć dziewczyny z bananem w ogóle nie postrzegam w kategorii dzieła:) Dla mnie to po prostu fotki. Kontrowersyjne, ale fotki:-) Ja nie widzę tu sztuki. No może jedynie wspomniany w jakimś artykuje „głos seksualnej emancypacji” z roku 1972. Tylko czy rzeczywiście jest to wyraz seksualej emancypacji????

      Polubienie

  7. Matko Boska! banan dozwolony od lat osiemnastu… koniec świata! może nawet sprzedawany na receptę? słusznie – należy promować czereśnie i truskawki, a nie jakieś owoce z dalekich krain. nawet, jeśli banan kojarzyć się będzie jednoznacznie z seksem, to wolałbym pozwolić młodzieży oglądać konsumowanie bananów, niż bajki, w których morduje się stadami wrogów, gdzie pokazuje się „dżentelmenów włamywaczy”, czy gangsterów o miękkim serduszku, kiedy lufy kałasznikowów zaczynają stygnąć. filmy wojenne, horrory i wszelkie pomysły, które później mogą być wykorzystane przeciw sąsiadom – z tym walka ma sens, a nie z rośliną jadalną.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Banan dozwolony jest bez ograniczeń ale też im nie chodziło o banana:) Co do bajek, to akurat ich analizy i negatywny wpływ na maluchy są tematem często poruszanym. Nikt nie walczy z bananem, nie czytałeś artykułów?:-)

      Polubienie

  8. Nie wiem kogo te zdjęcia zniesmaczyły – chyba jakąś starą dewotkę albo dewota. Nie ma tu żadnej golizny i intymnych części ciała, a komu z czym się kojarzą to jego problem.

    Polubione przez 1 osoba

      1. No to akurat prawda, ale wiesz to w sumie jeszcze nie oznacza, że to co ta młodzież tam w tych internetach zobaczy, trzeba od razu do muzeum dawać:) A tak poważnie, to widziałaś wszystkie zdjęcia tej dziewczyny?

        Polubienie

    1. No nie ma, a jednak się skojarzyły, stąd ta burza w szklance wody, o któej napisałam. I nie chodziło im o dewotki czy dewotów, tylko o młdzież polską-)

      Polubienie

  9. Wystawy nie widziałam i nic na ten temat nie wiedziałam. A tu bananowa gadka szmatka jest! Cóż, jak mam ochotę, obieram i jem banana, nie myśląc, czy to coś więcej znaczy. Nie przejmujmy się i nie dzielmy włosa na czworo, a że piszą, mówią, coś muszą. Znaleźli sobie problem. Masz rację wkurzające.

    Polubione przez 3 ludzi

        1. Każdy ma prawo widzieć w sztuce sztukę, ale też każdy ma prawo powiedzieć głośno, że mu się nie podoba. Więc rzecz jest nie w różnicy zdań, tylko w tym jak tę różnicę zdań artykułujemy. I z tym w naszym kraju jest ogromny problem.

          Polubione przez 1 osoba

                1. Dlatego nie zawsze mogę się porozumieć, gdy ktoś jest zagorzałym wyznawcą partyjnym. Bo wtedy taka osoba patrzy okiem swojej partii, a nie okiem po prostu mieszkańca Polski. Bo mówimy wtedy jakby innymi językami. To dziwne.

                  Polubione przez 1 osoba

  10. Uważam, że artyści mają prawo do tworzenia takiej sztuki, jaka wynika z ich wrażliwości. Świat pomieści zarówno Matejkę, jak Malewicza.

    Sądzę, że galerie i muzea mają prawo do pokazywania takich dzieł, jakie ich władze uznają za stosowne. Zmienią się władze i zmieni się polityka wystawiennicza. Jak to mówią u nas na wsi – dłużej klasztora niż przeora. Po prostu trzeba poczekać. Różnorodność placówek kultury, choć dość uboga w naszym kraju, to wciąż jest. Co innego pokaże muzeum w Pelplinie, a co innego galeria przy Foksal 17 w Warszawie. Myślę, że jeśli nie to muzeum, to inne z chęcią pokaże sztukę odrzucaną w różnych miejscach.

    Publiczność zaś swoimi pieniędzmi wydawanymi na bilety zagłosuje na ten rodzaj sztuki, jaki jej będzie odpowiadał. Jedni pójdą oglądać obrazy Malczewskiego, a inni Pollocka. Zakładam, że ludzie wiedzą na jaką wystawę idą, chociaż przybliżeniu spodziewają się co zastaną. Jeśli nie spodoba im się to co zobaczyli, to pewnie więcej nie odwiedzą takiej wystawy. i jeszcze znajomych przestrzegą. I to już chyba powinno wystarczyć.

    Publiczność ma też, jak mniemam, prawo do wyrażania swojego poparcia lub dezaprobaty. Jedni pod muzeum jedzą banany, inni przekładają paciorki różańca pod teatrem. Skoro mają czas i potrzebę takiej ekspresji… Byle nikomu nic się nie stało.

    W naszym domu trwała wieczna dyskusja między dziadkiem, zwolennikiem sztuki figuratywnej, a babcią, zapaloną abstrakcjonistką. Z tym, że zawsze zachwycało mnie to, iż żadne z nich nie podważało wartości prac artystów wywodzących się z przeciwnej strony barykady artystycznej. Po prostu rozmawiali, a jakie to były piękne rozmowy!
    Powiadam wam – varietas delectat!

    Polubione przez 1 osoba

    1. Oczywiście, że znajdzie się miejsce, tak samo jak w przypadku muzyki, znajdzie się miejsce na bardzo różne gatunki, a nie wszystkim wszystkie się podobają. Zresztą nie w urodzie tu chyba tkwi problem tylko w fakcie, że to jest sztuka siejąca zgorszenie:-) I w tym kontekście myślę, że skoro tak, ograniczyć zwiedzanie młodszym. Co do jedzenia bananów czy przekładani paciorków – to ja po prostu nie lubię ostentacji, oczywiście niech sobie jedzą na zdrowie tylko po co tam?:-) To nie w domu. I zaraz się zacznie licytacja gdzie się więcej osób do tego jedzenia zebrało. Chociaż może nie, bo podobno te prace już wróciły na miejsce wystawy.

      Polubione przez 1 osoba

      1. W publicznym jedzeniu bananów i przekładaniu paciorków chodzi właśnie by była ostentacja. Inaczej to nie wywrze żadnego wrażenia na nikim, zwłaszcza na decydentach. Gdyby nauczyciele strajkowali tylko w domach, byłoby przyjemniej i spokojniej, ale aby załatwić to, czy owo, potrzebna jest ostentacja.Mnie ona nie przeszkadza.

        Zgorszenie w sztuce – to kwestia definicji. Doktor Freud powiedział był swojej progeniturze, która zachęcała go do przeprowadzenia analizy jego ulubionego cygara – córuniu, kochana, czasem cygaro, to po prostu cygaro i nic więcej…
        Przecież w wielu blokach reklam telewizyjnych jest dużo więcej „gorszenia”, niż w zdjęciach i instalacjach inkryminowanej wystawy. Reklamy owe są puszczane o każdej porze dnia i nocy, nie mają naklejek, dozwolone od lat piętnastu.

        Polubienie

        1. To zależy od miejsca. Jeśli ten sam pacierz odmawia się publicznie przed Bazyliką św. Piotra to już nie jest ostentacja:)) Ale wiem, do czego zmierzasz. .Co do „zgorszenia” w sztuce – to oczywiście ono bywało i w przeszłości tylko to akurat nie jest żadnym tłumaczeniem, bo co z tego że było?:-) Każde dzieło się broni indywidualnie. Dzisiaj rzeczywiście młodzież może znaleźć o wiele większe zgorszenie w Internecie czy treści niewłaściwe w reklamach. Ale to tylko świadczy o tym, że granica się przesuwa, codziennie ociupinkę. Ale czy fakt, że coś jest bardzo gorszące w Internecie oznacza, że to coś mniej gorszące można eksponować w Muzeum? No jednak chyba nie:-) Tu trzeba zdrowego rozsądku i na przykład podziału na część do zwiedzania przez wszystkich i wydzielony obszar dla młodszego odbiorcy. A u nas w Polsce wszystko się robi z krzykiem, z protestami, na hurra.
          A Freud akurat miał rację, jednak ludzie to ludzie, więc im się kojarzy.

          Polubione przez 1 osoba

          1. Dla mnie ludzie mogą odmawiać swoje modły, gdzie im się chce, może być i pod teatrem czy innym muzeum. To samo z publicznym jedzeniem bananów – niech tam sobie jedzą, nawet pod bazyliką, czy inną katedrą. Byle tylko żadna z grup mi nie przeszkadzała, np. hałasem, wydzielaniem nieprzyjemnych aromatów etc.

            Zgorszenie w sztuce również mi nie przeszkadza, póki to ja decyduję o tym jaką sztukę będę oglądał. Robię to wybierając się do takiej albo innej galerii, na wystawę tego, albo całkiem innego twórcy.

            Twory zaprezentowane na wspomnianej wystawie zupełnie mnie nie gorszą, no bo niby czym miałyby to zrobić? Ale rozumiem, że kogoś może gorszyć robienie min przy jedzeniu ogórka, jajek po benedyktyńsku, czy czegokolwiek co oglądającemu (tak przecież indywidualnemu) kojarzy się z nieczystością, ohydą, deprawacją. Takim osobom doradzam unikanie wystaw określonych artystów. Młodzież zaś to, w sporej zapewne części, trudno będzie zgorszyć bananami, bo praktykuje bardziej naturalistyczne formy zgorszenia osobistego.

            W muzeach/galeriach można/należy, w mojej opinii, wystawiać wszystko, co spełnia definicję sztuki, nawet dzieła niezwykle gorszące, na przykład nagie kury. Rodzice/wychowawcy/nauczyciele troszczący się o to by ich podopieczni pozostali niezgorszeni powinni wiedzieć gdzie ich zaprowadzą, co im będą pokazywać.

            Ci tam bananowcy protestujący pod muzeum, to oni coś krzyczą? Że na hurra protestują, no jak im się na hurra zdejmuje część wystawy, to tak właśnie reagują. Protest jest uzasadniony jeśli jest grupa, która się czuje pokrzywdzona. Czy ma rację w swoim proteście, to inna historia, ale do protestu ma prawo, chyba.

            Polubienie

            1. Mnie też nie gorszy takie czy inne jedzenie bananów, ale dopuszczam myśl, że może gorszyć kogoś innego.
              Co do jedzenia czegokolwiek gdziekolwiek – to też mnie nie interesuje, gdzie ktoś je cokolwiek:). Mówimy jednak o bananach i wiesz co, ja się bardzo cieszę, że oni te banany zjedli, ktoś przecież na tym zarobił, a i owoce się nie zmarnowały. Mam nadzieję tylko, że sprzątnęli skórki, bo ktoś mógłby złamać nogę:)

              Polubione przez 1 osoba

              1. I jeszcze jedno, że ja tak nie jem, nie oznacza, że inne kobiety też nie mogą. Mogą, ale muszą brać pod uwagę, że zostaną zrozumiane w inny sposób, niż może by chciały:)

                Polubione przez 1 osoba

              2. No tak ludzi gorszą różne rzeczy. Jest ryzyko, że nawet moje niewinne spojrzenie jest gorszące dla sporego odsetka populacji. Że nie wspomnę o języku. Potrafię bardzo ostentacyjnie patrzeć i do tego mleć ozorem 😉 Przyjdzie mi się w końcu do krzyżaków zwrócić, by potraktowali mnie jak Juranda.

                Banany to jedno, a co z korniszonami?! O matko, a marchew?! Ta dopiero może zgorszyć, nie dość, że ten kształt, to jeszcze kolor za bardzo ku czerwieni. Strach, strach jest… 😉

                Polubienie

                    1. To nie na złość, ale przez tatę, który lał po łapach jak pisałem lewą ręką. Instynkt samozachowawczy kazał mi się, widać, wyuczyć pisać oboma rękoma 😉

                      Polubione przez 1 osoba

          1. Ufff 😉 To by byłą scena godna najlepszych czasów Monty Pythona – zbrodniczy atak kiściami bananów – zwizualizowałem to sobie… ;–) Myślę, że byłoby niebezpieczniej gdyby spod kontroli wymknęła się sytuacja podczas sprzedaży arbuzów 😉 Zwłaszcza tych pochodzących z krajów bliskowschodnich 😉

            Polubienie

            1. Haha, no ja też to od razu zobaczyłam „oczyma duszy mojej”:-)
              Niemniej jednak ja w tym wszystkim jak zwykle dopatruję się celowej roboty w celu skłocenia społeczenstwa.

              Polubienie

              1. Ale czyja to jest ta celowa robota? Dyrektora muzeum? Ministra kultury i dziewictwa narodowego? Niemieckich mediów? No i pytanie podstawowe – cui prodest?

                Polubienie

                    1. Aaa takie buty… 😉 To ten słynny KTOŚ, który nocami podłącza prąd do ogrodzenia, żre czereśnie i robi całą resztę tych złych rzeczy?

                      Polubienie

                    2. Ale to nie tylko u nas, lecz na całym świecie afery się pojawiają jedna za drugą. Ktoś psy kradnie na Dominikanie, a kangury w Australii, gdzieś tam widziano osła, którego mrówka niosła, baba ma brodę, a chłop trzy cycki (albo na odwrót). Straszny ten świat, dobrze, że nie jestem na niego skazany 😉

                      Polubienie

                    3. Oj to była bardzo przyjemna podróż.
                      Ale dzisiaj, już na trzeźwo a nie w nastroju maginalno-sennym, dodam, że ja naprawdę wierzę w teorię o ludziach, którzy trzymają władzę i wpychają kij w mrowisko, żeby odwrócić wzrok i mediów, i społeczeństwa od spraw, znacznie ważniejszych, które dzieją się w tle. Bez tego prostego wytłumaczenia, nie jestem w stanie zrozumieć zachowania polityków (nie jednej, znienawidzonej dzisiaj partii, ale całego świata polityki), tego braku zrozumienia i porozumienia, braku konsensusów i kompromisów 🙂 To nie na moją biedną głowę:)

                      Polubione przez 1 osoba

                    4. Chyba nie tak bardzo zaraźliwa, bo wciąż przebywam w bliskim kontakcie z nosicielami, a nadal nie dostrzegam u siebie objawów. Ale może to niedostrzeganie jest już wskaźnikiem zarażenia… No nie wiem, za głupi na to wszystko jestem. 😉

                      Polubione przez 1 osoba

  11. Wczoraj zmieniałam kanał z kanału i trafiłam na Big Brothera – nie oglądam tego typu programów ale trafiłam na moment w którym prowadząca powiedziała, że zgłodniała, wyjęła banana i zaczęła go jeść jeszcze nim wymachując… no to juz wiem skąd ten banan. Dla mnie to jest żenujące

    Polubione przez 1 osoba

    1. No tak, tylko że w tym przypadku, to było pewnie celowe, ona chciała zwrócić na siebie uwagę. O to w tym programie chodzi, poprzez kontrowersję może się dłużej utrzymać w programie. Czy to jest dobra metoda, czy zła, to oczywiście każdy sam sobie może odpowiedzieć:-)

      Polubione przez 1 osoba

      1. Pomyślałam o tym samym ale podobno celebryci w sieci umieszczają swoje zdjęcia z bananami – moja Mama mówi, że to może tylko obrzydzić do tego owocu ale w tych akcjach to nie o owoc chodzi 😉

        Polubione przez 1 osoba

        1. To owoc, który ma dużo potasu, więc nie sądzę, że to obrzydzi. Jak ktoś będzie chciał szybko sobie poziom wyrównać, będzie mieć w nosie akcje celebryckie:)) Niemniej jednak rozumiem, o co chodzi Twojej mamie.

          Polubienie

          1. Bo banan tak jak wspomniałaś części kojarzy się z owocem – owoc, zdrowy, smaczny, słodki, taki na bazie którego może przygotować wiele deserów i nie tylko. Jednak kiedy zwykłe jedzenie bananów wyrwie się spod kontroli? Różnie to może być

            Polubienie

Dodaj komentarz