Nowego nic, ale sytuacja jest dynamiczna. Mamy zamknięte cmentarze, strajkujące kobiety, szybujące statystyki, protesty i ogólne niezadowolenie.
Sąsiedzi mają Covid.
Mieliśmy kontakt. Nikły, ale jednak. Nasza klatka schodowa ma wydzieloną wspólną część zamykaną na klucz, czasem się tam mijamy, wymieniamy uprzejmościami, gadamy o pogodzie:-) Jak to wśród sąsiadów. No i jest ryzyko, że dotykaliśmy w krótkim odstępie czasu tych samych klamek, czy wychodząc z mieszkania oddychaliśmy powietrzem, w którym stężenie koronawirusa było wysokie. Kto to wie.
Najpierw zachorowała sąsiadka, zaczęło się klasycznie od gorączki i bolących mięśni, potem utrata smaku. Teraz choruje sąsiad i synowie, również klasycznie chociaż łagodnie. A wszystko to w ciągu jednego jedynego tygodnia. Ich ogólny stan na szczęście jest dobry.
Teraz my odliczamy dni.