Przerwa na herbatę/ The tea break

photopictureresizer_191121_113616786_crop_2268x3204-907x12815809264005268985253.jpg

Nie, nie pomyliłam się, nie na kawę, tylko rzeczywiście na herbatę. Świat się wali! Pijam teraz tylko jedną kawę rano w pracy i jedną po powrocie do domu. Takiej z ekspresu nie jestem w stanie sobie odmówić, ale z czterech dziennie, zeszłam na dwie.
Ale poza tym, to albo sobie wmówiłam, bo przecież coś musi być zamiast kawy, albo mi rzeczywiście posmakowała czerwona Pu-erh i to ona jest w kubku na zdjęciu obok. Pycha.

A co do kubka, ach jak ja bym chciała, żeby odpowiadał rzeczywistości!

Dla kogo 1994 był piękny?

A może kogoś z Was jeszcze wtedy nie było na świecie??? 😉


No, I wasn’t wrong, the coffee break, not for tea. The world is falling apart. I only drink one coffee in the morning at work and one after returning home. Well, I can’t refuse such one from a coffee maker. However, out of four a day, I went down to two.
Besides, I either convince myself, because something must be instead of coffee, or I really liked the red Pu-erh and it is in the mug in the picture above.
And as for the mug, oh how I would Iove to he corresponded to reality!
Beautiful 1994!!

Who was the year 1994 beautiful for?

Or maybe … some of you were not that year in the world yet? 😉

60 myśli w temacie “Przerwa na herbatę/ The tea break

  1. kiedyś w pracy słyszałam wciąż otwierającą się kolejną puszkę gazowanego napoju, zadziwiałam się że ludzie tak mogę, a mnie wytykali palcem, bo ja zapijałam się ciepłymi ziołowymi herbatami, i tylko ja tak piłam, a dobra herbatka nigdy nie jest zła

    Polubione przez 1 osoba

  2. Kawy pijam dużo, w zależności od tego jaka pogoda za oknem. Kiedyś pijałam herbatę parzoną w kubku. Teraz bardzo rzadko, kiedy zabraknie kawy, a coś wypić wypada. Gdzieś wyczytałam, że nie należy pić kawy do śniadania, bo się tyje. Patrząc na siebie, byłabym skłonna w to uwierzyć. Rok 1994 dla mnie był kiepski, ale mój syn miał 10 lat i był uroczym chłopcem, wielka szkoda, że teraz taki nie jest. Pozdrawiam.

    Polubienie

      1. Zawsze się rozczarowuję. Po Kanadzie wyjechałam jeszcze do UK i znów dałam się nabrać na „teraz to już będzie u nas dobrze”. Teraz po raz trzeci próbuję… w Krainie Deszczowców. Przytulaski

        Polubienie

        1. A to bardzo źle świadczy o naszym kraju . Ale wiesz, słyszałam taki tekst, że jeśli człowiek raz wyjechał na dłużej z kraju, to potem juź nigdy, nigdzie nie będzie się czuł jak u siebie. Może to o to chodzi? Może dlatego nie podoba Ci się u nas, bo nie czujesz już tej więzi? Ja mam tak trochę z moim rodzinnym miastem. Kocham Lublin bardzo, kocham Warszawę, ale ani tu, ani tu nie czuję się jak w domu. To poczucie rzutuje na wszystko inne.

          Polubienie

          1. Z krajem lat dziecinnych zawsze jest problem, bo zawsze okazuje się, że nie można wrócić bezkarnie do ulubionych miejsc, bo nigdy nie odnajdzie się tej… czarowności? Masz rację, chodzi o więź z ludźmi i miejscami, więź którą zawsze gubimy po drodze, bo wszystko się zmienia, my też. Dobrze jest znajdować „swoje” nowe miejsca i z każdego coś sobie zabierać – smaki, zapachy, uczucia, obrazy, rozmowy… Ja wszędzie się czuję się jak w domu, ale niestety krótko, czasem rok, czasem pięć lat, a potem szukam kolejnego miejsca. Myślałam, że Kraina Deszczowców to moje ostatnie miejsce na świecie, ale znów zaczynam myśleć o czymś innym. I tak jest zawsze. To przekleństwo, które rzuciła na mnie jakaś Wróżka Chrzestna – „nigdzie nie zapuścisz korzeni”. Uf, ale ci natrułam. Mam nadzieję, że ty znajdziesz swoje miejsce i że nie dotknęło cię to zaklęcie ;-)))

            Polubienie

  3. Kubek ciekawy. Rok dobrze pamiętam. Dowiedziałam się, że jestem w „niespodziewanej” ciąży z trzecim dzieciątkiem. Zaparzacz adekwatny do napoju. Ja jestem codzienną miłośniczką herbaty czarnej i czerwonej.Zielona, biała gorzej mi wpływają do gardła, a kawy nie lubię. Pozdrawiam przy filiżance Earl Grey

    Polubienie

    1. Ja lubię zieloną, ale tylko, gdy doda się do niej coś co ją ożywi. Cytrynę, pigwę itp. Ostatnio uwielbiam czerwoną ale co mnie zadziwia codziennie wieczorem, gdy ją parzę. to fakt, że polubił ją także mój mąż, który generalnie nie przepada za innymi niż czarna, herbatami.

      Polubione przez 1 osoba

    1. Ja czas podstawówki (bo zerówki nie było) wspominam cudownie!! 8 wspaniałych lat, w fajnej klasie, z fajnymi ludźmi. Liceum już nie było takie beztroskie.

      Polubienie

    1. Jutro wybieram się do dużego marketu, na pewno wybiorę różne fajne smaki herbat. Będę pamiętać o Rooibos. Ale…czy ona nie ma trochę ziemistego smaku?

      Polubienie

  4. kubek cudny- powiedziałabym kultowy 🙂 ……w moim przypadku KAWA JEST MOIM NAPOJEM NR 1 !!!! . Na drugim jest woda, jeśli zaś chodzi o herbatę to przez większą część roku zapominam co to jest. Ale gdy nadchodzi jesień , wtedy mam na nią jakieś zapotrzebowanie . Wtedy najczęściej popijam ją, (delektując się) popołudniową porą ( angielski five o’clock 🙂 ) …najczęściej zielonego koloru, Ale czym bliżej wiosny to znów o niej zapominam..Przyznam się , że jest takie miejsce, gdzie herbata stanowi dla mnie najlepszy napój świata, są to góry. Ja nie zabieram jej ze sobą ale lubię kiedy Ktoś mi ją tam, wysoko zaserwuje (czy jest ziąb czy upał), smakuje wybornie…. nawet lekko słodka :)…(a piję TYLKO gorzką).

    Polubione przez 1 osoba

    1. A ja o herbacie przypominałam sobie tylko wtedy, gdy byłam chora. Wtedy piłam słodką i z dużą ilością cytryny. Zapotrzebowanie organizmu na witaminę C:-) Teraz to się zmieniło, szukam nowych smaków, szukam takiej herbaty, która pita bez cukru, nie będzie zbyt gorzka, zbyt mdła, lub zbyt mocna. Każda z tych opcji powoduje, że potem bardzo źle się czuję. Kawa….ach kawa, no bez niej żyć się nie da:-)
      Ale jeszcze tylko słówko na temat gór, w górach to ja bym wypiła wszystko!!:-) Byłam tam ostatnim raz, w zimie, 30 lat temu. Tęsknię bardzo!!

      Polubienie

  5. Ostatnio nałogowo piję zieloną herbatę. Momentami nie daje mi spać po nocach chociaż smak jest wyborny. Kawę staram się ograniczać na rzecz yerby chociaż kiepsko mi to wychodzi. Co do powrotu do przeszłości mówię zdecydowane nie. Było i mineło. Oby nigdy więcej.

    Polubienie

    1. I takie stanowcze „nie” mi się podoba, bo co da rozpamiętywanie. Z drugiej jednak strony, codziennie, gdy parzę herbatę w tym własnie kubku i patrzę na kalendarz z 1994 roku, to trochę mi smutno, trochę dziwnie. 1994 był dla mnie szczęśliwy.

      Polubione przez 1 osoba

  6. Przynajmniej jedną kawka musi być, czasami dwie, a czasami tą drugą jest kawa zbożowa.
    Rok niestety bardzo dla mnie traumatycznych. Ale takie właśnie jest życie. W jednym dniu jedni przeżywają najlepszego chwilę, a inni najgorsze.
    Pozdrawiam 🙂

    Polubienie

    1. Ja też staram się oszukać kubeczki smakowe czymś zastępczym:)) Jednak co kawa to kawa.. Chociaż zauważyłam, że odkąd tak ją sobie limituję, nie daję rady więcej niż 3 dziennie, ale ta trzecia już nie jest taka smaczna:)

      Polubienie

  7. Zaparzacz (czy jak to nazwać) wygląda jak nawalony kwiatek, który pokonany zarył głową w kubek;-)
    1994?… nie pamiętam.
    Kawę piję rano, jedną. Herbatę rzadko, ale mam nadzieję, że kiedyś to zmienię, tak udało mi się nauczyć jeść śniadania. Głównie piję wodę.

    Polubione przez 2 ludzi

    1. Tak to zaparzacz:) Kwiatek (czyli cytryna) tak się układa w kubku, żeby nie wypadał na zewnątrz, ale jak tak wyartykułowałaś (pisemnie ;-), że ten kwiatek jest nawalony, to ja teraz też już to widzę!:)))
      Ja też jadam śniadania, ale dopiero w pracy, zwykle z filiżanką kawy. Ale przynajmniej oduczyłam się pić kawę na pusty żołądek. Wodę piję, ale latem mi jakoś łatwiej wchodziła:)

      Polubienie

  8. Kocham herbatę zieloną, czarną, niektóre owocowe.
    Nie lubię ziół. Kiedyś piłam pokrzywę, ale to jednak nie dla mnie.
    Yerba matte też przestała mi smakować, ale to może dlatego, że piłam taką z Lidla z jakimś tam owocem
    ogólnie lubię próbować nowych smaków herbat, bo ciągle pojawiają się nowe.

    Polubione przez 2 ludzi

    1. Ja lubię miętę, szałwię, gorzej z rumianek, bo trochę mnie po nim mdli. Herbata zielona ok, ale z pigwą lub owocami cytrusowymi. Aksinia pisze, że to namiasta herbaty i na pewno tak jest. Mam nadzieję, że jeszcze uda mi się zdobyć dobrą, wartościową senchę:)

      Polubienie

  9. Tak dla herbatki!
    Ja też się staram zejść do dwóch kaw (i to takich połówek) dziennie, pić więcej wody (dojdę do 3 litrów!), a jeśli dalej mam na coś ochotę, to właśnie herbatkę, często ziołową (różne), albo czarną z paroma dodatkami. 🙂
    Ładny kubeczek…. Czy chciałabym wrócić do 1984 r? Chyba niekoniecznie.
    No chyba, że z tą wiedzą, którą mam teraz, bo tamto ciało mogło więcej, umysł też by lepiej wiedział, jak ma lepiej działać i chronić mnie zamiast mi dowalać.
    Pozdrowienia!

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ja też sobie ciągle obiecuję, że będę pić więcej wody i jakoś….. zapominam:-) A jak nie ma pragnienia, to się po wodę nie sięga. Podobno to jest właśnie największy problem osób, takich jak ja. Kubek wygrzebałam z jakiegoś archiwum firmowego, nie używany jeszcze!!:))) Co do powrotu do 94, ja też wolałabym mieć wtedy tę wiedzę, którą mam dzisiaj. W przeciwnym razie nie chciałabym żadnego powrotu:-) I to jest w sumie smutne.

      Polubienie

  10. Sencha japońska , taka zielona zielona to po nocach mi się śni – świeżość, delikatność, cudo. Czerwone raczej błotne, nie zachwycą. A ’94 w szkole spędziłam, jak mi z wyliczeń wynika, więc szczególnie dobry chyba nie był… 😉

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ale że szkoła była niedobra, w sensie nauczyciele, czy koleżanki/koledzy?
      Sencha japońska brzmi super! Poszukam:-)
      Ja lubię zieloną herbatę, ale wolę jak jest wzbogacona kawałkami owoców, granatu, cytryny. Przełamują ten gorzki posmak.

      Polubienie

      1. Widzisz, bo sencha japońska, taka za miljony monet, jest robiona z samych liści i nie jest gorzka. Stąd – nie potrzebuje dodatków owocowych. Gorycz jest, bo to nie czysta sencha, tylko takie coś, co wypuszczają na rynek…

        Polubienie

    1. Powaga? A to się w ogóle tak da?;-)))
      No ja mam problem z innymi napojami, chociaż staram się to zmieniać. Gazowanych nie piję, jedynie wodę, ale czasem o niej zapominam. Herbatki ziołowe – ok, ale nie wszystkie i nie zawsze. Czasem mnie po nich mdli.

      Polubienie

      1. Da… piję wodę, czasem z cytryną, czasem zieloną herbatę parzoną a nie z torebki a czasem napray ziołowe (jeśli trzeba – np. aby się oczyścić) no i kakao ale z wodą i dodatkiem maśła orzechowego lub pasty kokosowej (mało wody, dużo kakao) a ogolnie to przegotowaną i ciepłą wodę 🙂 Odwodnienie mi nie grozi. Herbatki ziołowe… z nimi trzeba uważać 😉

        Polubione przez 1 osoba

        1. W dzisiejszych czasach to chyba ze wszystkim trzeba uważać:) Nawet z wodą, bo w niej może być całe mnóstw chemii. U nas zapewniają, że zdrowa jest nawet ta z kranu. A jak u Ciebie?n Kupujesz butelkowaną, czy kranówka?

          Polubienie

  11. Byłam na świecie i to już sporo, ale rok faktycznie fajny 🙂 W ogóle miło wspominam lata 80te i 90te..
    A co Ty tam maczasz w tej herbacie, takie cuś na cytrynę? Mam nadzieję, że nie plastikowe. Ostatnio mam fazę i unikam nawet maczania torebek herbacianych, wolę rozciąć i zaparzyć sam susz..

    Polubione przez 1 osoba

    1. To taki silikonowy pojemnik na zaparzania liściastej herbaty. Też mam opór i zamierzam sobie kupić kubeczek porcelanowy z takim samym, czyli porcelanowym koszyczkiem na fusy. Jakoś nie dowierzam tym sylikonowym gadżetom, nawet jeśli nie parzą w ręce.
      Ale ta „cytryna” wygląda ładnie:)

      Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz