O etyce w blogosferze/ Ethics in the blogosphere

Dzisiaj wyjątkowo druga notka tego samego dnia, pod wpływem wydarzeń, o których w mediach społecznościowych głośno. Jednak zapraszam do zapoznania się również z poprzednią:-)

Jeśli ktoś sobie myśli, że na #ILPoznań było nudno, bo zajęcia, wykłady, oraz zwykłe mozolne budowanie własnej marki wśród innych blogerów, to się grubo myli!

W tle tego wszystkiego, co opisałam powyżej szalała influencerska burza. Żeby zrozumieć o co chodzi, muszę Wam wytłumaczyć kontekst, którym jest nic innego, jak kradzież intelektualnego dobra, a mianowicie… przepisu kulinarnego. I jakkolwiek śmiesznie by to nie zabrzmiało, to rzeczywiście przepis kulinarny jest dobrem intelektualnym, bo jest własnością osoby, która go wymyśliła, dopracowała proporcje, poświęciła czas i pieniądze, a także udostępniła na swoim profilu społecznościowym. Z prawnego punktu widzenia, to ona powinna więc czerpać z tego przepisu korzyści materialne, jeśli ktoś chciałby wpaść na pomysł umieszczenia go w płatnej książce kulinarnej. W przeciwnym wypadku dokonuje się kradzieży.

No ale stało się, doszło więc do spotkania prawników zainteresowanych przepisem pań i efektem tego spotkania były przeprosiny, wycofanie się z udziału w #ILPoznań, gdzie pani, która dokonała plagiatu miała być prelegentką, oraz wpłata kwoty kilku tysięcy złotych na rzecz wskazanej fundacji. Miał być happy end. No i otóż wczoraj okazało się, że jest coś po happy endzie.

Blogerka, która dokonała plagiatu uznała, że zamieszczony przez organizatora livestream, w którym pada nazwa jej kanału społecznościowego, w kontekście powyższej afery oczywiście, narusza jej dobry wizerunek i zażądała usunięcia go ze strony. Dobrze, że byłam na tym wykładzie, w przeciwnym razie nie mogłabym wyrobić sobie swojego własnego zdania, a live’a na wspomnianej stronie już nie ma.

I właśnie o etyce (lub jej braku) w blogosferze, mówi się bardzo dużo, również Mariusz Najwer opisując tę sytuację na swoim kanale youtubowym. Ciekawa jestem co Wy na to, bo ja uważam, że wszędzie, a więc oczywiście także w mediach społecznościowych ważna jest przejrzystość.


Today is an exceptionally second note on the same day, influenced by events, about which is loud on social media. However, I invite you also to read the previous one 🙂

If anyone thinks that at #ILPoznań was boring, because classes, lectures, and the usual arduous building of your own brand among other bloggers, it is wrong!

In the background of all that I described above, was the influencers storm. In order to understand what is going on, I have to explain to you the context, which is nothing but the theft of the intellectual good, namely … the recipe. And however funny it may sound, the recipe is indeed an intellectual good, because it is the property of the person who invented it, refined the proportions, devoted time and money, and made available on its social profile. From a legal point of view, then, she should take material benefits from this provision if someone would like to come up with the idea of ​​placing him in a paid culinary book. Otherwise, we can say that it is the theft.

Well, but it happened, there was a meeting of lawyers interested in that issue women and the effect of this meeting was an apology, withdrawal from participation in #ILPoznan, where the woman who plagiarized was supposed to be a speaker and payment of several thousand zlotys to the foundation. It was supposed to be a happy end. Well, yesterday, it turned out that there is something afterwards.

The blogger who made the plagiarism decided that the livestreem posted by the organizer, in which the name of her social network channel was said, in the context of the above-mentioned affair, obviously violates her good image and demanded that she be removed from the wall. It’s good that I was at this lecture, otherwise I could not make my own opinion, and video on the mentioned page is disappeared.

And it’s about all this and about ethical activities in the blogosphere, says Mariusz Najwer.

I wonder what do you thinks about, because I think that transparency is important everywhere, also in social media.

38 myśli w temacie “O etyce w blogosferze/ Ethics in the blogosphere

  1. To jest kwestia uczciwości wyniesionej z domu. Albo się jest uczciwym, albo nie.
    Kiedyś widziałam wpis ogrodniczej blogerki, która prezentowała ogród zaprojektowany przez siebie i znajdujący się pod Poznaniem.
    Tyle, że to był mój ogród. Zdjęcia ukradła z czasopisma budowlanego, treść sobie ułożyła na nowo, solidnie posiłkując się tekstem źródłowym.
    Sprawę zgłosiłam autorce projektu i dziennikarce, która o nim pisała. Działo się.

    Polubione przez 1 osoba

    1. A widzisz! Czyli jednak trzeba mówić głośno o tym również w blogosferze, bo niektórym wydaj się, że są bezkarni. Ja pamiętam taką sytuację jeszcze z czasów, gdy blogowało się tylko dla samego blogowania i albo przychodziło dużo czytelników albo nikt. Dziewczyna kradła notki innej blogerki i umieszczała je u siebie, licząc pewnie, że w tak ogromnym świecie internetu, nikt się nie dowie. Jejku, to było na początku mojego blogowania, więc już ponad 10 lat. A mimo to szybko się autorka notek zorientowała, przecież już wtedy wyszukiwarki działały. Ale co śmieszne, ona się nie dowiedziała z wyszukiwarki tylko właśnie od swoich czytelników:-)
      A Twoja historia już się zakończyła?

      Polubione przez 1 osoba

      1. W zasadzie moją historię przekazałam autorce artykułu i mojej ogrodniczce, bo to przecież głównie ich prace zostały skradzione.
        Sprawę zakończono polubownie, złodziejka wycofała swój wpis. Nic mi nie wiadomo o jakimkolwiek zadośćuczynieniu.

        Polubione przez 1 osoba

    1. Coraz mnie ceniona ale wartość. Wszystko zależy od nas, od tego jak każdy z nas ją postrzega. Dla mnie uczciwość w blogosferze jest również sprawą oczywistą, że trzeba się nią kierować. Już nie mówię o kradzieży treści, ale nawet o uczciwości w ich zamieszczaniu. Jeśli mam napisać nieprawdę, wolę nie pisać wcale lub potraktować notkę jak opowiadanie, które z założenia jest fikcją. Takich opowiadań jest trochę na moim blogu, jeśli mam pisać o sobie kłamstwo, po prostu nie piszę. Ale nie ubarwiam, bo nie widzę takiej potrzeby.

      Polubione przez 1 osoba

      1. Właśnie i chyba o tę potrzebe ludziom chodzi. Ale jakim kosztem? Wystawiając się na miano nieuczciwego. Cóż tu pisać. Tak być nie powinno. Nikt nie lubi jak go oszukują.

        Polubienie

    1. Ale czytałaś u kogoś innego? Zobacz jak szybko rozprzestrzenia się ta informacja. Ok, my w tym pomagamy, ale głównym zarzewiem jest sama zainteresowana.

      Polubienie

        1. Ja dopiero jak wygooglałam to znalazłam info o tym, bo w Poznaniu padło tylko jedno zdanie, że słynna mama, że nie fair. W sumie nic takiego po czym trzeba byłoby zdejmować film. Ale, może na innych wykładach, na których nie byłam, bo tam sesje leciały równolegle.

          Polubienie

  2. Jak dobrze, że nigdy mi nie przyszło do głowy zarabiać na własnym blogu 😉
    Ale tak na serio, to też miałam sytuację, jeszcze na Onecie, że zostałam poinformowana, że moje ( i nie tylko moje) teksty ktoś żywcem kopiuje i umieszcza jako swoje. Blog zniknął, jak się wydało. Kradzież to kradzież, nawet jeśli materialnie nic się na tym nie traci.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Bezczelne kopiowanie blogowych treści to jest kradzież. Ja również spotkałam się z pisaniem w „podobnym temacie”. I tu sytuacja jest o tyle trudna, że każdy ma prawo mieć swoje zdanie, a jeśli nie zarabia to i kłócić się nie ma o co:-) Niemniej jednak pamiętam sytuację, gdy pewna blogerka miała i z tym problem. Wiesz, ona jednego dnia notkę, za dzień czy dwa, ktoś prawie identyczną:) Czasy onetowych blogów to też czasy, gdy kwestia prawa własności intelektualnej nie była uregulowana, więc wtedy zdarzały się różne kwiatki. Ale mimo to, ja wspominam tamte czasy z łezką w oku:-)

      Polubione przez 1 osoba

    1. Wydawaloby się, ze to oczywiste a mimo to stało sie, jak sie stało. Powiem Ci, że trochę nawet mi tej dziewczyny, która dokonała plagiatu żal. Straciła dobrą opinię i tego już nikt jej nie wróci. Będzie jej teraz bardzo trudno. Miała bardzo popularny kanał społecznościowy

      Polubienie

  3. Dla mnie sprawa jest prosta – to kwestia uczciwości i tyle.
    Że sobie zaszkodziła, to ewidentne, ale wydaje mi się, że to taki typ – ma możliwości, to nie popuści, bo ktoś uraził dumę. To teraz pokaże. Znaczy podkreślam – wydaje mi się po tym co usłyszałam i przeczytałam, bo nie znam człowieka.
    Natomiast osobiście bardzo mnie drażni odwoływanie się do tego, że to szczególny przypadek, bo to lekarz. Nie, kurka. Od lekarzy nie wymaga się szczególnej przyzwoitości, bo to lekarz czy nauczyciel. Inni nie mogą być mniej przyzwoici czy uczciwi. To kwestie ogólnoludzkie a nie zawodowe. I tego będę bronić do upadłego.
    Choć wiem, że mam uraz osobisty 😉
    Ale jestem do tego przekonana.
    I uprzedzam, że kwestia zaufania to trochę inna para kaloszy.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ależ oczywiście, że nie ma znaczenia czy ona jest lekarzem czy nie. Przywłaszczyła coś i to było tematem tego pierwszego zamieszania, które się skończyło przeprosinami. Jednak potem ta sama pani wysłała swoich prawników, żeby uzyskali zdjęcie nagrania, na które czekali ci blogerzy, którzy nie dostali zaproszenia na ILPoznań lub po prostu nie mogli dojechać. To było nie fair. Autor filmiku, który udostępniłam ładnie to tłumaczy analogiczną kwestią Barbary Streisand. Do mnie to przemawia, ale ja nie jestem prawnikiem. Tak czy siak, smrodek jakiś jest.

      Polubienie

        1. Tłumaczyła się, że nie przemyślała kwestii. Na pewno nie przemyślała, albo czuła się już zbyt pewnie w blogosferze tymczasem ludzie nie lubią takiej …hm…pychy, albo pewności, że już można sobie pozwolić na wszystko, bo ludzie wybaczą, albo przymkną oko. No to tak nie działa.

          Polubienie

    1. Oczywiście, że tak. Zwłaszcza jeśli firmuje się swojego bloga własnym nazwiskiem trzeba uważać. Blog można zamknąć i otworzyć nowy biznes, ale nazwisko, do którego przyklei się łatka oszusta – słabe.

      Polubione przez 1 osoba

  4. Nie rozumiem dlaczego ludzie nie szukają własnej (twórczej) drogi tylko kopiują innych, a potem jeszcze nazywają to inspiracją.
    A ten chłopak z filmiku ma rację, ściągnęła na siebie teraz burzę i więcej oczu niż by chciała.

    Polubione przez 2 ludzi

    1. A ja się dziwię podwójnie, po pierwsze, że skopiowała. Gdyby zmodyfikowała ten przepis, coś dodała, byłby to już jej własny pomysł. Ale po drugie, że tak artystycznie zepsuła sobie bardzo dobrą opinię. Jako blogerka jest skończona, a przecież firmowała ten swój kanał (i na You tube i blog) swoim własnym nazwiskiem. Ktoś to zapamięta. Internet nie zapomina.

      Polubione przez 2 ludzi

      1. Ja jej zupełnie nie znam, więc bazuję na informacjach od Ciebie i z tego filmiku z YT. Dla mnie takie zachowanie jest karygodne. Głównie kopiowanie, a szczególnie zarabianie na czyimś pomyśle. To, że sobie zniszczyła opinię, to konsekwencja jej zachowania, bo bez sensu się uniosła po ILPoznań, rozdmuchała aferę, o której pewnie nie wszyscy wiedzieli do pory. A mogła w ciszy ponieść te konsekwencje.

        Polubione przez 1 osoba

        1. No właśnie chyba w tej chwili chodzi o to, że dziewczyna sama rozdmuchała temat. Ja usłyszałam o tym w sobotę, potem dowiedziałam się, że dziewczyny się dogadały, że jedna przeprosiła drugą, koniec tematu. Za kilka dni już bym nie pamiętała. A tak , cóż, Internet nie zapomina. Zdjęte zostało nagranie na które wielu blogerów czekało, więc oni czują się zawiedzeni, pytają organizatora, drążą temat:-) W ten sposób dowiadują się o sprawie, o której, tak jak Ty, wcześniej wcale nie wiedzieli:-)

          Polubione przez 1 osoba

    1. To chyba jednak co innego… nie zarabiasz na tym, nie przywłaszczasz sobie… poza tym wiele osób pisze o tym, że jest to przepis z zeszytu babci lub rodzinny a nie mój własny.

      Polubione przez 1 osoba

    2. Ha ha, no możesz babciny przepis wrzuić na bloga ale licz się z tym, że ktoś go skopiuje. I wiesz, jak sobie potem w domu ugotuje, to spoko. Przecież po to wrzucasz, ale jeśli ten sam ktoś zrobi swoją książkę kucharską i wstawi ten przepis jako swój autorski, to trochę nie halo.

      Polubienie

  5. Z jednej strony przejrzystość jest kluczowa, chyba, że jest się agentem i należy się ukrywać. Jednak bardziej poważnie: czy nie jest tak, że pogoń za sukcesem bardzo często przysłania wiele innych kwestii? Tutaj chodzi o etykę, ale może chodzić o zdrowie, relacje, itd.
    Ta opisywana sprawa jest mi obca w tym sensie, że nie rozumiem, jak można „cytować” bez podania źródła, cytując tak wprost i bez twórczego opracowania. To nie problem przecież wyłącznie blogosfery – ona za sprawą szybkości przepływu informacji uwypukla wszystko bardziej wyraźnie. Kopia to kopia. Czasami fałszerstwo. Czasami plagiat.
    Przejrzystość to może być kwestia wyboru, stylu, ale jak się okazuje może być też kwestią moralną.

    Polubione przez 2 ludzi

    1. Ja też nie rozumiem, jak można cytować bez podawania źródła. Nawet dzisiaj, linkując stronę w poprzedniej notce zadałam pytanie blogerce, czy mogę, czy ona sobie tego życzy, chociaż akurat to sytuacja odwrotna. Każdy bloger, a w zasadzie każdy kto coś tworzy, pisze, lubi jak się go cytuje
      Chyba że się cytuje prześmiewczo, ale wtedy też woli wiedzieć, żeby się odnieść.
      Kwestia etyki w mediach społecznościowych jest ważna, tak samo jak była ważna kiedyś gdy wchodziły płatne reklamy, lokowanie produktu itp. Najważniejszą kwestią jest doinformowanie odbiorcy i o tym, z czego korzysta autor i o tym, co tak naprawdę nam się sprzedaje. Celowo połączyłam tu dwa tematy, bo oba podpadają pod „przejrzystość” i „etykę”.

      Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz