Żeby nie przeinwestować / In order not to over-invest

Przed nami trudny wybór samochodu. W zasadzie powinien być łatwy, bo to samochód dla mnie, a ja w odróżnieniu od potrzeby posiadania wypasionego telefonu, zupełnie nie mam potrzeby posiadania wypasionego auta. Żadnych wymagań, ma jeździć i pasować do koloru torebki ;-).

Jeśli chodzi o te wszystkie szczegóły, jak nadwozie, moc silnika, czy wyposażenie – zdaję się na męża.

Teraz uwaga, bo to jest najlepsze i stanowi u nas normę, a dotyczy wszelkich poważniejszych zakupów. Coś co najpierw wkurza, potem śmieszy, a na koniec autentycznie męczy.

Pojechaliśmy wczoraj do salonu, z określonym jasno budżetem i moim brakiem wymagań. Pokazują nam pierwszy samochód – coś się tłucze, rysy na drzwiach, drugi – słaby silnik, trzeci – brak czujników parkowania, czwarty – brak czegoś tam innego, bez czego mój mąż uznał, że nie bierzemy. A pan kusi i zachęca, wytyka błędy tańszych opcji, podkreśla zalety droższych. Wiadomo, sprzedawca. No i tak zachęcał i podkreślał, że nagle mój mąż zaczął sprawdzać zdolność kredytową! 🙂

No kurde! Ja wiem, że samochód to nie bułeczki w Lidlu, ale tego już było za wiele.

Czy Wy też tak macie, że wchodzicie po wersję basic, a wychodzicie z umową pożyczki, i uśmiechem na ustach, jakby było się z czego cieszyć?

PS. Nie, jeszcze nie kupiliśmy samochodu i nie wzięliśmy kredytu, ale niewiele brakowało:-)

PS. Jeszcze nie.

Update: Już tak:-)

Czytaj dalej „Żeby nie przeinwestować / In order not to over-invest”

Ziarno z Chin? / A seed from China?

Czy słyszeliście już o podejrzanych przesyłkach z Chin, których nikt nie zamawiał, nie wiadomo, kto wysłał, ale trafiły w ostatnim czasie do wielu krajów świata? Co ważne, na etykiecie podano, że zawierają biżuterię, a znajdował się woreczek z nasionami niewiadomego pochodzenia.

Najpierw zaobserwowano je w USA, a ponieważ zostały oznakowane po chińsku, od razu zostały skojarzone z zimną wojną, która na skutek Covid-19 rozgorzała pomiędzy tymi dwoma krajami. Jednak przesyłki trafiły też do wielu krajów Europy, w tym do Polski.

Urzędnicy Głównego Inspektoratu Ochrony Roślin i Nasiennictwa przestrzegają przed otwieraniem torebki, odradzają wysiewanie nasion do ziemi, ponieważ mogą zawierać szkodniki, grzyby, bakterie wirusy itp., a co za tym idzie, stanowić najnormalniejsze w świecie zagrożenie dla naszego środowiska, które na te nieznane patogeny może być nieodporne.

Cóż, natura może sobie nie poradzić ze szkodnikami tak, jak sobie nie radzi z koronawirusem.

Jeśli te przesyłki to taki kiepski żarcik, to po co i za czyje pieniądze? Jeśli próba dezinformacji i frustracji, to ktoś wybrał idealny moment. Trwa pandemia, żyjemy  w stanie mniejszego lub większego niepokoju. Pierwsza fala sprawiła, że nagle znaleźliśmy się w alternatywnym świecie i chociaż każdy z nas tęskni za swoim dawnym życiem, to przecież nie wiemy, czy uda nam się je odzyskać. Sezon jesienno-zimowy to jedna wielka niewiadoma, a ja nie lubię nie wiedzieć.

W tej sytuacji wystarczy tylko podgrzać emocje, może nawet zupełnie nieszkodliwym ziarnem, i panika gotowa.

A co na ten temat mówią w azjatyckich mediach? Ja o całej sprawie dowiedziałam się z WION– komercyjnej stacji, której pasmo jest blokowane w Chinach. Oni mówią wprost, że może to być kolejny akt bioterroryzmu. 

Chiny zaprzeczają.

Czytaj dalej „Ziarno z Chin? / A seed from China?”

Bo było za gorąco / Because it was too hot

Kiedyś rozśmieszyło mnie, gdy przeczytałam, że Thomas Cook, angielskie biuro turystyczne, splajtowało, bo było piękne lato. Pamiętacie, jak dwa lata temu całą Europę zalały afrykańskie upały, do tego stopnia, że u nas w Polsce po raz drugi zakwitły kasztany? No to właśnie wtedy.

Rozśmieszyło mnie, bo ja przecież właśnie ze słońcem, opalaniem, krystalicznie czystą, ciepłą wodą, plażami, kojarzyłam usługi turystyczne. Jakoś zupełnie nie pomyślałam, że skoro nie trzeba szukać ciepła za granicą, bo ono jest na miejscu, to można w ogóle nie chcieć lecieć. Oczywiście, jeśli to nie zasoby finansowe są przeszkodą. Chodzi mi o to, że piękna pogoda, to dla mnie taki dodatkowy bonus, wartość dodana, ale lecę – bo lubię podróżować.

Ale Brytyjczyk nie poleciał i biuro splajtowało.

W zasadzie, to nie mam żadnej dodatkowej puenty. Co tu gadać, Covid pokonał nawet upał.

Czytaj dalej „Bo było za gorąco / Because it was too hot”

Zanim kupisz psa / Before getting a dog

Google stworzył film, który wklejam na dole i zatytułował go „Psie dni”, ale ja uważam, że życie naszego Bajta wcale nie jest takie psie, jak by się wydawało, choć przyznaję, że przeszedł wiele. Czasem nawet myślę, że jeśli istnieje jakaś psia choroba, to on ją na 100 % złapie:-)

Dlatego tu uwaga skierowana do ewentualnych przyszłych właścicieli czworonogów. Jeśli zamierzacie kupić psa z hodowli, zróbcie dobre rozeznanie, poczytajcie opinie na forach dla psiarzy. Czy zwierzęta mają dobre geny, cieszą się dobrym zdrowiem i są krzyżowane tylko w takim zakresie, jak zalecają to związki kynologiczne. My tego nie zrobiliśmy, bo chcieliśmy już, zaraz natychmiast, a ponieważ akurat nie było w Lublinie żadnego miotu, pojechaliśmy w okolice Warszawy, ale o tej konkretnej hodowli wiedzieliśmy tyle, co nic.

Bajt przyjechał do domu z zapaleniem uszu, a do tej pory miał 5 operacji, kaszel kenelowy i zapalenie płuc. Nie wypadły mu zęby mleczne, więc trzeba było je usuwać chirurgicznie. W zasadzie od początku ma skłonność do tworzenia się kamieni w nerkach (temu zapobiegamy kupując specjalistyczną karmę), od 2 lat choruje na kardiomiopatię, ma powiększone serce i wątrobę. Niedosłyszy i niedowidzi, więc pewnie z tego powodu kilka miesięcy temu spadł z łóżka i uszkodził sobie łapę. Co najmniej raz do roku przechodzi szereg badań kontrolnych, w tym od czasu do czasu potrzebuje rtg. I najgorsze: 2 tygodnie temu zdiagnozowano u niego chorobę Cushinga.

I żeby było jasne, my nie narzekamy, jedynie cierpimy patrząc na jego postępującą nieporadność, na to jak każda kolejna choroba zabiera nam jakąś cząstkę Bajta i liczymy, że nie będzie cierpieć.

To Bajt nas wybrał. Tamtego dnia pojechaliśmy po innego pieska, ale po wejściu do pokoju szczeniaków, to on przybiegł do nas, próbował zaczepiać i wciągać do zabawy. Wiedzieliśmy, że tylko ten, żaden inny!:-)

On chyba też wiedział, tym swoim psim nosem wyczuwał, że z nami przejdzie przez każdą chorobę, jaką przyniesie mu los.

Jak to w rodzinie.

Czytaj dalej „Zanim kupisz psa / Before getting a dog”

Jak blondynka…/ Like a stupid

wp-15955885752465157712797347128843.jpg

Mój ulubiony widok z ulubionego mostu. Brat uznał, że Warszawa na tym zdjęciu wygląda trochę apokaliptyczne, a skoro tak, to całkiem nieźle się komponuje z Covidem, prawda? (taki mroczny żarcik przy piątku;-)

PS. Przed wstawieniem do wpisu, wyświetliłam zdjęcie w telefonie, i wtedy zobaczyłam, że w prawym górnym rogu ekranu jest czarna plamka, taki przecinek właściwie. Myślałam, że mam po prostu brudny ekran, więc zaczęłam go przecierać ściereczką do okularów, potem użyłam płynu do mycia monitorów. Niestety plamka nie schodziła, więc zmartwiłam się, że to może kolejna rysa (ostatnio porysowałam telefon na przejażdżce rowerowej), jednak przy dotyku nie wyczuwałam żadnej nierówności. I wtedy zorientowałam się, że nie to rysa na ekranie tylko złapany w locie ptak. Widzicie go?

Chyba czas na zmianę okularów:)))

A tak w ogóle, to miłego weekendu!!

Czytaj dalej „Jak blondynka…/ Like a stupid”

Cena ludzkiego życia / The price of human life

Dzisiaj przed sejmem demonstracja grupy Falun Gong przeciwko łamaniu praw człowieka. Czytając o tym ugrupowaniu dotarłam do filmu, który jakiś czas temu emitowano również w Polsce, wrzucam link poniżej, może ktoś z Was będzie chciał go obejrzeć. Opowiada o tak strasznym, przerażająco smutnym i przygnębiającym zjawisku w Chinach, że Covid-19, to przy tym pikuś.

Jakikolwiek komentarz z mojej strony wydaje się zbędny.

Czytaj dalej „Cena ludzkiego życia / The price of human life”

Wino z refleksją, tj. z apką:-) / Wine with reflection, i.e. with an app

Chodzi o aplikację skanującą etykiety znajdujące się na butelkach konkretnych marek wina. W serii 19 Crime przedstawiają one zdjęcia ludzi. Aplikacja uruchamia nagranie, na którym człowiek ożywa i zaczyna opowiadać swoją kryminalną historię. Możemy się tylko domyślać, że początkiem jej smutnego końca było nadmierne spożycie alkoholu.

I co Wy na to? Sądzicie, że taka „spowiedź” podziała na czyjąkolwiek wyobraźnię? Czy może raczej ktoś obejrzy wirtualny przekaz i powie „super apka, ale weź już polej!” 🙂 Przecież zdjęcia raka krtani czy płuc, które pojawiły się na paczkach papierosów chyba nie wywołały masowego zrywania z nałogiem. A może ktoś z Was jednak rzucił palenie bo zobaczył coś, czego się już nie dało odzobaczyć?:-) Piszcie plis!:))

Istnieją też etykiety zupełnie innego typu, przenoszą klienta w jakiś alternatywny wymiar, z komiksowymi zombie w roli głównej.

Nie miałam jeszcze okazji pić wina z „interaktywną” naklejką, ale ja – telefoniczna gadżeciara, od dzisiaj będę się rozglądać. Dajcie znać, jeśli zauważycie je w jakimś polskim sklepie. Mam tylko nadzieję, że wino nie będzie kwaśne 😉

Czytaj dalej „Wino z refleksją, tj. z apką:-) / Wine with reflection, i.e. with an app”

Młodość vs. starość / Youth vs. old age

Przyznacie, że w takim zestawieniu, starość zawsze wypada gorzej, nawet jeśli jest przesiąknięta mądrością, bezcennym doświadczeniem, czy różnymi innymi atrybutami, które służą człowiekowi do tego, żeby sobie tę starość osładzać.

Co innego natura. Ona jest okrutnie szczera i pokazuje jasno, że młode jest piękne, a stare – stare. Odstępstwem od tej reguły jest stare wino, ale przecież wszyscy wiemy, że w tym wypadku, niczym palec Boży, działa ręka człowieka, .

Takie przemyślenia mi przeleciały dzisiaj rano przez głowę, na widok tego pięknego, przydrożnego, z całą pewnością niejadalnego grzyba. Ten młody wygląda trochę jak ciepły lód, a stary – jak stary grzyb:-)

BTW. Czy ktoś wie, jak się nazywa? A może to po prostu psiak?:-)

PS. Dochodzę do perfekcji w pisaniu krótkich, ale treściwych, filozoficznych notek:-)

Czytaj dalej „Młodość vs. starość / Youth vs. old age”

Ach jak przyjemnie / How nice

Ach jak przyjemnie, kołysać się wśród fal, gdy szumi szumi woda i płynie sobie w dal…”

Ale, że o 7 rano??? Serio???:-)

Dla tych, co tęsknią za dawną Polską, podlinkowałam słowa piosenki „Zapomniana melodia” z 1938 r. Wyobrażacie sobie, że te dziewczyny, prawie 100 lat temu, płynęły po tej samej Wiśle?

wp-15948944850225552786180790216528.jpg

Zdjęcie pstryknięte rano, w drodze do pracy.

Czytaj dalej „Ach jak przyjemnie / How nice”

My i oni / Us and them

Ludzie, jak my się mamy pogodzić w tej Polsce, która liczy ileś milionów, jak w co najmniej dwóch przypadkach, które znam,  nie może się dogadać mała grupa ludzi.

Pierwszy przypadek dotyczy bloku, w którym pracuję. Otóż sąsiedni wieżowiec jest właścicielem drogi dojazdowej, małego placyku, przez który dawniej mieszkańcy bloku dojeżdżali na swój parking. Tak normalnie, bez opłat, po ludzku. Bo jak trzeba było, to ci z wieżowca parkowali obok tych z bloku, a przy okazji było bezpiecznie, bo i karetka mogła dojechać i staż pożarna, gdy było trzeba. Sąsiedzka symbioza. 10 lat temu przed wieżowcem stanął piękny klomb, skutecznie blokując przejazd, a sprawa trafiła do sądu. Awaryjnej drogi dojazdowej w tym miejscu nie ma. Wczoraj otrzymaliśmy kolejne powiadomienie przypominające, że postępowanie jest w toku.

Drugi przypadek dotyczy bloku, w którym od niedawna mieszkam. Blok jest zbudowany w kształcie litery U, a drugie skrzydło litery jest już innym numerem, a co za tym idzie, innym tworem administracyjnym.

Słuchajcie, ja nie wiedziałam, że jest taka afera! O dawny plac zabaw, a obecnie wychodek dla psów, który ktoś usilnie próbuje zamienić w elegancki skwerek:-). Ja rozumiem, że ludzie chcą mieć widok z okna na drzewa, a nie na psie kupy, których zresztą tam nie ma, bo my sprzątamy po naszych zwierzętach. Chodzi jednak o to, że ich mieszkańcy nadal wyprowadzają tam swoje psy, to nam po prostu już nie wolno.:-)

Właśnie sobie uświadomiłam, że mój Bajt przez tyle miesięcy sikał nielegalnie!

Żeby było śmieszniej, oba bloki mają jedną wspólną administrację, a mieszkańcy mojego już dawno temu złożyli pisemną propozycję, że będą płacić za użytkowanie i sprzątanie placu. Nie zgodzili się.

A ja głupia tak się kiedyś martwiłam o ich mieszkańca, gdy zobaczyłam gołębi balkon🙂 Czytaj dalej „My i oni / Us and them”