Media traumatyzują/ Media traumatizes

Chyba wszyscy to czujemy. Tak nas zewsząd bombardują złymi wiadomościami, że człowiek potem widzi wszędzie tylko zło albo śmierć. Ja się przed tym bronię, ale gdy na blogu God.fish zobaczyłam poniższe zdjęcie, to jak myślicie, o czym najpierw pomyślałam?

Zdjęcie dzięki uprzejmości God.fish:-)/ Photo from God.fish blog. Thank you:-)

Tak, macie rację, oczywiście koronawirusa!! 🙂

A tymczasem jest to kubek z ołówkami, do wiersza o tematyce matematycznej. Nic strasznego:-) Ale to dowodzi, że mój mózg żyje koronawirusem nawet, jeśli sobie tego nie uświadamiam. Mój mózg poddawany codziennemu medialnemu praniu, (no ok, jestem też trochę skrzywiona tą tematyką zawodowo) błędnie zinterpretował kolory i kształt:-). W pierwszej chwili zobaczyłam charakterystyczną koronę, czyli wypustki odpowiedzialne za rozpoznawanie receptorów na powierzchni komórki człowieka i wnikanie wirusa do jej wnętrza.

Przyznajcie się, co Wy zobaczyliście w tym pierwszym momencie?

Czytaj dalej „Media traumatyzują/ Media traumatizes”

Maseczka czy kominiarka? / Mask or balaclava?

Nad Jeziorkiem Czerniakowskim ciągle coś się dzieje. Ja byłam tam ostatnio trzy razy i jednego dnia utopiło się dwóch mężczyzn, innego uratowano topiącą się pijaną kobietę, a ostatnio złapałam w kadrze tego oto, zamaskowanego mężczyznę. Plaża jest mała, więc każdorazowa akcja ratowników budzi powszechne zainteresowanie.

To, co mężczyzna miał na głowie, w oczywisty sposób wszystkim skojarzyło się z terroryzmem, dlatego ratowniczka zareagowała od razu, ale pan nie chciał zdjąć kominiarki, ani wyjść z wody. Później okazało, że były to działania prowokacyjne, które miały na celu…, no właśnie, nie wiem co.

Trochę chodziło o to, że Ministerstwo Zdrowia potwierdziło, iż wirusem Covid – 19 można się zarazić przez śluzówki oczu oraz przez kanał uszny. O uszach nie słyszałam, natomiast o oczach wiadomo od początku pandemii, więc mężczyzna się jakby spóźnił. Jednak skoro Ministerstwo potwierdziło, to wg tego pana, Ministerstwo powinno doprowadzić do usankcjonowania masek, które zakrywałyby oczy i uszy. Czyli kominiarek. Formalnie nie ma w Polsce zakazu noszenia kominiarek, a nawet, kilka lat temu, po jakichś kibolskich procesach, Trybunał Konstytucyjny uznał taki zakaz za niekonstytucyjny i z tego co wiem, nic się od tamtej pory nie zmieniło.

Tak więc mężczyzna w zasadzie mógł wystąpić w kominiarce na plaży, a ratowniczka nie miała prawa go przeganiać, choć rozumiem, że miała za to taką potrzebę. Bo panu nie chodziło o kwestie zdrowotne, tym bardziej, że dziewczyna z którą pojawił się na plaży, kominiarki nie miała. Maseczki zresztą też nie.

Na koniec uwaga troszkę może podszyta czarnym humorem. Pijana kobieta wygląda słabo, pijana tonąca- tragicznie! Mówiąc wprost: wtedy wszystko wyłazi ze stroju kąpielowego na wierzch, a w tych okolicznościach nie jest to ładny widok, dla nikogo:-)

Czytaj dalej „Maseczka czy kominiarka? / Mask or balaclava?”

Fail tygodnia / Fail of the week

Jutro wizyta mamy mojego przyszłego zięcia, a mi właśnie trzasnął żyrandol w salonie. Jak go myłam, po jaką cholerę go ruszałam! Potem okazało się, że pralnia zapomniała o czyszczeniu naszego dywanu (w tymże salonie) i w dodatku nadal nie mam pomysłu na menu.

Ja ciągle jadam wegetariańskie, więc jak teraz muszę wyskoczyć z tradycyjnym obiadem, to pustka w głowie:-)

A jak Wam się zapowiada weekend?

Czytaj dalej „Fail tygodnia / Fail of the week”

„A mi się marzy kurna chata”, czyli notka w stylu „Jejku, a Caffe znowu o kurach”, czyli o tresowaniu kur:-) / Note in the style of „OMG, Caffe about hens, again”, that is, about training chickens. :-)

Marzenia

Okazuje się, że to nie tylko moje marzenie. Wracając z Lublina słuchałam audycji radiowej (btw. czy ktoś z Was jeszcze słucha wywiadów radiowych, czy przełącza na inny kanał, taki z piosenkami?:-)) i upewniłam się, że nie jestem jedyna! Są jeszcze na świecie ludzie tak samo dziwni jak ja, czyli tacy, którzy marzą o posiadaniu własnych kur i wybudowaniu kurnika. Zaryzykuję stwierdzenie, że świeże jajka, to w tym wszystkim tylko taki miły, ekologiczny dodatek. Ale dowiedziałam się, że są ludzie nawet jeszcze dziwniejsi ode mnie, bo oni, aby spełnić swoje marzenie rzucają korporacyjną pracę (co akurat rozumiem i bez chęci posiadania ptactwa domowego), wyprowadzają się na wieś, budują tenże kurnik i dostosowują działkę (a także całe swoje życie) do kurzego wybiegu.

"Pieją kury pieją, nie mają koguta"...:-)
Tresura kur

I wiecie co? Dziewczyna, z którą przeprowadzano wywiad, zaczęła te swoje kury tresować! Słyszeliście o czymś takim?? Trochę zgłębiłam temat i przeczytałam, że:

„Podczas szkolenia „Najpierw wytresuj kurczaka” kursant musi trenowany przez niego drób nauczyć dziobać w target”.

Sądzę, że to jest nadal zbyt korporacyjne.

Ja nie wiem, po co uczyć kury dziobania w target, one przez całe lata jakoś sobie radziły ze zdobywaniem targetu, ale wiem, że akurat umiejętności zdobyte przy trenowaniu kur przydają się w tresurze większych zwierząt. Można więc powiedzieć, że na kurach treser jest w stanie wyszkolić swój warsztat, aby potem właściwie kształtować zachowanie zwierząt.

Jeśli więc po pewnym czasie kury przestaną wystarczać, kurzy treser będzie już posiadać odpowiednie przygotowanie do tego, by rozszerzyć działalność.

I gospodarstwo:-)

Czytaj dalej „„A mi się marzy kurna chata”, czyli notka w stylu „Jejku, a Caffe znowu o kurach”, czyli o tresowaniu kur:-) / Note in the style of „OMG, Caffe about hens, again”, that is, about training chickens. :-)”

Notka poniekąd entomologiczna / A note somewhat entomological

Będąc w Lublinie, byłam na grobie taty i zobaczcie:

Nie zniszczyłam gniazda, przestawiliśmy znicz w odpowiednie miejsce, niedaleko, pod choinkę. Ale kiedy po 2 godzinach wróciłam na cmentarz.. bo za pierwszym razem nie miałam zapalniczki i nie zapaliłam tacie lampek, wiem, jestem gapa :-)… po podniesieniu wieczka zobaczyłam taki obrazek:

No jakie robotne!

Czytaj dalej „Notka poniekąd entomologiczna / A note somewhat entomological”

Po urlopie/ After the holiday

Jak to jest, że najpierw się człowiek cieszy, że idzie na urlop, wydaje mu się, że odpocznie, a potem wraca do pracy niedospany, zmęczony i w dodatku, nawet po krótkiej nieobecności, zawalony robotą.

Chyba poproszę swojego lekarza, żeby mnie wysłał do sanatorium. Powaga! I przysięgam, że nie wezmę telefonu, nie podam adresu, a potem będę płacić tylko gotówką, żeby mnie nikt nie namierzył.

Jaka jestem zmęczona!! A najbliższe trzy tygodnie będą szalone. W zasadzie to szalone będzie najbliższe pół roku. Nie tylko z powodu Covid-19, ale o tym napiszę Wam kiedyś.

A Wy jak sobie radzicie z nadchodzącym końcem wakacji, tak nic a nic? Bez stresu?

Czytaj dalej „Po urlopie/ After the holiday”

Zaprzęg św. Mikołaja / Sleigh of St. Nicholas

Widzieliście jego przelot po niebie?? Dzisiaj w nocy, o 2.15?

Ja tak! Nawet go sfilmowałam, niestety próba wstawienia mojego filmu sprawia, że bardzo traci na jakości, więc wklejam Wam link do jakiegoś z Youtube i podaję informację, kiedy możecie ten przelot obejrzeć sami. Jest jeszcze jedna, a w zasadzie trzy, szanse, a sądzę, że naprawdę warto!

Kolejny przelot satelitów STARLINK dzisiaj w nocy o godz. 1:20, 2:56 oraz 4:32.

Wczoraj w nocy przelatywały dwa razy, jednak za drugim razem niebo było zachmurzone, ale pierwszy przelot był magiczny. No naprawdę, sanie św. Mikołaja!!:)))

Czytaj dalej „Zaprzęg św. Mikołaja / Sleigh of St. Nicholas”

Urlop dzień drugi. Jezioro Krasne

Upał 30 stopni, jeszcze słonecznie, ale to ostatnie chwile przed burzą. Ptasi świergot niósł się daleko po tafli jeziora.

Wykluły się młode, więc i hałasu dużo:-) Widzicie, jak całą chmarą unoszą się nad szuwarami?

Na tej ławeczce chętnie posiedziałabym dłużej, ale cóż, kąpiel w jeziorze, suszenie ubrań i trzeba było jechać dalej:-)

Urlop dzień pierwszy:-)

I przystanek pierwszy: Jakubowa Izba, żeby się wzmocnić przed drogą.

Niebieski dach- to mój nowy nabytek. Pięknie lśni, prawda? 😉

Przystanek drugi: Jagodno. Woda cieplutka, ludzi stosunkowo mało, przynajmniej po naszej stronie jeziora. Ta pływająca głowa najdalej od brzegu- to ja:-)

Miłego weekendu!