Dylemat samobójcy. Żyć czy zrezygnować?/ Suicide dilemma. Live or give up?

Trzy tygodnie temu bezczelnie chwaliłam się Wam, że odpoczywam leżąc na hamaku nad Wisłą. Taka byłam potem zrelaksowana, w dobrym humorze, że zapomniałam o wszelkich problemach tego świata, myśląc tylko o tym, żeby nie dostać plam od słońca. Miałam wolne, więc włóczyłam się po Warszawie rowerem, zaglądając w miejsca, w których nigdy wcześniej nie byłam.

No i właśnie wtedy, pod jednym z wieżowców, natrafiłam na zadzierający głowy, tłum gapiów. Patrzyli, jak strażacy próbują wejść na balkon znajdujący się na jednym z ostatnich pięter. Okazało się, że w mieszkaniu zamkniętym od środka na klucz, ktoś popełnił samobójstwo.

photopictureresizer_190626_114731523_crop_1404x20664834865969534777699.jpg

Jedni powiedzą „znak czasów”, drastyczny, ale dobrze znany sposób na pozbycie się życiowych kłopotów, na nieradzenie sobie z rzeczywistością. Inni nazwą samobójstwo tchórzostwem i machną ręką. Ale ja mam syndrom człowieka, który widział taką śmierć. Piętnaście lat temu młody chłopak wyskoczył z ostatniego piętra wieżowca, w którym wtedy mieszkałam. Do dzisiaj pamiętam jego śmiech, rzucone tuż przed skokiem „c’est la vie”, a potem głuchy dźwięk, jaki wydało spadające ciało w zetknięciu z chodnikiem. Krew rozpływająca się dokoła głowy. Za każdym razem, gdy słyszę, że jakiś człowiek popełnił samobójstwo, jest mi strasznie smutno.

Tego samego dnia, ale już pod domem, minęłam się z dziewczyną, która szła dosyć szybko, mimo że musiała wspierać się o kule. Nie miała jednej nogi, i co dziwne, nie miała też protezy. Ten niewątpliwy brak podkreślała minispódniczka w cudownie letnim, pomarańczowym kolorze.

Wiecie, jak mnie to poruszyło? Dwie tragedie jednego dnia, ale jak inne życiowe postawy: rezygnacja i godna akceptacja własnych ograniczeń.

Jak to jest, że przeżyte dramaty jednych hartują, a innych łamią, co w nas musi być, żebyśmy chcieli chcieć? Jeśli tu zagląda psycholog, to poproszę o miniwykład.


Three weeks ago, I boldly praised you that I was resting lying on a hammock by the Vistula River. I was then such relaxed, in a good mood, that I forgot all the problems of this world, thinking only not to get sunspots. I had day off, so I wandered around Warsaw by bike, looking into places where I had never been before.

And just then, under one of the high-rise buildings, I came across a crowd of onlookers. They watched firemen try to get to the balcony on one of the last floors. It turned out that in a locked apartment, someone committed suicide.
Some will say „the sign of the times”, a drastic, but well-known way to get rid of life’s troubles, for people who lost the ability to cope with reality. Others call suicider a cowar and walk away. But I have the syndrome of a person who has seen such death. Fifteen years ago, a young boy jumped from the last floor of a skyscraper in which I lived then. To this day I remember his laugh, thrown just before the jump „c’est la vie”, and then the dull sound that made the falling body in contact with the sidewalk. Blood around the head. Every time I hear a somebody commit suicide, I feel terribly sad.

On the same day, but already next to my home, I walked past a girl who went quite fast even though she supported herself with cruthes. She did not have one leg and, oddly enough, she did not have a prosthetic leg. This undoubted lack was emphasized by the mini skirt in a wonderfully summer orange color.
Do you know how much it moved me? Two tragedies one day, but strongly different life attitudes: resignation and a dignified acceptance of one’s own limitations.

How is it, that some experienced dramas forges people soul, and others break. What must be deeply in us, that to push us that we want to want?

If a psychologist looks here, I will ask for a mini lecture.

94 myśli w temacie “Dylemat samobójcy. Żyć czy zrezygnować?/ Suicide dilemma. Live or give up?

  1. Podoba mi się ten wpis. Zastanawiasz się, ale nie osądzasz. To jest dużo trudniejsze, bo to właśnie ocena przychodzi łatwo… Co człowiek to historia i nie ma dwóch takich samych sytuacji. Są momenty, kiedy życie boli za bardzo i wtedy ludzie różnie reagują… Chyba trudno jest to wytłumaczyć lub przewidzieć.

    Na moim blogu kilkukrotnie poruszałam temat samobójstwa, zapraszam.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Dziękuję, staram się nie osądzać, bo zawsze biorę pod uwagę, że będąc w sytuacji drugiego człowieka, w tym jego takim a nie innym życiu, mogłabym zachować się identycznie. A może gorzej? Kto to wie? Łatwo jest mówić źle o człowiekowi, któremu prawdopodobnie było bardzo źle, i dlatego właśnie, tak jak napisałaś w komentarzu, zareagować w jakiś konkretny sposób. Bo każdy może postąpić inaczej.
      A bardzo chętnie do Ciebie zajrzę i poczytam. Zwłaszcza jeśli temat podobny, zobaczę jak go ujęłaś:)
      Pozdrawiam

      Polubione przez 1 osoba

  2. Nie widziałam samej sytuacji (na szczęście), ale też widziałam zbiegowisko tuż po. Babka rzuciła się z 7 piętra. Miałam może 10 lat. Dzisiaj prawie 4x tyle, a widok ten stoi przed oczami do tej pory. Czemu ludzie to robią? Chyba dlatego, że nie widzą innego wyjścia z danej sytuacji.

    Polubienie

    1. Prawda, że tego widoku się nie zapomina. On co jakiś czas wraca, na co dzień ukryty gdzieś we wspomnieniach. Aż nagle bach, bije po emocjach, aż boli. Ty też tak masz?

      Polubienie

    1. Rozumiem, nie martw się, nie wchodź w temat, który jest bolesny. Ja sama, po wczorajszej notce jakoś tak dziwnie pozostaję w zawieszeniu. Każdy inny temat wydaje się błahy.

      Polubienie

  3. Nie wiem czy kiedykolwiek zrozumiem taką osobę i cierpienie, które jej dokuczało tak bardzo, żeby podjąć taką decyzję.

    Kilka lat temu, dwa dni przed przed Wielkanocą, gdy wracałam z zakupów 10 metrów przede mną spadł chłopak. Szczęście w nieszczęściu, bo przecież mógł spaść na mnie.
    Do dziś pamiętam odgłos ciała uderzającego o chodnik, coś jakby spadła z wysoka drewniana paleta. Pamiętam też jego oczy, ciągle otwarte choć już bez życia. Pamiętam przyjazd policji, zeznania jako przypadkowy świadek i pytanie policyjnego psychologa ‚jak się Pani czuje?’, po którym zwymiotowałam na chodnik. Do dziś omijam to miejsce szerokim łukiem…

    Polubienie

  4. W szkole zdarzył się wypadek samobójstwa. Gawiedź obwiniała nauczycieli, rodziców, kolegów… Tymczasem pani pedagog udowodniła podłoże genetyczne, bo w każdym pokoleniu tej rodziny były samobójstwa z różnych powodów, często błahych, np. nie chcieli kupić gry, czy nie pozwolili pójść ns dyskotekę. Zatem jedni mają predyspozycje, inni nie.
    Serdecznie pozdrawiam

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ludzie się różnią, również genetycznie, dlatego tak trudno dojść, co jest prawdziwą bezpośrednią przyczyną działania człowieka, zwłaszcza tak drastycznego działania.

      Polubienie

  5. Bardzo współczuję tej osobie, co nie chciała żyć, nie widziała rozwiązania, pomocy znikąd i tylko trud istnienia z brakiem sensu dalej.. Współczuję tym, co zostali, bliscy, którzy wyrzucają sobie, że nie zauważyli, albo nie potrafili pomóc. Smutne i tragiczne to.

    Polubione przez 1 osoba

  6. Dramat który kryje się za taką decyzją jest oczywisty. Bez względu czy ktoś uzna to za odwagę czy za poddanie się to osoba która tego dokonuje musiała ogromnie cierpieć.

    Polubienie

    1. To musi być cierpienie i poczucie beznadziei. Poczucie, że juz nic się nie wydarzy, że nie bedzie radości. Nie wyobrażam sobie życia bez takich odczuć

      Polubienie

      1. Myślę że dominującym uczuciem jest właśnie poczucie beznadziei i brak perspektyw na polepszenie swojej sytuacji. Jako że chorowalam na depresję to jednak to uczucie nie jest mi obce. Jednak miłość do życia wygrywa. Jak źle musi być kiedy przegrywa?

        Polubienie

        1. Właśnie to jest pytanie zasadnicze jak źle musi być człowiekowi, żeby targnął się na swoje życie, a czasami wcześniej pozbawiając życia własne dzieci.

          Polubienie

      1. Często nie zauważa możliwości, w tej rozpaczy, że znalazł się w trudnej sytuacji, w bólu, przeżywając cierpienie, po prostu nie widzi tej opcji, którą być może zobaczyłby szczęśliwy człowiek.

        Polubione przez 1 osoba

  7. Takie decyzje nie są łatwe, niektóre pewnie to skutek depresji… nie ma mądrego na rozwikłanie tej zagadki, tym bardziej, ze nawet osoby kontaktujące sie z psychologiem czasem rezygnują…

    Polubione przez 1 osoba

    1. Właśnie to jest najgorsze, tu nie ma mądrego. To sie po prostu zdarza. Pomijam przypadki wywołania choroby przez narkotyki, dopalacze. Mówię o tej całej reszcie ludzi.

      Polubienie

    1. Nie słyszałam o tym wcześniej, ale teraz poczytałam i rzeczywiście mówi się o czynniku BDNF, który jest tzw. genem kodującym, „Odgrywa on ważną rolę w rozwoju mózgu; podtrzymuje przeżycie istniejących komórek nerwowych oraz pobudza powstawanie nowych neuronów i połączeń (tzw. synaps) między nimi, uczestniczy w procesach uczenia się i zapamiętywania. Już wcześniej pojawiały się doniesienia na temat związku wariantów genu BDNF z ryzykiem różnych schorzeń psychicznych i zachowań samobójczych.”
      To jest niesamowite odkrycie, ciekawe czy na obecnym etapie nauki, taka informacja ułatwia prowadzenie pacjenta, jego leczenie czy terapię?

      Polubienie

        1. Tak słyszałam, że źle. Dlatego ciągle jeszcze Polacy boją się osób chorób psychicznych, a przecież nie każda a nich jest niebezpieczna. Nie mówi się o tym głośno, ale Polacy wolą udawać, że nie ma problemu.

          Polubione przez 1 osoba

                    1. To akurat prawda. Mi chodziło raczej o to, że osoby chore psychicznie wcześniej były izolowane, dzisiaj właśnie za pośrednictwem internetu mogą się komunikować z innymi ludźmi, ze zdrowymi lub mającymi podobne problemy.

                      Polubienie

                    2. Nie to tak nie działa. Dzieci zamykają sie w czterech ścianach i komunikują się tylko internetowo. Zatracają swoje poczucie wartości i rodzice mają kłopot jak je wyrwać do realu. Te dzieci trafiają na oddziały.

                      Polubione przez 1 osoba

  8. Nie jestem żadnym psychologiem ale wydaje mi się, że ważna jest wola życia. Czytałem o dziewczynie pełnej życia, na która spadł samobójca. On zginął jej przetrącił kręgosłup. Nie poddała się jednak i dzisiaj nawet bierze udział w miss niepełnosprawnych. Gdzieś słyszałem, że powinnismy oczekiwać jak najmniej bo wtedy ta ekstra pcha nas dalej. Jeśli oczekujemy zbyt dużo i niewiele z tego wychodzi to takie upadki są bolesne.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Znam przypadek tej dziewczyny, oglądałam kiedyś program o niej (a przynajmniej przypadek podobny). Wola życia to pewne, wola przetrwania, chęć funkcjonowania w społeczeństwie. Zadziwiające jest jednak to jak różnie podchodzimy do takich samych problemów.

      Polubienie

          1. Nie wiem czy chodzi o silną osobowość. Nie uważam siebie za specjalnie silnego w porównaniu z moją dziewczyną. Emigrując miałem chwile zwątpienia. Odkryłem wtedy potrzebę sprawdzenia się, sam bez niczyjej pomocy. Mógłbym powiedzieć, że się udało. To jednak nie o to chodzi. Udało się bo chciałem żeby się udało. I to jest to wiara w siebie. Niby łatwe a jednak ..

            Polubione przez 1 osoba

            1. A wiesz, że wiara w siebie może być tutaj kluczem. Człowiek, który ucieka się do samobójstwa przestaje wierzyć w to, że sam jest w stanie poradzić sobie z sytuacją, nie chce natomiast obarczać innych ludzi, więc wybiera według niego prostszą drogę.

              Polubione przez 1 osoba

              1. Osobiście jestem przekonany, że bez wiary w siebie łatwiej jest porwać się do tego typu ekstremalnych rozwiązań. Ludzie wciąż nie doceniają pozytywnej energii. W takich dołkach według mnie jest ona bardzo ważna, bo właśnie pomaga uwierzyć w siebie.

                Polubienie

                1. Dlatego tak ważni są ludzie, którzy zauważą początki choroby, kiedy sam chory być może ich jeszcze nie dostrzega. Oni mogą już jakoś próbować zadziałać z tą energią, która płynie z ich zdrowych umysłów. Pisałam o tym w ubiegłym roku notkę, ponieważ wyczytałam, że Paulina Młynarska, która już przeszła przez epizod depresyjny, wymyśliła, że warto cedować na bliskiego człowieka prawo do zadecydowania o leczeniu, o zmuszeniu człowieka do leczenia. Nie wiem, czy już wtedy zaglądałeś do mnie, więc poniżej masz link. To ciekawy pomysł.
                  https://blogcaffe.wordpress.com/2018/09/26/prawo-do-decydowania-right-to-decide/

                  Polubienie

                  1. Jest już pewnie tysiące przykładów jakie spustoszenie o do czego doprowadza depresja. Jak we wszystkich tego typu chorobach najważniejsza, według mnie, jest akceptacja i zdanie sobie sprawy, że coś jest nie tak. To ułatwia podjęcie właśnie takich decyzji, o których mówi Paulina Młynarska. Psycholog niewątpliwie to konieczność. Z drugiej jednak strony bardzo przemawia do mnie Twój artykuł o osobach, które to przeszły i teraz mogą pomoc swoim doświadczeniem. To coś ha zasadzie grup, na których spotykają się ludzie uzależnieni od nałogów. Osobiście tez opowiadam się za niekonwencjonalnymi metodami leczenia. Antydepresanty może i pomagają ale pustoszą przy okazji organizm.

                    Polubione przez 1 osoba

                    1. A właśnie, zapomniałam o tym asystencie, który przecież też jest od spraw psychicznych. Antydepresanty to tylko taki pierwszy krok ku zdrowieniu. Ja rozumiem, że przy dobrze prowadzonej terapii, pacjent z nich potem schodzi i próbuje radzić sobie bez medykamentów.

                      Polubione przez 1 osoba

  9. Stefan Chwin w zajmującej książce „Samobójstwo jako doświadczenie wyobraźni” podkreśla, że każdy jest zdolny do tego ostatecznego aktu. To, że tego nie robimy, to tylko szczęśliwy splot okoliczności.
    Problem, jaki poruszasz jest wydaje mi się nierozwiązywalny. Nie zdołamy być może ocalić tych, którzy są blisko granicy, bo nie dają dostatecznie wyraźnych sygnałów. Inni w poczuciu beznadziejności egzystencji wolą przerwać życie, bo nie chcą być obciążeniem, nie chcą cierpieć więcej, nie chcą żyć w świecie, jaki ich nie rozumie.
    Odrębnym problemem jest wielość samobójstw ukrytych. Ktoś może świadomie wjechać pod ciężarówkę, żeby zginąć, ale statystyki ujmą to jako wypadek komunikacyjny.
    Myślę, że to też wynik naszego podejścia do życia, takiego a nie innego kręgu kulturowo-moralnego, gdzie życie jawi się jako najwyższe dobro a samobójca nie zasługuje na zrozumienie, tylko raczej uważa się, że jest skrajny egoizm.

    Polubione przez 3 ludzi

    1. To prawda, że samobójstwo może być uważane jako skrajny egoizm. Taki człowiek zostawia bliskich, każde im dalej żyć ze świadomością, że czegoś nie zauważyli, że nie pomogli, bo nie odczytali sygnałów.

      Polubienie

      1. Dlatego być może jest ta ukryta ilość samobójstw, żeby nie dostać etykiety skrajnego egoisty. Łatwiej bliskim znieść myśl, że ktoś zginął np. w wypadku komunikacyjnym, niż świadomie targnął się na życie w sposób właściwy samobójcom.

        Polubienie

        1. A to bardzo możliwe, choć dla samobójcy bolesne. Nie jestem tylko przekonana, czy samobójca myśli tymi kategoriami. Czy wybiera rodzaj śmierci ze względu na ból, czy ten ból jest dla niego niższą ceną niż życie.

          Polubienie

              1. Jedną sprawą są np. policyjne statystyki na temat samobójstw zakończonych zgonem. Około 1/3 z nich jest klasyfikowana jako spowodowana chorobą psychiczną. Podłoże tych chorób w zależności od podejścia może być także biologiczne, jakaś wada wydzielania neuroprzekaźników, źródło genetyczne, czego efektem jest np. schizofrenia, ale ktoś inny powie, że np. depresja, która prowadzi do samobójstwa, to taka ontologiczna presja cywilizacji.
                Chwin pisze: każdy ma predyspozycje. Z kolei Viktor Frankl, więzień obozów koncentracyjnych pisze, że człowiek w poszukiwaniu sensu nie targnie się na życie nawet w tak ekstremalnie niekorzystnych warunkach.

                Polubione przez 1 osoba

        2. Zastanawiałam się, skąd bierze się to, że o samobójstwach nie mówi się w mediach. Dowiadujemy się tylko drogą pantoflową. Pomijam w tym momencie wszelkiego rodzaju zatrucia, wieszanie się, czy też podcinanie sobie żył. Choć tak wiele mówi się o wypadkach komunikacyjnych, to prawie nigdy nie słychać choćby domniemania samobójstwa. Nie usłyszycie, że kobieta, która wjechała z córką autem do Warty zdemontowała wcześniej wewnętrzne klamki uniemożliwiając wyjście z samochodu. Ani o tym, że wiele samobójstw powoduje opóźnienia pociągów. Myślałam, że może dlatego, że ubezpieczyciel nie wypłaca za zgon zw z samobojstwem…? Ale nie, bo w statystykach widnieje ilość samobójstw. Albo może dlatego, żeby nie pokazywać skali przypadków śmierci wskutek samobójstwa… Choć w jakimś polskim serialu był taki „edukacyjny” wątek…
          Dwa razy byłam świadkiem takich prób- raz próby skoku studenta z nastego piętra, raz próby skoku młodego mężczyzny z wiaduktu kolejowego. W każdym przypadku grupa gapiów niesmaczne komentowała, śmiała się, a w górze odbywał się dramat…

          Polubienie

          1. Nie warto tego tematu poruszać w mediach, ponieważ wałkowanie go może doprowadzić w społeczeństwie do naśladownictwa (efekt Wertera). Co nie oznacza, że nie jest to temat interesujący.

            Polubione przez 2 ludzi

              1. No tak, z drugiej strony … co jest prawdą? Ludzie popełniają samobójstwo z bardzo wielu powodów. Na początku mojej drogi zawodowej, kiedy pracowałam przy psychiatryku, poznałam dziewczynkę, która w wieku 15-16 lat miała już za sobą 8 prób samobójczych … czasami zastanawiam się czy wyszła z tej recydywy, czy też jednak za którymś razem się jej udało.

                Polubienie

                1. Jeziu….nawet jeśli wyszła, to chyba podstawową kwestią w jej powrocie do zdrowie byłoby szukanie przyczyny tego smutku, który ją do samobójstw pobudzał. Pewnie dokładnie to robią psychiatrzy, tylko że oni potrzebują czasu, a choremu człowiekowi zwykle go brakuje.

                  Polubione przez 1 osoba

                  1. Powiedzmy, że były jakieś historie zewnętrzne, jak rak u jej mamy. Ale to niekoniecznie musi coś znaczyć. Prawdę powiedziawszy … trochę tego nie widzę. Dzisiaj powinna być około 30-ki.

                    Polubienie

          2. Nie mówi się chyba dlatego, żeby nie pokazywać społeczeństwu że tak właśnie można rozwiązać swoje problemy Czyli w zasadzie nie rozwiązać ich tylko zrezygnować z innych możliwości. Wiesz człowiek ma dług w banku nie jest w stanie go spłacić to siup do Warty, a bank zostaje bez pieniędzy. Smutne jest to, co piszesz o reakcji innych ludzi na widok człowieka, który chce popełnić samobójstwo, bo wydawałoby się, że w takiej sytuacji wyłącza się w człowieku tryb podjęcia próby ratowania życia.

            Polubienie

                  1. Notarialne odrzucenie spadku możliwe jest już za życia. Przed sądem spadkobiercy odrzucają po śmierci, także w imieniu małoletnich dzieci. Jednak długi wędrują dalej do kolejnych spadkobierców.

                    Polubione przez 2 ludzi

          3. Niektóre rozważania idą w takim kierunku, że samobójstwo jest aktem odrzucenia porządku w jakim się żyje, odrzucenia zasad stojących za systemem. W ten sposób samobójcza śmierć jest wyrzutem sumienia dla społeczeństwa, że tworzy sytuacje, które do ostatecznego wyjścia prowadzą. Nie ważne, czy dotyczy to romantycznej miłości, długów, stosunku do umierania w wyniku choroby. Dlatego nie porusza się tematu.
            Statystyki są w jakiś sposób ułomne. Trochę zero-jedynkowe. A to często sytuacje rozmyte, niejasne do końca, w całej rozciągłości skali szarości. Wiadomo tylko, że ktoś się powiesił, że zrobił to w lesie, że miał tyle lat, itd. I to wszystko.
            W moim środowisku, czy sąsiedztwie odbierali sobie życie sąsiedzi za ścianą, przyjaciele rodziców, nauczyciele, ktoś w dalekiej rodzinie. Raczej zawsze było tło depresji, czy śmiertelnej choroby.
            Gapie działają na zasadzie „głupoty tłumu”, „zapachu krwi”, „igrzysk”. Niby atawizm, ale tutaj nic się nie zmienia i nie zmieni.

            Polubione przez 2 ludzi

            1. Mój sąsiad powiesił się na złość dzieciom, które zamiast pilnować rodzinnego biznesu, pojechały na wakacje. „Ja wam wyprawię wakacje” wykrzyczał, gdy wyjeżdżali…. no i wyprawił. To się aż nie mieści w głowie!

              Polubienie

Dodaj komentarz