Scenka rodzajowa – karma wraca/ Short story – karma returns

wp-15942874788295661437127341541821.jpg
Miło, klimatycznie, jeszcze pusto, ale za chwilę się zapełniło

W trakcie ostatniego przedcowidowego pobytu w Lublinie spotkałam się w restauracji 2PiEr z koleżanką. Nie musiałam szukać miejsca, żeby zostawić samochód, ponieważ tuż obok znajduje się Centrum Kultury z fajnym podziemnym parkingiem. Lubię takie, wjeżdżasz i parkujesz, zwykle bez stresu, a czasem nawet bez opłat. Akurat CK opłaty pobiera, w dodatku słyszałam, że niemałe, a do tego korytarz prowadzący z parkingu do głównego wyjścia przypomina kadr jak z horroru. Nowoczesne, surowe mury ścian, ciemno, pusto, straszno, echo, które niesie jakieś dalekie, dziwnie brzmiące głosy. Brrrrr….

Spotkanie było super, dużo śmiechu, dużo wspomnień, również tych traumatycznych, które obie przeżyłyśmy pracując w jednej z lubelskich firm, z szefem szowinistą, z upodobaniem stosującym mobbing. Dużo śmiechu również dlatego, że na szczęście możemy to już tylko wspominać.:-) Pogadałyśmy o dzieciach, odchudzaniu i jak zawsze – o wyjazdach, urlopach i planach na przyszłość, bo jak wspomniałam spotkanie miało miejsce przed pandemią, wtedy wszyscy mieliśmy jakieś plany. 

Po spotkaniu wróciłam po samochód, wsunęłam bilet do parkomatu, wyświetliła się kwota, tylko 9 zł, ucieszona sięgnęłam po kartę, i zonk! Bo otóż miejsce na kartę kredytową było, ale tylko w wersji zbliżeniowej, a ja jeszcze wtedy miałam zablokowane takie płatności. Wiecie, nie chciałam, żeby ktoś zrobił sobie super zakupy, gdybym zgubiła kartę, co przytrafiło mi się już dwa razy:-) Oczywiście w dobie covid-19 te zbliżeniowe płatności aktywowałam, ale wtedy, na parkingu, stanęłam jak głupek, obszukałam wszystkie kieszenie, czy przypadkiem nie mam drobnych, ale oczywiście, że nie miałam, zaczęłam więc gorączkowo sobie przypominać, gdzie the madafaka, jest najbliższy bankomat. Jeśli chodzi o infrastrukturę Lublina, jestem trochę w niedoczasie. W tym momencie do garażu weszła grupa młodzieży, zatrzymali się przy mnie, czekając aż zwolnię parkomat. Kiedy jeden z chłopaków zobaczył jaki mam problem, wyjął telefon… i zbliżeniowo zapłacił za mój bilet.

A ja najpierw poczułam się jak jakaś stara ciotka klotka, która nie nadąża za zmianami,  (ten chłopak mógł odnieść takie wrażenie), potem zrobiło mi się miło, że w ogóle ktoś mi pomógł, a jeszcze później odfrunęłam w stan zabarwionej zdumieniem euforii. Bo otóż ludzie nadal potrafią sobie pomagać zupełnie bezinteresownie! I to nic, że chodziło o zwykle 5 zł.

Podziękowałam, chwilę pogadaliśmy, a na zakończenie chłopak dodał „niech Pani poda dalej, karma wraca”;-)

Młody, szlachetny i jeszcze do tego mądry!:)))


During my last pre-covid stay in Lublin, I met a friend at 2PiEr restaurant. I didn’t have to look for a place to leave the car because there is a Cultural Center next door with a nice underground car park. I like such, you drive in and park, usually without stress, and sometimes even without fees. CK charges a fee, in addition it is not cheap, and the corridor leading from the parking lot to the main exit resembles a frame from a horror movie. Modern, rough walls, dark, empty, terrible, echo that carries some distant, strange-sounding voices. Brrrrr ….

The meeting was great, a lot of laughter, a lot of memories, also those traumatic ones, which we both experienced working together in one of Lublin companies, with the boss a chauvinist, who used to use mobbing. A lot of laughter also because, fortunately, we can only mention it, not have to face it 🙂 We talked about children, slimming and as always – trips, holidays and plans for the future, because as I mentioned the meeting took place before the pandemic, so we all had some plans then.

After the meeting, I returned for the car, slipped the ticket into the parking meter, the amount was displayed, only PLN 9, gladly I reached for the card, and zonk! Because there was a place for a credit card, but only in the contactless version, and I still had contactless payments blocked. You know, I didn’t want someone to do great shopping if I lost my card, which happened to me twice 🙂 In the era of covid-19 I activated these contactless payments, but that moment I stood like a fool, I searched all pockets, did’t have coins, so I began to frantically remember where the madafaka is the nearest ATM. When it comes to the infrastructure of Lublin, I didn’t follow. At that moment a group of young people entered the garage, they stopped by me, waiting for me to release the parking meter. When one of the boys saw my problem, he took out his phone … and using contactlessly card, paid for my ticket.

And at first I felt like some old aunt who couldn’t keep up with the innovations (this boy could have such an impression), then I felt glad that someone had helped me at all, and then I flew away into a state of a little bit astonished euphoria. Because people can still help themselves completely selflessly! And is nothing that it was just 5 zlotys.

I thanked, we talked for a while, and at the end he added „please pass it on, karma returns” 😉

Young, noble and smart in one! :)))

38 myśli w temacie “Scenka rodzajowa – karma wraca/ Short story – karma returns

      1. ❤ wróci, zawsze trafi się ktoś, komu można pomóc. I wcale nie chodzi o to, by wspierać kasą. Czasem ważniejsze jest po prostu być obok w odpwiedniej chwili i wysłuchać, przytuluć i pogłaskać po głowie..

        Polubione przez 1 osoba

  1. U mnie nawet nie ma urządzeń na zbliżeniówki. Kiedy jestem w Polsce, każy płaci zbliżeniówkami a ja jak baba z trzeciego świata wkładam kartę. No normalnie głupio mi się robiło. To prawda, karma wraca. Wogóle miło że młodzież tak myśli. Znaczyło by że jeszcze końca świata tak szybko nie będzie.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Nie będzie!:))) To nie znaczy, że nie będziemy mieć „końca świata” na ziemi, wiesz, powodzie, plagi, pandemie. To przecież taki koniec pewnego świata, bezpiecznego, znanego, który kochamy.

      Polubienie

  2. Jesteśmy przytłoczeniu jednowymiarowym wiadomością z mediów masowych. Tymczasem świat wyglada inaczej i wciąż są ludzie jak ten chłopak. Wierze, że świat idzie ku zmianom w sposobie myślenia .. na lepsze..bo karma wraca, w to tez wierze.

    Polubione przez 1 osoba

        1. To bylo miłe. Ale wiesz, ja tą notkę napisałam już w grudniu, tuż po spotkaniu i ona sobie przeleżała w szkicach pół roku, aż dopiero wczoraj zobaczyłam, że ona w ogóle tam ciągle jest. Trzeba było zrobić drobną aktualizację, ale uznałam, że zwłaszcza w obecnej sytuacji to przypomnienie o karmie się przyda:)

          Polubione przez 1 osoba

            1. Oczywiście!! Z tej serii Musierowicz nie przeczytałam tylko dwóch albo trzech ostatnich książek. Miałam już chyba przesyt:))
              Pisałam o tym kiedyś na blogu (https://tiny.pl/7d861), bo najpierw miałam przesyt kryminałów, a potem przesyt Musierowicz. Co do Zgryzotki…. to wiesz, że ja już jej zupełnie nie pamiętam? Pierwsze książki z serii pamiętam doskonale, niemal w szczegółach, a następne coraz gorzej….czyżby były słabsze? Hm, chyba tak:)

              Polubienie

                1. A to nie, to znaczy że jeszcze nie doszłam do Zgryzotki. Pomyliłam tytuły. W którejś z książek przeczytanych ostatnio głównym tematem była ciotka, myślałam, że to już Zgryzotka.

                  Polubienie

            1. No więc właśnie wszystko od tego zależy na ile po pierwsze – ufamy, po drugie – na ile możemy się zabezpieczyć przed ewentualnym włamem. Ja mam w telefonie Nortona, antywirusowy program, ale czy on daje 100 % gwarancji?

              Polubienie

Dodaj odpowiedź do czymi.KB Anuluj pisanie odpowiedzi