Pisałam kiedyś, że w moim życiu czas Covidu przyniósł dużo dobrego. Mogłam skupić się na tych sprawach, na które wcześniej brakowało czasu, albo umykały mi w tej zwykłej rzeczywistości. Lockdawn dla nas nie był taki zły. Był niemal nieograniczony czas dla rodziny, dla mocno już posuniętego w latach psa.
Bajt ciągle żyje, gdyby ktoś pytał. 🙂
Zawodowo, czas pandemii przyniósł mi bardzo dużo pracy, więcej niż normalnie, w niecodziennych, domowych warunkach. Jednak dzisiaj, po raz pierwszy od 3 miesięcy, jadę na cały dzień do biura. Dziwnie się czuję. Nie będę pomykała przez cały dzień w szlafroku i kapciach? Nie wypiję kawy z ekspresu? Będę musiała zrobić make-up i kanapki????
No i najgorsze, trzeba było wstać o 6.20 zamiast o 7.55, (zaczynam pracę o 8.00).
A co tam u Was ciekawego? Mam nadzieję, że może dzisiaj, w końcu uda mi się do Was zajrzeć, ale jeśli nie, to życzę miłego dnia i czasu dla siebie!!
PS. A jednak pojechałam bez make-upu. Zapomniałam go zrobić:-)
Czytaj dalej „Wtorek (za oknem -14)/ Tuesday (outside the window -14)”