Odpowiedzialność artysty/ Artist’s responsibility

„Polityka”

Zapewne pójdę na nowy, niewątpliwie bardzo kontrowersyjny film Patryka Vegi pt. „Polityka”. O ile go wyemitują. Pójdę, bo jeśli mam sobie wyrobić swoją własną opinię (a nie powielać cudze), muszę go najpierw zobaczyć. A z całą pewnością krótkie, dosadne trailery to za mało, choć i one wywołują polityczno – medialną burzą. No i oczywiście są śmieszne. 🙂

Pójdę na ten film mimo, że nie podoba mi się olewcze wyluzowanie samego reżysera, które obserwuję w trakcie przeprowadzanych z nim wywiadów (jak np. ten w Polsat News). Na pytanie dziennikarza, czy boi się tego, że będzie musiał zapłacić 1 mln zł Bartłomiejowi Misiewiczowi, w związku ze złożoną przez tegoż skargą, odpowiedział:

„Mam zegarek, który jest dwa razy więcej wart, niż jego pozew, nie czuję się zaniepokojony”.

Co z odpowiedzialnością artysty ?

W trakcie bardzo dobrze poprowadzonego przez Bogdana Rymanowskiego wywiadu, pada ogólniejsze pytanie: Czy to, że twórca ma kasę na ewentualną karę pieniężną, daje mu prawo do wzorowania się na jakiejkolwiek znanej, medialnej osobie (nawet jeśli nie jest ona powszechnie lubiana), i budowania na tym pierwowzorze fikcyjnej postaci, przedstawiając ją w sposób karykaturalny, oszczerczy, jednoznacznie pejoratywny? Co z odpowiedzialnością artysty?

Najlepiej obrócić w żart

Vega próbuje obśmiać odpowiedź sprowadzając temat do kwestii bycia homo, bi, czy heteroseksualności Misiewicza, do jego diety, ciąży (??), stosunków seksualnych, dzięki którym schudł, czy ilości spalonych w ten sposób kalorii. Trochę to słabe. Jednocześnie przyznaje, że nie ma twardych dowodów na przedstawione w filmie fakty (jak np. branie kokainy, seks za pracę, seks z przełożonym), ale szybko tłumaczy, że jako artysta może się „schować za tym”, że robi film fabularny, a nie dokument historyczny.

No i ja oczywiście mam dylemat, bo (zupełnie abstrahując od Misiewicza i polityki) trochę mi to wygląda tak: ja zrobię o Tobie film, obśmieję Cię przed całą Polską, nie powołując się na jakieś konkretne dowody świadczące o tym, że przedstawiam prawdę o Tobie, jednak i tak każdy Cię w tym filmie rozpozna, bo jesteś znany, więc stracisz dobre imię, być może także stanowisko, zaufanie społeczne, słowem zostaniesz zniesławiony, ale spoko, zarobię na filmie tyle kasy, że stać mnie będzie na dobrego prawnika.

Ja się chyba z tak przedstawionym artystycznym światopoglądem nie utożsamiam. A co Wy na to? Nie skupiajcie się proszę na kwestiach politycznych, na tym czy lubicie lub nie lubicie PIS-u, po którym jedzie Vega:-). Napiszcie, jak to według Was powinno być z tą wolnością słowa i odpowiedzialnością artysty.


I will probably go to see the new, undoubtedly very controversial film by Patryk Vega entitled „Policy”. If they broadcast it. I will go because if I am to form my own opinion (and not duplicate someone else’s), I must see it first. And certainly short, harsh trailers are not enough, although they also cause a political and media storm. \And they are funny 🙂

I will go to this movie despite the fact that I do not like the easy going of the director, which I observe during interviews with him (like the one in Polsat News). When asked by a journalist whether Vega is afraid that he would have to pay PLN 1 million to Bartłomiej Misiewicz, in connection with his complaint, he replied:

„I have a watch that is twice as worth as its lawsuit, so I don’t feel worried.”

During of the interview very well conducted by Bogdan Rymanowski, the more general question is asked: Does the fact that the creator has money for any financial penalty give him the right to model the hero on any known media person (even if this person is not widely liked), and to build on this prototype of a fictional character, presenting him in a caricatured, slanderous, unambiguously pejorative way? What about the artist’s responsibility?

Vega tries to make fun of the answer by reducing the subject to the question of being homosexual, bi, or heterosexuality of Misiewicz, his diet, pregnancy (??), sexual relations thanks to which he lost weight, or the amount of calories burned in this way. A bit weak. At the same time, he admits that there is no hard evidence of the facts presented in the film (such as taking cocaine, sex for work, sex with a supervisor), but he quickly explains that as an artist he can „hide behind” that he makes a feature film, not a historical document.

And of course I have a dilemma, because (completely disregarding Misiewicz and politics) it looks a bit like this to me: I will make a film about you, I mock you in front of all of Poland, not citing any specific evidence proving that I am presenting the truth about you, however, everyone will recognize you in this movie anyway, because you are known, so you will lose your good name, maybe also your position, social trust, in a word you will be slandered, but ok!, I’ll make money on this movie so I can afford a good lawyer.

And to be honest, I don’t think I can identify with this artistic view. What do you think about? Please do not focus in this Vega statement on political issues that you like or dislike PIS political party 🙂 Write what you think about it, how do you think it is with this freedom of speech and the artist’s responsibility.

48 myśli w temacie “Odpowiedzialność artysty/ Artist’s responsibility

    1. Dokładnie tak trzeba!:)) A sam Vega wydaje mi się trochę takim napuszonym nowobogackim. Ten teks o zegarku to naprawdę żenada. Nawet jeśli to taki żarcik, to raczej do powtarzania w gronie najbliższych, a nie na forum publicznym.

      Polubione przez 1 osoba

      1. Cwaniaczek, zarozumialec. Może zafiksował się ciągle broniąc, bo pewnie wielu nastaje na niego. Ja na jego miejscu bałabym sie nawet o życie

        Polubione przez 1 osoba

        1. Dlatego napisałam, że mam dylemat, bo z jednej strony ja też uważam, że artysta ma prawo podejmować takie krytyczne wobec rządu tematy, ma prawo obśmiewać wady, ale nie może przekraczać pewnej granicy, która oczywiście jest bardzo płynna. Każdy człowiek ma na ten temat inne zdanie. Ale twierdzenie, że mam kasę to się wybronię, więc wolno mi mówić o kimś, co mi się żywnie podoba, to jest nie fair.

          Polubione przez 1 osoba

  1. Chyba nie widziałem żadnego filmu Vegi. Na ten też się do kina nie wybieram. Ale bym jednak bronił prawa artysty do swobody wypowiedzi. „Polityka’ to film fabularny, nie dokument, więc to, co jest w nim pokazywane nie musi mieć żadnego oparcia w rzeczywistości.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ja też uważam, że jakąś swobodę twórczą artysta musi mieć, jednak granica zawsze bywa płynna.
      Czy można psuć opinię człowiekowi tylko dlatego, że jest się artystą?

      Polubienie

  2. Nie wiem jak to jest w filmie, bo rzadko takie oglądam, ale nigdy nie podobało mi sie w kabaretach np. wzorowanie na konkretnych osobach lub używanie nazwisk. Powinno sie obśmiewać zjawisko, nie osoby z imienia i nazwiska. Łatwo przekroczyć granice dobrego smaku i nietykalności osobistej.
    Z drugiej strony niektórzy politycy wcale nie są lepsi od artystów…

    Polubienie

  3. Kiedy w Gdańsku zlikwidowali kino Neptun obiecałam sobie ,że do żadnego molocha nie pójdę.I jak do tej pory słowa dotrzymuje.Może w internecie gdzieś będzie?

    Polubienie

          1. Przeklejam Beato recenzję : Andrzej Celinski
            14 godz. ·
            Dziwny film ta POLITYKA. Ja się na takiej formule, w jakiej została zrobiona nie znam. Piszę co widziałem.

            Nienajlepszy casting.

            Szydło bez sensu. Źle grana. Jakie tam emocje poza tymi z ekranu deklamowanymi? A to w realu przecież tak filmowa postać! Mąż o klasę lepszy, ale scenariuszowo położony. Gdyby te jego kartofle połączyć z pełnionymi zawodowo rolami!
            Kaczyński powiedzieć, że bez głębi, to nie powiedzieć nic.
            Świetna rola Misiewicza, pardon, Królikiewicza jr. Może, znów scenariusz, za dużo jeb…, pier…., ch… przez „ch” a nawet „h”.
            Zmarnowany Zamachowski jako Rydzyk. Może na tej postaci trzeba było konstruować ten film? Taki dobrotliwy zakłamany dziadzio a nie typ prawdziwie złowrogi.
            Grabowski – Kaczyński. Nie wiem. Jakiś niedosyt. Kaczyński w realu jest jednak KIMŚ a nie idiotą.
            Po co fizykoterapeuta, rehabilitator Stuhr? Jakieś zakryte kołderką insynuacje? Nie rozumiem. Może to moje tylko ograniczenie?
            Świetna trzecioplanowa Mucha. Co za aktorka! Casting i charakteryzacja.

            Strukturyzacja obrazu kompletnie bez sensu. Gubią się wątki. Raczej maniera niż potrzeba.

            Świetne dwie role: młodego Królikiewicza (Misiewicz w domyśle). Brawura i technika tańca. Fenomenalne.

            Olbrychski, mój przyjaciel, to film w filmie. Intrygujący scenopis tej roli. I on sam, aktor, który tak na prawdę gra tam siebie. Swój protest wobec tej gównianej polityki ze Schetyną i Kaczyńskim jako jej przecież głównymi aktorami.

            Kaczyńskim i Schetyną, gównianymi – w tym filmie, chcę dopowiedzieć.

            Summa.

            Film okropny.
            Zmontowany od czapy.

            Ale!
            Może ten Vaga to genialny socjotechnik.
            Chce i potrafi coś istotnego powiedzieć nie-elitom.

            I może przyniesie to efekt?

            Ryzykowne. Janie wierzę. Zobaczymy.

            Tata mi mówił: nie prognozuj na krótki termin. Bo to da się łatwo sprawdzić. A było to, przed socjologią prognoz. W 1967 roku. Sprawdzi się 14-go października, może dzień albo dwa dni później.
            Może reżyser marny, lecz socjotechnik wielki. Jeśli odmieni bieg rzeczy.
            Ja, ze swoją wiedzą sądzę, że nie odmieni. Raczej jest przeciwskuteczny. Nie miejsce na argumentację.

            Półtora miesiąca jeszcze.

            Polubione przez 1 osoba

  4. To nie jest pierwszy przypadek, gdy ktoś w książce czy filmie nawiązuje (mniej czy bardziej subtelnie) do prawdziwych wydarzeń i osób, mieszając fakty z fabułą. Kabarety wręcz na tym bazują! 🙂 No i można się śmiać albo nie, uznać to za trafne lub mniej, błyskotliwe lub prymitywne, ale chyba nikt inteligentny nie będzie sobie wyrabiał opinii np. o polityku WYŁĄCZNIE na podstawie przykładowo skeczu czy filmowej komedii.

    Ja osobiście fanką Vegi nie jestem. Choć byłam na Botoksie i na Politykę pewnie też pójdę.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Jeśli chodzi o bycie fanką Vegi, to mam podobnie.
      Natomiast co do reszty, to właśnie ten prymitywizm przekazu mnie zastanawia. Bo wiesz, facet się chy ożenił, dziewczyna zakochana, a tu wychodzi jakaś homoseksualna afera, która może (bo nie wiem tego na pewno, zdjęć nie widziałam:-) zburzyć rodzinną sielankę i najnormalniej w świecie rozwalić małżeństwo. Czy wolno to robić komukolwiek?

      Polubienie

      1. Wypowiedzieć będę się mogła chyba dopiero po obejrzeniu filmu, bo póki co to z mojej strony takie gdybanie. Może faktycznie Vega tu przegiął? Nie wiem. Ale chyba słabe podstawy ma małżeństwo, które może zniszczyć jakiś fikcyjny wątek filmowy?…

        Polubienie

        1. Ja też jestem ciekawa. Oglądałam kilka innych jego filmów i można mówić, że były dobre, lub słabsze, ale nie uderzały w konkretnych ludzi aż tak jak ma to być teraz. Podobno:-)
          Tak więc pójdę, z ciekawością, i jeśli przegiął, będę krytykować:-)
          Co do małżeństwa, to rożnie bywa z charakterami w końcu młodych, często ciągle jeszcze docierających się osób. Czasem ten wstyd za drugą osobę, za to, że nagle pojawia się ona w takim kontekście, przyćmiewa rozsądne myślenie. I zaczynają się dywagacje, w stylu „a może”?

          Polubienie

        1. ale ludzie chyba to lubią, przynajmniej część – śmieją się na kabaretach. Tylko czy można taki kabaret porównać do filmu? A polityka – jak mówisz to bagno w którym można utonąć ale i takie które targa newy.. szkoda nerwów 😉

          Polubione przez 1 osoba

          1. No właśnie ja zmierzam do tego, gdzie jest ta cienka granica, za którą robi się człowiekowi krzywdę. Na ile można sobie pozwolić w sztuce, a jednak czego zupełnie nie wolno. To bardzo trudne zagadnienie, które przewija się w świecie artystycznym od lat. W każdej dziedzinie sztuki właściwie.

            Polubienie

        2. Właśnie o to mi chodziło. Misiewicz – to młody polityk, nie znam go za bardzo, bo sama z polityką mam tylko tyle do czynienia ile muszę, żeby wiedzieć co w trawie piszczy:) Jednak można zepsuć komuś opinię, a nie mając dowodów potwierdzających prawdziwość faktów, nie wolno umieszczać treści sugerujących, że takie dowody są. To jest nieetyczne. Jeśli dowody są, to też powinien się nimi zająć sąd, a nie artysta.

          Polubienie

          1. Patrzeć na ile człowiek pozowli, na ile można. Dużo zależy od tego co człowiek uzna za przyzwoite i w granicach normy. To człowiek ustala granice – człowieczeństwo, które zanika. Teraz człowiek człowiekowi wilkiem. Pytanie czym jest sztuka i czy obrażanie kogoś nią jest…. już w średniowieczu żartowano i śmiano się z ludzi nawet króla. Ciężki temat

            Polubienie

            1. Właśnie ciężki temat. Masz rację, że w średniowieczu żartowano i śmiano się nawet z króla, ale wtedy ludzie znali króla jakby naocznie, z ulicy, z dworu, widzieli go, patrzyli na jego przywary, bo byli tuż z obok. Teraz musimy polegać na mediach, opiniach innych ludzi, niby trochę jak z tym królem, ale inaczej, teraz nikt nikogo raczej nie zna osobiście. Dlatego uważam, że zanim kogoś się skażę na ostracyzm społeczny warto się bardzo mocno zastanowić, czy nie psuje się człowiekowi życia. Można obśmiać, że ktoś jest grupy, ale że już robi swojemu szefowi loda….to trochę nie teges. Ale może to jedno i to samo??

              Polubienie

              1. Wiadomo jakie są media i jak pokazują rzeczywistość. Człowiek ma swój rozum i musi sam selekcjonować, wybierać to co uzna za słuszne i prawdziwe a co nie. Nie ma innego wyjścia.
                Wszędzie trzeba stawiać granice. Żarty w pewnym momencie nie są żartami

                Polubienie

                1. Ja widziałam wiele filmów Vegi i co mnie samą zdziwiło, to że niektóre z nich mi się naprawdę podobały 🙂
                  Niemniej jednak to nie zmienia faktu, że jeśli się raz przyklei komuś łatkę, ona tam pozostanie na zawsze. Żeby nie wiem co.

                  Polubienie

                  1. JA nie widziałam ani jednego…. O tak… z tą łatką to prawda przykładem są między innymi aktorzy… Ferdek zawsze już Ferdkiem zostanie, tak samo Ryś z Klanu… a to tak optymistycznie (przykłady) bo często ma to zły wydźwięk

                    Polubione przez 1 osoba

                    1. U nas o Rysiu z Klanu mówi się „Rysio D” ;-))
                      Tak trochę pieszczotliwie, ale prawda jest taka, że w innych produkcjach już tego aktora nie widziałam. Ferdek- Andrzej Grabowski się wybronił i grywa w filmach inne charaktery, ale już syn Ferdka- prawie zapomniany aktor. Nawet nie wiem, jak się nazywa.

                      Polubienie

                    2. Ja nigdy nie wiedziałam jak nazywa się Waldek xD

                      Odnośnie filmu Vegi zobaczymy co będzie po premierze..

                      Polubienie

                    3. Ha ha, ja też nie tylko nie wiedziałam, ale nawet nie miałam potrzeby tego sprawdzać, to aktor tylko jednej no może dwóch znanych ról. W sumie to szkoda.

                      Polubienie

Dodaj komentarz