Do znudzenia/ Till boredom

No i znowu pojechałam…, tym razem do Pruszkowa. Na Wystawę Kotów Rasowych:-)

Tak, wiem, mam świra, ale pracuję nad sobą i póki co, skutecznie kontroluję emocje. Dlatego i tym razem nie wróciłam do domu z pięknotą, którą już nawet, jak widać, miałam na rękach. Ale było naprawdę blisko.:-)

Wysłałam mężowi zdjęcie i on z jednej strony przyznał, że kocia jest przepiękna, najpiękniejsza z tych, które do tej pory wybierałam, ale z drugiej, wysłał mi takiego, mało stanowczego smsa: „nie kupuj… bo Bajt…”.

Przed drzwiami do mieszkania zdjęłam z głowy czapkę, owinęłam ją grubą chustą, którą miałam tego dnia na szyi, uformowałam zawiniątko i położyłam na przedramieniu, żeby wyglądało, jakbym niosła małego kotka:-) Wchodziłam z ostrożnym „ćs… bo mała śpi”, no i szkoda, że nie widzieliście miny mojego męża. Najpierw popukał się w głowę, potem rzucił się, żeby zajrzeć do zawiniątka, a kiedy się okazało, że to ściema, był wyraźnie rozczarowany, a rzekłabym, że nawet obrażony.

„Dziwię Ci się, że nie kupiłaś”.

Z facetami to naprawdę nigdy nie wiadomo:-)


And again I went ….. this time to Pruszków. For the Cat Show 🙂

Yes, I know, I’m crazy, but I’m working on myself and for now, I effectively control emotions :-). Therefore, and this time I did not come home with that beauty that I already had in my arms. But it was really close 🙂
I sent my husband a picture and on one hand he admitted that the cat is beautiful, the most beautiful of those which I have chosen so far, but on the other he sent me such a rather firmly text: „do not buy … because of the Byte …”.

In front of the door to the apartment, I took my hat off my head, wrapped it in a thick scarf that I had on my neck that day, and placed the bundle formed in this way on my forearm so that it looked as if I was carrying a small kitty 🙂 I walked in with a cautious „shh … little is sleeping „, and it’s a pity you didn’t see my husband’s face. He tapped his head first, then rushed to look at the bundle, and when it turned out to be fake, he was clearly disappointed, and I would say he was even offended.

„I’m surprised you didn’t buy.” Guys! You never knew with them. 🙂

 

39 myśli w temacie “Do znudzenia/ Till boredom

    1. Też żałuję!! Ale jak potem zaczęliśmy gadać o tym na spokojnie, zastanawiać się nad takim zastępczym domem, gdy będziemy gdzieś wyjeżdżać, to uznaliśmy, że to nie ten moment.
      Ale nie, że nigdy!!:)

      Polubione przez 1 osoba

        1. On lubi zwierzęta, ale po prostu nie uznawał ich za coś koniecznego w domu. Teraz to się zmieniło. Przez lata kołkowania mu w kółko o pieskach, kotkach i kurkach, to on teraz mówi, że jeśli kiedyś będziemy mieć dom, to wybuduje mi kurnik:-) Bo to jest rzeczywiście moje marzenie, swoje kury, jajka, kamienie ziarnem, tak jak to robiła moja babcia:)) Takie wiesz, pseudowiejskie życie, namiastka. Bardzo bym tego chciała:)) No i wyobraź sobie, że on też:-)

          Polubione przez 1 osoba

          1. Nasiąkł twoją miłością do zwierząt. Życzę Ci tego stadka kurek i kurnika. Będziesz jak Zosia z Pana Tadeusz karmiła ptactwo i wyglądała zalotnie i seksownie :-))) rzucając ziarno. Jesteście fajnym małżeństwem. Pozdrawiam Was serdecznie

            Polubione przez 1 osoba

  1. ja wciąż marzę o psie… choć powinnam kupić kota, bo przecież do emerytury daleko, a bez zwierzaka jakos smutno w domu… może powinnam faktycznie na jakąś wystawę i wrócić z zawiniątkiem … 😉

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ja jestem zdziwiona do tej pory:-)) Co prawda mąż już dopuszcza myśl, że jeśli kiedyś będzie kot to nie jeden a dwa:)) Już nie zafundujemy stworzeniom, tak jak Bajtowi, takiego życia bez kolegi:-)

      Polubienie

  2. Tak sie wlasnie robi – przynosi i juz a ten drugi ani sie nie ogladnie gdy sie zakocha . Ja mysle ze maz chce tylko chce to zrobic niby przeciw jego woli i pozniej miec na kogo zwalac.
    Till boredom? Alez to wcale nie nudny temat.
    Jednak mysle ze rozsadnie zrobilas skoro juz macie psa.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ty masz 100 % racji z tym zwalaniem winy:-) Ja też to wyczułam, bo zawsze jak patrzy na kota to mu się oczy świecą, ale jak będzie z nim jakiś problem to łatwiej rzucić „a mówiłem, żeby nie brać kota” 😉
      Pies ma już swoje lata, więc tylko dlatego nie chcemy mu fundować traumy, że ktoś zajmuje jego miejsce. Bo jak mu wytłumaczę, że to nieprawda:)))
      „Till boredom” – tak powinnam była napisać?

      Polubienie

    1. Ha ha, no podobno tak jest. Ale z psem jest podobnie, co prawda to pies darzy nas bezwarunkowym uwielbieniem, jednak musimy z nim wychodzić na spacer. Nie ma innej opcji. Niewolnictwo i to takie, któremu się poddajemy z przyjemnością. No, może nie o 6 rano:-) Jednak mój pies wie, że jego pani o tej porze wstaje tylko jak idzie do pracy, więc w weekendy śpi tak długo, jak my:)

      Polubienie

    1. No powiem Ci, że dopóki się nie weźmie stworzenia na ręce to jakoś łatwiej sobie odmówić, ale w niedzielę nie chciałam go oddać:)) Stałam tam z nim jak głupia:)))

      Polubienie

    1. A proszę bardzo, szczerze mówiąc ja też miałam radochę. Bo wiesz, z jednej strony mąż chce tego kota, z drugiej się boi tej nowej odpowiedzialności. Wiemy, jak to jest z psem. On by najchętniej chciał, żebym ja go przyniosła i postawiła rodzinę przed faktem dokonanym. Tak mi się wydaje.

      Polubione przez 1 osoba

    1. Powiem Ci, że tak naprawdę to jest nasz jedyny problem. Myślę, że jeśli wzięlibyśmy kotkę, to nasz Bajt nie przeżyłby tego jakoś źle. Ale już z nim mamy kłopot, jak wyjeżdżamy na dłużej, bo moja mama jest w takim wieku, że boi się zostawać ze schorowanym psiakiem, a dzieci w wakacje też w rozjazdach zwykle:)

      Polubienie

    1. No powiem Ci, że niewiele brakowało. Już szukałam bankomatu, czekałam tylko jeszcze na jakieś przyzwolenie mojej mamy, która zwykle zostaje z Bajtem jak wyjeżdżamy. No i nie doczekałam się:-) Nie lubi kotów.

      Polubienie

        1. A jaki miękki w dotyku. No po prostu jedwab:-) przy okazji dowiedziałam się, że jest pośrednia rasa między brytyjczykiem a kotem, który nie gubi sierści. Właśnie ten na zdjęciu. Ma włosy, więc nie będzie potem kłębów kłaków na podłodze. Nie tracąc nic na swej urodzie:-)

          Polubienie

                1. Oj na pewno! Myślę, że jeśli tylko sytuacja zawodowa mojej rodziny ustabilizuje się na tyle, że ktoś będzie mógł mieć dyżur przy zwierzakach domowych, to będą i koty i być może piesek:)

                  Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz